Teoria zarazkowa chorób
Teoria chemicznej fermentacji



Tak zwana teoria chemicznej fermentacji Liebiga w rzeczywistości była hipotezą* zakładającą, że jakieś zmiany chemiczne zachodzące w substancji biologicznej wywołują samoistną przemianę tej substancji w bakterie, co by w jakiś sposób tłumaczyło nie tylko samoistne pojawianie się bakterii na powierzchni pożywki w ilościach niewystępujących na innych powierzchniach, ale także fakt, że rodzaj bakterii pojawiających się na pożywce zależy od rodzaju pożywki.



Dzisiaj możemy się domyślać, że badając tkanki roślinne Liebig przypadkowo zaobserwował przejaw aktywności wirusów, które w procesie namnażania niszczą komórki gospodarza, po czym pojawiają się bakterie odżywiające się fragmentami komórek. Wyciąg z badanej tkanki, przepuszczony przez filtr zatrzymujący bakterie, wywołuje ten sam efekt – zmiany strukturalne komórek i pojawienie się bakterii. Liebig założył więc, że w komórkach zachodzi inicjująca samorództwo bakterii fermentacja bez udziału drobnoustrojów, którą nazwał chemiczną fermentacją. Na tę właśnie możliwość powoływali się przeciwnicy mycia rąk, a tym samym przeciwnicy Pasteura.



* Hipoteza (gr. hypóthesis – przypuszczenie) to propozycja twierdzenia naukowego, które zakłada możliwą lub oczekiwaną w danym kontekście sytuacyjnym naturę związku. Stawianie i testowanie hipotez to jeden z podstawowych procesów twórczego myślenia, a także fundamentalny element procesu tworzenia nauki.



Obalenie obalonej teorii samorództwa



Propagandowa plotka głosi, że Pasteur obalił teorię samorództwa drobnoustrojów przeprowadzając całą serię pokazowych eksperymentów. W rzeczywistości były to dwa doświadczenia, przeprowadzone publicznie w roku 1860 w Ecole Normale Superieure przy ulicy d’Ulm w Paryżu. Najpierw Pasteur przypomniał doświadczenie obalające teorię samorództwa drobnoustrojów, przeprowadzone 85 lat wcześniej przez Spallanzaniego.



Oczywistym jest, że powtórzenie tego doświadczenia nie miało na celu obalenie teorii samorództwa. Pasteur chciał po prostu zwrócić uwagę Liebigowi i jego zwolennikom, że teoria samorództwa już została obalona. Liebig, rzecz jasna, znał to doświadczenie, i brał go pod uwagę stawiając swoją hipotezę, ale dostrzegał w nim lukę, w którą mógłby zmieścić swoją hipotezę chemicznej fermentacji, a mianowicie brak dostępu powietrza spowodowany zakorkowaniem kolby. No bo jak inaczej wyjaśnić fakt, że po odetkaniu kolby na pożywce pojawia się gruby kożuch bakterii? Przecież w powietrzu bakterie nie występują w aż takich ilościach. Wniosek stąd, że dostarczenie powietrza inicjuje chemiczną fermentację pożywki, w rezultacie czego spontanicznie zradzają się z niej bakterie.



Pasteur także nie wiedział, w jaki sposób na pożywce pojawiają się bakterie w tak dużych ilościach, toteż nie odpowiedział na to pytanie. Zamiast tego przeprowadził drugie doświadczenie, w którym korek zastąpił przepuszczającą powietrze watą. Efekt tego doświadczenia był ten sam, co w doświadczeniu Spallanzaniego – w kolbie zatkanej korkiem z waty bakterie nie pojawiły się, natomiast po wyjęciu korka nastąpił obfity ich wzrost. Dopływ powietrza nie miał tutaj żadnego znaczenia.



Niespodziewana odsiecz



Trudno być prorokiem we własnym kraju. Dobrze wiedział o tym Pasteur. Obalenie teorii chemicznej fermentacji nie dość, że nie przysporzyło mu zwolenników, to jego przeciwnicy stali się jeszcze bardziej zatwardziali – odporni na argumenty. Pasteur pogodził się już z porażką, gdy przyszła niespodziewana odsiecz z zupełnie nieoczekiwanej strony – zza Kanału La Manche.



W roku 1867 Lister* opublikował raport, w którym opisał korzyści wynikające z utrzymania czystości podczas operacji chirurgicznych. Lister postawił nacisk nie tylko na mycie rąk przez lekarzy, ale także używanie przez nich specjalnych rękawic podczas operacji. Zalecał także używanie białych fartuchów, które należało zmieniać po każdym zabiegu. Jednak szczególny nacisk położył Lister na odkażanie fenolem**, którym zalecał odkażać wszystko – ręce chirurgów, narzędzia chirurgiczne, stół operacyjny, podłogę, ściany i meble oraz powietrze sali operacyjnej, a także brzegi rany i samą ranę operacyjną. Innymi słowy: Lister zalecał aseptyczność*** oraz antyseptyczność**** operacji chirurgicznych. Z raportu Listera wynikało, że po wprowadzeniu reżimu czystości śmiertelność pacjentów poddanych operacjom spada z przeszło 50% do niespełna 3%.



* Joseph Lister (1827 - 1912) – brytyjski chirurg, profesor uniwersytetów w Glasgow i Edynburgu, członek Royal Society. W roku 1897 uhonorowany tytułem barona.

** Fenol (karbol, kwas karbolowy, hydroksybenzen) jest środkiem bakteriobójczym.

*** Aseptyka to działania dążące do jałowości bakteriologicznej pomieszczeń, narzędzi, materiałów opatrunkowych i innych przedmiotów w celu niedopuszczenia drobnoustrojów do otwartej rany operacyjnej.

**** Antyseptyka (gr. anti – przeciw sepsis – gnicie) to postępowanie odkażające, mające na celu zniszczenie drobnoustrojów na brzegach rany i w samej ranie.



Na środku sali operacyjnej stał drewniany stół "operacyjny", tj. zwykły kuchenny stół, narzędzia chirurgiczne miały drewniane uchwyty, drewniane były ławki i rusztowanie widowni. Na podłogę sali operacyjnej, która także była drewniana, często ściekały i wnikały w szpary płyny ustrojowe ze zwłok poddawanych sekcji. Studenci skarżyli się na panujący w sali operacyjnej trupi odór.



Normalną praktyką było, że na tym samym stole, tymi samymi narzędziami, tymi samymi rękoma, w tych samych ubraniach, ci sami chirurdzy przeprowadzali pokazową sekcję zwłok, a zaraz potem pokazową operację. Ta kolejność była uzasadniona faktem, że podczas operacji z przeciętych tętnic tryska krew, brudząc ubranie, toteż chirurg musiałby przebierać się do sekcji zwłok, czyli w połowie pokazu, co wydawało się niepraktyczne.



Chirurgia w owych czasach była sztuką dla sztuki. Stosowano już narkozę, więc chirurg nie musiał się śpieszyć, toteż operacje trwały długo i były głośno komentowane. Przed operacją operator, czyli głównychirurg, omawiał cel operacji, na przykład wycięcie guza. Następnie głośno wydawał polecenia asystentom, w którym miejscu wykonać nacięcie skóry, jak omijać arterie krwionośne i nerwy, jak zatamować krwawienie. Po odsłonięciu guza, do operacji przystępował główny chirurg, wciąż komentując poszczególne fazy odcinania guza. Po wycięciu guza chirurg triumfalnie unosił go do góry, a widownia wstawała i biła brawa. Chirurgów nie obchodziły dalsze losy pacjenta, którego zabierano na oddział szpitalny, by zajęli się nim lekarze i pielęgniarki. Chirurdzy byli chwaleni za dobrze przeprowadzoną operację, mimo że pacjent niedługo potem zmarł. Śmiertelność pacjentów poddawanych operacjom przekraczała 50%, co chirurdzy i lekarze kwitowali wymownym, modnym do dziś stwierdzeniem – my zrobiliśmy co w ludzkiej mocy, reszta należy do Boga. Wszyscy godzili się na taki stan rzeczy.



Zbuntowany chirurg



Ojcem Josepha Listera był naukowiec – Joseph Jackson Lister*. W roku 1830 skonstruował obiektyw achromatyczny likwidujący wadę ówczesnych mikroskopów – aberrację chromatyczną**, dzięki czemu mikroskop stał się poważnym narzędziem badawczym.



Lister

Lister od najmłodszych lat miał do czynienia z mikroskopem, i to mikroskopem najwyższej jakości (na ówczesne standardy), więc istnienie drobnoustrojów nie było dla niego niczym nowym. Będąc już profesorem i dyrektorem szpitali, z zainteresowaniem śledził publikacje Pasteura na temat roli zarazków w rozprzestrzenianiu chorób infekcyjnych, o których głośno było w angielskim światku medycznym.



Angielscy lekarze byli zbulwersowani wcześniejszymi oskarżycielskimi pismami Semmelweisa i publikacjami Pasteura sugerującymi, że to lekarze są odpowiedzialni za wysoką śmiertelność pacjentów poddawanych operacjom chirurgicznym. Taką sugestię traktowali jako osobistą obelgę – lekarz jest dżentelmenem, więc nie może roznosić chorób – twierdzili. Po takim postawieniu sprawy najpierw należałoby udowodnić, że lekarze nie są dżentelmenami, do czego nikt się nie kwapił. W tak niesprzyjającej atmosferze Lister postanowił sprawdzić, czy Semmelweis i Pasteur aby nie mają racji.



Lister wiedział, że drobnoustroje znajdują się nie tylko na rękach chirurga, ale są wszędzie, a więc także w powietrzu, na skórze wokół rany i w samej ranie operacyjnej, toteż jeśli już zapobiegać zakażeniu drobnoustrojami, to totalnie. W tamtych czasach w powszechnym użyciu był fenol, który rozpylano w szaletach miejskich, by pozbyć się nieprzyjemnego zapachu. Lister wiedział, że ma on działanie bakteriobójcze, więc postanowił wypróbować go.



Pierwszym pacjentem, u którego Lister zastosował fenol, był mały chłopiec z otwartym złamaniem nogi. Takie przypadki zwykle kończyły się śmiercią, a w najlepszym wypadku amputacją nogi w następstwie gangreny, która wdawała się po standardowej wówczas operacji. Podczas operacji asystent Listera rozpylał fenol nie tylko na jego dłonie, ale również na brzegi rany, na samą ranę, a także w powietrzu wokół.



Lister osobiście nadzorował pobyt chłopca w szpitalu. Umieścił go w izolatce, którą uprzednio dokładnie posprzątano i spryskano fenolem, sam też zmieniał mu opatrunki i sam się zdziwił, jak szybko chłopiec wyzdrowiał. Nie pojawiło się nawet ropienie rany. Wszystko wygoiło się idealnie. Znamienne, że miało to miejsce w roku 1865, a więc w tym samym, w którym zmarł Semmelweis.



Mankamentem owych czasów były opiekujące się chorymi pielęgniarki – rekrutujące się z nizin społecznych analfabetki, nawykłe do brudu, więc trudno było wymusić na nich utrzymanie czystości w salach szpitalnych, gdzie obok chorych z ropiejącymi ranami kładziono chorych po przebytej operacji. Pielęgniarki zwykle opatrywały chorych w ten sposób, że odwijały opatrunki, nakładały na ranę jakąś maść, po czym tymi samymi opatrunkami ją zawijały. W tej sytuacji nawet najlepsza sterylność operacji zdawała się na nic. Lister doskonale zdawał sobie z tego sprawę, ale szczęście mu sprzyjało, bowiem w maju 1865 roku pierwszą w świecie świecką szkołę pielęgniarstwa, założoną przez Florence Nightingale***, ukończyły pierwsze w świecie pielęgniarki z prawdziwego zdarzenia – kompetentne, świetnie wykształcone, doskonale przygotowane do zawodu.



* Joseph Jackson Lister (1775 - 1860) – angielski przemysłowiec. Amatorsko zajmował się optyką. Jako pierwszy opisał rzeczywistą postać krwinek czerwonych. W roku 1832, w uznaniu zasług, został członkiem Royal Society.

** Aberracja chromatyczna to rozszczepienie światła, które widoczne jest na granicach kontrastowych obszarów pod postacią kolorowej obwódki.

*** Florence Nightingale (1820 - 1910) – angielska pielęgniarka i działaczka społeczna. Jest autorką pierwszego podręcznika pielęgniarstwa. Dzień jej urodzin, 12 maja, jest obchodzony jako Międzynarodowy Dzień Pielęgniarek. Medal Florence Nightingale jest najwyższym wyróżnieniem przyznawanym najbardziej zasłużonym pielęgniarkom z całego świata.



Początki pielęgniarstwa



Florence Nightingale pochodziła z bogatej arystokratycznej rodziny. Otrzymała wszechstronne wykształcenie o zakresie ogólnym. Biegle władała kilkoma językami. Gdy miała 24 lata ogłosiła, że zostanie pielęgniarką, czym zbulwersowała rodzinę. Nie było do pomyślenia, żeby szanująca się dama mogła wykonywać tak hańbiące zajęcie, jak usługiwanie chorym i niedołężnym, z których większość to ludzie niskiego stanu. Florence jednak postawiła na swoim i rozpoczęła naukę pielęgniarstwa w Instytucie Diakonis** Protestanckich. Gdy zdobyła dyplom pielęgniarki, rodzina załatwiła jej prestiżowe, dobrze płatne stanowisko kuratora w Zakładzie Opieki dla Chorych Dam w Londynie, które objęła w sierpniu 1853 roku. Jednak nie to było powołaniem młodej Florence, więc już w październiku 1854 roku porzuciła wygodną posadę, by nieść pomoc rannym żołnierzom.



Wiosną roku 1854 zaczęły napływać zatrważające raporty z przebiegu wojny krymskiej**, z których wynikało, że podczas zimy zginęło prawie 50 000 brytyjskich żołnierzy, z czego tylko 4 077 w bitwie, pozostali zaś zmarli z powodu chorób – tyfusu, duru brzusznego, cholery i biegunki.



Ojciec wyznaczył Florence pensję w wysokości 500 funtów rocznie (około 50.000 dzisiejszych USD), co zapewniało jej dostatnie życie i niezależność finansową. Dysponując odpowiednimi finansami, Florence zebrała 38 woluntariuszek i sfinansowała wyprawę na Krym do głównego obozu wojsk brytyjskich.

Dama z lampą

Warunki, jakie zastały na miejscu, można określić jednym słowem – koszmarne. Szpitale wojskowe były przepełnione, nie działała kanalizacja, brak było wentylacji. Nikt nie zwracał uwagi na wszechobecny brud i smród. Lekko ranni żołnierze, po przyjściu do szpitala, nabawiali się infekcji i umierali.



Swoją działalność pielęgniarki rozpoczęły od czystości. Problemem była wadliwa kanalizacja oraz brak wentylacji. Florence musiała pół roku zabiegać, by rząd brytyjski raczył przysłać ekipę, która oczyściła kanalizację i poprawiła wentylację. Dostępne dane wskazują, że w pierwszym roku pobytu pielęgniarek na wojnie krymskiej śmiertelność w szpitalach wojskowych spadła z 42% do 2%.



Wojna krymska pozostała nierozstrzygnięta – skończyła się podpisaniem rozejmu 30 marca 1856 roku. W tej sytuacji jedynymi bohaterkami tej wojny okrzyknięto pielęgniarki, a przede wszystkim ich przywódczynię – Florence Nightingale. Sławę i popularność Florence wykorzystała w kampanii pozyskania środków na szkołę dla pielęgniarek. W roku 1859 Florence miała już do dyspozycji 45 000 funtów szterlingów, dzięki którym 9 lipca 1860 roku powstała pierwsza w świecie świecka szkoła pielęgniarstwa, utworzona przy szpitalu św. Tomasza w Londynie.



Resztę swych dni Florence Nightingale poświęciła na tworzenie nowoczesnego pielęgniarstwa, które jeszcze za jej życia stało się ogólnie szanowanym zawodem.



Florence Nightingale była zwolenniczką miazmatycznej teorii chorób, a więc postrzegała je jako samorodny skutek złych warunków środowiskowych. Zarazków w ogóle nie brała pod uwagę, co w gruncie rzeczy większego znaczenia nie ma. Wszak i dzisiaj, kiedy o zarazkach wiemy więcej niż potrzeba, jej definicja zdrowia i choroby, mimo że nie wspomina o zarazkach, w żadnym wypadku nie traci na aktualności:



Zdrowie to nie tylko brak choroby, ale również zdolność do racjonalnego wykorzystywania tych wszystkich sił, którymi człowiek może dysponować w celu własnego rozwoju i bycia szczęśliwym. Zdrowie możliwe jest do osiągnięcia głównie poprzez wprowadzanie zmian w środowisku – w zakresie czystości otoczenia, czystości wody, prawidłowości odżywiania, wilgotności i ruchu powietrza, usuwania nieczystości. Natomiast choroba jest wywołana przez różnorodne braki środowiska.



Wątpliwe jest, by ktokolwiek i kiedykolwiek oddał jaśniej istotę zdrowia i choroby, a już dopiero w kontekście teorii zarazkowej chorób, bo niby jak by to miało brzmieć? – Zdrowie to zabicie wszystkich zarazków w naszym otoczeniu? – A co, jeśli w pobliżu pojawi się jakiś zabłąkany zarazek? Chorujemy? Niedorzeczność...



* Diakonisy to niezamężne kobiety, które w Kościołach Protestanckich, podobnie jak zakonnice w Kościele Rzymskokatolickim, żyją we wspólnotach i poświęcają się pracy społecznej i charytatywnej.

** Wojna krymska (1853 - 1856) toczyła się między Rosją a Turcją i jej sprzymierzeńcami – Wielką Brytanią, Francją i Sardynią.



Czterdziestoletnia „rewolucja” w medycynie



Pielęgniarki opuszczające szkołę Florence Nightingale były Listerowi niezbędne, toteż w swoim szpitalu w Glasgow utworzył nowatorski na owe czasy zespół pielęgniarski opiekujący się pacjentami po przebytych operacjach. Rezultat zastosowania fenolu podczas operacji, a także fachowej opieki pielęgniarskiej podczas i po operacji, zaskoczył nawet samego Listera, bowiem śmiertelność osób poddanych operacjom spadła z ponad 50% do niespełna 3%.



Lister namówił swoich kolegów ze szpitala w Edynburgu, gdzie poprzednio pracował, by także wprowadzili opracowane przez niego metody. Efekty były podobne. Wieści o sukcesach nowych metod operacji z zachowaniem czystości dotarły do Londynu, do Angielskiego Towarzystwa Medycznego, które zgłosiło sporo zastrzeżeń do operacji z użyciem fenolu.



Wadą fenolu użytego w pierwszych operacjach było jego stężenie, bowiem wypalał on dłonie, oczy, ubrania, a nawet bieliznę lekarzy, i uszkadzał narzędzia chirurgiczne (wówczas były one ze zwykłej stali). Ponadto Lister nasączał nim opatrunki, które wypalały skórę w miejscu ich przyłożenia. Wprawdzie było to lepsze od gangreny, która wdawała się w rany opatrywane niesterylnymi opatrunkami, niemniej jednak nie było rozwiązaniem najlepszym.



Lister był przeciwnikiem eksperymentów na zwierzętach, więc robił je po prostu na ludziach, co także narażało go na krytykę ze strony medycznych władz. Niemniej jednak Lister przeprowadził szereg eksperymentów na swoich pacjentach i ustalił, że fenol w stężeniu 0,2% działa bakteriostatycznie, 1,3% grzybobójczo, zaś w stężeniu powyżej 2% bakteriobójczo. Ustalenia te pozwoliły użyć inne stężenie fenolu do rozpylania w powietrzu w sali operacyjnej i sali szpitalnej, inne podczas operacji, a inne do nasączania opatrunków, w zależności od tego, czy pokrywały one ranę pooperacyjną, czy też ranę po usunięciu ropniaka.



Lister doskonale zdawał sobie sprawę, że nie jest w stanie przekonać władz medycznych do jakichkolwiek zmian w archaicznych kanonach sztuki lekarskiej. Pozostając w kraju musiałby porzucić nową metodę, ale nie zamierzał, i wraz z żoną wybrał się w podróż po Stanach Zjednoczonych i Europie, by propagować swą nowatorską metodę operacji. Wszędzie metoda Listera spotkała się z wielkim zainteresowaniem. Był zapraszany przez prestiżowe uniwersytety, a jego wykłady cieszyły się ogromną frekwencją. W rezultacie w niedługim czasie w szpitalach na dwóch kontynentach zapanował charakterystyczny zapach fenolu.



W Londynie było zupełnie odwrotnie – członkowie Angielskiego Towarzystwa Medycznego poczuli się dotknięci, że Lister, wbrew wyraźnym zakazom zwierzchników, śmiał swe metody propagować, jeżdżąc po całym świecie. W atmosferze nagonki na Listera żaden angielski szpital nie śmiał spróbować jego metody, mimo że ze świata docierały doniesienia świadczące o jej niezwykłej skuteczności. W roku 1883 Lister, by udowodnić skuteczność swojej metody operacji, otworzył pacjentowi kolano w celu złączenia pękniętej rzepki, co na ówczesne standardy było nieuzasadnionym ryzykiem, gdyż każde chirurgiczne otwarcie niosło ze sobą realne ryzyko śmierci, w najlepszym razie amputacji operowanej kończyny. Radzono więc choremu, by raczej pogodził się z bólem, który miał mu towarzyszyć już do końca życia. Tymczasem pacjent operowany przez Listera szybko wyzdrowiał i odzyskał pełną sprawność kolana. Sprawa szybko się rozniosła i w tym samym roku jeszcze sześć osób skazanych na dozgonne cierpienia z powodu pęknięcia rzepki zgłosiło się do Listera po pomoc. Lister nie odmówił, chorzy szybko wyzdrowieli, zaś sprzeciw wobec Listera znacznie zelżał, choć nie do końca. Sprawę definitywnie zakończyła królowa Wiktoria* nadając Listerowi tytuł barona**. Po tym wydarzeniu wdrażanie metody operacji opracowanej przez Listera stało się coraz powszechniejsze w Londynie, a w ciągu kilku lat także we wszystkich szpitalach Wielkiej Brytanii oraz kolonii brytyjskich.



W Europie nie poszło tak gładko, bowiem na początku jedynie w szpitalach dużych miast charakterystyczny zapach fenolu świadczył, że aseptyka i antyseptyka są tu standardem. W mniejszych ośrodkach brakowało przede wszystkim wyszkolonych pielęgniarek, toteż długo jeszcze charakterystyczny zapach trupiego jadu ostrzegał, że nie jest to miejsce przyjazne dla zdrowych, a co dopiero chorych.



Jednym z państw, w których najdłużej pokutował stary model, było państwo Pasteura – Francja, w której dopiero w roku 1900, a więc już w XX wieku, zniknął on zupełnie. Tak więc trzeba było aż 40 lat, by rozpoczęta przez Pasteura akcja czystych rąk lekarzy zakończyła się pełnym sukcesem. Pasteur tego nie dożył. Trudno zatem zmiany w medycynie, które zaszły w drugiej połowie XIX wieku, nazwać rewolucyjnymi***. Wręcz przeciwnie – zmiany następowały wolno i opornie, przy czym nowatorzy największy, i w zasadzie jedyny opór napotykali ze strony skostniałych struktur medycznych, które nigdy nie były i po dziś dzień nie są skore do naruszenia świętego dogmatu, zwanego sztuką lekarską.



* Aleksandra Wiktoria (1819 - 1901) – królowa Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii, cesarzowa Indii.

** Baron – tytuł szlachecki. W Anglii baronowie zasiadali w Wielkiej Radzie, czyli zgromadzeniu króla, arcybiskupów, opatów, baronów i hrabiów.

*** Rewolucja (łac. revolutio – przewrót) – gwałtowne przejście z jednego stanu w drugi.




Ale co z tą teorią zarazkową chorób?



Wciąż pozostaje bez odpowiedzi pytanie: kto jest autorem domniemanej zarazkowej teorii chorób. Czy któreś z tych czworga ludzi, którzy odegrali najważniejszą rolę w zmianach, jakie zaszły w medycynie w drugiej połowie XIX wieku? Czy Semmelweis, Pasteur, Lister albo Nightingale mogli być autorami owej tajemniczej teorii?



Semmelweis odpada jako autor teorii zarazkowej chorób, ponieważ w ogóle nie brał pod uwagę zarazków. Właśnie stąd wziął się jego konflikt ze środowiskiem lekarskim, że nie potrafił określić czynnika wywołującego choroby. On powiązał jedynie fakty, które mówiły wyraźnie, że w dni, kiedy lekarze położnicy mieli zajęcia w prosektorium, najwięcej kobiet zapadało na posocznicę połogową. Ale dlaczego – tego wyjaśnić nie potrafił.



Lister wiedział o zarazkach dostatecznie dużo, by zdać sobie sprawę, że są one chorobotwórcze tylko wówczas, gdy przenikną do organizmu przez otwartą ranę, czyli że są groźne, ale warunkowo. Natomiast nie ma ani jednej wzmianki, by Lister określił zarazki jako bezwzględnych sprawców wszelkich chorób, jakby to miała czynić domniemana teoria zarazkowa chorób.



Nightingale wiedziała tylko, że choroby biorą się z niekorzystnych zmian w środowisku, i to jej w zupełności wystarczyło, by osiągnąć sukces. Wiedza o zarazkach nie była jej do niczego potrzebna, toteż nigdy o niej nie wspominała.



Pozostaje jedynie Pasteur, tylko czy rzeczywiście istnieją realne przesłanki, by przypisać mu autorstwo teorii, której nie ma? To, iż Pasteur mówił o zarazkach, miało zupełnie inny sens, bowiem jako kontynuator starań Semmelweisa wiedział doskonale, że musi określić powód, dla którego lekarze powinni myć ręce przed odebraniem porodu, nie mówiąc już o przystąpieniu do operacji. Pasteur określił ten powód, którym są zarazki przenoszone przez brudne ręce. Pytanie, czy Pasteur miał na myśli zarazki jako sprawców infekcji szpitalnych, czy brudne ręce lekarzy, pozostanie bez odpowiedzi, z tego prostego względu, że Pasteur już nie żyje. Tym niemniej wiemy o Pasteurze dostatecznie dużo, by wyciągnąć wniosek, czy jest on autorem teorii zarazkowej chorób, czy też nie jest.



Choroba jedwabników



Największą trwogę społeczeństw krajów kapitalistycznych budzi kryzys gospodarczy i związane z nim widmo bezrobocia. W drugiej połowie XIX wieku francuski przemysł jedwabniczy stanął na krawędzi katastrofy, wskutek której dwa miliony ludzi pozostałoby bez środków do życia. Powodem była choroba jedwabników – pebryna*.



Opanowanie tej plagi było wyzwaniem na miarę bajkowych rycerzy walczących ze smokami. Na zwycięzcę czekała nagroda, no... może nie ręka księżniczki, ani pół królestwa, ale wielka sława z pewnością. Przez kilka lat najznakomitsi specjaliści starali się wyleczyć owady dotknięte pebryną, ale bez powodzenia – choroba co roku niszczyła kolejne hodowle jedwabników.



Pasteur nie chciał narażać się na jeszcze większą zawiść środowiska naukowego, które zazdrościło mu sławy, więc nie włączył się w wyścig o kolejną sławę. W roku 1863 francuska prasa roiła się od domysłów, dlaczego największy naukowiec Francji nie uczestniczy w tej jakże ważnej misji. Co na to rząd? Wreszcie w imieniu rządu francuskiego do Pasteura zwrócił się senator Dumas**.



Na takie zaproszenie czekał Pasteur, toteż w roku 1865 opuścił Paryż i udał się na południe Francji, by z bliska przyjrzeć się hodowlom jedwabników. Z wcześniejszych publikacji wiedział, że chorobę jedwabników wywołuje pierwotniak*** Nosema bombycis. Przyglądając się jajeczkom jedwabników Pasteur zauważył, że większość z nich jest zarażona pierwotniakiem, ale nie wszystkie. Niektóre były zdrowe, a więc odporne na pierwotniaki. Pasteur wybrał tylko zdrowe jajeczka, natomiast chorymi przestał się interesować; nie podjął się próby leczenia ich.



Zgodnie z przewidywaniami, ze zdrowych jajeczek wykluły się zdrowe owady znoszące zdrowe jajeczka. Pasteur nauczył hodowców selekcji jajeczek jedwabników korzystając z mikroskopu i katastrofa francuskiego przemysłu jedwabniczego została zażegnana.



W trakcie badań Pasteur zauważył, że oprócz pebryny jedwabniki chorują także na inną chorobę – flaszerię****, zwaną martwotą z tego względu, że gąsienice nie wykazują żadnych objawów chorobowych, mimo to nie kręcą kokonów. Badania wykazały, że choć nie można wykryć zarazka wywołującego flaszerię, to jest ona chorobą zakaźną. Dziś wiemy, że flaszeria jest chorobą wirusową, o czym Pasteur nie miał pojęcia, mimo to poradził sobie, zauważył bowiem, że podatność gąsienic na zakażenie jest bardzo zróżnicowana – niektóre giną tuż po zakażeniu, niektóre kilka tygodni później, a niektóre przeżywają zakażenie i przystępują do kręcenia kokonów. Pasteur odkrył, że podatność gąsienic na zakażenie zależy od warunków ich hodowli, więc ustalił optymalne warunki hodowli jedwabników uwzględniające takie czynniki środowiskowe, jak: temperatura, wilgotność i wentylacja powietrza, jakość i rozdział pożywienia, a także ogólnie pojęte higieniczne warunki hodowli jedwabników. Tym sposobem wydajność hodowli jedwabników nie tylko została przywrócona do dawnego poziomu, ale stała się znacznie wyższa.


  PRZEJDŹ NA FORUM