NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » CZY SYRIA PODZIELI LOS IRAKU?

Przejdz do dołu stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

Czy Syria podzieli los Iraku?

  
MareczekX5
29.08.2013 09:13:41
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)

Grupa: Administrator 

Posty: 7596 #1583644
Od: 2012-7-24
Za: http://marucha.wordpress.com/2013/08/29/czy-syria-podzieli-los-iraku/

To chyba pierwszy artykuł w “Naszym Dzienniku”, gdzie autor stara się o zachowanie jakiegoś obiektywizmu, zamiast, jak media głównego ścieku, malować sytuację w Syrii wyłącznie w czarno-białych kolorach (Asad dyktator i demokratyczna opozycja).
Admin

Wyznawcy Chrystusa byli w Syrii od początku chrześcijaństwa aż do czasu inwazji muzułmanów i zdobycia tych ziem w VII wieku po Chr. To tu Szaweł nawrócił się po spotkaniu z Jezusem, w drodze do Damaszku. Stolica rzymskiej prowincji Syrii – Antiochia, w której „pierwszy raz nazwano uczniów chrześcijanami” (Dz 11, 19-30), była trzecim co do wielkości miastem imperium i idealnym wręcz punktem zetknięcia Dobrej Nowiny ze światem greckim. Obecnie jest stolicą kilku patriarchatów.

Obrazek

W Syrii czczony jest św. Jerzy, żołnierz i męczennik, zmarły około 303 r. w wyniku najkrwawszych prześladowań za cesarza Dioklecjana. Jeden z jego najsłynniejszych klasztorów znajduje się w syryjskiej Dolinie Chrześcijan (Al-Nassara, Wadi Nassara), na terenie między syryjskim Homs a libańskim Trypolisem.

Chrześcijanie w Syrii stanowią ok. 10 proc. populacji i należą do wspaniałej mozaiki denominacyjnej, reprezentują m.in. Kościoły: grecko-prawosławny, greckokatolicki, syryjsko-prawosławny, ormiańsko-katolicki, Ormiański Kościół Apostolski (prawosławny), syryjsko-katolicki, maronicki, protestancki (różne wyznania), nestoriański, rzymskokatolicki oraz chaldejski. [Co jest wspaniałego w "Kościołach" protestanckich, zapaskudzających chrześcijaństwo żydowskimi miazmatami??? - admin]

Jak informuje międzynarodowe Dzieło chrześcijańskie Open Doors, Syria jeszcze do niedawna mogła być wzorem państwa, gdzie muzułmanie z chrześcijanami żyli w zgodzie i pokoju. Między rodzinami wyznawców dwóch wielkich religii monoteistycznych panowały bardzo dobre relacje sąsiedzkie i wspólnotowe. Pod władzą partii rządzącej chrześcijanie mieli zapewnioną wolność religijną, mogli uczęszczać na Msze św., spotykać się w domach na modlitwie, odnawiać i budować kościoły; społeczeństwo muzułmańskie tolerowało chrześcijańską mniejszość. Dziś siły opozycyjne traktują chrześcijan jako wrogów i popleczników rządu Asada.

Geneza wojny

Wojna domowa w Syrii, która rozpoczęła się pod koniec stycznia 2011 r., jest konsekwencją i przedłużeniem tzw. arabskiej wiosny oraz wynikiem długoletnich rządów rodziny Asadów. Początkowo miała charakter polityczny. Chodziło o obalenie, podobnie jak w Tunezji, Egipcie czy Libii, dyktatora.

Aktualnie przyjęła ona charakter wojny religijnej, której siły sunnickie, zwane Wolną Armią Syrii (reprezentujące większość [? - admin] społeczeństwa) dążą do obalenia rządów prezydenta Asada, ale i do wypędzenia alawitów i chrześcijan. Dyskryminowani od lat sunnici przejmują władzę. Al-Kaida i Bractwo Muzułmańskie przechodzą do ofensywy i walczą o wpływy. Pojawiają się nowe ruchy militarne, jak Jabhat al-Nusra. Prezydent, dysponując potężną siłą militarną, wspierany finansowo przez Iran, libański Hezbollah, a politycznie przez Rosję i Chiny, może mieć świadomość dobrej pozycji na arenie międzynarodowej, ponieważ aż dwóch jego sojuszników zasiada w stałej Radzie Bezpieczeństwa ONZ.

Ofiary liczone w dziesiątkach tysięcy

Według szacunków ONZ, wojna domowa w Syrii pochłonęła już 100 tys. istnień ludzkich. Tymczasem nie jest to koniec zabijania, które jak szaleństwo opanowało Bliski Wschód i Afrykę Północną. Jest to pokłosie tzw. arabskiej wiosny, która miała zwiastować jutrzenkę demokracji arabskiej, a przyniosła srogą zimę pogłębiania się konfliktów i przeistaczanie się kolejnych krajów w kalifaty.

Zbrojna agresja Stanów Zjednoczonych wydaje się być coraz bliżej. Prezydent Obama nie może zostać oskarżony o niekonsekwencję, skoro sam przyznał, że gdyby w Syrii użyto broni masowego rażenia, to interwencja militarna jego kraju stałaby się faktem. Jeżeli do niej rzeczywiście dojdzie, oznaczać to będzie całkowity kres egzystencji chrześcijaństwa w Syrii. Nie po raz pierwszy przy udziale Stanów Zjednoczonych.

Wielki prorok naszych czasów bł. Jan Paweł II przestrzegał przed wojną w Zatoce Perskiej, zarówno przed pierwszą, jak i przed drugą. Jednak to marcowa interwencja w 2003 r. przyczyniła się bezpośrednio do schyłku chrześcijaństwa w Iraku. W wyniku operacji amerykańskiej doszło do eskalacji prześladowań chrześcijan w Babilonie i z ponadmilionowej wspólnoty w kraju pozostało mniej niż 300 tys. wyznawców Chrystusa. Fala uchodźców dotarła także do Syrii. Bezpośredni świadkowie zdarzeń: mordów księży, porwań, egzekucji całych rodzin, eksplozji w kościołach, szczegółowo przekazali gościnnym Syryjczykom, co zaszło w sąsiednim kraju. Dziś chrześcijanie z Syrii mówią głośne „NIE” militarnej interwencji Zachodu. Byliby wówczas postrzegani jako szpiedzy, wrogowie, którzy spiskują z „krzyżowcami”, zamiast przyłączyć się do którejś ze stron konfliktu.

Z drugiej strony, rebelianci walczący z Asadem nie są jednomyślni w swoich celach. Po zniknięciu prezydenta nowa sytuacja wywołałaby chaos w obozie rebeliantów, walkę o władzę, tworzenie islamskich milicji i dokonywanie zemsty na bezbronnych cywilach, głównie szyitach i chrześcijanach. Czyli znów powrócilibyśmy do porwań, gwałtów, egzekucji, z tym że tym razem całkowicie niekontrolowanych i masowych.

Czarno-biały scenariusz?

Zbrodnie wojenne dokonywane są po obu stronach barykady. Wojsko reżimu zostało oskarżone o zastosowanie chemicznej broni masowego rażenia w Damaszku. Ofiarami znów są przede wszystkim cywile. Inna rzecz, że gdy czyta się prasę zachodnią, ale także tę w Polsce, widać wyraźnie, że rebelianci walczący z prezydentem Asadem kreowani są na bohaterów i co najmniej na wojowników o wolność. Tymczasem jest to dość heterogeniczna zbiorowość, składająca się z różnej maści i narodowości dżihadystów sunnickich, których celem jest: po pierwsze – obalenie znienawidzonego reżimu szyity, dla nich heretyka, Asada, po drugie – utworzenie sunnickiego państwa islamskiego w Syrii, po trzecie – zniszczenie Izraela, po czwarte – wyeliminowanie innej denominacji muzułmańskiej, szyitów, w końcu, po piąte – wypędzenie chrześcijan do Libanu.

Okrutna śmierć uprowadzonego księdza prawosławnego Fadi Jamil Haddada, morderstwo franciszkanina ks. François Murada, porwanie jezuity Paolo Dall’Oglio, zamachy bombowe w dzielnicach chrześcijańskich (w ostatnim zginęło pięć osób), masowe wypędzenia z domów całych rodzin wskazują jasno, że strona reprezentowana przez tzw. Wolną Armię Syryjską, w oddziałach której służą zarówno ludzie z Bractwa Muzułmańskiego, jak i salafici, iracka Al-Kaida, Czeczeni, pakistańscy i afgańscy talibowie, ma na celu realizację, także w Syrii, scenariusza fizycznej eliminacji chrześcijan, tak jak w Iraku.

Przed wojną domową

U szyickiej rodziny Asadów, szczególnie u prezydenta Baszara, trudno znaleźć jakieś pozytywne cechy. Nie od dziś znany jest ze swoich katowni, w których brutalnie rozprawia się z przeciwnikami politycznymi. Reprezentuje on religijną mniejszość, która rządzi większością. Jeżeli [właśnie: jeżeli - admin] to on stoi za masakrą cywilów w Damaszku, a wszystkie tropy prowadzą do niego, to nie zyskał sobie przychylności międzynarodowej opinii publicznej, osłabił też argumenty w rękach swoich potężnych sojuszników, przede wszystkim Rosji.

Niezależnie od zbrodni, jakich dokonywał reżim, zwalczając islamskie ruchy fundamentalistyczne do 2011 r., Syria pod rządami Asada umożliwiała normalne życie wspólnotom i Kościołom chrześcijańskim.

Oczywiście pod warunkiem, że chrześcijanie nie włączali się zanadto w politykę, przede wszystkim w działania opozycyjne. Było to praktycznie jedyne państwo muzułmańskie w regionie, w którym istniała wolność religijna. To Syria, jak żaden inny kraj, przyjęła potężną falę uchodźców z Iraku. To tu schronienie otrzymały dziesiątki tysięcy chrześcijan.

Nie twierdzę, że był to odruch miłosierdzia, bardziej wyrachowana taktyka polityczna, niemniej fakt ten był dla chrześcijańskich rodzin, poddanych straszliwej traumie prześladowań, sprawą wielkiej wagi, bo dotyczył ich być albo nie być.

Dziś, przy groźbie interwencji zbrojnej USA, szalejącej zawierusze arabskiej zimy w Syrii, los chrześcijan wydaje się przesądzony. Każda ze stron chce ich pozyskać, a oni nie chcą się angażować w zbrojny konflikt. Są zatem rozdarci pomiędzy dwoma frontami. Tak jak cały naród i oni cierpią konsekwencje wojny. Dodatkowo są jednak celem rebeliantów, ponieważ są bezbronni, a przede wszystkim dlatego, że wyznają Jezusa Chrystusa. Nikt im nie pomaga. Nikt się za nimi nie wstawia. Nagle stali się obcy we własnym domu; domu, który jest im teraz wydzierany.

Dr Tomasz M. Korczyński
http://naszdziennik.pl/
_________________
http://www.youtube.com/user/MareczekX5?feature=mhee



http://praca-za-prace.iq24.pl/default.asp

Przejdz do góry stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

  << Pierwsza      < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » CZY SYRIA PODZIELI LOS IRAKU?

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!

TestHub.pl - opinie, testy, oceny