Wprowadzenie GMO grozi opatentowaniem produkcji żywności

W dniu dzisiejszym Senat RP zajmuje się ustawą o nasiennictwie i tematem upraw GMO w Polsce, więc droga do wprowadzenia jej w życie w naszym kraju jest coraz krótsza.



Niestety nic nie mówi się o zagrożeniu, jakie niesie uprawa GMO dla naszego rolnictwa. Jedyny temat poruszany przez ludzi dotyczy szkodliwości GMO dla naszego zdrowia. Ale w tym wszystkim jest jeszcze coś, co bardziej niepokoi a może okazać się prawdziwym problemem i doprowadzić do bardzo niekorzystnych dla rolnictwa sytuacji. Mowa tu o polityce licencyjnej GMO, obecnie w wielu krajach dochodzi do utraty przez rolników swoich własności.



Dzieje się tak, ponieważ nasiona GMO są uznane za własność intelektualną prywatnych największych firm w świecie. Podczas naszej dyskusji i protestów, jakie mają obecnie u nas miejsce w kraju, skupiamy się tylko na skutkach zdrowotnych, zupełnie zapominając, komu tak naprawdę służy wprowadzanie upraw GMO. Wprowadzenie w Polsce możliwości sadzenia nasion GMO pozwoli korporacjom na uznanie i ochronę patentów, czyli ich własność intelektualną. Co to oznacza dla nas i dla naszego rolnictwa?



Patenty GMO wiążą się z żywymi organizmami zarówno roślin i zwierząt. W takim przypadku, jeśli polski rolnik korzysta z opatentowanej technologii nielegalnie automatycznie łamie prawo i podlega wymiarowi sprawiedliwości podobnie jak osoba, która sprzedaje podrobione papierosy lub nielegalne oprogramowania. Tylko, że w tym przypadku udowodnienie pochodzenia danych nasion jest praktycznie nie do udowodnienia.



Tym samym każdy polski rolnik może zostać oskarżony o kradzież intelektualną, ponieważ technologie GMO mogą wykraczać na inne wolne od GMO uprawy bez jakiegokolwiek udziału czy wiedzy rolnika. Może to nastąpić poprzez przenoszenie pyłku poprzez wiatr. W takim przypadku mieszanie się zbóż może zostać ocenione, jako nielegalna uprawa a sam rolnik oskarżony o kradzież intelektualną. Poważnym problemem jest też w wielu przypadkach udowodnienie czy to jest nasza uprawa z naszych nasion czy z nasion GMO.



W Ameryce Północnej legalne uprawianie transgenicznych roślin jest możliwe po uprzednim podpisaniu umów licencyjnych. Umowa taka pozwala na wykorzystanie tego typu roślin przez rolnika, ale jednocześnie rolnik zobowiązuje się a wręcz złożoność umowy powoduje, że jest zmuszony do używania nasion konkretnego koncernu, z jakim podpisał umowy. Większość ludzi uważa, że rośliny GMO są bardziej odporne od naturalnych, jest to nie prawdą jedyne, co je wyróżnia to odporność na silne środki owadów i chwastobójcze. Oczywiście środki takie sprzedaje osobno ta sama firma, która zaopatruje rolnika w nasiona GMO. Warto dodać, że środki, którymi spryska się uprawy powodują, że umiera wszystko, co się nimi spryska prócz samych upraw. Już sam ten fakt świadczy o tym, co dodatkowo dzieje się z taka uprawą.



Ważna rzeczą jest fakt, że licencje takie zabraniają wysiewania części upraw w następnym roku. Powód? Własność intelektualna danego koncernu na nasiona genetycznie przez nich modyfikowane. Co raz częściej dochodzi do tego, że rolnicy zasiewający swoje pola z takich nasion robiąc to oczywiście w sposób łamiący licencję i stwierdzają, że takie uprawy w przeciwieństwie do naturalnych roślin z roku na rok słabną i dają mniejsze zbiory.



W przypadku złamania umowy licencyjnej przez rolnika może się to wiązać z utratą całego majątku. Ponieważ koncerny wprowadzające nasiona GMO dbają bardzo o to by nikt nie naruszał warunków umowy. Takich spraw koncerny rocznie prowadzą tysiące na całym świecie. Zyski z tytułu wygranej z rolnikiem liczone są w milionach euro. Bardzo często odszkodowania dla koncernów od rolnika pochodzą z zajętych pól lub sprzętu, jakim dysponuje dany rolnik. Najczęściej wiąże się to z tym, że taki rolnik staje się bankrutem.



Warto polecić film „Świat według Monsanto” doskonale obrazujący politykę koncernów i szkodliwość dla nas i dla rolnictwa, jakie niosła za sobą uprawy GMO.




Źródło:
http://www.youtube.com/watch?v=b-3-nilTzjQ


  PRZEJDŹ NA FORUM