NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » WIĘZIENIE ROZBITE – BRAWUROWA AKCJA CICHOCIEMNYCH

Przejdz do dołu stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

Więzienie rozbite – brawurowa akcja cichociemnych

  
marcus
17.06.2014 21:36:50
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Użytkownik

Posty: 2112 #1867965
Od: 2014-5-4
Obrazek
Por. Jan Piwnik
„Działamy po cichu, stosujemy podstęp z przemocą, bez użycia broni” – mówił przed akcją rozbicia więzienia w Pińsku porucznik Jan Piwnik „Ponury”. To miało być nierówne starcie – kilkunastu Polaków miało przeprowadzić brawurową akcję pod nosem niemieckiej armii liczonej w tysiącach.
Rejon Brześcia i Mińska. W ramach działań organizacji dywersyjnej na ziemiach wschodnich „Wachlarz”, 20 listopada 1942 roku wpada w ręce gestapo grupa dywersantów – Mieczysław Eckhardt „Bocian”, Piotr Downar „Azor”, Marian Czarnecki „Ryś” i Alfred Paczkowski „Wania”, dowódca III odcinka Wachlarza, komandos cichociemny.

Sprawa wpadki dociera do Warszawy. Dowodzący „Wachlarzem” ppłk Adam Grocholski „Doktor”, nie może się jednak zdecydować na odbicie swoich żołnierzy. Przekazuje jedynie dowództwo nad III odcinkiem kpt. Bolesławowi Kontrymowi pseud. „Żmudzin”. W końcu bardziej stanowczy okazuje się Komendant AK, gen. Stefan Rowecki „Grot”. Zapada decyzja o odbiciu więźniów.

„Ponury” gotowy do akcji

Por. Jan Piwnik „Ponury”, znakomicie wyszkolony przez Brytyjczyków komandos, dochodził do siebie w Warszawie po przebyciu czerwonki. Kilka tygodni temu uciekł z niemieckiego więzienia i pieszo przeszedł 800 km z terenów Ukrainy do stolicy. Od pewnego czasu prowadził szkolenia z zakresu dywersji. Był jednak typem żołnierza, który najlepiej czuł się w walce. Rozkaz, przekazany przez ppłk Grocholskiego, spadł mu więc jak z nieba. Szczególnie, że więziony przez Niemców Paczkowski był bliskim przyjacielem „Ponurego”.

Piwnik od razu zabrał się do pracy. Jeszcze tego samego dnia, którego otrzymał rozkaz, spotkał się ze swoim współpracownikiem z okresu walki na II odcinku „Wachlarza” chor. Janem Rogowskim „Czarką”. Następnie odbył rozmowę z czekającymi na przydział cichociemnymi: ppor. Michałem Fijałką „Kawą” i por. Wacławem Kopisto „Krą”. To oni mieli nawiązać kontakt z Kontrymem.

Próba wykupu

Pod koniec grudnia grupa cichociemnych dotarła do Brześcia. Trzeba było ukryć broń. Schowek zorganizowano w zakładzie fotograficznym „Foto-Słońce”. Następnie „Ponury” udał się do Pińska, by dokonać rozpoznania terenu wokół więzienia. Brakowało jednak dokładnych planów zabudowań, by móc przeprowadzić skuteczną akcję.

Zgodnie z rozkazem, Piwnik podjął próbę wykupienia więźniów. Jako, że niektórzy strażnicy więzienni byli konspiratorami, wykup więźniów nie był działaniem beznadziejnym. Jednak mimo kilkakrotnych nagabywań, wykupienie więźniów spaliło na panewce.

Tymczasem Paczkowski był coraz ostrzej badany przez gestapowskich oprawców. Ku jego zaskoczeniu, Niemcy zdawali się wiedzieć sporo na temat „Wachlarza”. Obawiał się, że ktoś z jego podkomendnych mógł zacząć sypać. Mimo to „Wania” milczał. W pierwszych dniach stycznia dotarł do niego gryps. Otworzył małą karteczkę i przeczytał: „Pozdrowienia od pani Atkinson”. Nazwisko to było „Wani” świetnie znane. To właśnie u pani Atkinson mieszkał wraz z „Ponurym” podczas szkoleń w Anglii. Paczkowski już wiedział, że przyjaciel jest blisko i szykuje akcję odbicia. Ta myśl przyniosła mu ulgę i natchnęła nadzieją.

Kilkunastu Polaków przeciwko tysiącom Niemców

„Ponury” opracował plan akcji wraz z „Kawą”, „Krą” i Czarką”. W Pińsku stacjonowało około 3 tys. żołnierzy Niemieckich i Kozaków dońskich, walczących po stronie III Rzeszy przeciwko ZSRR. W akcji miało wziąć udział szesnaście osób, podzielonych na cztery grupy. I to oni, pod nosem całej armii żołnierzy, mieli wyprowadzić więźniów.

Największy problem dla Piwnika nie stanowiło samo dostanie się do więzienia, ale odskok. Trzeba było działać niezwykle szybko i sprawnie. Wiele zależało od umiejętności szoferów. Na akcję miały jechać dwa samochody: osobowy opel i ciężarowy chevrolet. Samochody były narażone na liczne patrole niemieckie. Akcja musiała więc odbywać się w błyskawicznie szybkim tempie, nim Niemcy zdążą zorientować się, co wydarzyło się za murami pińskiego więzienia.

Na razie Niemcy niczego się nie domyślali. Polscy żołnierze zdołali uszkodzić linie telefoniczną w mieście, wrzucając granat do odpowiedniej studzienki w centrum Pińska. Teraz celem było odłączenie więzienia od kontaktu z innymi jednostkami.

Grupa „Ponurego” rozpoczęła akcję wyjątkowo podstępie. Za bramę więzienia wjechali samochodem, przebrani za niemieckich żołnierzy. Tam szybko obezwładnili strażnika. Jak relacjonował później Piwnik, nie można było go zabić cięciem noża, bo był ubrany w gruby, zimowy kożuch. Trzeba więc było użyć pistoletu. Następnie dwóch dywersantów ukryło się w stróżówce, by osłaniać działania na terenie więzienia.

Inna grupa więźniów, już pod osłoną nocy, wdarła się do więzienia spinając się po murze. Szybko dostali się do kancelarii, gdzie pokoje były puste. Tam odcięli przewód telefoniczny. Ewentualny kontakt ze światem zewnętrznym był od tego momentu niemożliwy.

Do starcia z Niemcami doszło poza pomieszczeniami kancelarii. Grupa dywersantów chcąc zdobyć klucze do cel, napotkała na opór dwóch pracowników więzienia. Szybko chciano ich obezwładnić, ale jeden z przeciwników zareagował szybciej i zdołał ranić z pistoletu Czesława Hołuba „Ryksa”. Niemieccy żołnierze zostali jednak w mgnieniu oka zastrzeleni przez por. Fijałka i brata zranionego, Wiktora „Kmicica”. Została jeszcze do opanowania strażnica. Na nią wspiął się zwinnie znakomicie wyszkolony cichociemny „Kawa”, który spuścił linę swoim towarzyszom. Gdy dywersanci znaleźli się na wewnętrznym dziedzińcu, połowa zadania była już za nimi.

Strażnicy, pilnujący wewnętrznego dziedzińca nie byli jednak tak skorzy do otworzenia bramy, jak ich koledzy przy głównej bramie. Doszło do wymiany ognia. Niemcy, świadomi, że doszło do napadu, chcieli utrzymać się jak najdłużej. Nie przewidzieli jednak, że w środku jest już grupa „Kawy”. Żołnierze niemieccy szybko zostali więc rozbrojeni, a opel mógł wjechać na wewnętrzny dziedziniec. Wyciągnięci z więzienia „Wania”, „Azor” i „Ryś” usiedli w środku. Byli wolni. Akcja odbicia przyszła za późno dla „Bociana”, który został kilka dni wcześniej zamęczony podczas śledztwa. Samochód ruszył z szaloną prędkością.

Ordery i zemsta

Po kilkunastu kilometrach, opony w oplu nie wytrzymały. Kierowca zdołał uratować auto przed wpadnięciem w zaspę, ale samochód nie nadawał się do dalszej jazdy. Pozostało czekać na ciężarowego chevroleta, wyładowanego polskimi dywersantami. Po kilku długich minut ciężarówka nadjechała. Opla spalono, a polscy żołnierze mogli ruszyć w dalszą drogę.

Spektakularna akcja zakończyła się sukcesem. Więźniowie zostali uwolnieni. Nie udało się jednak uniknąć represji. Mimo rozkazu, by posługiwać się tylko językiem rosyjskim, Niemcy nie dali się zmylić. Ramach zemsty rozstrzelali w sumie 30 polskich zakładników.

Tymczasem organizatorzy akcji zostali odznaczeni przez gen. Roweckiego. „Ponury” i „Czarka” otrzymali Krzyż Srebrny Orderu Wojennego Virtuti Militari za „śmiały czyn bojowy lub osobiste męstwo”, zaś „Kra” i „Kawa” zostali odznaczeni Krzyżami Walecznych. Materialnie dywersanci nie otrzymali odznaczeń, ale karteczki ze stosowną deklaracją, dzięki której w wolnej Polsce mieli otrzymać obiecaną nagrodę.

Krzysztof Gędłek
http://www.pch24.pl

Przejdz do góry stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

  << Pierwsza      < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » WIĘZIENIE ROZBITE – BRAWUROWA AKCJA CICHOCIEMNYCH

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!

TestHub.pl - opinie, testy, oceny