Terroryzm inny niż „zbrojny”
Terroryzm przybiera różne oblicza, nie tylko „zbrojne”. Umożliwia to dochodzenie swego przez szantażowanie społeczności nie tylko przy użyciu broni i amunicji. W XXI wieku terror „zbrojny” jest nieopłacalny, szczególnie dla najbardziej wpływowych grup. „Klasyczne zamachy” są już dokonywane jedynie przez ugrupowania które nie mogą sobie pozwolić na bardziej wyrafinowane i „akceptowalne” formy terroru.

Współczesna opinia publiczna błyskawicznie niszczy wszystkich „terrorystów sięgających po broń”. Dlatego też majętniejsze środowiska preferują terror nie przynoszący „dostrzegalnych” ofiar śmiertelnych. Nie znaczy to jednak, że jest „bardziej humanitarny”. Terroryzm inny niż „zbrojny” niesie za sobą ofiary „niedostrzegalne”, czyli takie, które nie giną błyskawicznie w wyniku jego stosowania, ale po czasie, w wyniku skutków jakie za sobą pociąga. Posłużę się tutaj przykładami nie podawanymi, z przyczyn ideowych, w popularnych środkach masowego przekazu.

Zacznijmy od terroryzmu „ekonomicznego”. Celem jego jest pozbawienie „ofiary” środków materialnych. Zagarnięcie wszystkich funduszy każdej jednostki jest de facto całkowitym pozbawieniem jej mocy nabywczej jakichkolwiek zasobów. Jednostka nie może nic kupować ani wytwarzać. Skazana zostaje w ostateczności na łaskę lub niełaskę społeczności pośród której obcuje.

Jest to szkodliwe ekonomicznie zarówno dla pokrzywdzonej jednostki, jak i dla całej społeczności. Zmusza bowiem „ofiarę” do korzystania z kosztownej opieki socjalnej. Ponadto pozbawia ją możliwości kupna lub wytwarzania surowców, co powoduje dodatkowe szkody ekonomiczne dla całej społeczności. Osoby mniej zasobne w takiej sytuacji mogą stracić wszystko. To prowadzi je do degradacji społecznej, a nawet śmierci z powodu braku środków na żywność, opiekę medyczną, odzież czy środki higieniczne. Ten typ terroryzmu może nieść za sobą o wiele więcej ofiar śmiertelnych niż terror „zbrojny”. Przyczynia się do tego możliwość stosowania go z dużo większym rozmachem. Potencjalnie jawi się jako najgroźniejszy typ „terroryzmu” spośród pięciu wyróżnionych.

Terror „ekonomiczny” może być prowadzony zarówno przeciwko jednostkom, jak i przeciwko wielkim społecznościom. Ataki na jednostki przeprowadzają najczęściej szantażyści żądający okupu. Oszuści działają na dużo większą skalę. Przeważnie domagają się zapłaty za wyimaginowane usługi. Dzięki lukom prawnym, powstającym na skutek niedoskonałości republiki, mogą być w takim systemie prawie nietykalni. W państwie autorytarnym walka z nimi jest dużo prostsza, dzięki stosowaniu odgórnych rozkazów wydawanych z potrzeby chwili przez Władzę.

Przykładem oszustów są choćby strony internetowe udające popularne serwisy oferujące darmowe programy powszechnego użytku. Proponowane przez oszustów „kluby programów” oferują pliki dostępne w sieci za darmo. Wymagają jednak opłaty za członkostwo w de facto nie istniejących „klubach”. Działalność ich jest niezarejestrowana, a uczestnictwo w nich przynosi członkom jedynie straty. Taką możliwość kombinacji daje między innymi prawo UE, a konkretnie stworzona przez nią możliwość zawierania umowy na odległość bez podpisu. Pozwala to oszustom brać zwykłą rejestrację na portalu za zawarcie z nimi umowy.

Kolejny problem związany z tymi oszustami to opłata za „ich unikatową ściągarkę”, której nie ma w spisie zarejestrowanych programów tego typu. To stwarza podejrzenie, że korzystają z istniejącego już programu na którym nie wolno im zarabiać. Jednak dzięki niedoskonałościom republiki nie można ich zrewidować, więc swoją złodziejską działalność mogą ciągnąć latami bez żadnych konsekwencji.

Zastrzeżenia budzą również metody egzekwowania przez nich pieniędzy. Normalnie każdy, kto nie zapłaci rachunku za usługę, choćby za wodę, zostaje od niej odcięty. Oszuści jednak wymuszają zapłatę pod groźbami konsekwencji prawnych za „bezpłatne nadużywanie ich ściągarki” pomimo, że sami blokują wtedy możliwość skorzystania z ich usługi. Na tym polega terroryzm tych oszustów? Mamy tu szantaż obowiązku zapłaty pod groźbą kary za coś, czego nie ma. Nie można bowiem „nadużywać ich ściągarki” gdy de facto, możliwość korzystania z niej jest wyłączona.

W podobny sposób działają „telefonowi sprzedawcy”. Namolnie wciskają swoje produkty pomimo braku nań zapotrzebowania. Powtarzające się serie telefonów, oferujących przeróżne badziewie (zazwyczaj książki), mają za zadanie zmęczyć „ofiarę” ciągłym, nachalnym nagabywaniem i w konsekwencji zmusić ją do zakupu. W takim wypadku mamy do czynienia z „finansowym” i „psychologicznym” terroryzmem. Jest jednak na nich lekarstwo. Należy „na poczekaniu” wymyślać powody wobec których będą zmuszeni uznać swoje „produkty” za zbędne. Na pewien czas powinni dać nam spokój.

Ta i inne metody walki z „drobnymi terrorystami ekonomicznymi” są na dalszą metę nieskuteczne. Należy podjąć się niekonwencjonalnego rozwiązania. Nie należy oskarżać ich o „oszustwa finansowe”, nie o „wyłudzanie pieniędzy”, ale o „terroryzm”! Na tej podstawie będzie można ich zamknąć, a pieniądze oddać poszkodowanym i wszystko będzie dobrze.

Terror „ekonomiczny” wymierzony w większe społeczności prowadzony jest przez wpływowe grupy lobbystyczne o silnej pozycji w przynajmniej kilku znaczących krajach. Na to mogą sobie pozwolić właściciele potężnych sieci bankowych, koncernów czy „krwawi biznesmeni” żądający pieniędzy w ramach „odszkodowania za krzywdy”.

Większość światowych sieci bankowych na zachodzie jest zarządzanych przez skoligacone ze sobą klany żydowsko-amerykańskie. Te familie zamiast zajmować się zwykłą działalnością finansową bardzo często prowadzą brudną grę w wyniku której powodują sztuczne kryzysy ekonomiczne. Na takich gagatków Leon Degrelle wykreował określenie „banksterzy”. Ich pseudo-ekonomiczna działalność powoduje zadłużanie się u nich całych państw, z których za pomocą lichwy, wyciągają fundusze na własny użytek. W ten sposób budują nieuczciwie światową dominację na polu finansowym.

Jest to jeden z najbardziej trudnych do pokonania przykładów terroryzmu „ekonomicznego”. Powodem tego jest zadłużenie największych państw zachodnich u „banksterów”. Lekarstwem na to zło może być wpuszczenie na zachodni rynek innych sieci bankowych, choćby chińskich, które będą niezależne od tej grandy i utworzą wobec nich silną konkurencję. Prowadzony przez bankowych terrorystów proceder jest świętokradztwem z tradycjonalistycznego punktu widzenia. Legalna Władza (namaszczona) traci bowiem status Suwerena narodowego i degradowana zostaje do roli podmiotu wobec pewnej grandy finansowej.

Osobliwy przypadek terrorystów „ekonomicznych” stanowią „krwawi biznesmeni”. Związani są zazwyczaj z „banksterami”. Bazują na historycznej krzywdzie własnej społeczności. Domagają się żywej gotówki od państwa oskarżanego przez nich o „winę w wyrządzeniu tej krzywdy”. Znanym przykładem takiego terroru są amerykańskie i zachodnioeuropejskie organizacje żydowskie domagające się pieniędzy za „krzywdy wymierzone im podczas holokaustu” przez inne państwa.

Problem w tym, że odszkodowania te zaczynają już płacić, obok „winnych”, kraje okupowane przez III Rzeszę. Proceder ten jest nieuczciwy wobec Polski, Norwegii czy Czech, gdyż tym krajom również należałoby zaoferować identyczną pomoc. Sprawa ta ma drugie dno. Zazwyczaj ci naciągacze bywają niespokrewnieni z ofiarami „holokaustu”. Nie przeszkadza im to wcale w żądaniu pieniędzy od upatrzonego sobie państwa. W ten sposób przypadkowa grupa żydowskich cwaniaczków zdobywa pieniądze kosztem rodzin rzeczywiście pomordowanych Żydów. Państwa związane z „holokaustem”, jak Niemcy czy Francja, również w wyniku tego procederu płacą wygórowaną cenę. Cierpią na tym dziś nie tyle winowajcy co ludzie zwyczajnie urodzeni na terenie tych państw. To może spowodować w tych krajach fale niezadowolenia, która może poskutkować powtórką z historii. Winni masakry wtedy będą nie tyle obywatele niemieccy, co ci, którzy przez pazerność doprowadzili ich do skrajności.

Żerowanie na statusie „pokrzywdzonego historycznie” celem pozyskania od danego państwa pieniędzy posiada znamiona terroryzmu „ekonomicznego”. Procedura taka okrada z pieniędzy dotknięte nią kraje, co może spowodować z czasem zubożenie wielu jego mieszkańców. Wtedy będziemy mieli do czynienia już ze zwykłymi ofiarami nienasyconej pazerności.

Terroryzm „ideologiczny”, podobnie jak „medialny”, także niesie za sobą „ukryte ofiary”, często wedle podobnego mechanizmu jaki towarzyszy terrorowi „ekonomicznemu”. Przodownictwo w jego praktykowaniu mają ideolodzy „politycznej poprawności”. Prowadzenie społecznej nagonki spowodowanej odstępstwami od tej doktryny doprowadziło do społecznej degradacji wielu znanych i cenionych ludzi. Publicysta doktor Dariusz Ratajczak, wyrażający się sceptycznie co do podawanej liczby ofiar holokaustu, stracił pracę na uczelni, po czym zmarł w wyniku utraty środków do życia (według oficjalnych źródeł).

Terroryzm „medialny” zastosowała „Gazeta Wyborcza” wobec ratownika, który stracił przez nią pracę z powodu zarzucania mu przypuszczanego (nie faktycznego) „nieudzielania pomocy mniejszościom”. Filmowiec Mel Gibson oskarżany o „antysemityzm”, „rasizm” i „homofobię”, czy aktor Charlie Sheen wyrażający się pozytywnie wobec teorii o spreparowaniu zamachów z 11 września, padli ofiarą terroryzmu neokonserwatywnych mediów amerykańskich. Podobna nagonka była prowadzona przez politycznie poprawne media wobec Chucka Norrisa po jego deklaracji obyczajowego konserwatyzmu. Dodatkowo dwóch z nich było oskarżanych przez feministki o stosowanie „przemocy wobec kobiet” (same jednak są ślepe na przypadki promocji „przemocy kobiet”).

Terroryzm „ideologiczny” czy „medialny” posługuje się przypisywaniem łatki „antysemity”, „rasisty”, „homofoba” czy „przemocy wobec kobiet” w zależności od zaatakowanej osoby. Do tego dochodzi lobbing na rzecz odebrania im (dobrej) pracy, pozbawienia ich (znacznej części) majątku i zablokowania możliwości odzyskania go w legalny sposób.

W przypadku państw nie skażonych polityczną poprawnością, oraz demoliberalizmem, praktykowane jest dodatkowo oskarżanie ich o „łamanie praw człowieka”, „prześladowanie opozycji”, oraz „stosowanie tortur”. Jednakże same te kraje oskarżające nie są lepsze w tej dziedzinie. Na ich terenie także mają miejsce represje polityczne (zazwyczaj pod inną postacią). Często także są w sojuszu z innymi krajami, w których prześladowania czy mordy to codzienność.

Dla przykładu USA, pod pretekstem „represji wobec opozycji”, szantażują państwa w celu wprowadzenia w tychże amerykańskiego modelu republikańskiego kosztem ich tradycji. Irak, Niemcy, Jugosławia, Hiszpania, Japonia to ofiary tego terroru „ideologicznego”. W sojuszu z UE i Izraelem prowadzą nagonkę wobec Iranu, Białorusi czy Rosji. Jednakże te same USA nie reagują na egzekucję protestujących górników w RPA. Dla USA kraj tamten wprowadził już „system demokratyczny”, i gdy tylko od niego nie odstąpi, dalej legalnie będzie tam można mordować kogo się tylko zechce.

Żydowska „Liga Przeciw Zniesławieniu”, znana jako ADL (z ang. Anti-Defamation League), wykorzystuje ten mechanizm do wymuszania na całych państwach pozytywnego postrzegania polityki żydowskiej często wbrew ich interesom. Wiele państw europejskich padło ofiarą wyssania funduszy ze strony środowisk żydowskich domagających się odszkodowań za „holokaust”. Na Węgrzech jednak wprowadzono ustawy ukrócające ten de facto „terrorystyczny proceder”. Szybko po tym ze strony zachodnich państw (głównie USA) padła nagonka na Węgry. W ten sposób widzimy jawne powiązania USA i UE ze światowym terroryzmem „medialnym” i „ideologicznym”. Prowadzona przez te systemy zła „kampania walki z terroryzmem” to zwykła przykrywka maskująca ich prawdziwe oblicze.

Terror „ideologiczny” także niesie za sobą ukryte ofiary. Prowadzi bowiem do ataków przeciwko jednostkom, państwom lub społecznościom poddanym politycznej bądź medialnej nagonce.

Terroryzm „społeczny” niesie za sobą szkody materialne, degradację otoczenia, oraz niszczy samych ludzi. Sekty stosujące ten typ terroru często dodatkowo dopuszczają się aktów „zbrojnych”. Tajne stowarzyszenia, organizacje syjonistyczne i masońskie (jak chociażby „karbonariusze”) pokazały w XIX i XX wieku do jakich okrucieństw są zdolne w ramach społecznej nagonki. „Sekta Smoleńska” (SS) szkaluje swoich przeciwników, manipuluje faktami historycznymi i buduje fałszywy mit „bohaterów narodowych” wobec ludzi którzy wcześniej działali na szkodę Polski. Feministki profanują świętości religijne, tradycje narodowe i grożą śmiercią wobec liderów politycznych przeciwnych ich wywrotowej ideologii. Lewacy i działacze LGBT działają w podobny sposób mocno degradując społeczeństwa światopoglądowo. Samozwańczy „ekolodzy”, czyli „zieloni”, w ramach „walki o przyrodę” gotowi są poświęcić ludzi dla dobra pomniejszych gatunków. Litują się nad robalami przy jednoczesnej propagandzie potrzeby redukcji ludzkości z powodu rzekomo produkowanej przezeń „dużej ilości CO2”.

Stosowana przeciw energetyce jądrowej propaganda „zielonych” posługuje się manipulowaniem faktami na jej niekorzyść. Zawyżają wielokrotnie cenę produkcji elektryczności w tych jednostkach, oraz wyolbrzymiają negatywne „skutki działania” ich na środowisko. Pisałem na ten temat pracę inżynierską. Przytoczę jeden fakt odnośnie „ekoterrorystów”. Niemieccy „zieloni” w swym sprzeciwie byli zacietrzewieni do tego stopnia, że zablokowali drogę składu wiozącego radioaktywne odpadki. Wykolejenie takiego transportu może doprowadzić do rzeczywistego skażenia znacznej części obszaru. Elektrownia atomowa działająca prawidłowo nie zagrozi środowisku naturalnemu. Protesty „zielonych” natomiast, są dla niej bardzo niebezpieczne.

Reasumując, terroryzm „zbrojny” nie jest jedynym niosącym za sobą ofiary. Stosowanie terroru „społecznego”, „medialnego”, „ideologicznego” a w szczególności „ekonomicznego” także prowadzi do śmierci. Terrory inne niż „zbrojny” same z siebie niosą ofiary „ukryte”, spowodowane pozbawieniem funduszy oraz degradacją społeczną zaatakowanych grup lub jednostek. Wielu terrorystów preferujących „alternatywne metody” często wysługuje się klasycznymi zabójcami. Kampanie terroru „społecznego” przynoszą dodatkowo straty materialne, zagrażają otoczeniu, ludziom oraz depczą wielowiekowe tradycje kształtujące naszą tożsamość, duchowość i odrębność.

Pozdrawiam,
Piotr Marek
http://piotr-marek.blogspot.se/


  PRZEJDŹ NA FORUM