NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » PREZYDENT WALCZY Z REKLAMOWĄ BRZYDOTĄ?

Przejdz do dołu stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

Prezydent walczy z reklamową brzydotą?

  
MareczekX5
16.07.2013 10:41:00
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)

Grupa: Administrator 

Posty: 7596 #1539367
Od: 2012-7-24
Za: http://marucha.wordpress.com/2013/07/16/prezydent-walczy-z-reklamowa-brzydota/

Do laski marszałkowskiej trafił projekt prezydenckiej ustawy o wzmocnieniu narzędzi ochrony krajobrazu, zwanej w skrócie ustawą krajobrazową. Celem projektu prezydenta Komorowskiego jest wdrożenie zapisów europejskiej konwencji krajobrazowej, czyli – konkretniej – wprowadzenie niezbędnego minimum regulacji, mających chronić polskie krajobrazy kulturowe i przyrodnicze przed dalszą dewastacją.

Czy prezydencki projekt ustawy okaże się jednak zdolny do wprowadzenia porządku w tak chaotycznym i szpecącym polskim „krajobrazie reklamowym”? W świetle zapisów projektu – wydaje się to raczej wątpliwe.

Projekt ustawy wprowadza tzw. urbanistyczne zasady ochrony krajobrazu. Będą one ustalane przez sejmiki województw tylko dla tzw. „krajobrazów priorytetowych”, w oparciu o „audyt krajobrazowy”. Zasady ochrony krajobrazu dotyczyć więc będą tylko tych obszarów, które uznane zostaną za szczególnie wartościowe i zasługujące na ochronę. W dodatku wyznaczenie tychże krajobrazów leżało będzie w wyłącznej gestii sejmików wojewódzkich bez ustalenia ogólnych wytycznych i kryteriów, które krajobrazy w szczególności podlegać mają ochronie prawnej.

Wprowadzone zostały też pewne obostrzenia dla wznoszenia tzw. „dominant krajobrazowych”, czyli elementów dominujących nad krajobrazem na danym obszarze. Kolejnym „istotnym” elementem projektu ustawy jest możliwość – możliwość, nie obowiązek – wprowadzenia przez gminę zasad i warunków sytuowania obiektów małej architektury: tablic, urządzeń reklamowych, ogrodzeń. Rady gmin stanowić będą mogły opłaty od reklam na jej terenie – ale tylko wówczas, gdy najpierw gmina wprowadzi wspomniane zasady i warunki.

Zapisy prezydenckiego projektu wydają się z jednej strony zbyt mętne, z drugiej brak im stanowczości i konsekwencji. Zresztą sam Bronisław Komorowskie zaznaczył, że w ten sposób chce jedynie rozpocząć publiczną dyskusję na ten temat, i ma nadzieję, że teraz parlament rozpocznie debatę – tak, jakby chciał wyrzec się odpowiedzialności za ewentualne bardziej rygorystyczne unormowanie sprawy, która niewątpliwie unormowania pilnie potrzebuje. „Nie chodzi o to, żeby zabronić, ale chodzi o to, żeby to, co wydaje się być konieczne, było jak najmniej szpecące i niszczące krajobraz” – zwięźle i logicznie stwierdził prezydent.

Trudno też mówić o prezydenckiej ustawie jako o jakimkolwiek „kodeksie reklamowym”. Raczej jest to ewidentne przerzucenie odpowiedzialności na gminy i samorządy (na które przecież wpływ wywierają lokalni przedsiębiorcy, i które na ogół czerpią finansowe korzyści z reklam także wielkich sieci i korporacji, ustawianych na ich gruntach) – i to choć krajobrazy są dobrem ogólnonarodowym i zasługują na bardziej konkretną ochronę prawną.

Problem szpecącej otoczenie pstrokacizny reklam wcale nie jest błahostką. Nośników reklam mamy co najmniej dziesiątki: szyldy, bilboardy, tablice, banery, chorągiewki, windery, potykacze, pylony, totemy, kasetony, telebimy, citylighty, słupy reklamowe… Mamy reklamę ambientową, wielkoformatową, pneumatyczną, elektryczną i elektroniczną… Oczywiście, aspekt estetyczny pozostaje najbardziej widocznym. Trzeba przyznać, że pod tym względem nasz kraj bardzo niechlubnie odróżnia się od swoich sąsiadów zarówno z zachodu, jak i ze wschodu.

Przede wszystkim w wielkich aglomeracjach miejskich, ale także w gęściej zaludnionych regionach, w zwykłych miastach i miasteczkach oraz wzdłuż głównych szlaków komunikacyjnych ilość pstrokatych, kolorowych, jaskrawych reklam na ziemi i w powietrzu przyprawia zawroty w głowie.

W miastach zasłaniają całe budynki, przy drogach stoją dosłownie jedna za drugą, zasłaniając góry, pola, lasy czy jeziora. Krajobraz nie tyle, że jest dewastowany, co dosłownie ginie pod taką nawałnicą reklam, których nikt nie jest już w stanie przeczytać.

Ale poza samą estetyką od reklam ucierpiały też kwestie bezpieczeństwa i funkcje normalnych znaków drogowych. Tabliczek z nazwami ulic coraz trudniej się dopatrzeć, znaki drogowe giną pośród kilkadziesiąt razy większych szyldów i bilboardów. Reklamy przysłaniają boczne uliczki, zasłaniają widoczność, zagrażają ruchowi drogowemu na skrzyżowaniach i rondach. Agresywne, migające i świecące citylighty i reklamy świetlne nie tylko odwracają uwagę, ale przykuwają wzrok kierowcy, będąc złudzeniem sygnałów alarmowych policji czy karetek pogotowia.

Biorąc pod uwagę taki katastrofalny już stan rzeczy oraz finansowe uzależnienie właścicieli gruntów, czy to publicznych, czy prywatnych, od reklamujących się instytucji, trudno spodziewać się rewolucyjnych zmian na korzyść polskiego krajobrazu. Pozostaje tylko pytanie, dlaczego takiego problemu nie mają Niemcy, Czesi, Słowacy, Ukraińcy, Rosjanie, Holendrzy, Rumuni, Węgrzy…? Dlaczego szpecące, wszechobecne szyldy reklamowe są wyłącznie polską specyfiką?

Michał Soska, Wisła
http://sol.myslpolska.pl
_________________
http://www.youtube.com/user/MareczekX5?feature=mhee



http://praca-za-prace.iq24.pl/default.asp

Przejdz do góry stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

  << Pierwsza      < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » PREZYDENT WALCZY Z REKLAMOWĄ BRZYDOTĄ?

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!

TestHub.pl - opinie, testy, oceny