NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » RADA JEDNOŚCI NARODOWEJ W 1944 ROKU

Przejdz do dołu stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

Rada Jedności Narodowej w 1944 roku

  
MareczekX5
11.08.2013 09:13:25
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)

Grupa: Administrator 

Posty: 7596 #1565817
Od: 2012-7-24
Za: http://marucha.wordpress.com/2013/08/11/rada-jednosci-narodowej-w-1944-roku/

Od Redakcji: Poniżej przedstawiamy relację Józefa Wernera, działacza Stronnictwa Narodowego, który w lipcu 1944 roku był jego przedstawicielem w Radzie Jedności Narodowej. Jego relacja dotycząca podjęcia przez Komendę Główną AK decyzji o wybuchu powstania warszawskiego została opublikowana w 1953 roku na łamach „Myśli Polskiej”. Jest to dosyć ostrożna, ale wyraźna krytyka czynników wojskowych. Przypominamy dzisiaj, po 60 latach, to ważne świadectwo historyczne.

Obrazek
Gen. Bór-Komorowski i gen. SS Erich von dem Bach-Zelewsk



Od lipca 1944 r. do polowy kwietnia 1946 r. byłem członkiem Rady Jedności Narodowej, inaczej parlamentu Polski podziemnej. Mandat otrzymałem z ramienia Stronnictwa Narodowego na miejsce opróżnione po śmierci b. posła na sejm Józefa Milika (pseudonim Ozima), gospodarza z Podlasia, jednego z najczynniejszych i najbardziej ofiarnych w pracy posłów chłopskich, długoletniego członka naszego Stronnictwa.

Jednocześnie pozostawałem nadal członkiem Prezydium Stronnictwa Narodowego. Przepisaną dla członków Rady Jedności przysięgę, podobną w treści do przysięgi składanej przez posłów sejmowych, złożyłem na ręce prezesa Rady zamęczonego później przez Bezpiekę w więzieniu w 1948 r.

Rada Jedności powołana do życia 7 stycznia 1944 r. była organem doradczym i opiniodawczym delegata na kraj, zarazem wicepremiera rządu polskiego przebywającego w Londynie. Bez wysłuchania jej uchwał nie mogły zapadać żadne ważne decyzje polityczne. Wchodziło do niej po trzech przedstawicieli czterech głównych stronnictw politycznych: Stronnictwa Narodowego, Polskiej Partii Socjalistycznej, Polskiego Stronnictwa Ludowego i Stronnictwa Pracy, oraz po jednym z trzech mniejszych, to jest Zjednoczenia Demokratycznego, chłopskiej organizacji Wolność-Racławice i „Ojczyzna”, wreszcie jeden przedstawiciel duchowieństwa katolickiego.

Z powodu łatwości natrafienia przez agentów Gestapo na zebranie składające się z kilkunastu osób wyłoniona została Komisja Główna pod przewodnictwem prezesa Rady, której za zgodą Rady przysługiwały w nagłych sytuacjach uprawnienia pełnej Rady. W skład Komisji Głównej wchodzili po jednym przedstawiciele czterech głównych stronnictw oraz na zmianę, kolejno jeden z przedstawicieli mniejszych stronnictw. Zarówno przed powstaniem jak i po kapitulacji plenum Rady zbierało się rzadko. Natomiast zebrania Komisji Głównej odbywały się bardzo często.

Delegat na kraj pragnąc działać w ścisłym porozumieniu ze społeczeństwem nieustannie potrzebował jej opinii i pozostawał z członkami, zwłaszcza z prezesem Rady w stałym, niemal codziennym kontakcie. Z drugiej strony stały kontakt miał on również z komendantem Armii Krajowej. W okresie dwu miesięcy powstania plenum Rady zbierało się bardzo często, z reguły w obecności delegata na kraj i jego trzech zastępców, to jest Krajowej Rady Ministrów. Dekretem bowiem rządu polskiego w Londynie od wiosny 1944 r. ci trzej zastępcy uznani zostali za ministrów, a delegat za wicepremiera.

W plenarnych posiedzeniach Rady brali również prawie zawsze udział przedstawiciele wojska, komendant AK gen. Bór i komendant okręgu wojskowego Warszawa Miasto gen. Monter. Posiedzenia były jak gdyby w zmniejszeniu posiedzeniami sejmu z udziałem rządu i wojska. Były one często dramatyczne, gdy tam niejako ucieleśniony majestat Rzeczypospolitej — reprezentanci narodu, rządu i wojska obradowali częstokroć przy huku bomb rzucanych z samolotów niemieckich na kamienice znajdujące się w bezpośrednim sąsiedztwie, parokrotnie zaś na tę samą kamienicę, gdzie odbywały się narady.

Pamiętam zwłaszcza dwa takie posiedzenia. Jedno przy ulicy Przeskok 4 pod koniec sierpnia i drugie w okolicy ulicy Kruczej i Piusa około połowy września, gdy w czasie obrad od wstrząsów wywołanych upadkiem bomb tynk odrywał się grubymi kawałami z sufitu, gęsty kurz zaciemniał całkowicie niemal widoczność w pokoju i zarysowały się ściany. Groziło nam w każdej chwili zawalenie się domu. Członkowie Rady Jedności i Rady Ministrów spokojnie wstawali i opuszczali na chwilę pokój. Po opadnięciu kurzawy z powrotem zasiadali.

Pewnego rodzaju tragedią dla Rady Ministrów i Rady Jedności był fakt, że decyzja wybuchu powstania zapadła 31 lipca 1944 r. bez ich udziału, na linii Mikołajczyk — sztab gen. Bora — delegat na kraj. Prezes Rady Jedności o decyzji delegata na kraj powziętej na wniosek sztabu dowiedział się na parę godzin przed wybuchem powstania, a członkowie Rady Ministrów i Rady Jedności wtedy dopiero, gdy na ulicach zagrzmiały strzały (5 po południu l sierpnia 1944 r.).

Kiedyś historia wyda sąd odnośnie tej decyzji, dziś jeszcze wydaje się za wcześnie wygłaszać o niej ostateczne wyroki. Gen. Bór. komendant AK w książce swej „Armia podziemna” na stronie 191 pisze: ,,Na skutek niedostatecznego informowania kraju przez rząd polski w okresie gdy premierem tego rządu był Mikołajczyk o ogólnej sytuacji politycznej, a przede wszystkim o zmianie stanowiska sprzymierzonych do sprawy polskiej wobec agresywnej polityki Kremla, czynniki odpowiedzialne w kraju żyły w „świecie złudzeń”. Panowała powszechna wiara w poparcie naszych interesów przez mocarstwa zachodnie. Nie zdawano sobie bowiem sprawy z tego, jak daleko szła już w tym czasie ustępliwość Anglosasów w stosunku do żądań sowieckich kosztem Polski i jej spraw najżywotniejszych. W tym stanie rzeczy nie widzieliśmy innego wyjścia, jak prowadzenie walki z Niemcami aż do pełnego zwycięstwa aliantów”.

Powzięcie tak brzemiennej w skutki decyzji przypadło delegatowi i komendantowi w niezmiernie skomplikowanej i trudnej sytuacji. Ale byłoby dla nich na pewno lepiej, gdyby odpowiedzialnością w tym niesłychanie dramatycznym momencie podzielili się z przedstawicielami wielkich stronnictw, reprezentujących najszersze sfery opinii publicznej, opartych o silne, w narodzie zorganizowane żywioły polityczne.

Mam wiele danych, które nie czas jeszcze publikować, że decyzja Komisji Głównej Rady Jedności wypadłaby wówczas negatywnie i historia potoczyłaby się nieco inaczej, zaoszczędzając Polsce wiele dziesiątków tysięcy żyć ludzkich.

W tym stanie rzeczy jednak jaki wytworzył się po wybuchu powstania, przywódcom stronnictw przypadł w udziale już tylko jeden program: jak najściślejsze zespolenie się z rządem krajowym. Armią Krajowa oraz jak najbaczniejsze czuwanie nad tym, aby dalsze decyzje nie doprowadziły do rozbicia się naczelnych władz narodu w kraju lub oderwania się polityki Polski podziemnej od polityki polskiej w świecie.

Chodziło o niedopuszczenie do zamętu i anarchii, o jednolity front wobec Niemców i komunistów. Te zadania Rada Jedności podczas powstania i po kapitulacji do czasu rozwiązania się w lipcu 1945 r. niewątpliwie uczciwie, sumiennie i z godnością wykonała. W ciężkich chwilach zmagań z Niemcami była wśród narodu i wojska i razem z nimi ręka w rękę współpracowała, krzepiła ducha. Była łącznikiem między narodem, a zorganizowaną emigracją i znajdującą się w Londynie główna reprezentacją państwa z prezydentem Raczkiewiczem na czele. Nie jątrzyła, ale wprost przeciwnie godziła tarcia polityczne, klasowe, partyjne czy osobiste. Dla przyniesienia ulgi wziętemu do niewoli wojsku i ludności stolicy gotowa była w chwili kapitulacji, gdyby Niemcy tego zażądali pójść w komplecie do niewoli, niosącej może nawet śmierć. Niemcy jednak takiego warunku przy kapitulacji nie postawili, choć można było się tego spodziewać.

Myślę z czystym sumieniem o spełnieniu wszystkich w tym czasie naszych obowiązków tak przez kolegów z mego Stronnictwa, jak i wszystkich innych stronnictw reprezentowanych w Radzie.

Gdy powstanie padło, w pojedynkę przechodziliśmy przez Pruszków i Ursus, by bezzwłocznie poza Warszawą zreorganizować na nowo władze polityczne w całej reszcie Polski, zajmowanej wówczas jeszcze przez Niemców. Odbyliśmy w grudniu 1944 r. w przepełnionym żandarmerią i Gestapo Piotrkowie duży, tajny zjazd członków Rady, rządu krajowego i komendy AK. Zachowaliśmy godność narodu nie błagając o pomoc Stalina ani w czasie powstania, ani po nim.

Gdy zaś w marcu 1945 r. delegat na kraj i prezes Rady Jedności wraz z komendantem AK oraz szeregiem członków Rady i ministrami uważali, że są zmuszeni ujawnić się i wejść w pertraktacje z Rosją Sowiecką dla ułożenia jakiegoś tymczasowego współżycia, uczynili to z całkowitym zachowaniem honoru i godności wymacanej od przedstawicieli wielkiego narodu. Co najważniejsze — wykazaliśmy, że w ciężkich chwilach dla państwa główne historyczne stronnictwa polityczne są w stanie zapomnieć o dzielących je różnicach i w zjednoczeniu współdziałać.

Osiągnięte w latach 1942-45 zjednoczenie głównych stronnictw i ich organizacji wojskowych, to piękny testament polityczny Rady Jedności Narodowej. Sądzę, że rzetelnie i gorliwie spełniła swoje obowiązki i że naród zachowa o niej życzliwe wspomnienie.

Józef Werner
„Myśl Polska”, nr 15 (229), 1 sierpnia 1953, s. 5-6.
http://sol.myslpolska.pl
_________________
http://www.youtube.com/user/MareczekX5?feature=mhee



http://praca-za-prace.iq24.pl/default.asp

Przejdz do góry stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

  << Pierwsza      < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » RADA JEDNOŚCI NARODOWEJ W 1944 ROKU

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!

TestHub.pl - opinie, testy, oceny