NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » RODZINA WIELODZIETNA TO DLA PAŃSTWA KŁOPOT

Przejdz do dołu stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

Rodzina wielodzietna to dla państwa kłopot

  
MareczekX5
24.04.2013 11:03:05
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)

Grupa: Administrator 

Posty: 7596 #1342398
Od: 2012-7-24
Za: http://marucha.wordpress.com/2013/04/24/rodzina-wielodzietna-to-dla-panstwa-klopot/

Czytając konstytucję, można pomyśleć, że polska rodzina nie może narzekać na troskę państwa. Ale w praktyce z tych zapisów niewiele wynika – mówi PCh24.pl prof. Aleksander Stępkowski.

Obrazek

Jakie obowiązki ma państwo wobec rodziny, jeśli wziąć pod uwagę zapis o jej konstytucyjnej ochronie?

Jeśli chodzi o konstytucję, to mamy zasadniczo dwa artykuły, mianowicie 18. i 71., które wprost afirmują rodzinę. Artykuł 18. jest bardzo ogólny i deklaruje, że państwo winno ochronę małżeństwu, rodzinie i macierzyństwu. Jest to artykuł programowy, ważny, bowiem znajduje się wśród podstawowych zasad Rzeczypospolitej, jednak – poza określeniem natury małżeństwa, jako związku kobiety i mężczyzny – niczego nie przesądza. Można powiedzieć, że jest on deklaracją dobrych chęci ze strony państwa.

Artykuł 71. jest już nieco konkretniejszy, mianowicie stanowi obowiązek uwzględniania przez państwo dobra rodziny, w jego polityce społecznej i gospodarczej. Dodatkowo jest mowa o prawie do szczególnej pomocy ze strony państwa dla rodzin w trudnej sytuacji materialnej i społecznej, wśród których wskazuje się na rodziny wielodzietne i niepełne. Pośrednio, w ust. 2. tego samego artykułu, statuującym szczególną ochronę macierzyństwa, zawiera się również wsparcie dla rodziny. Jednak wyraźnie widać, że rodzina jest przedmiotem szczególnej troski państwa dopiero wówczas, gdy można ją postrzegać jako problem społeczny.

Jeszcze jedna, istotna i niedoceniana, afirmacja rodziny znajduje się w art. 48 ust. 1, zawierającym, nie bez pewnych zastrzeżeń, gwarancje praw rodzicielskich w zakresie wychowania, w tym również wychowania religijnego, o czym mówi wprost art. 53. ust. 3.

Proszę o kilka przykładów tego, jak państwo, mimo konstytucyjnego zapisu o ochronie rodziny, marginalizuje jej znaczenie?

Czytając samą konstytucję, można powiedzieć, że rodziny nie mają na co narzekać. Jednak w praktyce z tych gwarancji niewiele wynika, a w każdym razie brak jest procedur, które by pozwoliły nadać realny kształt tym deklaracjom.

Weźmy choćby gwarancje w zakresie wychowania. Obecnie przedsięwzięto działania mające doprowadzić do zmiany podstawy programowej tak, aby problematyka homoseksualna znalazła się w gimnazjalnych i licealnych programach nauczania. Na gruncie ustawowym nie ma nigdzie obowiązku przeprowadzenia szerokich konsultacji z rodzicami w tej mierze. Sytuacja taka pozwala środowiskom promującym homoseksualizm stosować nacisk zmierzający do wprowadzenia zmian, całkowicie pomijając zdanie rodziców w tej mierze, mimo gwarancji konstytucyjnych w art. 48. W oczywisty sposób sytuacja ta narusza standardy konstytucyjne, ale system prawny wprost nie przewiduje mechanizmu konsultacji z rodzinami, który pozwalałby na realne urzeczywistnianie ich praw podstawowych.

Weźmy teraz art. 71 ust. 1. konstytucji, nakazujący w polityce gospodarczej państwa uwzględniać dobro rodziny. Uwzględnienie dobra rodziny wymaga branie jej w ogóle pod uwagę przy projektowaniu regulacji. W regulaminie Rady Ministrów, przewidującym obowiązek sporządzenia Oceny Skutków Regulacji (OSR) projektów rządowych, ewaluacja ta bierze pod uwagę jedynie ocenę skutków dla przedsiębiorców ewentualnie dla konsumentów, ale nie ocenę skutków dla życia rodzinnego. Zatem art. 71 ust. 1 konstytucji pozostaje fikcją, tym bardziej, ze w regulaminie Sejmu tez nie ma obowiązku przeprowadzenia rodzinnego OSR.

Podobnie jest i z ust. 2 tegoż artykułu, który chronić ma macierzyństwo. Jeżeli kobieta, aby uzyskać uprawnienie do zasiłku macierzyńskiego musi najpierw odpowiedni czas przepracować, to ten sposób skonstruowania świadczeń z tytułu macierzyństwa tworzy mechanizm przymusu pracy zawodowej dla kobiet chcących być matkami. To raczej realizacja przaśnej feministycznej polityki PRL typu „kobiety na traktory” niż wspieranie macierzyństwa.

Dlaczego państwo marginalizuje rodzinę? Przecież niwelowanie jej znaczenia jest niezgodne z jego interesem. Państwu powinno zależeć na trwałości rodzin.

Żyjemy w kulturze zbudowanej na antropologii indywidualistycznej. Człowiek współczesny uważa, że jest jednostką, wolną i równą innym jednostkom. Stąd wszelkiego rodzaju wspólnoty powstają jako efekt porozumienia – konwencji międzyludzkiej. System prawny opiera się na tym założeniu i nawet jeśli w konstytucji wydaje się, że mamy do czynienia z afirmacją rodziny, to jest to w dużej mierze zaledwie ornament. Gdy bowiem myślimy o regulowaniu życia społecznego, wówczas wyobrażamy sobie kłębowisko autonomicznych jednostek, które co bardziej wrażliwi będą nazywać osobami, goniących za zyskiem i przyjemnością. Społeczeństwo nie jest dla nas wspólnotą wspólnot, z których najmniejszą i podstawową jest rodzina.

Ponieważ w ten sposób pojmujemy społeczeństwo, to nadajemy mu formy działania zgodne z tym wyobrażeniem i automatycznie – choć nie intencjonalnie – tworzymy regulacje dyskryminujące rodzinę i z czasem niszczące ją. Nasza indywidualistyczna wizja człowieka staje się samospełniającą przepowiednią. W przeświadczeniu o naszym indywidualizmie tworzymy regulacje niszczące rodzinę i promujące „radosnych singli”.

Weźmy za przykład podatek PIT. Skonstruowany jest dokładnie pod dyktando założeń indywidualistycznych – opodatkowana jest osoba, a nie rodzina, czyli gospodarstwo domowe. W efekcie, system podatkowy jest ślepy na to, że małżeństwo mające kilkoro dzieci, ma zupełnie inną strukturę wydatków, niż dwoje samotnych osób, że rodzice mają szereg poważnych wydatków związanych z wychowaniem dzieci, które muszą ponieść, a o których samotni nawet nie myślą. Jednak wszyscy są opodatkowani tak samo, jako jednostki. Zatem efektywny dochód dwójki żyjących razem singli jest wielokrotnie wyższy niż dochód małżonków wychowujących dzieci. Czy można zatem dziwić się kryzysowi małżeństwa i zapaści demograficznej?

Owszem, małżonkowie mogą się rozliczać razem, ale jest to wciąż opodatkowanie dwóch jednostek, możliwe dopiero na wniosek i dodatkowo przynosi jakiekolwiek korzyści dopiero przy wyraźnej dysproporcji w dochodach obu małżonków, najbardziej wówczas, gdy jedno z nich nie osiąga dochodu w ogóle. Jest to niewątpliwa racjonalizacja naszego systemu podatkowego, jednak jest to racjonalizacja systemu, który w swej zasadniczej postaci jest ślepy na fakt istnienia rodzin i dopiero dodatkowe, komplikujące system dodatki, mogą tę indywidualistyczną perspektywę nieco zakłócać, na przykład poprzez odliczenia od podatku kwot na każde dziecko.

Tymczasem rodzina, zwłaszcza rodzina wielodzietna, powinna być przez państwo traktowana jak błogosławieństwo, a nie jak „osoby w trudnej sytuacji”, a zatem jako komplikujący życie społeczne i system prawny kłopot.

Jeśli nie dokona się zmiana kulturowa w patrzeniu na człowieka, i dopóki nie zrozumiemy, że rodzina jest normalną, podstawową komórką społeczną, a nie „zawracaniem głowy”, dopóki nie zinternalizujemy głęboko prawdy, że to „radośni single” są ciężarem dla państwa a nie rodziny wielodzietne, dopóty nasze społeczeństwa będą pogrążać się coraz bardziej w kryzysie.

Rozmawiał Krzysztof Gędłek

http://www.pch24.pl/
_________________
http://www.youtube.com/user/MareczekX5?feature=mhee



http://praca-za-prace.iq24.pl/default.asp

Przejdz do góry stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

  << Pierwsza      < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » RODZINA WIELODZIETNA TO DLA PAŃSTWA KŁOPOT

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!

TestHub.pl - opinie, testy, oceny