Libijczycy mówią „nie” islamistom i uzbrojonym gangsterom w Benghazi |
źródło: http://www.redressonline.com/libyans-say-no-to-islamists-and-armed-gangsters-in-benghazi/ autor: Nureddin Sabir W artykule z 13 września (“Israeli film-maker, Jewish donors and the Salafis“) wyraziłem nadzieję, że zamordowanie amerykańskiego ambasadora w Benghazi przez członków libijskiej milicji salafickiej wstrząśnie „władzami” libijskimi, takimi, jakie są one w obecnym kształcie, że porzuconą one swą nonszalancką postwę względem chronicznego braku bezpieczeństwa stanowiącego zmorę dla całego kraju. Powiedziałem też: Władze libijskie – mieszanka niekompetencji, głupoty, braku odpowiedzialności i braku doświadczenia – wydają się uważać, że bezpieczeństwo może osiągnąć poprzez sojusze bądź dokoptowanie do rządzenia różnych milicji. To poważny błąd, jaki graniczy z kryminalną postacią zaniedbania. Jako skutek mamy religijnych szarlatanów w osobach salafitów i wahabitów, ktyminalne ugrupowania oraz resztki „rewolucyjnych” komitetów Kaddafiego, którzy zapełnili próżnię, aby zdobyć odmienne cele. Nie ma wątpliwości, że wyżej wymienione grupy, w tym salafici i wahabici, są najgroźniejsze wśród wszytkich z powodu powiązań zagranicznych, finansowania przez Saudyjczyków i Katarczyków oraz z tytułu związków z północnoafrykańską siatką al-Kaidy. A więc z ogromną ulgą i z dumą byłem świadkiem, jak ubiegłej nocy i w ciągu dnia w telewizji oraz w sieci, że moi rodacy w grugim co do wielkości mieście Libii – zwykli ludzie, a nie udający rząd – wzięli sprawy w swoje ręce i „zajęli się na dobre” najgorszymi spośród milicji salafickiej, tzw. “Katibat Ansar al-Sharia” (Partyzanci Brygady islamskiego prawa). A to nie wszystko. Mając już dość chaosu i arbitralności, jakie są skutkiem działania uzbrojonych gangów, ludzie przeprowadzili również szturm na kwaterę innej milicji, “Rafallah Sahati Islamic Brigade”, jaka ma związki z “ministerstwem obrony” – ciałem wirtualnym, jakie istnieje tylko na papierze, jako część „rządowej” idiotycznej polityki osiągnięcia celów bezpieczeństwa poprzez sojusze z uzbrojonymi bandami. To jest przejaw siły narodu w najlepszym wykonaniu. Po 42 latach zaniedbań i arbitralności pod rządami Kaddafiego, Libijczycy są zdeterminowani, aby strzec swojej wolności za każdą cenę i nie pozwolą islamskim wyrzutkom, aby zastąpili uzbrojonych gangsterów Kaddafiego przez tzw. „rewolucyjne komitety”. Lecz wolność nie przyjdzie ani łatwo ani tanio. Co najmniej 11 obywateli stało się męczennikami, a wielu innych zostało rannych w operacji oczyszczania Benghazi z uzbrojonych bandytów i islamistów. |