| Strona: 1 / 1 strony: [1] |
To wy sami wywindowaliście to bydlę na piedestał! | |
| | marcus | 11.07.2014 17:01:12 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 2113 #1886221 Od: 2014-5-4
| Zacząłem od słów Żorża Ponimirskiego z „Kariery Nikodema Dyzmy”, bo chyba nigdy nie pasowały one lepiej do sytuacji niż dzisiaj. Środowisko dziennikarskie ostro i w miarę solidarnie zareagowało dopiero w momencie, kiedy Tusk i jego banda próbowali wziąć ich samych za pysk. Piszę, w miarę solidarnie, ponieważ ktoś może powiedzieć, że przecież nie dołączyły takie tuzy jak Żakowski, Paradowska, Maziarski, Kurski, Wroński czy Czuchnowski. Otóż tych ludzi nie należy uważać za dziennikarzy, ale raczej jako medialne karki zatrudnione w BOR, czyli Biurze Ochrony Reżimu. Ja wiem, że słowo kark w zestawieniu z Paradowską wygląda dość komicznie, ale akurat bardziej adekwatne określenie mumia, nie bardzo oddaje rolę, jaką ten komunistyczny obleśny babsztyl pełnił zarówno w PRL, jak i odgrywa obecnie w PRL-bis.
A więc wracajmy do tytułowego bydlaka wyniesionego na piedestał. Ten groźny dla Polski szkodnik, czyli Tusk już dawno wylądowałby na politycznym śmietniku, gdyby świat dziennikarski podobnie reagował w wypadku brania za mordę innych środowisk, a mówiąc bardziej ogólnie, polskich obywateli, którym dziennikarze mają obowiązek służyć.
Dzień przed atakiem na tygodnik „Wprost” zatrzymano, a wcześniej o wiele brutalniej rzucono na glebę i wykręcano ręce politykom legalnie działającego ugrupowania, czyli Ruchu Narodowego. Dlaczego nie wywołało to wielkiego oburzenia mediów? Dlaczego podobnie nie reagowały, kiedy na polityczne zlecenie trzymano za kratkami „Starucha”? Dlaczego nie bili z podobną siłą na alarm, gdy policja na polecenie konsula Niemiec wtargnęła na Uniwersytet Wrocławski, by spacyfikować protestującą młodzież niegodzącą się na wykład stalinowskiego bandyty Baumana? Dlaczego podobnego oburzenia nie wywołało skazanie tych młodych ludzi? Dlaczego nie oburzali się aż tak bardzo, kiedy z OFE ukradziono 150 miliardów naszych pieniędzy, a wcześnie skazano nas na pracę do 67 roku życia?
Czyżby nie wiedzieli, że nawet komuniści z powodów wizerunkowych nie łamali tak demonstracyjnie suwerenności i autonomii uczelni wyższych oraz siedzib redakcji gazet? Czy dopiero po ataku na „Wprost” część środowiska zauważyła, że mamy do czynienia z bezwzględnym reżimem? Może w końcu walkę o wolność mediów dziennikarze rozszerzą i zawalczą również o Wolną Polskę, bo przecież jedno bez drugiego nie może istnieć?
Wszyscy dziwią się, dlaczego Tusk od razu po ujawnieniu taśm nie odwołał Sienkiewicza. Podobnie dziwiono się, kiedy pozostawił kiedyś na stanowisku Aleksandra Grada, choć zapowiedział jego dymisję w przypadku kiedy nie znajdzie on inwestora dla Stoczni Gdańskiej. Jednocześnie prawa strona sceny politycznej zgodnie twierdzi, że to Tusk wysłał Sienkiewicza, aby układał się z Markiem Belką w sprawie drukowania pieniędzy w celu niedopuszczenia PiS-u do władzy.
Otóż podstawowy błąd tkwi w traktowaniu Tuska jako prawdziwego premiera. Czy nie widzicie, że to jest tylko figurant, który nie jest władny niektórych ministrów zdymisjonować z jednej prostej przyczyny? To nie on faktycznie na te stanowiska ich powołał. Czy nie domyślacie się tego, że Sienkiewicz poszedł na rozmowy z Belką, nie jako wysłannik Tuska, ale rzeczywistej władzy i po to tylko by figurant Tusk dalej mógł trwać i kontynuować odgrywanie roli premiera rządu?
Tusk jest takim samym malowanym premierem, jakim był Mazowiecki, Bielecki czy Buzek. Ci ludzie pełnili ważne role, ale tylko w teatrze, w którym już 25 lat nie schodzi z afisza wystawiany przez System spektakl zatytułowany, „Fasadowa demokracja w republice bananowej”.
Akcja w siedzibie „Wprost” do złudzenia przypomina wydarzenia, kiedy to ABW robiła naloty na domy, w których zamieszkiwali członkowie komisji pracujący przy raporcie z likwidacji WSI.
Wtedy też nie chodziło Tuskowi, a w zasadzie jego mocodawcom, o zastraszenie czy zemstę, ale o zabezpieczenie wrażliwych informacji o istocie funkcjonowania Systemu III RP, które mogłyby rzucić światło na to, kto w rzeczywistości i od lat trzyma w dłoniach kierownicę wbijaną kolejno w plecy takim Mazowieckim, Bieleckim, Buzkom i Tuskom.
Warto też przypomnieć, że w aferze Rywin-Michnik, ABW nie wkroczyło do siedziby Agory choć przez pół roku wszyscy wiedzieli o taśmach, którymi dysponuje Michnik. Rząd PiS-u nie posłał służb specjalnych do TVN na Wiertniczą, aby zabezpieczyć „taśmy Beger”, po których ujawnieniu Tusk mówił: Jestem poruszony zawartością tych taśm. Dziękuję dziennikarzom, za wspieranie demokracji poprzez ujawnienie kompromitującego przypadku skandalicznej korupcji politycznej, jakiej dopuścił się PiS. Miliony Polaków mogły poznać dzięki tym nagraniom kulisy kuchni politycznej kompromitującej obecny rząd
Tylko ten jeden cytat wystarczy, aby dojść do wniosku, że mamy do czynienia z wyjątkowym i cynicznym obłudnikiem, dla którego kłamstwo jest podstawowym narzędziem do realizowania zleconych mu celów politycznych, psychologicznych i społecznych.
Warto też na koniec przytoczyć słowa Tuska, które wypowiedział w Hali Torwaru 19 czerwca 2005 roku: Wyleczymy polską władzę, polskich polityków, bo to jest źródło marności polskiego życia publicznego. Dziś te słowa brzmią niczym komediowy gag.
Apeluję wprost do przedstawicieli tak zwanych wiodących mediów: To wy sami wwindowaliście to bydlę na piedestał!-więc teraz w ramach pokuty i zadośćuczynienia społeczeństwu z tego piedestału bydlaka zdejmijcie. To podpowiadać wam powinny nie tylko śladowe resztki przyzwoitość, ale przede wszystkim wasz instynkt przetrwania. Inaczej Polacy już niedługo zmiotą was z powierzchni wraz z tą całą republiką bananową kolesi.
Istnieje jeszcze jedno zagrożenie. Cała ta zadyma z „Wprost” oraz jej redaktorem naczelnym i jednocześnie byłym gangsterem Latkowskim może być rozgrywką wewnątrz Systemu, który środek ciężkości władzy postanowił przenieść z upadającego i zużytego Tuska w stronę Pałacu Prezydenckiego. W razie powodzenia takiej akcji wpadlibyśmy z deszczu pod rynnę zainstalowaną przez wojskówkę. Pamiętajmy kto wznosił toasty szampanem po zwycięstwie wyborczym Komorowskiego.
Naprawdę wolni będziemy dopiero wtedy, kiedy z tego całego Systemu III RP pozostanie tylko cytując klasyka Bartłomieja Sienkiewicza, „chuj dupa i kamieni kupa”
Tekst opublikowany w ogólnopolskim tygodniku Warszawska Gazeta
Nowy numer od jutra w kioskach
Dla Wirtualnej Polonii autor
Mirosław Kokoszkiewicz | | | marcus | 11.07.2014 17:02:50 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 2113 #1886223 Od: 2014-5-4
| Siemoniak: Minister finansów dobrze wiedział, że musi zapłacić za F-16 opublikowano: 10 lipca 2014 To nie MON, a resort finansów odpowiada za spłacanie ostatniej raty umowy za samoloty F-16 – powiedział w czwartek minister obrony Tomasz Siemoniak. Dodał, że ta kwota 1,8 mld dolarów nie może być wliczona do limitu 1,95 proc. PKB przeznaczonego na obronność.
W ostatnich dniach media informowały, że MF zapomniało o tym, że w 2015 roku Polska będzie musiała zapłacić jednorazowo połowę wartego 3,6 mld dolarów kontraktu na samoloty F-16 podpisanego z USA w 2003 r.
Rząd nie zapomniał, minister finansów (Mateusz Szczurek) dobrze o tym wiedział. To minister finansów odpowiada za to, żeby były środki na spłacania umowy za samoloty F-16. To była osobna ustawa, to było poza MON-em, więc tu nie ma mowy, żeby ktokolwiek o tym zapomniał.
– powiedział Siemoniak w TVN24BiŚ, pytany o tę kwestię.
Zapewnił, że sprawa stała się bardzo czytelna, ponieważ trwają prace nad budżetem na rok 2015.
Ta kwota w budżecie ministra finansów musi się po prostu znaleźć. Ja nie musiałem o tym wiedzieć, ponieważ tego nie ma w budżecie MON. Dowiedziałem się wtedy, kiedy powinienem się dowiedzieć. Minister finansów, jak wiem, jego resort był od zawsze przygotowany na to.
– powiedział Siemoniak.
Pytany czy ten wydatek zostanie wpisany do limitu 1,95 proc. PKB na obronność, szef MON odparł:
To jest w gestii ministra finansów całkowicie i nie może być wliczone. Przepisy to uniemożliwiają.
Przyznał jednocześnie, że wyliczenia wskazują, że w związku z tą spłatą współczynnik wydatków na obronność wzrośnie do około 2,5 proc. PKB.
Polskie Siły Powietrzne posiadają 48 samolotów F-16. Cena jednej maszyny bez uzbrojenia to ok. 42 mln dolarów. Ponieważ taki wydatek przekraczał możliwości MON, ustanowiono specjalny wieloletni program finansowania F-16. Przetarg został rozstrzygnięty pod koniec grudnia 2002 r. 18 kwietnia 2003 r. w Dęblinie podpisano cztery umowy: główną – na dostarczenie 48 samolotów F-16; finansową – precyzującą warunki obsługi finansowej całego kontraktu; dotyczącą pożyczki, jakiej Polsce udzielił rząd amerykański na realizację projektu; oraz offsetową, zobowiązującą stronę amerykańską do inwestycji w polską gospodarkę.
W Polsce maszyny, zdolne wykonywać misje myśliwskie, rozpoznawcze i bombowe, otrzymały nadaną im w konkursie nazwę Jastrząb. Siły Powietrzne używają samolotu w wersji C/D Block 52+, jest to najnowocześniejszy wariant F-16 w NATO. Dwie eskadry polskich F-16 stacjonują w Poznaniu-Krzesinach, jedna w Łasku.
PAP, lz
http://wpolityce.pl/polityka/204413-siemoniak-minister-finansow-dobrze-wiedzial-ze-musi-zaplacic-za-f-16 |
| Strona: 1 / 1 strony: [1] |
<< Pierwsza | < Poprzednia | Następna > | Ostatnia >> |
Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!! |
|