NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » SERBSKIE MARZENIA O EUROGARNUSZKU

Przejdz do dołu stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

Serbskie marzenia o eurogarnuszku

  
MareczekX5
25.03.2013 22:22:19
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)

Grupa: Administrator 

Posty: 7596 #1284703
Od: 2012-7-24
Za: http://marucha.wordpress.com/2013/03/25/serbskie-marzenia-o-eurogarnuszku/

Po wyborze Tomislava Nikolicia na prezydenta Serbii i Ivicy Dačicia na jej premiera, niewielu analityków przewidywało, że za rządów przedstawicieli Serbskiej Partii Postępowej i Socjalistycznej Partii Serbii dialog z Kosowem będzie kontynuowany, a kraj ten wciąż będzie pukał do unijnych drzwi.

Obrazek
Premier Ivica Dačić w styczniu rozmawiał z szefem Komisji Europejskiej Hermanem van Rompuyem. Fot. Zuma Press/Forum
(Po co te francuskie napisy w tle? Dlaczego nie hebrajskie?)




Po ogłoszeniu wyników zeszłorocznych wyborów prezydenckich i parlamentarnych, po których koalicję rządzącą zawiązali przedstawiciele partii uznawanych za antyunijne i prorosyjskie twierdzono, że rozmowy zarówno z Brukselą, jak i z Prisztiną ulegną zamrożeniu. I chociaż w Serbii umacniają się wpływy rosyjskie, a prezydentowi udało się kilkoma swoimi wypowiedziami zrazić do siebie sąsiadów z byłej Jugosławii, to jednak wciąż serbskie władze starają się uzyskać przychylność UE i najbardziej wpływowych zachodnioeuropejskich stolic.

Wizja unijnych funduszy uelastycznia stosunek rządzącej koalicji i prezydenta także do kwestii Kosowa. Wielu z tych, którzy oddali głosy na Serbską Partię Postępową i wywodzącego się z niej prezydenta Nikolicia, dziś nie wierzy własnym oczom. Obecne władze przebijają w koncyliacyjności swoich, określanych jako proeuropejscy, poprzedników z byłym prezydentem Borisem Tadiciem na czele.

Rozmowy pod górkę

Pomimo deklarowanej otwartości Belgradu na dialog z Prisztiną, wciąż nie można mówić o bliskim rozwiązaniu konfliktu pomiędzy skłóconymi narodami. Dochodzi jednak do drobnych, acz zauważanych przełomów. Niedawno miało miejsce pierwsze spotkanie prezydenta Serbii z jego odpowiednikiem z Kosowa Atifete Jahjagą, od czasu ogłoszenia przez tą byłą serbską prowincję niepodległości w 2008 roku.

Dyskusja, pod czujnym okiem szefowej unijnej dyplomacji Catherine Ashton, toczyła się głównie wokół statusu północnego Kosowa, w większości zamieszkiwanego przez Serbów, którzy nie godzą się na podporządkowanie prisztińskiej władzy. Z czego wynika ta zmiana i zgoda na dialog, który do niedawna był przez obie strony nieustannie hamowany? Główną motywacją inicjatywy Belgradu jest próba poprawy relacji z Brukselą, która będzie na wiosnę rozpatrywać wniosek Serbii o akcesję do UE. Stąd coraz częstsze rozmowy premiera tego kraju Ivicy Dačicia z kosowskim odpowiednikiem Hashimem Thacim. Ma to miejsce pomimo wielkiego wzburzenia, jakie zapanowało w Serbii po oczyszczeniu z zarzutów przez Międzynarodowy Trybunał ds. Zbrodni Wojennych w dawnej Jugosławii byłego premiera Kosowa Ramusha Haradinaja, który był oskarżony o zbrodnie przeciwko ludzkości, popełnione na Serbach podczas walk o niepodległość Kosowa 1998 roku (zresztą Thaci także był oskarżany o handel organami zamordowanych Serbów).

Na spadek zainteresowania społeczeństwa przystąpieniem do UE wpłynęło także uniewinnienie przez tenże Trybunał dwóch chorwackich generałów Ante Gotoviny i Mladena Markacza. Sytuację do prowadzenia rozmów utrudniają też kolejne starcia i incydenty w Kosowie i to, że konflikt przenosi się na region południowej Serbii przy granicy z Kosowem, zamieszkiwany przez dążących do połączenia się z nim Albańczyków z Doliny Preševa.

Cel: zdobyć fundusze

Głównym warunkiem, jaki UE stawia przed rozpoczęciem rozmów stowarzyszeniowych z Serbią jest poprawa relacji z Kosowem, a także walka z korupcją i przestępczością zorganizowaną. Nie można w tym kontekście uznać za przypadek tego, że w grudniu zeszłego roku doszło do aresztowania za oszustwa przy prywatyzacji Miroslava Miškovicia, najbogatszego człowieka w kraju. Należy jednak pamiętać, że za walkę z przestępczością odpowiedzialny jest będący swojego czasu jednym z najbliższych współpracowników Slobodana Miloševicia i do dziś oskarżany o kontakty z mafią narkotykową premier Ivica Dačić.

Wydaje się jednak, że Brukseli, podobnie jak to miało miejsce w przypadku przystępowania Chorwacji do UE, wystarczy „malowanie trawy” i poświęcenie kilku kozłów ofiarnych. Taką „rolę” spełnił były premier Ivo Sanader, który w listopadzie 2012 roku został skazany na 10 lat więzienia za korupcję. Praktycznie w tym samym czasie nowym-starym premierem Czarnogóry został Milo Đukanović, człowiek który od ponad 20 lat rządzi tym krajem i jest oskarżany o to, że swój majątek zbił na szmuglowaniu papierosów do Włoch. Nie przeszkadza mu to jednak pojawiać się na europejskich salonach i „reformować” kraj według unijnych wskazówek.

Bałkańskie elity polityczne liczą na to samo, co niedawno osiągnęły kraje Europy Środkowo-Wschodniej – dostęp do gotówki, którą będzie można łatwo wyprowadzić do swoich kieszeni, a przy okazji prezentować się społeczeństwom o postkolonialnej mentalności jako bardziej od ich przeciwników politycznych „europejscy” przedstawiciele narodu.

Gra na podział

Wydaje się, że Belgrad przestał grać w sprawie Kosowa o najwyższą stawkę. Chociaż wciąż pięć państw Unii Europejskiej nie uznaje niepodległości Prisztiny, a serbskim władzom udaje się blokować przyjęcie jej do wielu światowych i regionalnych organizacji, to zarówno społeczeństwo, jak i rządzący pomału dochodzą do wniosku, że nie da się cofnąć czasu. Co prawda, wciąż większość Serbów nie godzi się na odstąpienie od postulatu „Kosovo je Srbija”, to jednak sytuacja ekonomiczna, brak perspektyw, a także coraz mniejsza liczba rodaków zamieszkujących ten region powodują, że temat ten już nie wywołuje tak wielkich emocji, jak dotychczas. Daje to rządzącej w kraju od zeszłego roku koalicji możliwość przelicytowania Partii Demokratycznej byłego prezydenta Borisa Tadicia w realizowaniu wizji Serbii w Unii Europejskiej i ciągłej walki o Kosowo.

13 stycznia serbski parlament poparł inicjatywę „Platforma dla Kosowa” prezydenta Tomislava Nikolicia, w której proponuje się wprowadzenie administracyjnego podziału Kosowa na regiony, dzięki czemu północna jego część, zamieszkana w większości przez Serbów, miałaby szeroką autonomię. Zgoda Prisztiny na tę propozycję doprowadziłaby do zlikwidowania niezależnych od władz kosowskich struktur administracyjnych. Premier Dačić podbił dodatkowo stawkę, dając do zrozumienia, że jego kraj byłby gotowy cofnąć sprzeciw wobec przyjęcia Kosowa do ONZ. Co prawda, słowa te spotkały się z krytyką zarówno opozycji, jak koalicjantów, ale nie padły przez przypadek.

Nowe granice na Bałkanach?

Zarówno Serbowie z północnego Kosowa, jak i sami Kosowarzy [Kosowarzy? Co to, do cholery, za naród? Kto go wymyślił? - admin] z nieufnością przyglądają się rozmowom swoich przedstawicieli. Pierwsi obawiają się, że Belgrad „sprzeda ich za Unię” i skończy z finansowaniem ich niezależnych od Prisztiny instytucji, a drudzy przestrzegają premiera Thaciego przed daleko idącymi ustępstwami wobec serbskiej mniejszości, nie mówiąc już o zgodzie na podział Kosowa.

To właśnie podział co jakiś czas wraca zarówno w pracach ekspertów, jak i z doniesień prasy powołującej się na informacje strony rządowej, jako jedyne możliwe do zaakceptowania dla Serbów rozwiązanie. Na razie Unia Europejska zdecydowanie przeciwstawia się nawet podejmowaniu dyskusji na ten temat, ale kto wie, może wyciągnie inne niż do tej pory wnioski z obserwacji swojego nieudanego projektu – trójnarodowej Bośni i Hercegowiny, będącej wciąż rozdzieraną konfliktami i na garnuszku Brukseli.

Na chwilę obecną wydaje się, że szeroka autonomia dla mniejszości serbskiej to plan minimum Belgradu. Stronie kosowskiej ciężko będzie przeciwstawić się tym żądaniom. Co nie oznacza oczywiście, że rozmowy nie będą rozciągane w nieskończoność. Będą, gdyż dzięki temu elity polityczne obu stron mogą odciągać uwagę swoich społeczeństw od problemów gospodarczych. Serbia obawia się jednak, że jej argumenty mogą się okazać bronią obosieczną, gdyż po autonomię będą chcieli sięgnąć Albańczycy z Doliny Preševa, a to zachęciłoby mniejszość muzułmańską – Bošniaków, w dużym zagęszczeniu zamieszkującą serbski region Sandżaku, do formułowania podobnych żądań.

Aleksander Kłos
http://www.pch24.pl

Czyli szumowiny, jakie dorwały się do władzy w Serbii, gotowe są sprzedać Kosowo za marne srebrniki. Do innego wniosku dojść nie można.
Admin
_________________
http://www.youtube.com/user/MareczekX5?feature=mhee



http://praca-za-prace.iq24.pl/default.asp

Przejdz do góry stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

  << Pierwsza      < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » SERBSKIE MARZENIA O EUROGARNUSZKU

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!

TestHub.pl - opinie, testy, oceny