Kazimierz Bartoszewicz: Antysemityzm w literaturze polskiej XV-XVII W. V. + Index (red.)
Źródło: http://gazetawarszawska.com/2013/01/10/kazimierz-bartoszewicz-antysemityzm-w-literaturze-polskiej-xv-xvii-w-v-2/
Za: http://stopsyjonizmowi.wordpress.com/2013/01/11/kazimierz-bartoszewicz-antysemityzm-w-literaturze-polskiej-xv-xvii-w-v-index-red/



KAZIMIERZ BARTOSZEWICZ.



ANTYSEMITYZM

LITERATURZE POLSKIEJ XV-XVII W.



V.

Największy cios wymierzył Żydom Sebastyan Miczyń­ski, astronom, „nauk wyzwolonych mistrz y philosophiey w sławnej Akademiey krakowskiey doktor i profesor” — jak się podpisał na drugiem wydaniu broszury p. n.: „Rozsądek z przestrogą na obwieszczanie urodzaiu, chorób y innych przygód z nauki gwiazd i obrotów niebieskich” (1626 r.) 2).

Bibliografia zna dziesięć utworów Miczyńskiego, napisa­nych prozą i wierszem, po polsku i po łacinie. Są między nimi „Questiones altera de phystologia”, mowy pogrzebowe

1) Miczyński: „Zwierciadło11, str. 24.

2) Seb. Sleszkowski pisze o nim: „Miczyński art. lib. M. & Philos. Doctor, Orator & Phil, excellentissimus, nunc vero in Acad. Cracorien. Astronomiae Profesor Ordinarius, Collęga minor dignissimus*. „Odkryci® zdrad11.) -

(z jednej, „Zborowiomnema”, dowiadujemy się, że autor do­mowi Zborowskich wiele zawdzięczał); ś.ą „Krakowskie godowe rymy” (na Wesele Giebułtowskiego z Gręboszewską); wreszcie jego „Syncharma na uroczyste przedwiecznego Syna Bożego narodzenie” (1614) jest jednem z najdawniejszych źró­deł dzisiejszej szopki1).

Ale nie te utwory uchroniły Miczyńskiego od niepa­mięci—rozgłos wśród współczesnych i trwałość swego imie­nia do dni dzisiejszych zawdzięcza on obszernej pracy p. t. „Zwierciadło Korony Polskiey. Urazy ciężkie y utrapienia wielkie, które ponosi od Żydów wyrażające, Synom Koron­nym na Seym walny w Roku Pańskim 1618 przez M. Sebastyana Miczyńskiego Philosophiey Doktora wystawione… W Krakowie, w drukarniey Macieia Jędrzeiowczyka”.

„Zwierciadła”, było kilka wydań, już w roku 1618 uka­zały się dwa wydania: pierwsze zawierało kart 128, in 4o, drugie 134. Dowodziłoby to wielkiego pokupu, a może wy­kupu książki. Pod tytułem wydania drugiego, z którego ko­rzystam, znajduje się dodatek: „Teraz znowu porządniey y dostateczniey wydane”. Powód tego nowego wydania po­daje autor w zamieszczonem na końcu książki „Alloguium _ ad Ordines Regni”. „Zwierciadło… — pisze Miczyński — za­raz Żydy poczuwające sie w swych wierutnych zbrodniach, przewrotności y szalbierstwie, obraziło — prawda każdego w oczy kole — obraziło y niektórych Chrześcian, którzy… z Żydy… spółek trzymaią, a barziey sie w nich, łakomstwem iakimsi przeklętym uwiedzieni, niż w całości Dobra Pospoli­tego Koronnego kochaią. Co ia bacząc… by snadź dla nie­wielu egzemplarzow wydania snadnie za Żydowską naprawą y wykupnem nie zaginęło, odnowione porządnieysze i dostatecznieysze wam wszystkim Ińclyti Ordines Regni, Dei nominis, Christi Jesu & Boni publici amantes in lucern wydaię… Polak po Polskum Polakom pisał, com być Polszce zdrowego w tych ciemnościach y omamieniu Żydowskiem widział, nie oglądaiąc się na rzec żadną, abo łaskę iaką, ale tylko Ojczy­źnie miłey wiernie służąc całym sercem… Comkolwiek pisał, tom wziął z samego doświadczenia: z ludzi zacnych y wiary godnych podania, z Historiy; z praw Kościelnych, Cesarskich i Koronnych: z Pisma świętego. Kto tego iaśnie

1) Podług Estreichera. Utwór ten rozpoczyna się dwuwierszem

„Demon, spisz czy czujesz? ockni się, na Boga,

Bo przyszła tak aż na mnie niezwyczajna trwoga

nie widzisz, masz znaczone Authpry, mieysca, czasy. Uda się do niech, znaydziesz wszystko”…

Książka Miczyńskiego wybija się na pierwsze miejsce w polskiej literaturze antysemickiej dawnych wieków. Z ty­tułu jej już wiemy, że stanowi ona rodzaj memoryału o spra­wie żydowskiej, przedstawionego najwyższemu ciału ustawo­dawczemu, stanom sejmowym. I rzeczywiście nosi ona cechy starannie opracowanego, wszechstronnie ułożonego memoryału. Odrzuciwszy na bok przesądy, naiwności, wreszcie owe – zdaniem Czackiego — „przybrane w religijną gorli­wość wyzionięte wściekłości”, mamy w niej bogaty materyał do poznania sprawy żydowskiej, jak się ona u nas w po­czątkach XVII w. przedstawiała. Również cennem źródłem jest „Zwierciadło” dla historyka obyczajów i życia miejskie­go, zwłaszcza krakowskiego.

Autor „Zwierciadła” za naszych czasów byłby znakomi­tym publicystą lub dziennikarzem. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, jakimi środkami rozporządza dziś dziennikarstwo, to podziwiać zaiste należy, jak Miczyński, pozbawiony tych środ­ków, znakomicie wywiązał się ze swego zadania. Zbierał fakta i informacye nie z gazet, z ich „kronik miejscowych” i korespondencyi, nie z biur policyjnych i magistrackich, lecz i własną pracą i własnym przemysłem. Sam poznawał sto­sunki krakowskie, sam starał się o relacye z innych miejsco­wości. Wertował akta sądowe; bodaj (bo na to wygląda) czy nie rozpisywał „kwestyonaryuszów” i nie przeprowadzał tak modnych dziś „wywiadów”. Stąd książka jego niezmier­nie jest ciekawa i oryginalna.

Sam mówi o tem; jak ta książka „obraziła” Żydów i ich przyjaciół. Kahał kazimierski poszedł ze skargą aż do tronu. I choć Zygmunt III był przeciwnikiem Żydów, musiały być ich wpływy wielkie, kiedy mandatem z dn. 20 sierpnia 1618 r., przesłanym Consulibus Cracoviensibus, zabronił na przyszłość drukować i sprzedawać dzieło Miczyńskiego, jako wywołu­jące tumulty i napaści1). Już to samo starczyłoby za powód do bliższego przyjrzenia się „Zwierciadłu”.



Na odwrotnej stronie karty tytułowej zamieścił Miczyński herb Ostrorogów, Janowi bowiem Qstrorogowi, wojewo­dzie poznańskiemu, przypisał „odnowione” Zwierciadło. W de-

1) O skardze kahału pisze Bałaban w „Dziejach Żydów w Kra­kowie*. Tenże autor twierdzi, nie wiem na jakiej podstawie, że Mi-* czyński pisał „Zwierciadło” z polecenia Rady m. Krakowa

dykacyi chwali „zacny dom“ Ostrorogów i samego wojewo­dę, który przy całości ojczyzny stoi jako „wryta skała”. Stąd apostrofa: „Iesteś WM. na tym mieyscu, tey władzey y po­wagi, iż weyźrzawszy pilnym okiem w te zbrodnie Żydow­skie y przewrotności a ciężkie utrapienie dla nich koronne, snadnie tem urazom Rzeczyposp. miast, miasteczek, y wszytkich obywatelów mądrą radą WM. zabieżeć możesz; y nie dopuścić góry brać synom od Boga porzuconym nad syny Bożemi, ani dziedziczyć synom niewolnice z synami wolney. Raczże WM. Iaśnie Wielmożny Panie miłościwie przyiąć tę pracę, a przeczytawszy, mocno sie wstawić za krzywdę Bożą i koronną przeciwko tym bluźniercam y skaźcam Rzeczyposp. iawnym. to iest, przywieśdż ich do własney powinności, która iest Chrześcianom służyć, nie rokazować i pożytek czynić, nie szkodzić: robotą przyzwoitą pożywienia szukać, nie przewrotnemi sposoby Chrześciany oszukiwać y w nędzę wpra­wiać”…

Na następnej karcie pod drzeworytem wyobrażającym herb państwowy, czytamy sześciowiersz:

„Orle Biały, gdzieś swe gniazdo założył,

Tu sie gmin Harpiy drapieżnych rozmnożył:

Które wyssawszy z krwie orlęta twoie.

Plugawe gniazda zbogaciły swoie,

Wyleć ku górze; & staw sie im srogi,

Pierzchną Harpije, uyźrzawszy cię, w nogi”.

W dalszym ciągu udziela Miczyński głosu matce Polsce, która przemawia do swych „synów koronnych”. Trudno jej milczeć gdy ją boli, trudno nie wołać w złej toni. „Widzę abowiem — mówi Polska — iż wszystkie moie podpory zwątlały, dla sprosney Żydowskiey przewrotności, bezecney chytrości, niezbożnego bluźnierstwa. Co tam bowiem dobrze sie dziać, co gruntownie stać może, gdzie Boga w Troycy ś. iedynego, gdzie Chrystusa Pana, gdzie Matkę iego niepokalaną y świętych Bożych temu brzydkiemu narodowi bez karania godzi sie blużnić: Dla bluźnierstwa nie osoby szczegulne, ale miasta y krainy (czego w piśmie ś. dosyć mamy) częstokroć P. Bóg pokarał, w niewolą podał y drugie w niwecz obrocił. Coż daley? Widzę dobra niemal wszystkie, z wielką trudno­ścią przez lat tyle nabyte, zdradliwą przyjaźnią, posługą prze­wrotną, niecnotliwym oszukaniem, czartowską lichwą, od tego plemienia przeklętego, potomstwu memu wydarte a sobie przywłaszczone. Co cięższa, syny wolne, syny moie ze czci y dostojeństwa od niewolników złupionę. Prawo Boże, Przyrodzone y Ludzkie, wolnemu dało prawo na niewolnika; quippe natura imperium, debeiur praestantiori: w Koronie moiey opak sie dzieie. Bezecnym Żydom, na wieczne niewolstwo od Pana Boga danym, hołduią wolni synowie, quos Christu a peccatis lauit in sanguine suo: przyjaciele Boży nieprzyjaciołom Bożym; obrońcę krwie Chrześciańskiey, tey krwie przelewcom: Koronni synowie włoczęgam; dobra pospo­litego pomnożyciele skaźcam Rzeczypospolitey służą. Głownie te piekielne, nawzgardzeńsze y napodleysze, nietylko niszcząc y nędząc, ale y w dziatkach niewinnych mordując, nawet y trucizną morząc Chrześciany, tak wiele u nas mogą, że więtszey iuż ceny są niż Cbrześcianie. To nawiętsza, widzę dzieci moie nędznie z dóbr swoich złupione, a drugie dla pożytków sobie z urobku odiętych ginące. Non potest quis- quam Iudaeus alicui publico officio inter Christianas praefici; y brzydka rzecz iest w inszych Nacyach Żyd; U nas Arendarz Żyd, lekarz Żyd, kupiec Żyd, mytnik Żyd, młynarz Żyd, karczmarz Żyd, sekretarz Żyd; nawiernieyszy sługa Żyd: owo zgola we wszystkim górę otrzymali… U nas niestetyż nikt nie więtszey wiary tylko Żyd.Repettuntur ludaei ab omni bus actibus legitimis: u nas Żyd do wszystkich spraw nasposobnieyszy ma przystęp. A co więtsza, by też szubrawiec co nahaniebnieyszego zbroił, Sakrament naświętszy zelżył, krew niewinną wylał, kościelne rzeczy, abo spolnie z iakim świętokradźcą wyłupił, abo wyłupione za leda co pokupił, kradzież wszelaką przechował (nie mogę bez ciężkiey boleści y łez prawie krwawych wymówić) sucho mu sie odrze…

„Wołać iuż głosem wielkim na was muszę, o dzieci mo­ie: Ocućcie sie ze snu głębokiego, a obaczcie na iakim haku stoicie. Patrzcie, iakoście od tego sprosnego y bezecnego narodu w sweyże ziemi, przy waszym chlebie zniewoleni y uciśnieni: w pęta, w którychbyście Żydy mieć mieli, sami sie pętacie, y Żydom w niewolą podawacie”…

Wyliczywszy kraje i miejsca, skąd Żydów wygnano, ubolewa Polska, że „naleźli mieysce w Polscze… w Krakowie, mieście moim Stołecznym. Dla Boga, obaczcie się! Miseria est ma­ter prudentiae, dało się wam znać to plugawe nasienie Żydow­skie. Gruby naród Moskiewski niczym się barziey nie brzydzi, iako Żydem, a wy co? 1) Szczurka w szpiżarni, liszkę przy

1) Przy wezwaniu na tron Wladyslawi IV Moskwa w art. 4 umo­wy zastrzegła sobie, iż pod żadnyip pozorem nie ma być dozwolony wstęp Żydom do państwa moskiewskiego. (Karamzin, XII, str. 141.)

gęsiach, wilka w oborze, węża w zaanadrzu, ogień w skrzyni chowacie. O niezrozumny wasz rozumie! Przyjaźń nieprzy­jazną narodu Żydowskiego drogo szanuiecie! Pożytek kró­lestwu, pożytek wam zda mi się czynią? Słuchaycie a uważcie, iako matka wasza a matka życzliwa, zdrowia waszego, dóbr y sławy a swoiey całości y godności przestrzegająca, krociuchno przez pewne artykuły wam przełożę”. Artykułów tych, co prawda nie zawsze „króciuchnych”, jest 21. Pierw­szy z nich nosi tytuł: „Dla bluźnierstwa żydowskiego rozma­ite plagi Pańskie w Polscze”. Przytoczywszy tych bluźnierstw garść sporą (z powoływaniem się na Talmud), Miczyński wy­raża przekonanie, że skutkiem ich są wojny, pożary, głody, morowe powietrza, trzęsienia ziemi, choroby nieuleczone, na­pady pogaństwa „y inne plagi”.

W artykule drugim: „Żydowskie okrucieństwa nad naświętszym Sakramentem” — podaje autor kilka przykładów z Mojeckiego, dodaje zaś od siebie wzmiankę o świeżym wy­gnaniu Żydów z Bochni i o wypadku znęcania się nad Sa­kramentem, jakiego „w roku przeszłym dopuścił się w Kra­kowie. Aleksander Żyd, bankierz studencki”.

„Obrazów świętych lżenie y świąt Katholickich gwałcenie“ jest treścią rozdziału trzeciego. I tu znajdują się przy­kłady już przez poprzedników Miczyńskiego przytaczane; sam dodaje do nich kilka nowych faktów. Interesujący jest opis kary, jaką wymierzono „przed lat cztermi” Żydowi w Lubli­nie, który imię Jezus, malowane na podniebieniu w sklepie, „kijem otłukł i wymazał”. Skazany był za to na gardło, ale, „z ulutowania y miłosierdzia prawa duchowego, które na gardło nie instiguie, przy żywocie zostawszy, pokutę iawną taką czynił: Ubrany w kapę surowego płótna, nie pokrywa­jąc jednak twarzy, powrozami na krzyż y w pas związany, świecę laną smrodliwą na kilka łokci wzdłuż w ręku zapa­loną trzymając (a to znaczyło, iż za swóy występek ogniem miai bydź spalony), wodzony był od kościoła do kościoła y po wszytkim mieście: Chorągiew przed nim czarna szła z imieniem IEZUS, srebrnemi malowanem literami, przy ktorey wjelebny Ociec Piasecki, Kaznodzieia sławny zakonu pomienionego (jezuitów): w trąbę przed nim trąbiono, y przy każdym kościele ten uczynek iego bezbożny obwoływano; a skończywszy processyą, w tymże sklepie, w którym to uczynił, powrozami go smagano”.

Święta nasze — ubolewa Miczyński — są w wielkiem znieważeniu u Żydów. Pracują podczas, świąt, targują, ,,a na więtszą zelżywość, czeladź Chrześciańską zaciągając na robotę, y rzemieślniki rozmaite, iako złotniczki, kuśnięrczyki, krawczyki, drukąrczyki, introligatorczyki y insze do rzemięsla każdy swego rożnego sobie potrzebne. Więc kuśnierczycy, krawczycy, złotniczkowie y inni, co przez tydzień u swych mistrzów okrawek, ba y sztuk czasem niemałych nawywłoczą, w Żydowskim mieście w dni święte z rana wendetę (= sprzedaż) odprawuią, a poprzedawszy, za toż tamże piią. Bo Żydowie dla niezbożnych Chrześcian karczmy otwieraią. Idź w Krakowie do ich miasta, znaydziesz tam u nich w Niedzielę, abo w inne święta, na gorzałce pełno słomianych Chrześcian. Abowiem iż na Kazimierzu urząd także y w Krakowie broni szynkowania rano w święta: dla­tego do Żydów gwałcić święta pijaństwem ludzie niezbożni chodzą. Obeydź w samym Krakowie kamienice, w których sklepy gorzałczane maią, pełne w nich, miasto kościoła, lotrostwa sklepy: za czym tam niezbożni Żydzi (czego aż brzydko wspominać) rozmaite niecnoty y wszeteczeństwa płodzą. Więc y insze wszystkie, swoie towary tak w mieście swoim, iako w Krakowie po sklepach nalepiey przedaiąc, nalepsze handle wiodą. Tak sie wiele przeklętym Żydom prze­ciwko prawom na zelżenie wiary Chrystusowcy godzi. Niema kto Żyda uskromić: a on święty y chwalebny zwyczay zgi­nął, kiedy chłopiątka y dzieci niewinne, obaczywszy na mie­ście Żyda, mszcząc sie krzywdy Bożey, ganiły mu to kamieńmi, błotem y za brodę targaniem. Tak Pan Bógex ore prawie infantium mścił się chwały swoiey, gdy w nas więtsza żarliwość była: gdyśmy sie ieszcze obcowania y społkow z Żydami chronili. Iest prawo Kościelne, aby Żydowie w wielki Piątek z domow swoich nie wychodzili: teraz tak zbespiecznieli, że iak w inne dni, tak w wielki Piątek po Krakowie machluią. Jest y drugie aby nowych bóżnic nie budowali: w Polszce, gdzie sie im podoba buduią: w Krako­wie Moyżesz Bogaty kosztem wielkim trzecią bóżnicę muruie na blużnienie wiary Chrystusowey”.

W artykule IV: „morderstwa dziatek Chrześciańskich”, po przytoczeniu kilku przykładów, mówi Miczyński: „Ja tu przyczyn, dla których tej krwie nienasycenie, pragną, nie wspominam. Kto ie chcesz wiedzieć, czytay książkę X. Moieckicgo o okrucieństwie y mordach żydowskich, których tam dziesięć znaydziesz: y szlachetny Pan Achacy Kmita w „La­mencie Żydów wygnanych z Bochniey“ dowodnie ie położył, y Dekret K. J-M. Ten koniec był tey Tragediey”.

Podawszy jeszcze parę „przykładów”, daje Miczyński interesujący bądź co bądź obrazek „opinji” i pogłosek, chodzących zą jego czasów po Krakowie. „W Krakowie roku tegoż (1617) — pisze — w Zapustne dni, Lewek szkólnik teraźnieyszy, zaszedszy na Krupniki, nieiaką białogłowę Dorotę nama­wiał, aby mu dziecię przedała, zadaiąc iey na targ złotych dwadzieścia, które gdyby mu była odniosła, miał dać ostatek pieniędzy y suknią czerwoną.

„Niemało w tym Mieście tego bywa, gdy Żydowie ku­piwszy gęsi, kury abo inszy towar, owym sierotom, co pod kamienicami sypiaią, każą za sobą do swego miasta, zapła­ciwszy im, wieść, a więcey ich nie puszczą: o których towarzysze ich spytani; Jako był, prawi, za żydem poniosł gęś abo co takiego, tak go nie widać, odpowiedaią.

„Nuż po inszych Miasteczkach, częstokroć tym, których żydzi osiedli, dziatki więc giną: o które dowodów pewnych nie maiąc, czynić nie mogą: abo też nie śmieią, widząc, że w iawnych mordach potężne obrońcę maią. O gdyby kilku­nastu starszych na quaestie (= tortury, spytki) dano, wieleby iako y drudzy niecnót swych wyśpiewali: a osobliwie Bocian, Żyd Krakowski, o którym mocna wieść, iż krew niewinną dziatek Chrześciańskich rozwozi i rozsyła, w słoiu wielkim podługowatym, misternie zewnątrz zrobionym y przegrodzo­nym, a po wierzchu prostą robotą, stawiaiąc go w wozie między słoiami, w których strawne rzeczy miewa. Czasu niedawnego ten to Żyd, iadąc do Łęczyce na iarmark, a oycu swemu (bo ztamtąd iest rodem) y innym Żydom ten upomi­nek wioząc, gdy wóz w kałuży wielkiey przewrócił sie, smut­nie lamentując prosił o ratunek furmanów Łowickich, wołając iż mu szło o słoy wielki, by sie snadź nie zalał, a obiecując im nagrodę dobrą, gdyby mu go w cale oddali. Skoczyli furmani, a między innemi Piotr z Łowicza, bacząc iż żyd ha­niebnie był frasowliwy, a spodziewając sie dobrey nagrody, miał sie do pudła, w którym ten słóy był, który on wyjąw­szy, gdy sie Bocian na stronę trochę odstąpił do innych wozow, chcąc sie dowiedzieć, co w tym słoiu było, obaczył na wierzchu y na stronach flaszy bawełną pięknie otkane, a wyjąwszy iednę flaszę pokazał swoim towarzyszom, tam obaczyli, że to krew była. Żyd, wziąwszy on słóy od nich, ba­cząc iż do niego zaglądali, w więtszym frasunku niż był pierwey, a chcąc ich sobie łaskę ziednać y ono pokryć, dał im w karczmie dobrą nagrodę, y rano wstawszy, gorzałką ich dobrze uczęstował”.

Artykuł piąty_dowodzi, że „Żydowie Chrześcianom głó­wni nieprzyjaciele”. Spotykamy się tu”, między innymi, z no­wym przesądem żydowskim czy ludowym, a mianowicie, iż Żydzi kupują mleko z piersi kobiet chrześcijańskich, aby sprowadzić mór na „gojów”. Potrzeba do tego szubienicy, wiszącego na niej złodzieja i najętego chłopa, który po od­prawieniu „gusłów i, zabobonów” ma to mleko lać w ucho wisielcowi i pytać go, coby słyszał. „Przed lat kilkunastą” pewna kobieta, od której Żydzi chcieli nabyć mleko, za po­radą męża oszukała ich, sprzedając im mleko krowie. Kiedy więc najęty chłop pytał wisielca co słyszy, ten mu odpowie­dział, że ryk bydła. Żydzi, „zasmęciwszy się, odeszli do oney białogłowy, łaiąc iey”, a wkrótce nastąpił „on mór by­dła gwałtowny po wszystkiey Polszce, dotąd leszcze nieuspokoiony po niektórych częściach Królestwa”.

Dalej Żydzi „koronne sprawy y taiemnice nieprzyjacio­łom postronnym, mianowicie Turczynowi wydaią” (artykuł VI). Jak każdemu zdrajcy — (argumentuje Miczyński) — tak i każdemu Żydowi z oczu nic dobrego nie patrzy. Wyli­czywszy wszystkie ujemne „tytuły” (epitety), jakie Żydom przypisał „ieden mądry y uczony doktor”, Miczyński dodaje jeszcze od siebie, że jest to lud „szpiegierski y zdradziecki”. Są bowiem nięktórzy nich w Niemczech, Włoszech, Pol­sce, „na to wysadzeni”, aby szpiegowali, sprawy, tajemnice, „położenia mieysc y miast y snadne przeiścia upatrując”, aby to wydać „postronnemu nieprzyjacielowi, a zwłaszcza Turczynowi”. „Nigdyby był Cypru, nigdy Kandiey, nigdy Węgierskiey ziemie nie dostał – Turczyn, by mu byli dróg y mieysc położenia Żydowie nie pokazali. Teraz roku przeszłego (1617), kiedy Skinderbasza z woyskiem Tu­reckim leżał w Wołoszech; a Polska Korona była w wielkim niebezpieczeństwie dla małey garści woyska, stał się tam w Polskim obozie tumult, o którym tak ci co tam obecnie nań patrzali, powiedaią, iż gdyby było z kilkaset tylko Turków w ten czas przyszło, wszystekby byli oboz porazili. A przy­czyną tumultu kto? Żydowie gorzałek kilanaście beczek nad zakazanie przywieźli do obozu (podobna iż z namowy Tureckiey), którą pacholikowie popiwszy sie, tumult uczynili.

Dalej za Moieckim wspomina Miczyński o szpiegostwie Żydów na rzecz Moskwy, o ścięciu Żyda z Ościkiem 1). Od

1) Hrehory Ościk, fałszerz monety, szpieg dla Moskwy, stracony w Wilnie 1580 r.

siebie podajeinne fakta. „Franciszka Goślickiego z domu Grzymała (sub. Sig. Aug.), który sie kusił o nierówne Tatarskie woyska, a był rozgromiony od wielkości y poimany: gdy za sie okup wielki dawał, taiąc przezwiska swego, Żyd zdrayca wydał: gdzie pogaństwo z furya, wymiatając mu na oczy niezliczone bitwy, któremi ie za Pretfica y Herburta, Starostów Barskich, porażał, w sztuki rozsiekali na górze w po­lach Podolskich; którą od tego czasu Mogiłą Goślickiego zo- wią1). Któż był o wielkie niebezpieczeństwo w Tureckim państwie, onego wielkiego Senatora. Mikołaia Krysztofa Radziwiła, X. Woiewodę Wileńskiego, któremu dawszy iuż Ce­sarz Turecki Paszport, dowiedziawszy sie potym, znowu go imać kazał, przyprawił: Wie Turczyn zawsze co sie w Ko­conie dzieie; co sie y pod ono wzruszenie niebezpieczne do­mowe znaczenie. pokazało. Snadne Żyd z Rusi do Wołoch, a ztamtąd do Turek ma przesianie listów y przeiazd. Łatwieyby sie tego doszło gdyby sie za namnieyszym powo­dem, Ukrainnych kilku Żydów na próbę wzięło, a przy nich osobliwie (który iuż iako szlachcic, koczczym z parą pachoł­ków ieździ) Lewka Moszkowicza Krakowskiego.

„Nie kładę tego up0rnie na ten naród niewierny ale naprzód z doświadczenia, samego, potym z tych przyczyn. Pierwsza; iż sie Żydowie z Turkami w wielu o brzędach zgadzaią: ponieważ oboi świńmy sie chro­nią, obrzezanie zachowuią, Przenaświętszą y nierozdzielną Troycę ś. haniebnie bluźnią. Druga, powinowactwo z sobą maią: Żydzi bowiem z Izaaka, Turcy z Ismaela, synów Abraamowych początek, iako twierdzą, rodzaju swego wiodą. Trzecia, iż Żydowie Polscy na każdy rok, począwszy od Solimana Cara Tureckiego, każdemu Carowi Tureckiemu daią trybut pięćdziesiąt tysięcy złotych (Miczyński powołuje się tu na „Lament” Kmity). A tę summę składają na Prze­wodnią Niedzielę y przesyłają przez Węgierską” ziemię do Budzynia Baszy, a ten Carowi. Ano w Węgrzech na on czas pod Hatwanem te pieniądze za dwie lecie im I było wzięto, y musieli się znowu na sto tysięcy składać. Azażby to nie lepićy tę summę na zapłatę Tatarom dla pokoiu obrócić? azaby nie słuszniey na żołnierza, któryby nas od naiazdów pogańskiey szaranczćy y nieprzyjaciół bronił? Maiąć Żydzi ten pretext, iż te pieniądze Żydom ubogim do Turek posyłaią.

1) Goślicki zginął w r, 1556

Ale to kuglarstwo, nie taż tego przyczyna iest, owa która się niżey położyła: to iest, że za Tureckim powodem spodziewają sie do swoiey ziemie zwrócenia y sceptrum utraconego dostąpienia. Czwarta, Iż Żyd Czarogrodzki i m i e n i e ni SZYMON, Turcy go zowią (tu wyraz pismem hebrajskiem), to iestHawrus, zawżdy powinien być w Polszce na Seymie y bywa, wynosząc wszystkie sekreta: iest wysoki, białokurowaty, chodzi w szłyku taśmą Turecką prze­pasany, w kopieniaku szarym: między tutecznymi Żydami zawsze sie w Warszawie na Seymie bawi, w Krak(owie) bywa, a oni go pokrywaia, Ztądże roku przeszłęgo w Czarnogrodzie Constitucye Polskie Seymowe przedawano na Wendecie, a bez wątpienia nikt ich tam nie wywiózł tylko Żydowie, bo y czasów niedawnych, gdy niektórzy szlachcicy znaczni żydów do Turek iadących na granicach trzęśli, zna­leźli u nich takież Constitutye Seymowe. Piąta, Wielka nienawiść Chrześcian y pragnienie zniszczenia panowania C h r z e ś c i a ń s k i e g o“… Miczyński podaje tu cytaty, z dzieła „Bibliotheca Sancta“ Syksta Seneńskiego, wreszcie tak kończy artykuł IV-ty:

„W mięsopust swoy abo święto Mardocheusza wszyscy w bóżnicach tłuką garnce, mówiąc: Iako Aman zdruzgo­tany iest, tak królestwo chrześciańskie pręd­ko niech będzie starte: niech strach y trwogę, mieczy woynę od wschodu aż do zachodu Bóg na Chrzęśćiany wzbudzi. Dlategoż gdy się iaka woyna między Chrześciany weszcznie, cieszą sie z tego barzo, maiąc , to z Rabinów swoich, iż poki Edomitow (tak Chrze­ściany zowią) sceptrum nie zniszczcie, ani do swego, ani do wolności dawney w oyczyznie swey przyść nie mogą: y pro­szą Pana Boga, przeklinaiąc Pany Chrześcianskie, aby scep­trum y władzę ich przeniósł do żydów, czego się osobliwie przez Turki dostąpić spodziewaią. Z tych przyczyn każdy snadnie widzieć może, iż wierność zmyślona żydowska nic inszego nie iest, tylko wydawanie spraw, y taiernnic koron­nych nieprzyiacielowi Krzyża świętego”.

Następny artykuł (VII) zaczyna się od przytoczenia tych ustępów ze statutów koronnych, które zabraniały Żydom pełnienia jakichkolwiek urzędów, nie dopuszczały ich do trzyma­nia ceł, żup, myt, karczem i żadnych „naymów” (konstytucye z roku 1528, 1562, 1567). „Zachowuie się to? — zapytuje Miczyński. Bynajmniej… Żydowie w takim kochaniu u nie­których Panów…, że o co się pokuszą, wszystkiego dokażą.

Więc też (tytuł artykułu): „Przez arendy miast, wsi ceł myt, młynów, karczm, Pany do szkody, poddane do zniszczenia przywodzą”.

Świadectwo Miczyńskiego jest pewnego rodzaju dokumentem, daje bowiem obraz gospodarki szlacheckiej. Owych „arend cła, myta, żup i t. d. — pisze Miczyński — pełno w Koronie. „Idź do Litwy, do Rusi, na Wołyń, Podole, Białą Ruś, Żydzi na Cłach, Żydzi Arendarzami Miast, Wsi, nawet iuż Państw y Xiąstw całych: Żydzi Mytnikami, Żup­nikami: Żydzi w gościnnych domach samokupstwa (monopo­le) dzierżą, że żadnych potrzeb nigdźie indziey dostać nie możesz ani sie godzi, tylko u Żyda. Wielka zaiste dzieie sie imieniu Chrystusowemu zelżywość, gdy żydzi na takich arendach y innych naymach śiedząc, Chrześciany ściskaiąj ponieważ tam wierni blużniercom Pana swego kłaniać sie muszą… Panowie sami Boże y Koronne prawo znieważyw­szy, tym nienasyconym wilkom w niewolą poddane swoie, wierne Chrystusowi, podaią…Żyd bowiem przewrotny, gdy nie tylko summę za Arende dosyć wielką na poddanych wy­ciągnie, ale y drugą na pożytek swoy ieszcze więtszą, prawie krew wyzssawszy z poddanego, y Panu napotym wszytkie podatki od poddanych idące, traci, y poddanych do szczętu ciężarami nieznośnemi tak robot jako y czynszów, y inszych podatkow wydzierstwem, niszczy. Nie umie ten namniey zfolgować, którego wszystek zamysł nie inszy iest, tylko Chrześcianom szkodzić. Ztąd ubogi poddany, wyciągnąwszy sie na żyda (bo do tego przychodźi że żyd gdy więc nie ma czym inszym od ubogiego odbierać, dobytek mu z obory abo z komory wszystko, jeśli co ma, w czynszu abo w robocie pobierze), muśi abo od głodu z dziatkami y z żoną umierać, abo sie na żebraninę udać, abo zbieżeć w odległe mieysca, gdzieby go nie naleźiono, zostawiwszy biedną pustą chatę Panu.

„Co tu innych w takiey Arendzie zbrodni żydowskich przypomnię? Żyd nad inne Chrześciany więtszą summą Pana przesadziwszy, a zatym otrzymawszy moc y źwierzcbność nad poddanemi prawie nieokreśloną, będąc nieprzyjacielem przysiężnym, jako sie pomieniło, Chrześcianinowi, iż go tak snad­nie na ciele zabić nie może, na duszy zabiia. Abowiem maiąc go w ręku, y czeladź iego wszytkę, na zelżywość więt­szą wiary Katholickiey, nawięcey w święta nasze robić każe: gdzie Chrześćianin y przykazanie kośćielne przestępuie, Mszey ś. nie słuchając, y Boże w święto robiąc. Za czym przychodźi do tego, iż poddani oni staią sie ledwo nie pogany, postów, Mszey ś. spowiedzi y innych Sakramentów zgoła zaniechawszy. Kto będźie za to Panu Bogu liczbę srogą dawał, iedno ci co Chrześćiany żydom w moc podaią?

„Co daley y więcey? Żyd nie zapomniawszy oney psiey natury swey, krwie Chrześćiańskiey bez nasycenia pragnącey, na przelewanie iey snadnieyszey sposobności dostaie, od tych którzy im maiętności arenduiąc, Chrześćiany w moc daią. Bo czegóż ubogi człowiek dla nędznego wyżywienia nie uczy­ni? Widzi, że Żyd u Pana trzećie oko; co Żyd powie, to szczera prawda: iako żyd informuie, nad to nic lepszego bydź nie może: widzi, iż nie tylko ubóstwo iego, ale y gardło w ręku u żyda, iakoż mu sie sprzećiwić? iakoż nie uczynić dla niego czego chce? Skarżyć póydzie? Sprawił to żyd dobrze, że abo do Pana nie puszczą; abo ieśli puszczą, Pan nie uwierzy, y kiiem dać każe: bo żyd zatkał uszy y prze­chwycił kredit”.

Tak bywa po wsiach, a teraz przejdźmy do miast (arty­kuły VIII, IX i X). Naprzód Żydzi „miasta Koronne przez odięcie Kupiectw y Handlów zubożywszy, bardziey ubożą“. Miczyński znowu przytacza postanowienia statutów, zabraniające Żydom „targów i kupiectw po wsiach” (1538 r.), oraz ograniczające ich w handlu miejskim1). Tymczasem cóż się dzieje? Żydzi, „obłożywszy się dobrze pieniądzmi”, nietylko po wsiach ale i „po wszystkich najprzedniejszych miastach prowadzą naprzednieysze kupiectwa i handle”. Zakupując prawie wszystkie towary po jarmarkach, bardzo wielu ludzi „do wielkiego ubóstwa i upadku przywiedli”. Kto nie wierzy, niech objedzie miasta i jarmarki najprzedniejsze: „Maią (że Wilno, Mohilow, Słucko, Brzeście Litewskie, Łucko y insze opuszczę) we Lwowie, Lublinie, Poznaniu, a osobliwie iw Krakowie mało nie po wszystkich kamienicach po piąci, W dziesiąci, po piętnastu, po szesnastu sklepach: a sklepy pełne towarow, y kupiey rozmaitey, od złota, srebra, pereł,

1) Nie wchodząc w szczegóły, należy zauważyć, że prawu, ty­czące si® handlu żydowskiego, wciąż się zmieniały, a nigdy prawie nie były wykonywane. W cytowanem dziele d-ra Bałabana mamy obraz nieustannej walki Krakowa z Żydami, Z jednej strony oni się wcale o te ograniczenia nie troszczyli, z drugiej strony miasto obchodziło przychylne ira postanowienia. W roku 1606 król mianował komisarzy do rozpatrzenia sprawy* i wyrok sądu asesorskiego regulował handel żydowski… na trzy lata. Były też i dobrowolne ugody między mie­szczanami kazimierskimi a“ Żydami (r. 1609, 1615), ale wszystkie ła­mano.

i dyamentow y inych kamieni drogich: łańcuchów złotych, maneli, noszenia przepysznego, pierścieni, rostruchanow, szabel, koncerzow, rysztunkow kosztownie oprawnych: opon, kobiercy Adziamskieh wielkich y drobnych, y inszego obicia jedwab­nego rozmaitego: towarow kosmatych, to iest. Rysiów, Marmourkow, Soboli, Kun, Popielic, Królików, Bobrow, Lisów: Altembasow, żłotogłowow, Srebrnogłowow, Axamitow, Ada­maszków, Hatłasow, Tercyanel, Kapice.1, Kanawac, Kitaiek, Czamletow, Muchaierow Tureckich y prostych; y inszych wszelakich tak prostych iako jedwabnych materiy i Sukien drogich, iako są Szarłaty, Połszarłacia, Granaty, Pułgranacia,. Falendisze rozmaite; y tańsze, iako Lundysze, Breklesty,, Szychtuchy, Baie, Karazye Morawskie i Śląskie, y Kiery: więc y płócien Flamskich, Kolenskich, Niemieckich tureckich tuwalni, bawełnie etc. Szat nowych y starych letnich y zim­nych, jedwabnych y prostych: Pieprzow, Szafranów, Cukrów,, gwoździkow y wszelakiego korzenia.

„Nie dosyć na tym, Woski, Juchty, Łoie, Skory, Weł­ny, Stal, Ołowy, Saletry komiegami, Potasy y zboża wsze­lakie szkutami do Gdańska spuszczają, Wołmi i końmi, wy­wodząc za granice z Korony, kupczą.

„Wina zakupuią nie tylko beczkami, ale y całemi win­nicami w Węgrzech, y tać iest iedna przyczyna, czemu teraz do Polski nie tylko małe beczki przychodzą, ale y z fałszo­wanym winem, czego przedtym nie bywało. Więc tak barzo zbezpieczniawszy, dziesiątkami drew na Wiśle, w Krakowie ięli sie kupczyć, nie na swoię tylko potrzebę, ale dla zysku y zdrożenia. Do tego żywność wszelaką na rynkach wozami zakupuią. W Krakowie roku przeszłego y tego, ieden Pra­łat zacny y kaznodzieja wielki słał na rynek, aby mu który kamień śliw kupiono: wróciwszy się posłaniec powiedział iż śliwy były na wozach, ale ie Żydzi zakupili.

„Ażeby Chrześciany koronne barziey nędzili, do Prowinciy, z których towary rozmaite do Polski idą, zaieżdżaiąc y Faktory swoie po rozmaitych mieyscach y miąstach maiąc, towary wszelakie z różnych ziem y miast przychodzące przeymuią. Składy zwyczayne mnożą, więc trafili sie, że przydą iakie towary do Polski, wnet Żydowie wszystkie zakupią, a nie mogali razem, to popieczętuią w pudłach, sklepach, skrzy­niach potargowane, aż sie na pieniądze zdobędą. Tu dopiero do Żydów innych po miastach y miasteczkach za tanie pie­niądze rozsyłaią, a co podleyszy towar, gdy iuż Żydowie wszyscy według potrzeby dosyć maią, dopiero Chrześcianom,

przepędziwszy go przez dziesięciory ręce, szczupło y za troie pieniądze przedaią. Tak zdrożywszy wszystkie kupie y handle Koronne, miasta, iuż zubożywszy, barziey ubożą.. O cięszka niewola!

„Krakowie sławny, Stolico Korony Polskiey, trzeba Je­remiasza Proroka, któryby nad tobą płaczliwe Threny pi­sząc, łzy Wylewał, widząc cię w cięszkiey żydowskiey niewoli, widząc cię, któryś niegdy iako ieden kwiat śliczny kwitnął y ozdobą Koronie wszystkiey był, sławą y bogactwem, w tym twoim wielkim zubożeniu! Gdzie teraz owi mieszczanie twoi, który oraz Karła Cesarza, Kaźmierza Wielkiego Polskiego, Ludwika Węgierskiego, Piotra Cyprskiego Krolow, Otona Bawarskie, Zemowita Mazowieckie, Bolesława Świdnickie, Władysława Opalińskie, Bogusława Szczecińskie Xiążąt hoynie częstowali y przeważnie udarowali?1) Gdzie, którzy Pa­nom swoim czasu potrzeby Koronney wielkie skarby rozda­wali? Gdzie, którzy Kościoły budowali, Klasztory fundowali, Szpitale zakładali, Zakonniki żywili? Dobra twoie y dostat­nie bogactwa wszystkie sie do Żydów za ich wywrotnym przemysłem przeniosły. Co było ieszcze kupców trochę, wy­nieśli sie do Norymbergii, do Gdańska y na inne rożne mieysca. Nie masz w tobie abo rzadko znaydziesz kamienice wolną od wyderkaufu, za krótki czas, czego Boże uchoway, pustek sie spodziewać.

„Przyczyna nie insza tylko Żydowie, którzy tu naprzednieyszy skład iako Miasta Stołecznego zniszczywszy, towary rozmaite mimo na insze mieysca obracają: towarami wszelakiemi, po drogach y na Cłach ie przeymuiąc, handluią, prze­ciwko paktom, z miastem uczynionem, y przeciwko Przywilegiom od świętey pamieci Krolow Polskich miastu y kupcom nadanem. Do tego towary y kupie wszelakie, do Węgier, Morawy, Śląska y indziey wywożąc, w wielką ie cenę wbiiaią: korzeniem y zbożem wszelakim, miody, cukrami, na­biały y innemi rzeczami do żywności należącemi handluią, zgoła niemasz towaru żadnego nadroższego y natanszego… ktorymby w tym mieście (iako y w inszych wszytkich) nie handlowali. A nie dosyć im, siedząc w sklepach, handlować, ale niektórzy z nich po rynku, po kamienicach y w dworach w Krakowie, Kaźmierzu, Stradomiu, Kleparzu, Garbarzach,

1) Na marginesie: Verincus Consul Cracovien. in nuptys Caroli Imperatoris et Helizabethae filiae Boguslai Scccinen. Ducis Casiniiri magni neptis 1363.

Biskupiu, Zwierzyńcu towary roznosząc, przedaią. Kupce, ieśli czego inszego potrzebują, do sklepów Żydowskich, obiecuiąc im towar dobry, tam zwabiaią. Tak kupiec ubogi nic kupić godnego, nic przedać dla bezecnego Żyda nie może.

„In particulari nieco przypomnę. Iest w Krakowie mię­dzy inszemi Żyd Bocian; ten, oprocz inszych handlów y spu­szczania do Gdańska, ma w Krakowie siedm sklepów y po Polsce niemal wszędy faktory swoie: a prowadzi handle na trzy abo na czterykroć sto tysięcy złotych, bo niemasz tego, towaru, ktorymby nie handlował. Iest Żyd Moyzesz, który towary rozmaite przeymuie, z Frankfurtu, Lipska, Niderlandu;

skąd Krakowianie to warów snadniey dostawali, niż teraz od tego bezecnika. Są Izraelowie, bracia dwa, którzy zaieżdżaiąc do Lwowa, gdzie z Turek rożne towary, a zwłaszcza Ry­siów Perskich do dwu tysiącu przychodzi, prawie wszystkie towary kosmate odięli. Świetlik Moyzesz wszystkie Sobole w ręku ma y faktory swoie po Iarmarkach na Morawę, do Wiednia, do Rakus, Pragi rozsyła, a towary zakupuiąc, za dwoie pieniądze strapionym kupcom przedaie. Faiwel…z oszukania Gdańskich i Elbląskich kupców na trzykroć sto tysięcy złotych zebrawszy, także niemal wszytkie zakupuie towary. Tak ci bezecni śmierdziuchowie z inszemi, których tu nie wspomnię, handle y kupie wszelakie Krakowianom odiąwszy, miasto zubożyli.

„Podźże do Lwowa, czego tam kupiec domowy, czego postronny dostanie? By sie Ormianie trochę nie krzepili, miastoby zniszczało. Maią Żydowie Lwowscy porozumienie z żydami Wołoskimi y Tureckimi, a mianowicie Carogrodz­kimi; maią zatym wszytkie towary y handle w rękach: ma i osobliwie Marek, nazwany Bogaty; ma, że inszych minę Lachan, którzy złotogłowy, towary iedwabne, Rysie Perskie; z Turek, Lisy Wołoskie; nad to Woski, Woły, Łoie, Skory, Szafrany od kupców tamecznych, także wszelakie towary od kupców Słuckich, Mohilowskich przeymuiąc; a zaś Koronnym za troie pieniądze drożey przedaiąc, tak miasto ubożyli, żeby sie nie z szynku trochę, a nie z żołnierza żywiło, musiałoby upaść. Bo skąd ratunek y pożywienie Miastu, gdy mu han­dle y kupią odeymiesz?

„O tobie Lublinie co rzekę, który od tych piekielnych sępów, takie krzywdy we wszystkich handlach cierpisz, żeby nad cię Miasta uboższego nie było, gdyby się ziazdy częste szlacheckie, gdyby czynsze z kamienic czasu Jarmarków, gdyby uchwalone pożytecznie sądy Trybunalskie nie rato­wały: Bo co sie handlów tknie, ani twoi, których tam barzo mało, ani postronni kupcy wskórać mogą. U Żydów bezecnych wszystko w ręku którzy Jen mały rynek twoy tak za­gęszczają, że Chrześcianina miedzy nimi nie obaczysz.

„Poydę do Poznania. Cóż tu znaydę? Acz sie to mia­sto potężnie y teraz świeżo zastawiło (godne nad insze po­chwały, iż o sobie pilno czuie), wszakże niemal toż utrapie­nie, które w inszych mieściech. Prowadził Matys Mazur Żyd, prowadził Moyzesz Długi z synami swymi czasy niedawnymi handle do Lipska, Frankfortu y innych miast tutecznych y za­morskich na kilkadziesiąt tysięcy złotych: teraz Moyzesz Fekus kupie na kilkakroć sto tysięcy; Lewek bogaty także; Je­leń bogaty na połtorakroć sto tysięcy handle rozmaite pro­wadząc, wszelakie towary z Norymberfu, Lipska, Frankofurtu, y te które przychodzą z Franciey, Niderlandu, Lubeku, Ham­burgu, Stetyna, Amsterdamu, Szweciey, Norwegiey, Moskwy morzem do Gdańska, maiąc porozumienie z kupcami zamorskimi, przeymuią, y zakupuią; a potym po Jarmarkach roz­wożąc, Chrześcianom za dwoie abo za troie pieniądze przedaią.

„W Warszawie na Seymie, y tam kupiec nie wiele wskóra: bo acz sie Żydom towarow iawnie wykładać nie go­dzi: wszakże po sklepach y gospodach swoie handle, kupie y lichwy, tak iako y w innych miastach, sprawują l).

„W Wilnie, w Grodnie, w Brześciu Litewskim, Mohilowie, Słucku, w Kijowie, Łucku, Włodzimierzu, Gnieźnie, Płocku, Łęczycy, Sendomierzu, Przemyślu azaż nie tak Mieszczany y kupce przez odięcie handlów, kupiectw, żywności, iako w miastach wyzszey pomienionych, do nędze wielkiey przywiedli? O drobnieyszych miastach, y miasteczkach co sie tu powie: to, że w nie Żydowie monopolia wprowadzili. Nie godzi sie Chrzęścianinowi żadnych towarow, nie godzi sukien, nie godzi inszych materiey przedawać; stądże o kra­marzach, którzy po miasteczkach bogaci bywali, iuż sie nie pytay: Nie godzi Miodu abo Gorzałki robić, nawet iuż y piwa szynkować. Tak żydowie smrodliwi wszystkie kupie y to­wary otrzymawszy, handle prowadzą: tak w miasteczkach samokupstwo wprowadziwszy, Chrześciany nędzą.

„Więc w przedawaniu towarow, tym sposobem idą. Sie­dzi, ubrawszy sie iako Pan, w sklepie na stołku Żyd Belzebubski, maiąc swoich kilkanaście ciekawych łowców żydów,

1) W Warszawie Żydom mieszkać nie było wolno.

którzy mu szlachtę y insze ludzie sztuczńemi sposobami na kupią zwabiaią: tam utarguie na dzień dwie, trzy, cztery sta złotych; a nędzny Chrześcianin w sklepie, Sukienicy abo w kramiku siedząc, czasem y grosza nie utargowawszy, cały dzień schnie, abo ziębnie, wyglądaiąc, iesli się kto do niego kupić co nagodzi, co gdy sie trafi, wnet gromada żydów sklep oskoczy, mrugaiąc, odwabiaiąc, za suknią pociągając nieznacznie, a raiąc kupią u Bociana, Izaaka, Moyzesza, Jakuba, Oxow etc., wrzekomo dobrą y tanią: nawet przed mia­sto zabiegaią, pytając gdy kto iedzie: Panie co kupuiesz? a do żydów zwodząc. Nuż po Jarmarkach; zwłaszcza, głownieyszych, iako w Łęczycy, Łowiczu, Poznaniu, Gnieźnie, Toru­niu, Lublinie, Lwowie, Jarosławiu, Krakowie, stady chodzą, że Chrześcian malo, co znać między nimi: a złożywszy sie na summę iaką pieniężną, towary, przeczarowawszy, co przednieysze u kupców postronnych otrzymawaią. Lewek Srupski, żyd Krakowski powołany od żydów Sochaczewskich o za­mordowanie dziecięcia, bo wszystkich żydowskich niecnot y szalbierstw iest herstem y wodzem), będąc faktorem wszyst­kich żydów, po wszystkich Jarmarkach zaieżdżaiąc, a kupce y rzemiesłniki Koronne źle udaiąc, wszytkie towary co nalepsze na żydy skupuie, a żydowskich snadnie odbywa. Chrzścianin strapiony, z swoią trochą czas niemały postawszy, a strawiwszy sie, swego nie przedawszy, nie ma za co in­szego towaru kupić. Nie tu ieszcze stanęła złość tego niecnotliwego narodu. Chcąc we wszystkim szkodzić Chrześcianinowi, uprzedza (bo nie ma co inszego robić) Jarmarki, a mieysca przednieysze dla wykładania towarow iedne zastępuie, drugie zakupiwszy, kupcom Chrześciańskim abo rzemieślnikom za drozsze pieniądze naymuie. Doznał tego Toruń, co y Akta tameczne świadczą: doznały y insze y teraz doznawaią mieysca. „O miseri, quae tanta insąnia, cives (Virg. 2 Aen.)—czemuście tę szkapę, nie Grecką, ale żydowską, która— in vestros fabricaia est machina muros—między sie wprowadzili. Czemu o sobie nie radzicie: godzi się cum vulpe iunctum pariter vulpinarier; ponieważ communis utilitatis derelictio contra natur am est, non solum contra rationem (Cic. 1. 3 Offic.)”.

Objąwszy handel, tem samem — dowodzi Miczyński — Żydzi zniszczyli i rzemieślników, zwłaszcza przedniejszych, „ktoremi po wielkiej części miasta stoją”. Wracając jeszcze do handlu, „wielką przeszkodę w swym towarze” ponoszą su­kiennicy, gdyż wbrew przywilejom „paktom” z miastami za­wartych, Żydzi przywożą i sprzedają całemi belami, sztukami i na łokcie „wszelakie Falendysze, Lunskie, Karazye”, lub też je wywożą do Węgier, Moraw i Śląska. „…Potym Sukna Morawskie, które są od ad Vulgum naprzednieysze, odięli. Co więtsza, sukna śląskie daia przekładać na kształt Morawskich, które są podłeysze y krótsze dziesiącią łokci niż Mo­rawskie, nar oszukanie obywatelow Koronnych za Morawskie przedaią przeciwiąc sie dekretowi i pamięci Króla Stephana. Trzecia, Sukna po Rynku sztukami, to iest łokciami dwiema, trzema roznoszą. Co widząc szlachcic abo ten, który potrzebuje, u nich kupuie, a gdzieby też więcey chciał, do innych Żydów do sklepu zawodzą. Czwarta, Szaty gotowe wyrobione, iako Żupany, Delie, ubrania po Rynku roznoszą y w sklepach przedaią, sami ie wyrabiając y z czeladzią Krawiecką, którą na to chowają. Piąta, szpieguią, gdy Szlachcic abo Cudzoziemiec, abo Kramarz z miasteczek dla sukien przyiedzie, a za miastem go u brony zoczywszy, a dowiedziawszy sie, iż sukien potrzebuie, do sklepów żydow­skich dobrą y pobożną kupią raiąc, zawodzą”.

A teraz, przechodząc do rzemieślników, rozpoczyna Miczyński od cechu i rzemiosła kusmierskiego, które jest „napożyteczniejsze i napotrzebniejsze”. „Byli zaiste przed laty panowie Kuśnierze w wielkiey sławie, byli zamożni w bogactwa z wielkim pożytkiem Rzeczyposp., czego w Krakowie świadkami Sukiennice, Cekauzy, Smatruz (Schmettcrhaus),które za ich powodem stanęły”. Teraz niektórzy z nich, …przez „bezecne Żydy“, przyszli prawie do ostatniej nędzy, albo się na wieś albo do miasteczek wyprowadzić musieli. Kto nie wierzy, niech się zapyta w Krakowie. „Naprzód bowiem, acz wszędy, ale mianowicie w Krakowie nazywali sie ci zdraycy Ku­śnierzom wrzekomo sługami, biorąc u nich futra, a do szlachty po gospodach roznosząc y przedaiąc”. Potem kredyt sobie u nich zjednawszy, zaczęli z futrami po jarmarkach jeździć. Nawiązawszy znajomość ze szlachtą, futra kuśnierzów za swoie własne udawali, „a uczciwe rzemieslniki, gdzie mogli, z sławy odzierali”. Wyrobiwszy sobie kredyt u kupców, „Żyda iakiego, chłopa wielkiego z brodą, dostatnie y w czapkę aksamitną ubrawszy, kupce do niego, mianuiąc go Moyzeszem, Łazarzem, abo Markiem etc. bogatym, zwodzili na od­bycie towaru. Tak wydarszy im (kuśnierzom) y kredyt y to­wary z ręku, teraz zaieżdżaią po Jarmarkach, wszystkie iako sie wyzszey wspomniało, towary kosmate Rysie, Sobole, Bo­bry, Gronostaje, Kuny, Popielice, Króliki, Lisy y inne zaku­piwszy, dopiero im szczupło udzielają, iakoby okrawek jakich, niemal za troie pieniądze, niż sami od kupca postronnego wzięli.

„Nie dosyć na tym. Towary wyrobione y futra gotowe lisie, ślamowe y grzbietowe, Królikowe, Smusowe, przeciwko prawom y przywileiom, z Czech, Morawy, Niemiec przywo­żą… Cimel żyd Krakowski…zakupiwszy przez swoie faktory materye Kuśnierskie, w Krakowie wyrabia a po jarmarkach rozsyła. Ox zaś szaty podszyte stare, w lichwie przepadłe, abo zamachlowane, rozpara, a przydawszy troche futra no­wego, bądź Sobolego, bądź Rysiego, bądź inszego, abo „też Axamitu abo sukna iakiego, według; potrzeby materyey, cud­nego, za nowe przedaie. Toż czyni y barziey nad niego Le­wek Markowicz… Nakoniec Bobry wszystkie zakupuiąc, po Jarmarkach czapki białogłowsakie, którymi się przed tym ubo­gie wdowy Kuśmerki y Kuśnierze żywili, teraa Żydzi y, Ży­dówki wyrabiaią, odiąwszy uczciwe pożywienie Chrześciańskim Białymgłowom. Temi y inszemi cherchelami do ubó­stwa to zacne rzemiosło przywiedli. To macie, panowie Ku­śnierze, pożytek społku waszego z Żydami, y dopiero widzi­cie iaśnie, że wam iest barzo niezdrowy”.

Złotnicy dostatkiem i sławą rzemiosła kwitnęli przed laty, a teraz nie znajdziesz w miastach koronnych złotnika, bogatego. „Założyli Żydzi swoie kramy, założyli warstaty; złotnicze: skupuią Czerwone złote, talery, portalerki, poszosne, potroyne grosze y pułgroszki stare, a zlewaiąc z miedzią białą, robią łańcuchy wrzekomo szczerozłote, manele, nosze­nia, rostruchany, kubki, pierścienie, Ferety, śrebro stołowe etc. a za prawdziwe Chrześcianom przedaią, z wielką rzemięsła złotniczego szkodą. Drugi (pożytek), iż nad dekret naiaśnieyszego Króla j. M. ZYGMUNTA III handluią złotem, srebrem, mianowicie robotą nową, y ubiegaią ubogie rzemiesłniki do kupców y stanów szlacheckich z takimi robotami, tak coby oni podczas z małym, urobkiem przedawać mogli na poży­wienie swoie, to im Żydowie ciekawością swoią odeymuią; choć w dekrecie mianowanym dołożono, aby na iakimbykolwiek mieyscu takowe roboty nowe u nich ku przedaniu sie pokaźały, tak iawnie iako y pokątnie, urzędnie im były brane. Trzeci, iż złoto y śrebro na inszy kształt y breły zlewaią, skupiwszy ie bądź kradzione kościelne y świeckie, bądź ja­kimkolwiek inszym sposobem nabyte… Czwarty, iż nie ucząc sie rzemiosła złotniczego, ani według porządkow iego nastę­pując, wielką szkodę Scheydowaniem czynią. Piąty, Brant Olkuski y z inąd skupuią, y srebra wszelakie pod utraceniem tego wszytkiego według dekretu wyzszey mianowanego, z wielką szkodą wszytkiey Korony Polskley odpalaią. Szó­sty, nie tylko sami przez sie roboty wszelkie złotnicze od­prawiają (a nigdy bez fałszu na oszukanie wszelakich sta­nów), ale y przez czeladź złotniczą, którą przemawiaią y przepłacaią: a zatym pełne sklepy złotniczych towarow maią: które y po kamienicach roznoszą… Siodmy, co ćwierć roku, to sobie cenę złota y srebra ustawiają, skupuiąc ie swym ciekawym od domu do domu bieganiem a cenę podnosząc, y przedaią iako chcą: a ubogi Złotnik kiedy ma trochę ro­boty, nie może sie dokupić y z szkodą swoią musi robić. Osmy, czego sami nie zrobią, daią miedzy partacze, y tak pofałszowawszy, udaią za dobrą robotę złotniczą z wielkim uszczerbkiem sławy tego zacnego rzemiosła”,

Cech krawiecki też przez Żydów przyszedł do nędzy. „Zwierzyna (= rzadkość) to uczciwemu Mieszczaninowi rze­miosła tego, gdy mu sie robota (zwłaszcza tu w Krakowie) trafi, Żyd nie tylko żydowskich ale y Chrześcianskich tak szat gotowych, iako y materiy do wyrabiania ma pełno. Do tego roboty gotowe wyrobione iawnie po rynku noszą. Więc w sklepach rozmaitych robot, których dostatkiem inaią, męzkich y białogłowskich, do wszelakiego ubioru y ochędostwa należących, odbywaią. Nadto barwy (= liberyę) na pachołki, w domach porobione, rosprzedaią gotowe. Nakoniec po sklepach strzegą, gdy Krawiec z kimkolwiek przyidzie takiey materiey kupować, a wypytawszy sie czego potrzebuie, odwodzą do gotowych szat do żydowskich sklepów: zaćzym on kupiec y kupca y Krawca zaraz opuściwszy, do Żydów odchodzi y tam gotowe kupuie”.



  PRZEJDŹ NA FORUM