Teoria zarazkowa chorób
System opracowany przez Pasteura, zwany produkcją jajeczek jedwabnika systemem Pasteura, jest stosowany po dziś dzień we wszystkich hodowlach jedwabników na całym świecie.



Dla zwykłego zjadacza chleba zawsze ważniejsze jest to, czy jego rodzina będzie miała co jeść, od tego, jaki korek zastosował Pasteur w swoim doświadczeniu, albo że opracował szczepionkę przeciw wściekliźnie, która komuś gdzieś tam zagraża, ale nie bezpośrednio jego rodzinie. Zamiana widma bezrobocia na bum gospodarczy, który w przemyśle jedwabniczym wkrótce nastąpił, miała bezpośrednie przełożenie na poziom życia wielu Francuzów, toteż opanowanie chorób jedwabników przysporzyło Pasteurowi największą sławę, przyćmiewającą wszystkie inne jego osiągnięcia, które nie miały tak bezpośredniego wpływu na poziom życia ludzi.



Rząd francuski docenił wkład Pasteura w zażegnanie katastrofy przemysłu jedwabniczego honorując go najwyższym państwowym odznaczeniem Francji – Narodowym Orderem Legii Honorowej.



Sposób rozwiązania chorób jedwabników jest koronnym dowodem, że Pasteur nie może być autorem utopijnej teorii zarazkowej chorób, która odpowiedzialność za choroby infekcyjne zrzuca na zarazki, więc jedynym sposobem postępowania w chorobie infekcyjnej jest ustalenie rodzaju zarazka i zabicie go lekami, zaś postępowanie profilaktyczne to sztuczne uodpornienie przeciwko zarazkom, badania profilaktyczne i „zapobiegawcze” zażywanie leków. Pasteur wiedział mniej, niż wiemy dziś, ponieważ nie zdawał sobie sprawy z istnienia wirusów, ale wiedział jedno – zarazki są czynnikiem zakaźnym, ale o tym, czy do zakażenia dojdzie, czy też nie, decyduje nie zarazek, lecz organizm. Ten wniosek Pasteur wyraził jednoznacznie i dobitnie: Podłoże jest wszystkim, a bakteria – niczym.



* Pebryna (plamica, pieprzyca) to wywoływana przez sporowce zakaźna choroba pasożytnicza przewodów pokarmowych jedwabników, objawiająca się występowaniem drobnych czarnych plamek (pieprzyków) na ciele gąsienic.

** Jean-Baptiste Andre Dumas (1800 - 1884) – francuski chemik, znany z tego, że opracował sposób określenia mas atomowych pierwiastków i mas cząsteczkowych.

*** Pierwotniaki (protozoa) to grupa jedno- rzadziej wielokomórkowców posiadających cechy zarówno bakterii, jak i zwierząt. Typowymi przedstawicielami pierwotniaków są wiciowce, okrzemki i ameby.

**** Flaszeria (martwota) – wirusowa choroba gąsienic jedwabników.



Wrogowie o Pasteurze



Nic tak Pasteura nie oczyszcza z zarzutu popełnienia niedorzecznej teorii zarazkowej chorób, jak opinia jego najzacieklejszych wrogów, na czele których stał Koch*. Była to rozgrywka polityczna, gdyż Niemcy za wszelką cenę chcieli przyćmić sukcesy Francuza, zdobywającego coraz większą sławę w świecie, podczas gdy oni, Niemcy, notowali tylko niepowodzenia. Liebig, który jako pierwszy miał nadszarpnąć autorytet Pasteura, już nie żył, więc padło na Kocha, który miał na swym koncie odkrycie bakterii wąglika i cholery (przeciwko którym, jakby na złość, szczepionki wynalazł Pasteur). W roku 1882 Koch odkrył bakterię wywołującą gruźlicę (prątek gruźlicy zwany czasami prątkiem Kocha), a w roku 1890 ogłosił, że wynalazł szczepionkę przeciwko tej chorobie**. Szczepionka nazywała się tuberkulina, zaś wykonana była, wzorem szczepionek Pasteura, z osłabionych prątków gruźlicy.



Tuberkulina nie była jeszcze dostatecznie wypróbowana, mimo to, pod naciskiem Wilhelma II***, została wprowadzona do leczenia chorych. Cesarz liczył, że szczepionka Kocha przyćmi nieco sławę Pasteura i tym samym podniesie znaczenie nauki cesarstwa niemieckiego na forum międzynarodowym, ale się przeliczył. Tuberkulinę szybko wycofano, gdy okazało się, że nie tylko nie leczy ona gruźlicy, jak obiecywano, ale wręcz przyśpiesza rozwój choroby.



We wrześniu 1882 roku Pasteur i Koch spotkali się w Genewie na IV Międzynarodowym Kongresie Higieny. W opublikowanej trzy miesiące wcześniej broszurce Pasteur wspomniał, że nie znalazł zarazków wywołujących wściekliznę (nad szczepionką przeciw której właśnie pracował), co nie przeszkodziło mu dowiedzieć się, gdzie one są. Koch zaplanował, że na specjalnie temu poświęconej sesji, wraz z dwoma pomocnikami, weźmie Pasteura w krzyżowy ogień pytań. Pasteur odmówił, gdyż przeczuwał, że Koch musi coś knuć. Obaj panowie serdecznie się nienawidzili.



Po powrocie z konferencji Koch skrytykował metody Pasteura, że nie odpowiadają żadnym naukowym kryteriom, Pasteur zaś spytał, jakie są te naukowe kryteria. Koch nie odpowiedział, gdyż rzeczywiście w tamtych czasach dopiero rodząca się mikrobiologia żadnych naukowych kryteriów jeszcze nie wypracowała – każdy robił jak uważał. Liczyła się skuteczność. Koch postanowił to zmienić.



* Heinrich Herman Robert Koch (1843 - 1910) – niemiecki lekarz i bakteriolog. Laureat Nagrody Nobla (1905) za badania nad gruźlicą.

** Szczepionka przeciw gruźlicy (BCG) została opracowana w roku 1921 w filii Instytutu Pasteura w Lille we Francji przez Alberta Calmette'a i Camille'a Guerina.

*** Wilhelm II Hohenzollern (1859 - 1941) – ostatni niemiecki cesarz i pruski król.



Postulaty Henle-Kocha



W rzeczywistości autorem postulatów* jest Henle**, który ogłosił je w roku 1840 na uniwersytecie w Getyndze, gdzie był profesorem anatomii. Jednak nie wzbudziły one większego zainteresowania i jedynie studenci czasami o nich rozmawiali. W latach 1862 - 1866 Koch studiował na tym uniwersytecie, więc słyszał o postulatach Henlego, ale przypomniał sobie o nich dopiero po jego śmierci, w roku 1892, kiedy opublikował je jako swoje – postulaty Kocha:

Drobnoustrój musi być obecny u wszystkich osób mających daną chorobę i musi mieć związek ze zmianami chorobowymi.
Drobnoustrój musi być wyizolowany w czystej kulturze od osoby chorej.
Drobnoustrój, wyizolowany od chorej osoby, po wprowadzeniu do organizmów ludzi lub zwierząt, musi wywołać tę samą chorobę.
Drobnoustrój należy ponownie wyizolować w czystej kulturze od eksperymentalnie zakażonego człowieka lub zwierzęcia, w celu spełnienia trzeciego postulatu.

Ogłoszone przez Kocha postulaty Henlego zostały uznane przez środowisko medyczne jako kryteria naukowe, zaś ich spełnienie miało być wymogiem podczas badań nad szczepionkami. Postulaty wyraźnie były wymierzone w Pasteura, który przyznał wcześniej, że nie udało mu się wyizolować zarazka wścieklizny. Jak na ironię, po odkryciu wirusów wyszło na jaw, że zarazek wścieklizny może spełnić tylko jeden postulat Kocha – pierwszy. Zresztą żaden zarazek nie może spełnić tych postulatów, gdyż są po prostu niedorzeczne.



* Postulat – teza przyjęta bez dowodów; coś, czego się z góry wymaga.

** Friedrich Gustaw Jakob Henle (1809 - 1885) – niemiecki anatom i patolog.



Higieniści o teorii zarazkowej chorób



Pasteur w ogóle nie zareagował na postulaty Kocha (wówczas nie wyszło jeszcze na jaw, kto jest prawdziwym ich autorem). Znamienne, że dzisiejsza propaganda tłumaczy milczenie Pasteura jako dowód jego przychylności dla owych postulatów (milczenie jest potwierdzeniem, głosi slogan). Za to ogłoszenie przez Kocha postulatów spotkało się z ostrą reakcją higienistów.



Trzeba wiedzieć, że w owym czasie higienistów było więcej niż lekarzy. Mieli swoje ministerstwa zdrowia publicznego w rządach państw europejskich, dobrze zorganizowane struktury terenowe, system szkolnictwa, w skład którego wchodziły centralne akademie zdrowia publicznego oraz lokalne szkoły średnie, a także terenowe ośrodki kształcące kadry techniczne higienistów.



Działalność higienistów skupiona była przede wszystkim na szeroko pojętej profilaktyce zdrowotnej, u podstaw której leżała poprawa bytu ludności, warunków higienicznych i sanitarnych w gospodarstwach domowych oraz w obiektach o charakterze publicznym – szkołach, fabrykach, kinach, sklepach, środkach komunikacji masowej. W gestii higienistów było projektowanie i nadzorowanie budowy miejskich kanalizacji, wodociągów i oczyszczalni ścieków. To właśnie higieniści powołali do życia miejskie służby komunalne zajmujące się wywozem śmieci. Oni też wyznaczali lokalizację wysypisk śmieci. Dzięki tym zabiegom Europa w drugiej połowie XIX wieku przestała być nawiedzana przez epidemie cholery, dżumy i tyfusu.



Między lekarzami a higienistami istniał konflikt interesów. Lekarze mieli za złe higienistom, że odbierają im pacjentów (ze zdrowych medycyna nie ma żadnego pożytku), higienistów zaś irytowało, że lekarze pomniejszają ich zasługi, zaś poprawę stanu zdrowia społeczeństwa przypisują opiece medycznej. Ogłoszenie przez Kocha postulatów przepełniło czarę goryczy. Pettenkofer*, czołowy niemiecki higienista, przewodniczący Monachijskiego Instytutu Higieny, był zbulwersowany postulatami, z których wynika, że o chorobie infekcyjnej decyduje tylko i wyłącznie zarazek.



Pettenkofer postrzegał zarazki jako jeden z czynników zakaźnych, ale nie najważniejszy, jakby to chciał Koch. Ważniejsze od zarazka są inne czynniki, przede wszystkim odporność człowieka oraz jego warunki bytowe – czy ma co jeść, czy ma bieżącą wodę i kanalizację, czy ma czym ogrzać mieszanie. Pettenkofer krytykował Kocha tak zawzięcie, że ten rzucił mu wyzwanie: – Skoro zarazek jest takim błahym czynnikiem zakaźnym, to czy zaryzykowałby Pan wypicie bakterii cholery? – Pettenkofer się zgodził. Fiolka pełna zarazków cholery wyizolowanych ze stolca osoby zmarłej na tę chorobę dotarła 7 października 1892 roku. Pettenkofer poprosił o szklankę wody, wlał do niej zawartość fiolki, zamieszał i w obecności świadków wypił. Cholera jest chorobą przenoszoną drogą pokarmową, więc zgodnie z postulatami Kocha Pettenkofer po wypiciu zarazków powinien zachorować na cholerę, tymczasem jedyną reakcją organizmu Pettenkofera była dwudniowa biegunka, nic ponadto. Eksperyment Pettenkofera obalił postulaty Kocha, ale ten nie dawał za wygraną twierdząc, że zarazki wysłane Pettenkoferowi zostały, na wszelki wypadek, celowo osłabione. Wówczas Emmerich**, bliski współpracownik Pettenkofera, zażądał przysłania zarazków cholery w pełni wirulentnych***, które wypił 17 października 1892 roku. Organizm Emmericha zareagował ostrą biegunką, ale jednodniową, natomiast kliniczne objawy cholery także tym razem nie wystąpiły.



Pettenkofer jeszcze jakiś czas walczył z postulatami Kocha, ale bez rezultatu, bowiem bardzo się one spodobały niemieckiemu przemysłowi farmaceutycznemu. W roku 1894 Pettenkofer wycofał się z życia publicznego, a 10 lutego 1901 roku zastrzelił się.



Dziś po higienistach pozostał ślad w postaci pań higienistek w szkołach, w których, jak na ironię, na lekcjach historii nie mówi się o higienistach – kim byli, co zrobili. Zostali wyrugowani z kart historii, ponieważ nie godzili się na farmaceutyczno-medyczną wizję świata, opartą na niedorzecznej teorii zarazkowej chorób.



* Max Joseph von Pettenkofer (1818 - 1901) – niemiecki chemik i higienista.

** Rudolf Emmerich (1852 - 1914) – niemiecki bakteriolog i higienista.

*** Wirulencja (zjadliwość) drobnoustrojów to zdolność drobnoustrojów chorobotwórczych do wywołania choroby. Wirulencję drobnoustrojów oznacza się przez zakażanie zwierząt doświadczalnych i ustalanie dawek powodujących ich śmierć.



Szczepionki Pasteura

Przypisując Pasteurowi autorstwo zarazkowej teorii chorób, propaganda powołuje się na szczepionki, które on wynalazł, a skoro tak, skoro to on wynalazł szczepionki przeciw zarazkom, to tylko on może być domniemanym autorem domniemanej teorii zarazkowej chorób, nikt inny. Prześledźmy zatem owe wynalezione przez Pasteura szczepionki, których było cztery – przeciwko cholerze drobiu, wąglikowi bydła, różycy świń i przeciwko wściekliźnie zwierząt i ludzi.



W roku 1796 Edward Jenner odkrył, że z wysięku surowiczego osoby chorej na krowiankę można sporządzić szczepionkę przeciw zupełnie innej chorobie, a mianowicie czarnej ospie. Od tego czasu wielu naukowców próbowało wynaleźć jakąś szczepionkę. Pierwsze szczepionki wykonywane były podobnie jak szczepionki przeciwko czarnej ospie, a więc zawierały zarazki całkowicie wirulentne, toteż zaszczepienie nimi było jednoznaczne z zakażeniem danym zarazkiem.



W roku 1880 Pasteur zajął się opracowaniem szczepionki przeciwko cholerze drobiu*, której epidemia rujnowała francuskich hodowców drobiu. Pasteur przeczytał wszystkie dostępne raporty na temat badań nad szczepionkami i nie zamierzał popełniać błędów poprzedników. Postanowił po prostu osłabić bakterie cholery, które wyhodował na płynnej pożywce własnego pomysłu. Najprostszy sposób osłabienia bakterii przez ich wysuszenie okazał się najlepszy. Po zmieleniu i zmieszaniu z wodą Pasteur uzyskał szczepionkę, dzięki której drób bez odchorowania cholery nabył odporność przeciwko niej i epidemia została opanowana.



W roku 1881 Pasteur opracował szczepionkę przeciwko wąglikowi**, który dziesiątkował stada bydła w kilku regionach Francji. Po zaszczepieniu bydła w kilku farmach, gdzie wąglik występował najczęściej, epidemia w tajemniczy sposób wygasła.



Obecnie wiadomo, że chorobę wywołuje bakteria zwana pałeczką wąglika (Bacillus anthracis). Bakterię tę można nazwać mięsożerną, a to ze względu na specyficzny sposób zdobywania przez nią pożywienia. Otóż wydziela ona specyficzne enzymy trawienne, które wnikają do komórek żywiciela i pobudzają aktywność enzymów komórkowych doprowadzając do apoptozy, czyli rozpadu komórek na fragmenty, które stanowią pożywkę dla tej bakterii.



W zwłokach zwierząt padłych z powodu wąglika następuje szybki rozkład gnilny, w wyniku czego z wszystkich naturalnych otworów ciała wycieka smolista wydalina. Dawniej nie zdawano sobie sprawy, że nie można dopuścić, by owa wydalina wyschła, bowiem w warunkach odwodnienia zawarte w niej pałeczki wąglika wytwarzają formy przetrwalnikowe, zakażające trawę na pastwisku, a za jej pośrednictwem kolejne zwierzęta.



Po wprowadzeniu wapna do utylizacji ciał i wydalin zwierząt padłych z powodu zakażenia wąglikiem szczepionka przeciwko tej chorobie przestała być użyteczna i do dzisiaj nie jest stosowana.



W roku 1883 Pasteur opracował szczepionkę przeciw różycy świń***. Szczepionka okazała się bezużyteczna, ponieważ włoskowiec różycy, który tę chorobę wywołuje, jest bakterią komensalną powszechnie występującą w jelitach oraz na błonach śluzowych nosa i gardła świń. Włoskowiec różycy jest oportunistą, a więc jest chorobotwórczy warunkowo. Choroba najczęściej pojawia się w stadach świń niewłaściwie żywionych, utrzymywanych w nieodpowiednich warunkach higienicznych i mikroklimatycznych. Szczególnie niekorzystne są miesiące letnie, gdy spada odporność świń wskutek przegrzania. W tych warunkach świnie nieszczepione chorują i zdychają na różycę, zaś szczepione nie chorują, ale też zdychają.



* Cholera drobiu (pastereloza drobiu) to zakaźna choroba ptactwa domowego, wywołana przez pałeczkę Pasteurella multocida. Choroba przenosi się przez wodę i/lub karmę. Zachorowaniu sprzyjają chłód i ciasnota pomieszczenia.

** Najbardziej podatne na zakażenie wąglikiem są krowy, konie, owce i kozy. Świnie i psy są mało podatne, natomiast ptaki są zupełnie niewrażliwe na zakażenie wąglikiem. Jako chorobą odzwierzęcą, wąglikiem może zarazić się także człowiek, głównie drogą pokarmową po zjedzeniu surowego lub niedogotowanego mięsa zawierającego pałeczki wąglika.

*** Różycę świń wywołuje bakteria włoskowiec różycy (Erysipelothrixrhusiopathiae).



Szczepionka przeciw wściekliźnie



Badania nad szczepionką przeciw wściekliźnie Pasteur rozpoczął w roku 1881. Pierwszy rok stracił na próby wyizolowania zarazka wywołującego tę chorobę, ale go nie wyizolował. Kto wie? – może wówczas przyszło mu do głowy, że jednak Liebig miał rację z tą swoją hipotezą chemicznej fermentacji? Takie wyjaśnienie również wchodziło w rachubę, ale praktycznego znaczenia nie miało. Pasteur wiedział, że w przypadku czarnej ospy także nie można (w jego czasach) wyizolować zarazka wywołującego tę chorobę, mimo to obie szczepionki przeciwko niej, wykonane zarówno z materiału pobranego od osób chorych na czarną ospę, jak i chorych na chorobę odzwierzęcą – krowiankę, okazały się skuteczne. Tą drogą postanowił pójść.



Do eksperymentów Pasteur najpierw używał psów, a gdy ich zabrakło, musiał zadowolić się królikami. Pobierał wydzieliny i tkanki zwierząt laboratoryjnych zarażonych wścieklizną i próbował zarazić nimi inne zwierzęta laboratoryjne. Tym sposobem doszedł do wniosku, że najbardziej zakaźny jest mózg chorego zwierzęcia, ale tu napotkał trudność, bowiem mózg trudno jest wysuszyć. Musiał zadowolić się rdzeniem kręgowym, który także wykazuje właściwości zakaźne, a przy tym jest cienki, więc łatwo go wysuszyć.



Eksperymentując na zwierzętach Pasteur ustalił, że niewysuszony rdzeń kręgowy królika zakażonego wścieklizną wykazuje pełną zakaźność, która w miarę wysychania maleje, a po dwóch tygodniach zanika. Pasteur próbował znaleźć optymalne wysuszenie rdzenia kręgowego królika zakażonego wścieklizną, by sporządzona z niego szczepionka wywołała nabycie odporności, ale było to stratą czasu, ponieważ szczepionki albo zakażały zwierzęta wścieklizną, albo nie wywoływały żadnego efektu. Pasteur zrozumiał, że trzeba wykonać serię szczepień, rozpoczynając od rdzenia kręgowego suszonego najdłużej (14 dni) do rdzenia kręgowego suszonego najkrócej (1 dzień). Właśnie był w trakcie sprawdzania tego pomysłu na zwierzętach, gdy o godzinie 8 rano 6 lipca 1885 roku do laboratorium weszła skromnie ubrana kobieta, trzymająca za rękę dziewięcioletniego chłopca.



Kobieta wręczyła Pasteurowi list napisany przez prowincjonalnego lekarza z dalekiej Alzacji*, skąd kobieta i chłopiec pochodzili. List zawierał zwięzły opis przypadku syna kobiety – Josepha Meistera**, którego przed dwoma dniami pogryzł wściekły pies. Rokowania lekarza nie były dobre – chłopiec miał na rękach aż 14 głębokich ran, zadanych kłami rozwścieczonego zwierzęcia. Lekarz wiedział, że Pasteur od czterech lat pracuje nad szczepionką przeciw wściekliźnie, więc w nim widział jedyny ratunek dla chłopca. Za radą lekarza, kobieta z dzieckiem wsiedli do najbliższego pociągu i w nocy przyjechali do Paryża, a z samego rana zjawili się w laboratorium Pasteura, by prosić go o uratowanie chłopca, któremu groziła śmierć w strasznych męczarniach.



Pasteur znalazł się w głębokiej rozterce – z jednej strony jako naukowca korciła go chęć wypróbowania szczepionki na człowieku, ale z drugiej strony po ludzku się bał.



Pasteur doskonale zdawał sobie sprawę, jak wielkie ryzyko musi podjąć, podając chłopcu szczepionkę. W razie niepowodzenia niechybnie rzuci się na niego zgraja nieżyczliwych mu lekarzy, odsądzając od czci i wiary, i już nigdy nie będzie mógł podjąć próby podania szczepionki człowiekowi. Jednak patrząc na rany chłopca zdawał sobie sprawę, że jest on w śmiertelnym potrzasku. Czas naglił, ale Pasteur postanowił zasięgnąć rady dwóch lekarzy, którzy byli jego sprzymierzeńcami, i którym ufał – Vulpiana*** i Granchera****. Obaj wyrazili opinię, że Pasteur ma moralne prawo zaszczepić chłopca, by spróbować uchronić go przed całkiem realnym ryzykiem śmierci.



* Alzacja to rejon administracyjny Francji, położony w północno-wschodniej części kraju nad Renem, przy granicy z Niemcami.

** Joseph Meister (1876 - 1940) był dozorcą w Instytucie Pasteura, gdy do Paryża wkroczyli Niemcy. Zginął od samobójczej kuli z własnego rewolweru, gdy nie potrafił zapobiec wtargnięciu nazistów do znajdującej się na terenie instytutu krypty, w której spoczywają szczątki Ludwika Pasteura.

*** Edme Felix Alfred Vulpian (1826 - 1887) – francuski lekarz neurolog, jeden z odkrywców rdzeniowego zaniku mięśni. Odkrył adrenalinę w rdzeniu nadnerczy, jako pierwszy użył terminu „migotanie” dla opisania nieregularnego rytmu serca.

**** Jacques-Joseph Grancher (1843 - 1907) – francuski lekarz pediatra. Od roku 1885 dyrektor Hopital des Enfants Malades – pierwszego w Paryżu szpitala dla chorych dzieci, a od 1887 roku członek Rady Dyrektorów Instytutu Pasteura.



Wścieklizna



Nazwa pochodzi od najbardziej spektakularnych objawów tej choroby, którymi są podniecenie oraz agresja – wściekłość. Dawniej wierzono, że psy wściekają się, gdy zjedzą gorącą albo przesoloną karmę. Obecnie wiemy, że wściekliznę wywołuje Rabies virus.



Nosicielami wirusa wścieklizny mogą być wszystkie ssaki, ale najczęściej są nimi: lisy, jenoty, borsuki, nietoperze, gryzonie i zajęczaki. Zwierzęta te mogą zarazić wścieklizną zwierzęta domowe, głównie psy i koty.



Badania laboratoryjne wykazują, że większość zwierząt posiada naturalną odporność przeciwko wisusowi wścieklizny, tym niemniej u około 20% dochodzi do wystąpienia choroby. Szczególnie niebezpieczne są ugryzienia w pysk, szyję i klatkę piersiową. Istotne znaczenie ma ilość i głębokość ran.



Z miejsca ugryzienia wirus trafia do komórek mięśni, w których wstępnie się namnaża. Jest to okres inkubacji choroby (wylęgania), trwający z reguły od jednego do trzech miesięcy, w skrajnych przypadkach od dziesięciu dni do roku.



Po rozpadzie komórek mięśni wirusy wścieklizny trafiają do płynu międzytkankowego, który przenosi je do włókien nerwowych, a dalej do płynu mózgowo-rdzeniowego, aż w końcu docierają do szarych komórek* mózgu, gdzie następuje intensywne namnożenie wirusów skutkujące szybką degradacją istoty szarej mózgu. Z mózgu wirusy wścieklizny są roznoszone włóknami nerwowymi po całym organizmie, w tym także do ślinianek.



Wirusy będące w stadium inkubacji są łatwe do zniszczenia dla sprawnego systemu odpornościowego, ale nie ma żadnego sposobu, by stwierdzić, czy wirus został zniszczony, czy też proces inkubacji wirusa w komórkach mięśni wciąż trwa. Pewną informację daje obserwacja przeżyciowa lub pośmiertne badanie mózgu zwierzęcia, które ugryzło człowieka.



Jeżeli obserwacja przeżyciowa bądź badanie pośmiertne mózgu zwierzęcia potwierdzi, że w momencie pogryzienia było ono zarażone wścieklizną, albo jeśli nie udało się schwytać zwierzęcia, ale wywiad epidemiologiczny potwierdza występowanie w danej okolicy przypadków wścieklizny, podejmuje się próbę leczenia.



Obecnie w leczeniu wścieklizny stosuje się jednocześnie szczepionki przeciw wściekliźnie oraz surowice odpornościowe zawierające specyficzne przeciwciała przeciwko wirusowi wścieklizny. Nałożenie na siebie dwóch metod jest uzasadnione tym, że pierwsze szczepionki z serii szczepień zawierają w zasadzie martwe wirusy, co znacząco wydłuża czas wytworzenia czynnej odporności swoistej. Dlatego stosuje się protezę odpornościową w postaci gotowych specyficznych przeciwciał.



Po wystąpieniu objawów chorobowych wścieklizna jest zawsze śmiertelna. Chore zwierzęta usypia się, zaś ludziom zapewnia się opiekę paliatywną.



Jak ocenia WHO, na świecie z powodu wścieklizny umiera co roku około 55 000 ludzi, z czego 99% w Afryce, Azji i Ameryce Południowej. Największą śmiertelność z powodu wścieklizny notuje się w Indiach, gdzie co roku umiera przeszło 20 000 ludzi, a około 7 000 000 jest poddanych leczeniu. Przyczyną tak licznego występowania wścieklizny jest duża liczba wałęsających się bezpańskich psów.



W krajach wysokorozwiniętych przypadki zarażenia ludzi wścieklizną zdarzają się sporadycznie – raz na kilka lat. Tak niską zachorowalność na wściekliznę uzyskano dzięki systemowi wyłapywania bezpańskich psów, oraz profilaktycznemu szczepieniu dziko żyjących drapieżników, głównie lisów, a także zwierząt domowych, głównie psów. Świadectwo szczepienia zwierzęcia nie wystarcza, by wykluczyć możliwość zakażenia osoby przez nie pogryzionej.



U ludzi, oprócz szczepień prewencyjnych**, wykonuje się także szczepienia profilaktyczne***, którymi objęte są grupy zawodowe szczególnie narażone na zakażenie – leśnicy, służby weterynaryjne, opiekunowie schronisk dla zwierząt, badacze wykonujący sekcje zwłok padłych dzikich zwierząt, turyści wybierający się do krajów, gdzie wścieklizna jest rozpowszechniona, szczególnie do Indii.



* Szare komórki tworzą tak zwaną istotę szarą, czyli tak zwaną korę mózgu okrywającą mieszczącą się wewnątrz mózgu istotę białą.

** Prewencja – działania w sytuacji zagrożenia.

*** Profilaktyka – działania zapobiegające zagrożeniu.



Pierwsze zaszczepienie człowieka przeciw wściekliźnie



W gablocie laboratorium Pasteura stała specjalna butla z dwoma otworami. Jeden otwór był u góry, jak w normalnej butli, drugi zaś przy dnie. Obydwa otwory były zatkane korkami ze sterylnej waty, które zatrzymywały drobnoustroje, ale umożliwiały przepływ powietrza. Na dnie butli leżały kostki pochłaniacza wilgoci. Od góry, na nitce, której drugi koniec był wetknięty pod górny korek butli, zwisał wypreparowany nitkowaty rdzeń kręgowy królika zarażonego wścieklizną.



Asystent Pasteura codziennie odcinał kawałek suszącego się rdzenia kręgowego, mielił go i wykonywał wyciąg wodny, który po zakonserwowaniu w alkoholu był stosowany jako szczepionka.



Szczepionki podawane były seryjnie w kolejności odwrotnej do tej, w której były wykonywane, czyli jako pierwsza podawana była szczepionka wykonana jako ostatnia, z czternastodniowego rdzenia kręgowego. W następnej kolejności były szczepionki wykonane z trzynasto-, dwunasto-, jedenasto-, a na końcu z jednodniowego rdzenia kręgowego.



Wieczorem 6 lipca 1885 roku, czyli w dniu przybycia Josepha Meistera do laboratorium Pasteura, nastąpiło pierwsze w historii wstrzyknięcie szczepionki przeciw wściekliźnie człowiekowi. Pasteur nie oczekiwał, że pierwsza szczepionka, sporządzona z przesuszonego rdzenia kręgowego, wywoła jakąkolwiek reakcję, mimo to bacznie obserwował chłopca, który całymi dniami bawił się na zapleczu laboratorium, gdzie znajdowały się klatki ze zwierzętami laboratoryjnymi. Po drugiej szczepionce także nie wystąpił żaden odczyn poszczepienny – chłopiec miał dobry apetyt, a wygląd rześki. Trzeciego dnia też nic szczególnego się nie wydarzyło, ale w czwartym dniu podawania szczepionek chłopiec stał się osowiały, stracił też apetyt. Pasteur postanowił zrobić przerwę i kolejną szczepionkę podać po ustąpieniu objawów poszczepiennych. Nazajutrz było już dobrze, więc chłopiec otrzymał szczepionkę, a kolejne miały być podawane co dwa dni. Każda następna szczepionka była mocniejsza, więc wkrótce pojawił się kolejny odczyn poszczepienny, po którym chłopiec otrzymywał szczepionkę co trzy dni, a ostatnie cztery szczepionki były podawane co cztery dni. Po dwudziestu trzech dniach szczepienia zostały zakończone. Pozostało tylko czekać.



Joseph Meister z matką wrócili do rodzinnej wioski, ale Pasteur żywo interesował się zdrowiem chłopca. Gdy po trzech miesiącach okazało się, że nic mu nie dolega, Pasteur zdecydował się ogłosić oficjalnie, że wściekliznę można wyleczyć, i że on tego dokonał.



Środowisko medyczne, delikatnie mówiąc, nie było zachwycone „postępkiem” Pasteura. – Jak to – grzmieli – nie jest lekarzem, a śmie brać się za leczenie ludzi? Na co on sobie pozwala?



Padły też inne zarzuty, że tak naprawdę nie wiadomo, czy ów chłopiec rzeczywiście był zarażony. Na wyścigi podawano przykład ludzi pogryzionych przez wściekłe zwierzęta, którzy na wściekliznę nie zachorowali.



Pasteur, po opublikowaniu wyników badań nad wścieklizną, nie miał zamiaru zajmować się leczeniem ludzi, ale nie było mu to pisane, bowiem już 20 października przyniesiono do jego laboratorium chłopca, który nie potrafił chodzić z powodu dotkliwych ran, zadanych mu przez wściekłego wilczura. Szesnastoletni Jupille* gołymi rękoma schwycił rozszalałą bestię, gdy ta rzuciła się na gromadkę małych dzieci. Postawa chłopca tak ujęła burmistrza miasta Villers-Farlay**, skąd obaj pochodzili, że osobiście przywiózł go do Paryża i na własnych rękach przyniósł do gabinetu Pasteura, by prosić go o uratowanie bohatera. Czy Pasteur mógł odmówić? Jupille nie tylko został wyleczony, ale dzięki wstawiennictwu Pasteura w Akademii Francuskiej, której był członkiem, otrzymał prestiżowe wyróżnienie Prix Monthyon i 1 000 franków z puli dla biednych Francuzów, którzy wykazali się jakimś heroicznym czynem.



Pasteur miał nadzieję, że na tym zakończy szczepienie ludzi, ale gdzie tam... Trzecią osobą, której Pasteur nie potrafił odmówić, była dziesięcioletnia Louise Pelletier, która niestety zmarła. Na to tylko czekała zgraja lekarzy, którzy zarzucili Pasteurowi, że to on zabił biedne dziecko, wstrzykując mu rdzeń kręgowy królika zarażonego wścieklizną. W prasie zaroiło się od artykułów potępiających szczepienia metodą Pasteura jako niebezpieczne, wręcz zabójcze. Jednak postępu nie dało się powstrzymać i już w roku 1886 w całej Europie powstały stacje leczenia wścieklizny.



Oficjalna medycyna akademicka, widząc bezskuteczność oporu, nie tylko zaakceptowała leczenie wścieklizny metodą Pasteura, ale po jego śmierci zaczęła się z nimi utożsamiać twierdząc, że jest to największe osiągnięcie... medycyny.



* Jean-Baptiste Jupille (1869 - 1923) – drugi człowiek, który został zaszczepiony przeciwko wściekliźnie. Jego pomnik stoi w Instytucie Pasteura.

** Villers-Farlay – francuskie miasto w departamencie Jura, położonym w górach Jura, od wschodu graniczącym ze szwajcarskim kantonem Vaund.



Pasteur a zarazkowa teoria chorób



Rok później, bo w roku 1886, Pasteur, wycieńczony ciężką pracą i bezustannymi atakami zawistnych wrogów, doznał udaru mózgu i przez resztę życia był częściowo sparaliżowany – z trudem mówił, poruszał się o lasce, miał bezwładną lewą rękę. Wówczas wycofał się z pracy w laboratorium i przystąpił do zbierania prywatnych datków na utworzenie instytutu mikrobiologii. Komitet założycielski instytutu rozpoczął swą działalność 4 czerwca 1887 roku. Społeczeństwo oraz instytucje prywatne nie szczędziły pieniędzy na tę szlachetną z założenia instytucję, ale pamiętliwi lekarze nie dawali Pasteurowi spokoju, bagatelizując jego osiągnięcia, zarzucając oszustwo, obrzucając błotem. Gdy w obronie Pasteura wystąpił francuski rząd, okrzyknięto go marionetką na usługach rządu. Najzajadlej atakowane było odkrycie szczepionki przeciwko wściekliźnie. Wrogowie rozsiewali plotkę, jakoby pierwszy człowiek zaszczepiony przeciwko tej chorobie miał już nie żyć, podobnie jak ta mała dziewczynka, którą Pasteur rzekomo zabił swoimi szczepionkami. Morderca, to było jedno z lżejszych wyzwisk, rzucanych w Pasteura. Brutalne ataki wpłynęły na hojność sponsorów finansujących nowo powstający instytut, co zmusiło Pasteura do sprowadzenia Meistera do Paryża. Najpierw dał mu zatrudnienie w laboratorium, gdzie opiekował się zwierzętami, a potem przyjął na stanowisko dozorcy instytutu.



Instytut rozpoczął działalność 14 listopada 1888 roku. Pierwszym dyrektorem instytutu, nazwanego jego nazwiskiem, został sam Pasteur. Instytut Pasteura, z woli założyciela, miał być niezależną od rządu i farmaceutyczno-medycznego kartelu naukowo-badawczą instytucją non-profit, utrzymywaną z prywatnych dotacji. Instytut miał rozwijać rodzącą się nową naukę – mikrobiologię. I tak było do czasu, gdy farmaceutyczno-medyczna mafia doszła do wniosku, że produkcja szczepionek to najbardziej intratny interes na świecie. Jakby tego nie było dosyć, mafijna propaganda „dorabia” Pasteurowi niedorzeczną teorię zarazkową chorób, mimo że nie ma żadnej przesłanki, by Pasteur mógł być jej autorem. Był na to zbyt mądry i uczciwy. Zawsze, gdy o chorobach decydowało środowisko, wskazywał na środowisko jako przyczynę chorób, a nie zarazki.



Medycyna a długość życia



Farmaceutyczno-medyczna propaganda niczym mantrę powtarza mit, jakoby to dzięki zdobyczom medycyny ludzie obecnie żyją dłużej, niż wtedy, gdy tych zdobyczy nie było, ale nie mówi, jakie są owe zdobycze. Prawdą jest, że uratowano miliony ludzkich istnień, tylko że nie była to żadna zdobycz, lecz ustępstwo medycyny. Ale czy rzeczywiście brudne ręce lekarzy miały aż taki wpływ na długość życia ludności? Wystarczy przyjrzeć się długości życia ludzi wymienionych w tym rozdziale: Warron – 89 lat, Fracastoro – 75 lat, Arystoteles – 62 lata, Pasteur – 73 lata, Liebig – 70 lat, Redi – 71 lat, Leeuwenhoek – 91 lat, Spallanzani – 70 lat, Beijerick – 80 lat, Lister (syn) – 85 lat, Lister (ojciec) – 85 lat, Mayer – 99 lat, Dumas – 84 lata, Nightingale – 90 lat, królowa Wiktoria – 80 lat, Vulpian – 61 lat, Grancher – 64 lata, Jupille – 54 lata, Pettenkofer – 83 lata, Emmerich – 62 lata, Koch – 67 lat, Henle – 76 lat, cesarz Wilhelm II – 82 lata. Wyjątkami są Semmelweis, który w kwiecie wieku, mając 47 lat... padł ofiarą brudnych rąk lekarzy, Meister, który nie wiadomo, jak długo by jeszcze pożył, gdyby w wieku 64 lat nie popełnił samobójstwa, i Louise Pelletier, która w wieku 10 lat zmarła na wściekliznę. Jak widać, długość życia tych ludzi wcale nie odbiega od długości życia ludzi nam współczesnych, co ma się nijak do średniej długości życia, która według propagandy wynosiła 42 lata i dopiero medycyna wydłużyła tę średnią do obecnej średniej długości życia. O co tutaj chodzi?



Chodzi o manipulację statystyką. W tamtych czasach średnia długość życia rzeczywiście wynosiła 42 lata, ale dlaczego? Czy z powodu niedostatku medycyny? Bzdura! Powodem wysokiej śmiertelności były liczne konflikty zbrojne, do których mobilizowano żołnierzy rekrutujących się głównie z chłopstwa, a więc wytwórców żywności. Tak więc chłopi, zamiast uprawiać rolę, walczyli z innymi chłopami, którzy także zostali zmobilizowani do wojska, więc nie mogli uprawiać roli. Walczące armie trzeba było wyżywić, co odbywało się w procederze konfiskaty, czyli po prostu grabieży ludności wiejskiej, która sama nie miała co jeść. Ale wojsko ważniejsze, więc gwałtem zabierano wieśniakom ostatni dobytek – konie, krowy, świnie, drób, nawet zboże na zasiew. Gdy nadeszła zima, wiejskiej i miejskiej biedocie zaglądał w oczy straszny głód. W czasach głodu żywność była tak cenna, że za kradzież kromki chleba zsyłano na galery, zaś za kradzież bochenka złodziej tracił życie.



Najgorsze jednak miało dopiero nadejść, bowiem na wiosnę przychodziła epidemia, by zebrać swoje żniwo wśród osłabionej głodem ludności. Najmniej odporne na choroby są niemowlęta, zwłaszcza gdy głodujące matki nie mają mleka, by wykarmić je piersią, toteż właśnie niemowlęta umierały pierwsze, a przy okazji najbardziej zaniżały średnią statystyczną długość życia całej populacji.

Nie lepiej rzecz miała się w wojsku, gdzie w dogodnych warunkach żyli tylko dowódcy. Żołnierze, głównie młodzi ludzie, umierali nie tylko w walce, ale przede wszystkim z powodu chorób spowodowanych niedożywieniem i brakiem podstawowych warunków sanitarnych i higienicznych. Na wojnie brakowało wszystkiego – jedzenia, czystej wody, czystej bielizny, mydła. W okopach, w których pod gołym niebem mieszkali żołnierze, najbardziej dokuczliwymi plagami były szczury, wszy, cholera, tyfus i dyzenteria*. Czy może dziwić, że młodzi żołnierze umierali z powodu chorób?



W takich warunkach, jak wyżej opisane, statystyczna średnia długość życia po prostu nie mogła być długa, bo jeśli w domu było troje dzieci i jedno zmarło w pierwszym roku życia, drugie zginęło w wieku 20 lat na wojnie, to mimo że trzecie dożyło lat stu, rodzeństwo statystycznie żyło 40 lat. Tak to już jest ze statystyką, że pies i jego pan statystycznie mają po 3 nogi. Taką statystyką medyczna propaganda mami społeczeństwo przypisując sobie wydumane, absolutnie jej nienależne zasługi.




Znamienne, że także obecnie, w warunkach konfliktów zbrojnych, braku żywności i czystej wody, w fatalnych warunkach sanitarnych i higienicznych, średnia statystyczna długość życia ludności jest taka sama, jak w podobnych warunkach w średniowiecznej Europie: Suazi – 32 lata, Angola – 37 lat, Zambia – 38 lat, Zimbabwe i Lesoto – 39 lat, Liberia, Sierra Leone i Mozambik – 40 lat, Malawi i Republika Południowej Afryki – 42 lata, Republika Środkowoafrykańska, Namibia i Afganistan – 43 lata. Medycyna ma tutaj doskonałą okazję wykazania słuszności swojej teorii zarazkowej chorób, ale jakoś tego nie robi. Tabuny lekarzy z całego świata nie potrafią wyleczyć dzieci umierających z głodu. Olbrzymie samoloty transportowe, pełne pigułek i szczepionek, nie powstrzymują szerzącej się zarazy. BIGPharma** testuje tam (za darmo!) leki oraz szczepionki najnowszej generacji, oni zaś, zamiast zdrowieć, szybciej umierają, niewdzięcznicy...



* Dyzenteria (czerwonka), zwana też chorobą okopową, to często śmiertelna choroba zakaźna jelit, objawiająca się uciążliwą biegunką i obecnością w stolcu krwi.

** BIGPharma, BIGBucks – wielkie korporacje farmaceutyczne, które łączy wspólny mianownik – chciwość.



Autor: Józef Słonecki

Źródło: Wydawnictwo BIOSŁONE




  PRZEJDŹ NA FORUM