Grupa: Użytkownik
Posty: 2113 #1942929 Od: 2014-5-4
| W pamiętnikach i fabułach XIX-wiecznych (polskich i rosyjskich) dziejących się w sferach zamożnych przeważnie występuje guwernantka, Francuzka, Szwajcarka lub Niemka. Osoby te były wykształcone i byłoby dziwne, gdyby wśród nich nie znalazły się takie, które nie pisałyby pamiętników lub przynajmniej „problemowych” listów do rodziny.
Mniejsza o wartość literacką; po tych pismach możemy spodziewać się wartości świadectwa o środowisku, w którym niekiedy spędziły długie lata. Byłoby to spojrzenie z zewnątrz, niezniekształcone polskimi konwenansami, które kierują uwagę tylko na pewne fakty, a inne fakty każą przemilczeć.
Być może więksi ode mnie erudyci potwierdziliby stanowczo lub stanowczo zaprzeczyli, że takie pisma ukazały się drukiem, ja znam tylko jedną książkę napisaną przez francuską nauczycielkę domową. I nie byle jaka to była nauczycielka. Henrietta Renan była starszą siostrą sławnego filozofa i historyka Ernesta Renana, autora bestsellera wieku „Życie Jezusa”. Podobno miała znaczny wpływ na brata, współpracowała z nim w sprawach naukowych, a jeśli nie powiemy, że jak równy z równym, to ze względu na ówczesną pozycję społeczną kobiet. Publikowała sporo, ale nic pod swoim nazwiskiem. (Napisała m.in. artykuł o polskiej królowej Jadwidze). Zarabiała na życie nauczycielstwem prywatnym najpierw w Paryżu, a następnie przez kilka lat uczyła i wychowywała – trzeba te rzeczy rozdzielić, zdaje mi się – córki hrabiego Andrzeja Zamoyskiego (tego od Towarzystwa Rolniczego) w Klemensowie.
Były to lata 40. XIX w. Zamoyscy najpierw mieszkali w Wiedniu i stamtąd Henrietta Renan odbyła z nimi podróż do Klemensowa. Trzyipółletni pobyt w Polsce był dla niej czasem przygnębienia i, mówiąc dzisiejszym językiem, depresji. Pisze o tym w książce „Souvenirs et Impressions. Pologne – Rome – Allemagne – Syrie”, Paris, 1930. Książkę tę, znając moje zainteresowania, wyszukał w internecie Jarosław Dobrzański.
Zdumienie połączone z niemal przerażeniem ogarnęło Henriettę, gdy znaleźli się w polskiej Galicji. W podkrakowskim Podgórzu, czekając na odprawę celną, zatrzymali się w najlepszej oberży, jaka tam istniała. Tak brudnego pomieszczenia nie widziała w swoim życiu. Na zewnątrz nie było lepiej: ze ściśniętym sercem patrzyła na nędzną ludność. Wrażenie stało się jeszcze bardziej przejmujące po wjeździe do Krakowa od strony Kazimierza. Budynki ulicy Szerokiej były równie nędzne jak ludzie zamieszkujący dzielnicę. Henrietta Renan, uczona w starożytnościach żydowskich, nie mogła zrozumieć, jakie nieszczęście historyczne spowodowało, że lud izraelski, niegdyś potężny i górujący, popadł w tak poniżające położenie.
W krótkich słowach opisuje sceny poniżenia, które trudno zapomnieć. Francuskie przedmieścia zamieszkiwane przez najskrajniejszą biedotę nie dają wyobrażenia o nędzy dzielnicy żydowskiej w Krakowie. Henrietta, jak później się dowiemy, jest wrażliwa na piękno architektury, jednak wieże kościoła Mariackiego wydają się jej nieszczęśliwie zestawione, o czym marginesowo wspominam, ponieważ jestem tego samego zdania. Ale wracajmy do podróży. Rzeszów – miasteczko brudne, przeraźliwe, okropne, ale i tak jedno z mniej nędznych w Galicji.
Następne podróże po Polsce nie łagodzą pierwszych wrażeń. Wcale nas one nie zaskakują, jeśli pamiętamy chociażby podróż Zygmunta Krasińskiego do swoich dóbr na Ukrainie. Karczma, uchodząca za dom noclegowy, była tak brudna, że Krasiński przez całą noc chodził po izbie, aby nawet nie dotknąć pościeli, i niczego do ust nie wziął, tak było wstrętne i cuchnące to, co mu dawano. Jego syn później w podobnych okolicznościach spożył kawałek ryby i zatruł się śmiertelnie.
Nocleg w wielkiej stajni razem ze zwierzętami – końmi, krowami, świniami itp. – nie jest najgorszym, co się może przydarzyć w podróży po Polsce. Na zewnątrz podobno było jeszcze więcej robactwa. Hrabia Zamoyski był wielkim panem, jednym z bogatszych w Polsce, ale w podróży musiał demokratycznie jak inni spać na sianie, zaledwie przykrytym zbyt małym prześcieradłem.
Największe i najbardziej przygnębiające wrażenie robią opisy życia chłopskiego. Krótkie, ale wymowne. Żyją w chatach bez okien i bez kominów, za legowisko cała, przeważnie liczna, rodzina ma piec. Pańszczyznę są zmuszeni odrabiać cztery lub pięć dni w tygodniu. „Polski chłop jest stworzeniem, które z człowieka ma tylko imię i kształt”. Rodzi się w nędzy, pracuje pod batem, karany kijem i często umiera z głodu. Na próżno pytać go, ile ma lat: 20, 60 – odpowiada „nie wiem”. „Można sobie wyobrazić istotę sprowadzoną do ostatniego stopnia nędzy i ogłupienia i będzie się jeszcze dalekim od rzeczywistości”. Mimo to chłopi bywają uczciwi i prawi, mają wiele dobrych skłonności, jeżeli interes nie popycha ich do brutalności.
We wszystkich miastach pełno kościołów (ozdobionych przeważnie w złym guście), naród najbardziej nietolerancyjny, o jakim słyszała. W Wielki Piątek Żyd nie śmie pokazać się na ulicy w obawie pobicia. Święto Bożego Narodzenia służy głównie obżarstwu (u tych, co mają co jeść). Jeśli już o jedzeniu mowa, to Polak, chłop czy szlachcic, może cały dzień nic nie jeść, ale jeśli jest okazja, to je za czterech, za sześciu, a nawet za ośmiu.
Brud jest wszędzie. To cecha Polski najbardziej rzucająca się w oczy i może najbardziej przygnębiająca. (Współcześnie przeszedł na plugawą mowę). Między brudem chłopskim a szlacheckim istnieje różnica, ale to jest tylko różnica stopnia. Na ubraniu bogatego ziemianina też można dostrzec wesz.
Henrietta Renan widziała niezłe przedstawienia teatralne, ale nawet wtedy gdy na komedii pękała ze śmiechu, udręka z powodu tego, co w tym kraju widziała, nie opuszczała jej całkowicie.
Do tego wszystkiego trzeba jeszcze dodać, że wbrew temu, co o sobie myślą, Polacy są niegościnni. Osobnym tematem są obserwacje społeczne autorki. Wrócę do tych zagadnień innym razem.
Prof. Bronisław Łagowski
I komentarz czytelnika:
Uwielbiam wspomnienia z dawnych czasow, takie jak cytowane Henrietty Ronan oraz uwielbiam profesora Lagowskiego, ktorego zreszta wspominam z olbrzymim sentymentem, choc nie zawsze sie z nim zgadzam.
Takoz i w tej sprawie pragne zglosic swoje votum separatum.
W ksiazce ‚Wyznania patrycjusza’ wspanialy wegierski pisarz Sándor Márai, z mieszczanskiej rodziny w Budapeszcie, opisuje swoje wrazenia z Paryza, Berlina i Londynu sprzed drugiej wojny swiatowej (w pierwszych dwoch miastach mieszkal przez wiele lat) i sa one podobne do wrazen Henrietty Ronan z Podgorza, jeno ze na niekorzysc Paryza. Z pierwszej knajpki w Paryzu, do ktorej udal sie po przybyciu tam z Niemiec, uciekl przerazony zarowno trescia posilku, jak i jego forma. Napisal, ze jedzenia, ktore tam oferowano, nie dano by w Budapeszcie nawet psom.
Co do higieny, opisuje powszechny zwyczaj zamiatania brudu pod szafy podczas (rzadkiego) sprzatania. Dalej, wezmy kwestie higieny. Wg statystyk Eurostatu i UNECE z 2008 roku Polacy nasmiecili 140 milionow ton, zas Francuzi 345 milionow. Ktos moglby pomyslec, ze Francuzi sa bogatsi i troche ludniejsi (to ostatnie i tak nie tlumaczy, dlaczego smieca dwa razy wiecej na osobe), wiec produkuja wiecej smieci, ale nie – w tym samym czasie Ukraincy wyprodukowali 427 milionow ton smieci, zas Kazachstan 457 milionow.
Ale za to w Polsce z pewnoscia jest niebezpieczniej? Assault rate: Polska – 76.3, Francja – 180.1.
Jednak Francja, kraj Kartezjusza i Woltera, to wzorowy system edukacji, prawda? Nieprawda. Najbardziej miarodajnie i wszechstronne badania PISA (w ramach OECD) pokazuja, ze Polska jest na 13 miejscu na swiecie gdy chodzi o zestandardyzowane wyniki bieglosci matematycznej (obok tak chwalonej Finlandii, a przed Niemcami), zas mityczna Francja prof. Lagowskiego to prawidziwe matematyczne glaby – 25 miejsce (Szwecja 38).
Zeby czytelnicy mogli to sobie wyobrazic, zobrazuje to w nastepujacy sposob: roznica miedzy Polska a Szwecja jest pod tym wzgledem prawie taka sama jak miedzy Szwecja a Kazachstanem. Moze wiec Francuzi nadrabiaja to w innych naukach, takich jak chemia, fizyka czy nauki techniczne? Tutaj Polska jest 9 na swiecie, gdy idzie o jakosc ksztalcenia, zas Francja i Szwecja odpowiednio na 26 i 38. Podobnie gdy idzie o umiejetnosc czytania ze zrozumieniem. Tak gwoli dokladnosci, zdecydowanie najlepsze wyniki we wszystkich tych kategoriach osiagaja te kraje, gdzie jest najwiecej wolnego rynku – Singapur, Hongkong i Tajwan [Fińskie szkoły są państwowe, a mimo to są najlepsze w Europie. Struktura własności jest bez znaczenia - admin].
Ale Francja to kraj tolerancji, w przeciwienstwie do niegoscinnych Polakow. Znowuz prof. Lagowski sie myli. European Jewish Congress wraz z uniwersytem w Tel Awiwie stwierdzili, ze Francja byla w zeszlym roku najbardziej antysemickim krajem na swiecie z najwieksza iloscia antysemickich atakow (co jakos nie jest naglasniane w polskich mediach – ile synagog splonelo w Polsce w zeszlym roku? – blizej dwustu czy blizej zera?!).
Podsumowujac – prof. Lagowski ulega propagandzie mediow na temat tego, jak to Polacy sa nieeuropejscy, niewyksztalceni, niekulturalni i niehigieniczni (kiedys glupi polscy dziennikarze pisali tez ‚nieelastyczni na rynku pracy’ – dopoki nie otwarto dwoch rynkow pracy w 2004). Szkoda, ze tak gleboki mysliciel jak prof. Lagowski piszac o wielu lat na temat zacofania Polakow nie zechce przyswoic sobie jakiejkolwiek wiedzy na ten temat. Dowiedzialby sie wtedy, ze Polacy maja jedna z najnizszych w Europie samoocen – i tekst prof. Lagowskiego to potwierdza.
Mam w takim razie pytanie do niego – w jakim towarzystwie wolalby pan profesor w reku zjesc w knajpce wieczorny posilek w Krakowie, przy lampce wina i z gazeta w reku – krakowskich studentow czy angielskich/irlandzkich turystow (niejednokrotnie takze studentow)? [A może w towarzystwie osławionych wycieczek żydowskiej młodzieży? - admin]
http://www.przeglad-tygodnik.pl |