Grupa: Użytkownik
Posty: 2113 #1889565 Od: 2014-5-4
| Czy brak myślenia może dziwić? Co sprawia, że ludzie nadprzeciętnie inteligentni (cokolwiek inteligencja znaczy) z miną poważnych misiów plotą bzdury, które uznać można za klasykę gatunku „trzy po trzy”?. Czyżbyśmy już żyli w nowej erze logiki emocjonalnej, której zasadę sprowadzić można do „sylogizmu” – jeśli jestem wyluzowany to z A plus B wynika B, a jeśli się wnerwię to z A plus B wynika G?
Oto mecenas, niejaki Dubieniecki (o ile mnie plotkarska jaźń nie myli, niegdyś druga połówka p. Marty Kaczyńskiej), reprezentując interesy pewnej rzekomo poszkodowanej kobiety, w której środku ginekolog dr Chazan odmówił zabicia dziecka, stwierdził z dużym namaszczeniem: - To dziecko, w ogóle nie powinno się było urodzić?
To znaczy przepraszam, że jak? Że gorzej jest jak urodzi się i umrze, niż jak chirurg pociacha je w łonie matki i wyciągnie po kawałku? Mniejsza trauma dla rodziny?
A może p. Dubieniecki zna jakąś możliwość odparowywania ludzi? Jakieś takie zaklęcie, typu „zgiń, przepadnij”?
Bliższe prawdy jest zaś stwierdzenie, że owo dziecko „nie powinno się było począć”, a to dlatego, że poczęło się na szkle probówki, kosztem innych istnień, poprzez nieodpowiedzialne majstrowanie domorosłych magików w Bożej kuchni.
Zostawmy temat…
Zostawmy, bo oto z wielkim oburzeniem nasza sztandarowa centrala odymiania pasieki – G.W. – raczy czytelników (a historyjkę powielają potem różne podstacje systemu), że pewien ksiądz powiedział podczas kazania, a – jak wiadomo – GazWyb ma swoich ludzi zainstalowanych po kościołach, że niektóre szczepionki robione są przy wykorzystaniu materiału z abortowanych dzieci. Och, jakiż się podniósł oburzony ryk oświeconego stada?! Ach, iluż to rozgarniętych intelektualnie czytelników stanęło słupka na koturnach i jęło lać na głowę „szkodliwego klechy” (że posłużę się jednym z lżejszych epitetów, jakimi raczono księdza) kubły pomyj.
Tymczasem, gdyby ktokolwiek – w tym przede wszystkim dziennikarze wspomnianej WybGazety – zadał sobie troszeczkę, ot, taką małą drobinkę trudu, to przy pomocy kilku kliknięć z łatwością potwierdziłby sobie to, o czym ksiądz kaznodzieja mówił.
Tak, do hodowania niektórych wirusów wykorzystuje się komórki wyabortowanych niegdyś dzieci. Informację o tym, można znaleźć choćby na stronach naszego tubylczego ministerstwa szczepionek; wypowiadał się też o tym Watykan. Słowem, temat istnieje, jest żywy, nośny. Można mieć różne zdania, można cytować argumenty „za” lub „przeciw”, ale na miły Bóg, trzeba hektolitrów zidiocenia i kilogramów zadufanej głupoty, by z pozycji oświeconego obermisia łamać ręce nad rzekomą księżowską ciemnotą i wstecznictwem. Szczerze mówiąc, zaczynamy w tej publicznej debacie zanurzać się w jakieś mary szaleństwa; które od lat powinny leżeć dwa metry pod ziemią, z osikowym kołkiem w piersi; jakieś wypisz, wymaluj wieczornice tematyczne kół gospodyń wiejskich, na których przyjezdne agitatorki z płonącym okiem twierdziły, że Boga nie ma, bo Gagarin poleciał i sprawdził.
Gdyby te dzikie antyintelektualne wygibasy były dziełem – no, nie wiem – ludzi, którzy wierzą w UFO, reptalianów i cywilizację z Syriusza, dodatkowo jeszcze zaszczepionych na bakcyla wszelkiej oświaty, to może byłoby to normalne. Tymczasem, niechęć do krytycznego myślenia i awersję do używania własnych szarych komórek wykazują tłumnie osoby z dyplomami wyższych uczelni.
Przy okazji wspomnianej dyskusji, komentatorom zeszło na kwestię przerabiania na macę naszych chrześcijańskich cherubinków. Pewna pani oburzała się, że znów „kształcony na feudalnych podręcznikach” ksiądz w Sandomierzu oprowadzając po tamtejszej katedrze objaśniał szkolnej wycieczce, iż są podania, że koledzy Żydzi z jakiejś sekty coś tam przy swych rytuałach przeginali i stąd w sandomierskiej katedrze kontrowersyjny obraz na ten temat. Pani komentatorka postulowała natychmiastowe odsunięcie rzeczonego katotaliba i przebrzydłego antysemity od styczności z dziatwą szkolną – bo przecież „patrzy na nas świat, patrzy na nas Europa”.
A znów wystarczyłyby dwa kliknięcia, aby dotrzeć do tekstu izraelskiego historyka, syna rabina Rzymu prof. Toaffa, który broni tezy, iż mordów rytualnych dokonywali członkowie skrajnego odłamu wyznawców judaizmu. Krew dzieci była im rzekomo potrzebna do sporządzania specjalnych eliksirów. W 2007 roku książka Taoffa była głośna i komentowana.
I nie chodzi mi o to kogo, gdzie i czy rzeczywiście przerabiano na macę, lecz o coraz bardziej powszechną awersję do kierowania się własnym choćby bardzo małym rozumkiem i wyrabianie opinii w rezultacie krytycznej analizy! Czyż myślenie krytyczne nie jest podstawą Zachodu? Wszak nawet Kubuś Puchatek był z nim za pan brat!
Wspomniane postępowe misie z intelektualnymi pretensjami, gotowe są obśmiewać całkiem niebanalne (z matematycznego punktu widzenia – patrz rachunek całkowy i różniczkowy) debaty średniowiecza o tym, ile czortów zmieści się na główce szpilki, a tymczasem wygląda na to, że w tamtych czasach debatujący mieli bardziej otwarte głowy niż dziś.
Współcześnie króluje lenistwo intelektualne, morze stereotypów i strach przed polit-poprawną inkwizycją. Ludzie boją się myśleć, coraz bardziej nie wiedzą, jak i co myśleć, a presja opinii stada ich paraliżuje. Wyglądają na ofiary wojny propagandowej, która ścięła im białko w głowie. Mimo pozornego obycia i wykształcenia nie potrafią rozeznać rzeczywistości.
Czy tylko w Polsce? Skądże znowu?! Wszędzie w umierającej kulturze Zachodu. Widać to, choćby na przykładzie polityki światowej – wzbierają właśnie nowe fale, i mało kto szanuje zdrowy rozsądek. Plecie się trzy po trzy, byle brzmiało ładnie i z namaszczeniem…
I co? I Gucio w zoo. Umieramy. Bo co nam po zdrowych członkach, kiedy rozum do bani?
Andrzej Kumor
|