NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » PEREŁKI INTELEKTUALNE ADAMA MICHNIKA

Przejdz do dołu stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

Perełki intelektualne Adama Michnika

  
marcus
11.06.2014 20:46:55
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Użytkownik

Posty: 2112 #1862977
Od: 2014-5-4
Red. Adam Michnik (Gazeta Wyborcza) przyznał, że utarczki Polski z Rosją o Ukrainę mają historyczny rodowód i do niedawna oba kraje miały wspólną cechę: „odrzucenie państwa ukraińskiego”. „Dla Polski, Ukraina była Małą Polską Wschodnią, dla Rosjan – Małą Rosją”.

Obecnie, wg A. Michnika „w Polsce istnieje możliwość uznania suwerennego państwa Ukrainy. Podczas gdy Władimir Putin twierdzi, że Ukraina byłaby sztuczna, z polsko-austriacko-niemiecko-masońskie strukturami”.

Alan Posener we wstępie do wywiadu z red. Michnikiem dla „Die Welt”
(http://www.welt.de/print/die_welt/kultur/article128066502/Putins-Propaganda-hat-faschistische-Zuege.html)
skąd pochodzą uwagi A. Michnika nt. wspólnoty poglądów Rosji i Polski na Ukrainę, pisze, że „były „antykomunistyczny dysydent” to jeden „z największych intelektualistów Europy”. Jest to ze wszech miar ciekawy wywiad. Obrazuje w pewnym sensie meandry myślenia grupy polskich intelektualistów o Ukrainie i historycznym uwikłaniu oraz brak umiejętności oceny Kijowa w sposób obiektywny.

Red. Michnik ma spore kłopoty z percepcją Ukrainy.

Pierwszą zadrą jest ojciec – Ozjasz Szechter, swego czasu zastępca członka KC Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy [I tu leży pies pogrzebany - admin]. Na dociekania „Die Welt”, czy doświadczenia ojca wpływają na syna, szef GW uczciwie przyznaje, że gdy Stalin poddał krytyce i czyścił szeregi ukraińskiej partii komunistycznej z „rzekomego ukraińskiego nacjonalizmu”, jego ojciec nie poparł Ukraińców-nacjonalistów, ale zajął stanowisko pro-stalinowskie. Fakt ten red. Michnik ocenia, jako największy błąd w życiu ojca. „Powiedział mi, – wyjaśnia – pamiętaj, że zawsze trzeba stawać po stronie Ukraińców”. I dodaje natychmiast: „Rozumiem to, jako stawanie po stronie prawa, a nie siły. Dlatego stoję dzisiaj, po stronie Ukraińców, w przeciwieństwie do waszego byłego kanclerza Gerharda Schrödera, który stanął po stronie władzy”, w domyśle – rosyjskiej.

Kłopotem dla A. Michnika jest też tożsamość Ukrainy. Dziennikarz „Die Welt” przywołuje opinię jednego z Ukraińców, który twierdził, że „nasz kraj rozwija się na dwuznaczności. Mamy hybrydowe obywatelstwo. Mówimy po rosyjsku i ukraińsku. Mamy cztery cerkwie, katolików, muzułmanów i Żydów. Putin zniszczył tę niejednoznaczność”.

Dla A. Michnika Ukraina to „spóźniony naród”. Wśród w/w cech, szef GW dostrzega najważniejszą – tożsamość radziecką. „Nie ukraińską, nie rosyjską, ale właśnie – radziecką”. Argument tej tezy jest, jak na największego intelektualistę Europy, raczej dziwny i przypomina tęgie łamańce intelektualne. Bowiem, jego zdaniem, Rosja przeżyła „wielki szok, gdy Ukraińcy zaczęli obalać pomniki Lenina”. Przeżyła, dlatego, że uważa, iż „te zabytki powinny umocnić jedność narodów radzieckich”.

Ukraińcom w sięganiu po niezależność, dowodzi dalej A. Michnik, zawsze na przeszkodzie była opcja pro-rosyjska. „Nie było opcji pro-austriackiej i pro-polskiej” dowodzi. Okazało się jednak, że istniała jeszcze opcja pro-niemiecka. Red. Michnik dokonuje ekwilibrystyki myślowej, by to zjawisko wytłumaczyć. W okresie międzywojennym niektórzy ukraińscy politycy doszli do wniosku, że trzeba wykorzystać i tę opcję.

„Niestety, były to hitlerowskie Niemcy – ubolewa Adam Michnik. – To był na pewno czas, w którym faszyzm był popularny w wielu krajach. Również na Ukrainie”. Dlatego ukraiński ruch narodowy w konsekwencji „miał zabarwienie lekko nazistowskie”. Zjawisko to jest wykorzystywane przez rosyjską propagandę – dowodzi dalej red. Michnik.

Szef GW nie widzi sensu rozmów o Ukrainie z Rosją pod prezydenturą Putina: „Nie mówię, że nigdy nie można rozmawiać z Rosjanami”. Ale dopóki jest Putin – nie warto. Bowiem podając rękę Putinowi, trzeba potem policzyć palce, czy są wszystkie i po kolei. „Każdy kompromis z naszej strony – uważa red. Michnik – przyjęty jest, jako słabość. Nie mówię, że trzeba interweniować militarnie, ale co najmniej z jednej strony trzeba nałożyć ostre sankcje”.

Red. Michnikowi w percepcji Ukrainy przeszkadzają też niemieccy socjaldemokraci i ich polityka wschodnia. Nie obeszło się bez Schrödera i jego kontaktów z prezydentem Putinem. Problem, bowiem, nie dotyczy osoby byłego kanclerza, powiązań gospodarczych Niemiec z Rosją, ale wg Adama Michnika dotyczy to całej niemieckiej socjaldemokracji. „Zawsze byłem sceptyczny wobec niemieckiej polityki wschodniej – przyznaje. – Chociaż zawsze podziwiałem Willy Brandta, za to, że ​​uznał polską granicę na linii Odra-Nysa. Ale popełnił zasadniczy błąd, szukając rozmówców tylko wśród komunistycznej elity. Trzymał stronę potęgi realizmu, ale w końcu okazało się, że ta zmiana polityki przez zbliżenie – nie była realistyczna. I ten sam błąd powtarza socjaldemokracja niemiecka dziś”.

O szefie niemieckiej dyplomacji Franku-Walterze Steinmeier red. Michnik nie ma dobrego zdania. Dostrzega jego wysoką inteligencję, ale uważa, że można być inteligentnym i nadal popełniać nieuzasadnione błędy. „Steinmeier powiedział, że można usiąść przy stole i rozmawiać o wszystkim. Ale to jest ten sam błąd”.

I przywołał rok 1938, sprawę Niemców sudeckich i zachowanie Chamberlaina wobec Hitlera. Insynuując dosyć jednoznacznie, że Władimir Putin w sprawie Krymu i Rosjan we wschodniej Ukrainie – postępuje jak Hitler.

Na zakończenie wywiadu Adam Michnik postawił tezę, która szokuje: „Jak zakończyć konflikty etniczne, widzieliśmy na Bałkanach. Jeśli konflikty etniczne wybuchają ponownie, pozostawimy je naszym dzieciom, jako wojenny spadek. W naszym regionie, w Europie Wschodniej, nacjonalizm etniczny jest najwyższy i jest to ostatni etap komunizmu”. [Zgoda! Nacjonalizm koczowników. - admin]

Zofia Bąbczyńska-Jelonek

źródło:

TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ LINKI » DARMOWA REJESTRACJA

  
marcus
11.06.2014 20:50:12
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Użytkownik

Posty: 2112 #1862979
Od: 2014-5-4
Czerwone życiorysy Załgany rodowód Adama Michnika

http://www.jerzyrobertnowak.com/artykuly/Nasz_Dziennik/2005/czerwone_zyciorysy_Michnik.htm

„absolutnie polski Polak„,„dumą z polskiej tożsamości”,”czerwonym harcerstwie„, Brat – morderca sądowy, „całkowicie spolonizowanej żydowskiej rodziny”, pisał o jej „całkowitej identyfikacji z polskością”
Jarosław Kaczyński, opisując kiedyś zachowanie Michnika, podkreślał jego niebywałą skłonność do kłamstwa, to, że potrafi łgać w żywe oczy, dosłownie iść w zaparte. Trzeba przyznać, że szczyt łgarstwa osiąga Michnik już przy najnowszych opisach rodowodu swojej rodziny, kiedy na przykład stara się maksymalnie wybielić postać swego ojca Ozjasza Szechtera, członka Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy. Pisze o nim, że czuł się on jak „absolutnie polski Polak” („Między panem a plebanem”, Kraków 1995, s. 50). Nie wyjaśnia tylko nigdzie, czego ten „absolutnie polski Polak” szukał w Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy i jak zawędrował na sam jej wierzchołek z tą swą rzekomą „dumą z polskiej tożsamości” (tamże, s. 50).

Przypomnijmy, że Komunistyczna Partia Zachodniej Ukrainy konsekwentnie dążyła do rozbicia Polski, oderwania wielkiej części jej ziem i przyłączenia do już rusyfikowanej skrajnym sowieckim terrorem wschodniej Ukrainy. Dodajmy, że według książki H. Piecucha „Akcje specjalne” (Warszawa 1996, s. 76), ten „absolutnie polski Polak” Ozjasz Szechter był starym, wypróbowanym agentem Moskwy w Polsce. I wchodził wraz z Brystygierową, Bermanem, Chajnem, Groszem, Kasmanem i innymi w skład wydzielonej komórki, bezpośrednio podporządkowanej Moskwie.

Według najlepszego jak dotąd opracowania dziejów przedwojennych komunistów pióra Jana Alfreda Reguły (Mitzenmachera), Szechter, bardzo znany działacz KPZU, został aresztowany wraz z grupą innych działaczy KPZU jesienią 1930 r. Jak pisze Reguła: „Oskarżeni sypali innych towarzyszy partyjnych (…). Przodowali w tym komuniści, zajmujący stanowiska kierownicze (…). Okazało się, że ci bohaterowie byli skończonymi tchórzami” (J.A. Reguła, Historia Komunistycznej Partii Polski, Warszawa 1934, s. 243). Michnik w wywiadzie z Danielem Cohn-Benditem stwierdził:

„Mój ojciec był bardzo znanym działaczem komunistycznej partii przed wojną, siedział osiem lat w więzieniu. Po wojnie nie odgrywał żadnej roli. Nie odgrywał, bo nie chciał jej odgrywać” (cyt. za: L. Żebrowski, Paszkwil „Wyborczej”, Warszawa 1995, s. 35). Zdaniem Żebrowskiego (op. cit., s. 35): „Bardziej prawdopodobne jest jednak to, iż z powodu zaszłości nie powierzono mu wysokich funkcji partyjnych”. Ze zwierzeń Michnika w „Polityce Polskiej” dowiadujemy się również, że od ojca już w pierwszych rozmowach otrzymał „niezwykle mocny zastrzyk myślenia antyreżimowego„. Był to rzeczywiście „mocny” zastrzyk, jeśli nie przeszkodził Michnikowi już w młodości w działaniu przez lata w komunistycznym „czerwonym harcerstwie” walterowców, a jeszcze podczas swego procesu w 1969 r. w gromkich zapewnieniach, że jest komunistą!

Brat – morderca sądowy

W „Między panem a plebanem” (op. cit., s. 50) znajdujemy kolejne łgarstwo Michnika o ojcu: Przez wszystkie lata bardzo konsekwentnie unikał peerelowskiej kariery„. Jak więc wytłumaczyć piastowanie przez Ozjasza Szechtera w czasach stalinowskich stanowiska zastępcy redaktora naczelnego skrajnie serwilistycznego organu związków zawodowych – „Głosu Pracy” (od 1 stycznia 1951 r. do 11 marca 1953 r.). Ciekawe, że szefem Szechtera w tej gazecie kadłubowych związków zawodowych był Bolesław Gebert, ojciec obecnego podwładnego Michnika – Dawida Warszawskiego (Geberta).

Wpływ wychowawczy „wielkiego antykomunisty” Ozjasza Szechtera jakoś nie zaszkodził w PRL-owskiej karierze starszego brata Adama – Mordercy sądowego Stefana Michnika. Należy on do grupy stalinowskich katów, którzy winni odpowiadać przed sądem Rzeczypospolitej za zbrodnie przeciwko Narodowi Polskiemu. Prezes Sądu Najwyższego Adam Strzembosz pisał na łamach „Rzeczpospolitej” (z 18 marca 1996 r.) o kapitanie Stefanie Michniku jako członku jednej z dwóch grup sędziów najbardziej odpowiedzialnych za mordercze wyroki. Był on bowiem członkiem grupy sędziów, którzy orzekali wyroki śmierci w sprawach, w których doszło później do pełnej pośmiertnej rehabilitacji osób skazanych na śmierć.

Jeszcze jako młody podporucznik Stefan Michnik został dopuszczony do sądzenia spraw oficerów dużo wyższych od niego stopniem. Niejednokrotnie wchodził do składów sędziowskich w warszawskim Wojskowym Sądzie Rejonowym, który miał najwięcej spraw „ciężkiego kalibru” o wielkim politycznym znaczeniu, oczywiście spraw całkowicie sfabrykowanych. Wyrokował w tzw. sprawach tatarowskich
.
Stefan Michnik nie zawiódł pokładanego w nim zaufania. Sądził tak, jak od niego oczekiwano, nieuczciwie i bezwzględnie, wydając surowe wyroki, w tym wyroki śmierci na osoby całkowicie niewinne. I został za to dobrze wynagrodzony, awansując w 1956 r. w wieku zaledwie 27 lat do stopnia kapitana. Jako podporucznik był sędzią wydającym wyroki w sfabrykowanych procesach majora Zefiryna Machalli, pułkownika Maksymiliana Chojeckiego, majora Jerzego Lewandowskiego, pułkownika Stanisława Weckiego, majora Zenona Tarasiewicza, pułkownika Romualda Sidorskiego, podpułkownika Aleksandra Kowalskiego (por. „Dokumenty. Mieczysław Szerer. Komisja do badania odpowiedzialności za łamanie praworządności 10 czerwca 1957″, paryskie „Zeszyty Historyczne”, 1979, nr 49, s. 156-157, i J. Poksiński, My sędziowie, nie od Boga…, Warszawa 1996, s. 276). Wydał w tych procesach surowe wyroki, w tym kilka wyroków śmierci.

10 stycznia 1952 r. stracono w wieku 37 lat skazanego na śmierć przez Michnika majora Zefiryna Machallę (został zrehabilitowany pośmiertnie 4 maja 1956 r.). Stefan Michnik wydał wyroki śmierci również na byłego polskiego attaché wojskowego w Londynie, pułkownika M. Chojeckiego i na majora J. Lewandowskiego. Ci mieli więcej szczęścia, wyroku nie wykonano.
W przypadku płk. Chojeckiego zadecydowało to, że wiceminister MBP Romkowski chciał wykorzystać Chojeckiego jako świadka w innym procesie. Dzięki temu Chojecki dożył 1956 r., a 28 marca 1956 r. jego sprawa została umorzona z powodu całkowitego braku dowodów winy.
8 grudnia 1954 r. zmarł, niecały miesiąc po udzieleniu mu przerwy w odbywaniu kary więzienia, skazany przez Michnika na 13 lat więzienia płk Stanisław Wecki, były wykładowca Akademii Sztabu Generalnego, przez dwa lata więzienia torturowany, pośmiertnie uniewinniony (por. J. Poksiński, TUN, Warszawa 1992 r.).
Ciężkie przejścia więzienne przyspieszyły śmierć innego skazanego przez Michnika (na 12 lat więzienia) płk. Romualda Sidorskiego, byłego naczelnego redaktora „Przeglądu Kwatermistrzowskiego”. W marcu 1955 r. ze względu na bardzo zły stan zdrowia udzielono mu przerwy w odbywaniu kary; zmarł wkrótce. Został pośmiertnie zrehabilitowany 25 kwietnia 1956 r.

Wyroki śmierci w głośnych sprawach wysokich oficerów z grupy generała Tatara wcale nie były jedynymi wyrokami śmierci, które orzekł Stefan Michnik. Tylko że te inne wyroki – w sprawach oficerów podziemia niepodległościowego, są dużo mniej znane. Tak jak podpisany przez Stefana Michnika wyrok śmierci na majora Karola Sęka, który miałem możliwość oglądać w listopadzie 1994 r. na wystawie na UMCS w Lublinie, uczestnicząc tam w panelu na temat „Żołnierzy wyklętych” (tj. żołnierzy polskiego niepodległościowego podziemia po 1944 r.).

Major Karol Sęk, artylerzysta spod Radomia, przedwojenny oficer, potem oficer Narodowych Sił Zbrojnych, został stracony z wyroku sędziego wojskowego Stefana Michnika w 1952 r.

Stefan Michnik „niewiele rozumiał, ale podpisywał wyroki śmierci i czuwał nad ich wykonaniem”. A były to wyroki godzące w najlepszych polskich patriotów. Tak jak w przypadku kierowanego przez Stefana Michnika wykonania wyroku śmierci na wspaniałym polskim patriocie Andrzeju Czaykowskim, cichociemnym, powstańcu warszawskim, zastępcy dowódcy połączonych baonów „Oaza-Ryś” na Mokotowie i Czerniakowie. Odznaczonym za bohaterstwo w walce z Niemcami Krzyżem Virtuti Militari.
Zamordowano go na Mokotowie 10 października 1953 r. pod nadzorem porucznika Stefana Michnika (por. opis tej tragedii pióra P. Jakuckiego, „Zamordowany za patriotyzm”, „Gazeta Polska”, 20 października 1994 r.).

Hańba domowa

Myślę, że sprawa brata – stalinowskiego zbrodniarza, stanowi jeden z kluczy, wyjaśniających ciągły flirt Adama Michnika z komunistami po czerwcu 1989 r. Chodziło o łączący go z nimi równie głęboki strach przed rozliczeniami i pełnym pokazaniem „hańby domowej” czy „hańby rodzinnej”. Mając stalinowskiego kata w rodzinie, Michnik robił wszystko, aby nie doszło do prawdziwych rozliczeń ze zbrodniami komunizmu, opublikowania ksiąg hańby, bo uznał to za niezwykle groźne dla własnej legendy.

Przypomnę tu, że Adam Michnik usprawiedliwiał wyroki wydawane przez swego brata (nigdzie nie podając jednak, że chodziło o wyrok śmierci) tym, że: „Kiedy zapadały najgorsze wyroki, Stefan był dwudziestoparoletnim człowiekiem, który niewiele rozumiał z tego, co się działo” („Między panem…”, s. 48).

Wyjaśnijmy więc, że młody porucznik Stefan Michnik gorączkowo rwał się do sądzenia w sfabrykowanych procesach wojskowych nad dużo wyższymi od niego stopniem majorami czy pułkownikami, bo widział w tym szansę błyskawicznego przyspieszenia swojej kariery. I rzeczywiście uległa ona radykalnemu przyspieszeniu – już w wieku 27 lat awansował na kapitana.

Przy obrazie rodowodu Adama Michnika warto wspomnieć również o roli jego matki, zaangażowanej komunistki sprzed wojny – Heleny Michnik.
Po wojnie wsławiła się głównie dogmatycznymi podręcznikami, zalecającymi m.in. jak najskuteczniej walczyć z religią katolicką. Oto przykładowy fragment jej zaleceń zamieszczony w „Komentarzu metodycznym dla klasy IX ogólnokształcącej szkoły korespondencyjnej stopnia licealnego” do podręczników: E. Kosiński „Historia wieków średnich”, A.W. Jefimow „Historia nowożytna”, S. Missalowa i J. Schoenbrenner „Historia Polski”, Warszawa 1953 r.:
„(…) Nie wystarczy np. powiedzieć, że Kościół był główną podporą feudalizmu, lecz trzeba to udowodnić. Udowadniać będziecie w ten sposób:
Kościół był główną podporą feudalizmu, ponieważ:
1) głosił, że władza królewska pochodzi od Boga, a więc poddanym nie wolno się buntować;
2) głosił wieczność feudalizmu i zasady nierówności społecznej;
3) stosował klątwę kościelną i karał wszystkich występujących przeciwko nierówności społecznej;
4) urządzał krucjaty przeciwko ruchom ludowym, np. przeciwko albigensom we Francji, husytom w Czechach itd.;
5) zwalczał postępową naukę, gdyż podważała ona panujący ustrój (np. potępienie nauki Kopernika, Galileusza itd.);
6) przez hasło ‚błogosławieni maluczcy duchem’ utrwalał ciemnotę i zacofanie mas ludowych;
7) głosząc, że ci, którzy cierpią na tym świecie, będą zbawieni po śmierci, rozbrajał rewolucyjną walkę mas ludowych” itd.

Adam Michnik twierdził, że jego matka wywodziła się z „całkowicie spolonizowanej żydowskiej rodziny”, pisał o jej „całkowitej identyfikacji z polskością” („Między panem…”, s. 46-47).
Nie wyjaśnił tylko, jak pod opieką takich patriotycznych rodziców – ojca jakoby absolutnie „polskiego Polaka” i matki „całkowicie identyfikującej się z polskością” – on sam już w młodości stał się narodowym nihilistą („Między panem…”, s. 91). Pisał sam o sobie, że był narodowym nihilistą i rzekomo przestał nim być po marcu 1968 r.

Komunistycznemu rodowodowi Michnika towarzyszyły odpowiednie splendory – wielkie, eleganckie mieszkanie w gęsto obsadzonej przez zaufanych towarzyszy z partyjnej i bezpieczniackiej elity Alei Przyjaciół w Warszawie, dokładnie w tym samym domu, w którym mieszkał były stalinowski minister bezpieczeństwa Stanisław Radkiewicz (por. „Wprost”, 22 listopada 1991 r.).

prof. Jerzy Robert Nowak

Fragment książki „Czerwone dynastie”, Wydawnictwo MaRoN 2004.

Przejdz do góry stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

  << Pierwsza      < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » PEREŁKI INTELEKTUALNE ADAMA MICHNIKA

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!

TestHub.pl - opinie, testy, oceny