NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » OLIGARCHOWIE BEZ BIOGRAFII. UJAWNIENIE PRAWDY O NICH BYŁOBY KOŃCEM III RP

Przejdz do dołu stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

Oligarchowie bez biografii. Ujawnienie prawdy o nich byłoby końcem III RP

  
marcus
18.07.2014 18:22:36
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Użytkownik

Posty: 2112 #1893908
Od: 2014-5-4
Obrazek
Oligarchowie bez biografii. Ujawnienie prawdy o nich byłoby końcem III RP - niezalezna.pl

Napady, strzelaniny, przemyt biżuterii, handel walutą, sutenerstwo – tak w PRL rodziły się fortuny polskich biznesmenów, brylujących później w świecie polityki i mediów. A wszystko pod pełną kontrolą komunistycznej bezpieki. Gdy Roman Giertych sugeruje, że polscy oligarchowie są gotowi zapłacić setki tysięcy złotych, by nie pisano o nich książek, ma rację: korzenie biznesu to największe tabu III RP – pisze „Gazeta Polska”.

– Pochodzenie kapitału, genealogia rodzinna, powiązania ze światem tajnych służb w przeszłości i obecnie, to wszystko jest dziś skrzętnie skrywane i powoduje u wielu strach – mówi prof. Sławomir Cenckiewicz, jeden z nielicznych historyków zajmujących się początkami polskich fortun.

Rakowiecka, czyli mekka polskiego kapitalizmu

Skąd ten strach? Inny znany naukowiec, profesor nadzwyczajny, badacz dziejów najnowszych, pytany, dlaczego niemal nie ma naukowych publikacji na ten temat, odpowiada z rozbrajającą szczerością: – W polskiej nauce dominuje pogląd, iż tematyki początków biznesu lepiej nie badać, bo można utonąć w rzece z kamieniami u nóg.

I prosi o niewymienianie swojego nazwiska. Kogo boją się badacze? Cenckiewicz nie ma wątpliwości: – Geneza polskiego kapitalizmu tkwi w dużej mierze na ul. Rakowieckiej i w al. Niepodległości w Warszawie. To symboliczne miejsca – siedziby cywilnych i wojskowych tajnych służb, które stały się dźwignią dla budowy kapitału wielu osób.

Prof. Jadwiga Staniszkis uważa, że można wskazać, które lata są najważniejszą białą plamą w życiorysach wielu gentlemanów brylujących dziś na salonach: – Decyzja o zmianie ustroju zapadła w Moskwie w 1984 r. Lata 1984–1989 to był czas budowania sobie przez ludzi komunistycznych służb uprzywilejowanej pozycji w nowym systemie. Uwłaszczania się oraz niszczenia dokumentów i zacierania śladów.

Stan wojenny, czyli rozkręcamy interesy

Próbując odkopać owe ślady, cofnijmy się jeszcze kilka lat wcześniej, do pierwszych dni stanu wojennego. Gdy po 13 grudnia 1981 r. po ulicach jeździły czołgi, zawieszono łączność telefoniczną i naukę w szkołach, a nawet zakazano przemieszczania się po kraju, istniała grupa obywateli, której sytuacja była krańcowo odmienna niż reszty społeczeństwa. Zakładali w tych dniach firmy, swobodnie wyjeżdżali za granicę, a PKO i NBP otwierały dla nich linie kredytowe.

4 stycznia 1982 r. wciąż nie działały wyłączone 13 grudnia telefony. Spacyfikowano już krwawo kopalnie „Wujek” i „Manifest Lipcowy”, parę dni wcześniej wyjechali na powierzchnię po dwóch tygodniach spędzonych pod ziemią „chłopcy od Piasta”, kończąc ostatni strajk okupacyjny.

Okoliczności te nie przeszkodziły wicepremierowi Jerzemu Ozdowskiemu spotkać się z przedstawicielem firmy polonijnej Konsuprod – Lotharem Grabowskim. Jej pełnomocnikiem na Polskę był Jan Wejchert, przyszły założyciel telewizji TVN. Towarzysz Ozdowski zapewnił przedsiębiorcę, że stan wojenny nie utrudni działalności wspomnianych firm polonijnych, odwrotnie – mogą one liczyć na wiele udogodnień.

Dzień później wicepremier przyjął szersze grono biznesmenów i zapowiedział zastosowanie wobec ich sektora „klauzuli permanentnego uprzywilejowania”. Dodał też, że rozwój ich firm powinien „doprowadzić do powstania nowego sektora w polskiej gospodarce”.

Konkrety pojawiły się jeszcze w styczniu – prezesi NBP i PKO podjęli decyzję o „otwarciu systemu kredytowego dla przedsiębiorstw polonijnych”. A latem 1982 r. – mniej więcej w okolicach zbrodni lubińskiej – weszła w życie ułatwiająca im działalność ustawa.

Oni do dziś trzęsą biznesem

„Patriotyzm” – to słowo nie schodziło z ust biznesmenów z firm polonijnych po wprowadzeniu stanu wojennego. „W odnowicielskim ruchu społecznym, jakim jest Patriotyczny Ruch Odrodzenia Narodowego, widzimy potężnego sprzymierzeńca” – mówił Jan Kulczyk.

Stanisław Szewczyk, obecnie znany łódzki deweloper, opowiadał o postawie tego środowiska:„Zdecydowana większość, a nawet – można powiedzieć – żaden z działaczy gospodarczych polskiego pochodzenia nie zmienił swojej patriotycznej postawy ani w czasie kryzysu ekonomicznego, ani w okresie stanu wojennego”. Podkreślał, że patriotyzmu tego nie podważyły „groźby i bardzo agresywne poczynania na Zachodzie w stosunku do Polski”.

Gdzie udało mi się odnaleźć te cytaty? Oprócz całych półek w archiwach IPN, na których leżą teczki „biznesmenów”, po ich ówczesnej działalności pozostał jeszcze jeden ślad – wydawany dla nich co miesiąc przez 10 lat „Biuletyn”, będący rodzajem kolorowego magazynu dla owego zamkniętego grona.

Czytelniczki „Gali” czy „Twojego Stylu” zapewne przecierałyby oczy ze zdziwienia, spotykając dzisiejsze gwiazdy salonowych bali w scenerii zgoła odmiennej. Jolantę Kwaśniewską z polonijnej firmy PAAT na targach biżuterii w Moskwie, twórcę TVN Jana Wejcherta u boku wojskowych komisarzy Jaruzelskiego, a Jana Kulczyka rekomendującego na kierowniczy stołek byłą robotnicę z kołchozu „Nowyj Put” i wiceszefową Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej Jadwigę Łokkaj.

A obok nich na łamach pisma przewijają się wszyscy wielcy i podziwiani w III RP za swoją niezwykłą przedsiębiorczość i zmysł do interesów: Ryszard Krauze, Zygmunt Solorz, Mariusz Walter, Zdzisław Montkiewicz, Jerzy Starak, Piotr Buchner, Zbigniew Niemczycki, Kazimierz Pazgan, Sobiesław Zasada, Krzysztof Strykier, Leonard Praśniewski…

I nie tylko: w katalogach polonijnych firm odnajdujemy niemal całe lokalne elity finansowe trzęsące w 2014 r. Trójmiastem, Poznaniem, Krakowem, Wrocławiem, Łodzią, Szczecinem. Setki, tysiące znanych i popularnych albo – częściej, co zrozumiałe – unikających rozgłosu.

Czy przewoził pan biżuterię w odbycie?

Według nagrania na taśmach „Wprost”, w wersji ogłoszonej przez tygodnik, Giertych roztacza przed dziennikarzem Piotrem Nisztorem perspektywy zarobku na książkach o czołowych biznesmenach:„Piotrek, moja ostateczna propozycja: cztery stówy [400 tys. zł] i dziesięć pro [chodzi o procenty od tego, co uda się wyciągnąć od Kulczyka]”.

Jak tłumaczy, proceder będzie legalny: „Ty będziesz pisał. A ja będę, słuchaj, sprzedawał to”. Mecenas zapewnia, że wszystko odbędzie się bezpiecznie: „Bierzemy sobie następnego [miliardera]. Bezpieczeństwo całej operacji. Bierzemy to jak przez śluzę”. W tym kontekście pada nazwisko Zygmunta Solorza. Giertych pyta, czy „nie możemy napisać książki o [Michale] Sołowowie?”. Po chwili proponuje: „O [Leszku] Czarneckim można napisać trzecią książkę […]. No to słuchaj. Ja mam kogoś, kto do nich pójdzie. Rzucisz im pytania? Czy już rzuciłeś? […] Zadasz mu [Sołowowowi] pytanie: czy w 1982 r. przewoził pan biżuterię w odbycie?”.

Tak przedstawiał to „Wprost”, natomiast Giertych na łamach „Rz” odpowiadał: „To, co mówiłem w rozmowie z Nisztorem, było tylko »legendą« dostosowaną do mojej opinii o tym dziennikarzu. Uważam go za szantażystę i gangstera”.

– Giertych zdaje sobie sprawę, że Polska jest krajem, w którym nie pisze się biografii znanych ludzi, bo nie wypada, bo to ryzyko, bo nie wolno… Panuje wokół tego dziwny konsensus. Każdy więc, kto porywa się na biografię znanego polityka czy biznesmena, stanowi dla nich zagrożenie – komentuje prof. Cenckiewicz.
Więcej w najnowszym numerze tygodnika „Gazeta Polska”
niezalezna, foto: Tomasz Adamowicz/Gazeta Polska

Przejdz do góry stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

  << Pierwsza      < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » OLIGARCHOWIE BEZ BIOGRAFII. UJAWNIENIE PRAWDY O NICH BYŁOBY KOŃCEM III RP

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!

TestHub.pl - opinie, testy, oceny