NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » GENERAŁ ZYGMUNT BERLING

Przejdz do dołu stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

Generał Zygmunt Berling

  
MareczekX5
25.09.2013 12:31:27
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)

Grupa: Administrator 

Posty: 7596 #1608369
Od: 2012-7-24
Za: http://marucha.wordpress.com/2013/09/25/general-zygmunt-berling/

Zapaskudzenie kilka tygodni temu – w ramach specyficznie pojmowanej walki o kształt polskiej pamięci historycznej – pomnika generała Zygmunta Berlinga dało prawicowym publicystom okazję do przedyskutowania znaczenia tej historycznej postaci.

Obrazek

Dyskusję zainicjował mój organizacyjny kolega Ronald Lasecki, następnie podjął ją p. Mariusz Matuszewski, a po nim p. Konrad Rękas. Pomijając niepoważne okoliczności początkowe, to dobra okazja, by przyjrzeć się pewnym dominującym na polskiej prawicy schematom myślenia, do których w wymiarze ogólnym powrócę w części końcowej.

Rozpatrywanie konkretnego przypadku historycznego, którym zajęli się dyskutanci, w mojej ocenie należy rozpocząć od konstatacji, iż trafiwszy do sowieckiej niewoli, ppłk dypl. Berling znalazł się w jednej z tych niekomfortowych sytuacji, kiedy wybór moralnego sposobu działania lub politycznego sposobu działania staje się wyborem rozłącznym.

Krytyka Berlinga opiera się przeważnie na argumentowaniu, że postąpił on w sposób niemoralny: bo złamał przysięgę wojskową, bo po 1939 r. podpisywał wiernopoddańcze adresy do współwinowajcy rozbioru Polski Stalina czy nawet sam inicjował ich wystosowanie i tak dalej. Łatwo jednak potępiać go temu, kto grzeje tyłek przed komputerem, zza którego feruje wyroki i osądy, a sam nigdy nie znalazł i prawdopodobnie nie znajdzie się w takiej sytuacji. Gdyby faktycznie się znalazł, wcale nie wiadomo, co by uczynił i czy wykazałby tak wielką siłę moralną, jakiej brak z wielką pewnością siebie wytyka postaciom historycznym.

Rzetelna ocena czynów Berlinga zależy od odpowiedzi na pytanie, czy w jego sytuacji ważniejsze było moralne, czy polityczne kryterium działania. Obwieścić, iż ktoś postąpił źle to łatwiejsza część krytyki. Aby krytyka miała charakter merytoryczny, trzeba dalej wskazać lepsze możliwe sposoby działania, które w tamtym momencie były dla niego dostępne, a z których nie skorzystał, chociaż mógł. Jakie alternatywy miał dostępne Berling w sowieckiej niewoli? Tylko jedną: konsekwentnie odmawiać nawiązania samodzielnych kontaktów ze stroną sowiecką. W efekcie zostałby zamordowany w Katyniu tak samo, jak admirał Ksawery Czernicki, generałowie Henryk Minkiewicz, Mieczysław Smorawiński, Stanisław Haller i inni, którzy skutecznie pozbawili się w ten sposób możliwości oddania Polsce usług kiedykolwiek w przyszłości. Krytycy mówią zatem: Berling miał obowiązek dać się zamordować i źle postąpił, że tego nie zrobił. Zaiste, mocne słowa w ustach kogoś, kto grzeje tyłek przed komputerem, a wojnę widział wyłącznie w telewizji.

Na przełomie 1939 i 1940 r. Berling nie wiedział, jak dalej sprawa polska potoczy się na gruncie sowieckim, a w niepewnym położeniu polityk powinien działać tak, by zapewnić sobie maksymalną swobodę manewru i możliwość wywierania wpływu na sytuację. I Berling – który jako alternatywę miał jedynie bezowocną pewną śmierć – tak postąpił. Z tego punktu widzenia rezygnacja z bezskutecznego heroizmu moralnego na rzecz działania politycznego była uzasadniona. Zastosowanie kryterium moralnego spowodowałoby tylko, że Berling sam by zginął, a jako trup już na pewno nikomu by nie pomógł. Zastosowanie kryterium politycznego ocalało możliwość działania i poprawy położenia innych.

A czy Berling komuś pomógł? Owszem, ponieważ wyprowadził z ZSRS tych Polaków, których nie wydostali stamtąd premier Władysław Sikorski (jako twórca układu polsko-sowieckiego z 1941 r.), ambasador w Moskwie Stanisław Kot (wraz z podległym mu personelem terenowych Delegatur Ambasady), gen. bryg. Romuald Wolikowski (jako szef Polskiej Misji Wojskowej w Związku Sowieckim) i gen. dyw. Władysław Anders (jako organizator i dowódca armii polskiej w ZSRS). Gdyby zamiast Berlinga Stalin miał za partnera kogoś innego, kto nie potrafiłby pozyskać jego zaufania, być może armia „kościuszkowców” nigdy by nie powstała, a wcieleni do niej Polacy siedzieliby w łagrach i na zesłaniu do połowy lat pięćdziesiątych (jak Antoni Pajdak z Państwa Podziemnego czy niemieccy jeńcy wojenni) i nie wiadomo, ilu by ich jeszcze tam pomarło. Choćby z tego jednego powodu nie ma nic nagannego w postawieniu Berlingowi pomników, albo raczej w uszanowaniu tych, które powstały w okresie PRL.

Ale to nie wszystko. Od 1943 r. było w zasadzie jasne, że prędzej czy później wojska sowieckie zajmą terytorium Polski, co z kolei kazało przewidywać, że szybko ani łatwo go nie opuszczą. Było zatem wiadomo, iż państwo polskie po wojnie będzie odbudowywane pod kuratelą i wpływem politycznym ZSRS, podobnie jak w latach 1916-1918 było odbudowywane pod kuratelą i politycznym wpływem II Rzeszy oraz Austro-Węgier. Nie należało widzieć w takim obrocie spraw powodów do rozpaczy. Liczył się najpierw sam fakt, że mocarstwo kontrolujące terytorium Polski przejawiało wolę odbudowy naszego państwa, i to – po nieuchronnej już wtedy utracie Ziem Wschodnich (bo żadne oddziały „żołnierzy wyklętych” nie mogły się mierzyć militarnie z wojskami sowieckimi) – w korzystnym kształcie terytorialnym, nawet mimo szeregu późniejszych korekt granicznych korzyść tę uszczuplających. III Rzesza w październiku 1939 r. nieodwołalnie odrzuciła scenariusz odbudowy państwa polskiego pod swoją kuratelą i drogo za to zapłaciła.

Dla ludności kraju nabierało zatem wielkiego znaczenia, jak w szczegółach będzie przebiegać implementacja narzuconego Polsce przez zewnętrzne okoliczności nowego porządku politycznego, kto będzie podejmował konkretne decyzje i czym będzie się motywował. Dlatego należało walczyć o to, by w nowym obozie rządowym znalazło się jak najwięcej osób związanych z polską tradycją państwową – jak przedwojenni generałowie Michał Żymierski i Gustaw Paszkiewicz,przedwojenni konserwatyści Piotr Dunin-Borkowski, Konstanty Grzybowski, Józef Winiewicz i Ksawery Pruszyński, sanacyjny historyk mjr Olgierd Górka, przedwojenny ideolog ruchu ludowego Józef Niećko, przywódca narodowych radykałów Bolesław Piasecki, działacz „radykalnego centrum” Feliks Widy-Wirski, związany długo z obozem legionowym Wincenty Rzymowski (tłumacz „Księcia” Macchiavellego na język polski), szara eminencja przedwojennego Sejmu Henryk Kołodziejski, dowódcy marynarki wojennej Adam Mohuczy i Włodzimierz Steyer, znakomity sztabowiec i teoretyk wojskowości Stefan Mossor czy nawet przedwojenny oficer dyplomowany Zygmunt Berling. Pozwoliłoby to ograniczyć liczbę, wpływy i swobodę działania Rosjan „pełniących obowiązki Polaka”, funkcjonariuszy sowieckich pierwszy raz widzących Polskę na oczy, ideowych komunistów przywożonych z sowieckiego interioru albo rekrutowanych z żydowskiego lumpenproletariatu kresowych miasteczek, niepiśmiennych pastuchów przebieranych pospiesznie w mundury oficerskie UB i innych elementów niepożądanych w obozie rządowym z polskiego punktu widzenia.

Gdyby ci pierwsi – Berling i inni – nie byli tak nieliczni, mogliby pozytywnie wpłynąć na oblicze ideologiczne Polski „Ludowej”. Jeszcze podczas wojny środowisko skupione wokół Berlinga, na czele z Włodzimierzem Sokorskim, sformułowało własny program polityczny dla powojennej Polski, w której wielkie znaczenie zachować miała armia. Współpracownicy Berlina liczyli, że może on odegrać rolę podobną do Józefa Piłsudskiego podczas I wojny światowej, a w redagowanych przez siebie wojskowych wydawnictwach tytułowali go „Naczelnym Wodzem”. Rację ma przeto p. Konrad Rękas, pisząc: „Pomnik Berlinga może być więc też traktowany jako symbol pewnej koncepcji – pomysłu socjalnej dyktatury wojskowej w Polsce opartej o ścianę słowiańską.”

Tomasz Gabiś w jednej ze swych prac doszedł do wniosku, iż zniszczenie Polski przez III Rzeszę podczas II wojny światowej było następstwem faktu, że w ówczesnej polskiej polityce funkcjonowała opcja prozachodnia, funkcjonowała opcja prosowiecka, ale zabrakło opcji proniemieckiej. Prawda wydaje się nieco bardziej skomplikowana: jesienią 1939 r. Niemcy bezskutecznie próbowali pozyskać do współpracy polskich polityków, po tej porażce sami torpedowali polskie inicjatywy zmierzające do nawiązania współpracy (rozbicie Narodowej Organizacji Radykalnej w Warszawie, odrzucenie memoriału grupy Stanisława Twardo z Nicei – oba z 1940 r.), kiedy zaś w latach późniejszych znów podejmowali próby pozyskania Polaków do współpracy politycznej, na ogół nie budziły one żadnego zainteresowania. Podczas wojny Polska niemal wszystkie swoje aktywa polityczne ulokowała po stronie mocarstw zachodnich: najpierw Francji, potem Wielkiej Brytanii, a wreszcie USA.

Kardynalnym błędem okazało się zaniechanie tworzenia obozu proniemieckiego na okres okupacji niemieckiej, czyli po prostu reprezentacji politycznej społeczeństwa wobec okupanta. Polska zaangażowała też za słabe aktywa po stronie sowieckiej, by po wojnie móc przy ich pomocy uzyskać większą swobodę w polityce wewnętrznej. Złem było więc nie to, że mieliśmy w naszych dziejach Berlinga, ale że wystawiliśmy za mało Berlingów (a wcześniej żadnych Quislingów) – inaczej niż podczas I wojny światowej, kiedy Polska wystawiła mocną reprezentację polityczną zarówno po stronie państw centralnych, jak i po stronie państw ententy, zabezpieczając się w ten sposób na każde rozstrzygnięcie wojny.

Spór o Berlinga to naprawdę kolejna odsłona prawicowego sporu o ocenę PRL. Krytycy generała uważają, że wszelkie przypadki czy próby współpracy z powojennym państwem polskim należy automatycznie odczytywać w kategoriach „zdrady” lub „kolaboracji”, co wynika z przyjmowanego przez nich założenia, iż PRL była złem absolutnym (czystym złem). Przez parę minionych lat sam powtarzałem taką tezę, bohatersko wymyślając różnym postaciom historycznym od „zdrajców” i „kolaborantów”*. Dlatego chętnie korzystam z okazji, by w tym miejscu zaznaczyć, że była to teza niesłuszna. PRL nie była złem absolutnym. Jak każdy system polityczny, stwarzała jakieś (nawet jeśli ograniczone przez zewnętrzne okoliczności) możliwości działania dla dobra Polski i Polaków. Uczestników tego systemu należy rozliczać z tego, czy i jaki zrobili z owych możliwości użytek, a nie z tego, że nie dali się zastrzelić w Katyniu czy w lasach.

Adam Danek

* Zob. np. Adam Danek, Czas zdrajców, 2008, nr 5 (77); tenże, „»Romantyczni« kolaboranci, „Najwyższy Czas”, 2011, nr 19 (1094).

http://sol.myslpolska.pl
_________________
http://www.youtube.com/user/MareczekX5?feature=mhee



http://praca-za-prace.iq24.pl/default.asp

Przejdz do góry stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

  << Pierwsza      < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » GENERAŁ ZYGMUNT BERLING

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!

TestHub.pl - opinie, testy, oceny