Powstanie Styczniowe – chybiony patriotyzm i spustoszenia w świadomości narodowej współczesnych Pola
240

nowym faktem historycznym, w paśmie tej samej natury faktów, nieuniknionych w stosunku między narodem ujarzmionym i ujarzmiającym; – żaden przeto historyk nie uzna, iżby ciż organizatorowie spełnili zbrodnię przeciw Rossyi, Żaden przeciez nie zaprzeczy, iż czyn w tych warunkach pomyślany i wykonany, był zbrodnią przeciw ojczyźnie, skoro bój chociażby najzaeiętszy, nie mógł doprowadzić do zmuszenia Rossyi, iżhy ona wyrzekła się swej władzy nad Polską, – musiał zaś pociągnąć za sobą ruinę całego kraju i długi szereg ciężkich prześladowań. Ten czyn nosił na sobie jeszcze wyraźniejszą cechę zbrodni przeciw ojczyźnie skoro jednocześnie był widocznym rokoszem kilkudziesięciu, a chociażby kilkuset jednostek przeciw jawnej woli całego kraju (uwaga red.: Analogie ze spiskiem podchorążych z 1831 r. nasuwają się same.). Całe przecież społeczeństwo polskie od lat 30 uwydatniało swą niechęć do wznawiania orężnego boju z Rossyą, w obec przeświadczenia o niepodobieństwie jej pokonania. Organizatorowie spisku nie uszanowali tej woli, lecz stawiając swoją wyżej nad wolą ogółu, w jego imieniu wyzwali Rossyę, chociaż do tego wyzwania nie mieli od kraju żadnego mandatu, a nawet dobrze pojmowali, ze przeważna większość narodu, jest tej awanturze przeciwną.
Nie powstrzymała ich na chwilę myśl, że w razie energiczniejszej postawy stronnictwa konserwatywnego mogliby wywołać rozdwojenie, a być może wojnę domową na ziemi polskiej wobec wojska rossyjskiego, – klęskę jeszcze straszniejszą dla narodu od wszystkich jakie później poniósł, a zażegnaną przez bierną postawę rzeczonego stronnictwa późniejszemi z jego strony ofiarami okupiona.Pozostawili więc po sobie smutną pamięć, zwłaszcza przy ocenianiu ich czynu ze stanowiska moralności politycznej. Pod tym bowiem względem złożyli dowód, iż o obowiązkach względem kraju żadnego nie mieli pojęcia. Nie mieli też pojęcia ani o obowiązkach “rządu”, chociaż w przeddzień wybuchu, doniosłe miano “rządu narodowego” przywłaszczyć się poważyli, ani o obowiązku ciążącym na każdej władzy, względem tych, którzy się jej poddali. Każdy rząd ma obowiązek obliczyć siły i środki do zadania, jakie wskazuje społeczeństwu, którego jest wyrazem; – każdy rząd kraju, nawet mającego pełną samoistność państwowa, spełniłby zbrodnię stanu, ilekroć powołałby naród do walki widocznie nie równej, niewątpliwie prowadzącej do klęski, lub ilekroć zaniedbałby zgromadzić odpowiednie środki wojenne, w obec równomiernych sił nieprzyjacielskich.
Organizatorowie spisku nie zwrócili uwagi, iż wypowiedzenie wojny tak potężnemu mocarstwu jak Rossya, wobec

241

sił jakiemi rozporządzali, musiałoby nosić w historyi miano zbrodni, nawet w tym razie, gdyby byli rządem niepodległego państwa polskiego; wojna zaś nie była przez cały naród uznaną za jawną konieczność.
Sprzysiężonych zaś, a więc tych, którzy uznawali ich władzę, okłamali i oszukali w najhaniebniejszy sposób; wciągali ich bowiem do sprzysiężenia, mamiąc poważnemi siłami do rozpoczęcia boju gotowemi, których przecież nie mieli, i zapewnili ich, że broń wraz z amunicyą i wszelkiemi przyborami wojennemi jest przygotowana i będzie dostarczoną na czas do miejsc wskazanych na formowanie oddziałów, a jednak ani broni, ani amunicyi nie sprowadzili do kraju. Tych więc, którzy im ślepo zaufali, wysłali do lasów z gołemi rękami na nieuniknioną rzeź przez wojska rossyjskie, przeciw którym rzeczone oddziały nie miały nawet czem się bronić. I utworzywszy z tych nieszczęśliwych kilkanaście nieuzbrojonych grup, mieli śmiałość ogłosić, iż rozpozzęli wojnę o niepodległość ojczyzny! Pomocy zagranicznej oczekiwać nie mogli i nie oczekiwali; jak to bowiembędzie opowiedzianemwnastępującym paragrafie, nawet Francya poczytywała ruch powstańczy za przedwczesny i dla jej ówczesnych kombinacyi dyplomatycznych szkodliwy; – rozwinęła zaś swą akcyą dyplomatyczną w sprawie polskiej dopiero w kilka tygodni poźniej , i nie z uwagi na lejącą się krew w Polsce, ale wskutek konwencyi prusko-rossyjskiej, a więc faktu, którego w chwili wybuchu powstańczego nikt przewidzieć nie mógł, którego przeto nie przewidywali organizatorowie spisku. Późniejsze działania dyplomatyczne Napoleona III, nie mają więc żadnego wpływu na złagodzenie ciężkiej winy rzeczonych organizatorów.
Co zaś najsmutniejsza i co przychodzi wyrazić z najżywszą boleścią, ci z przywódzców sprzysiężenia, którzy stali na jego czele w ostatnich miesiącach przed wydaniem hasła do powstania, przystępowali do dzieła w złej wierze pod tym względem, iż sami nie łudzili się bynajmniej co do rezultatu krwawej awantury, w jaką kraj wtrącali, – pomimo to jednak, nie przestawali pociągać do swych szeregów zapewnieniami niewątpliwego nad Rossyą zwycięztwa.
Przy zetknięciu z ludźmi trzeźwiejszego poglądu, do stronnictwa konserwatywnego należącymi, nie będąc w możności odeprzeć argumentów wykazujących niepodobieństwo pokonania Rossyi, a nawet podołania jej wojsku stojącemu w Polsee, ostatecznie sami nie przeczyli, iż powstanie nie doprowadzi narodu polskiego do niezawisłego bytu państwowego. Gdy zaś pytano ich wtedy, dla-

242

czego chcą wywołać powstanie, które pokryje kraj gruzami i sprowadzi rozlew krwi najzupełniej bezużyteczny, a następnie teroryzm rossyjski, – odpowiadali: “iż rozlew krwi będzie właśnie bardzo użytecznym, że stał sie nawet koniecznym, w obec kompromisu z Rossyą, jaki margrabia przeprowadzić usiłuje“. Stronnictwo konserwatywne,- mówili dalej, – stoi wprawdzie dotychczas przy aspiracyach narodu temu kompromisowi przeciwnych, czy jednak przy nich wytrwa, jest dla nas rzeczą bardzo wątpliwą, a nawet przewidujemy, że znużone agitacyą polityczną, prędzej lub później poprze margrabiego.
W naszem przekonaniu jest więc zagrożoną wierność dla sztandaru, przy którym stojąc wytrwale, naród polski niósł od lat stu niezliczone ofiary dla jasno wytkniętego celu, i żył wielkiemi swemi ideałami (uwaga red.: Że program Wielopolskiego nie musiał przekreślać dążeń narodowych łatwo czytelnik wywnioskuje ponownie czytając myśli Z. Balickiego o walce poprzez pracę i postawach polityków pruskich wobec utraty suwerenności. O szkodliwości niemądrego “życia ideałami” świadczą losy narodu polskiego, w których istotną rolę odegrał opisany przez tego autora wyniszczający naród polski prymat uczucia nad rozumem w polityce.). Tego zaś, aby przeważna większość narodu przyjmując kompromis z Rossyą, odstąpić miała od rzeczonego sztandaru, nie możemy dopuścić za żadną cenę. Stanowcze i skuteczne zapobieżenie, aby ten kompromis nie mógł być przeprowadzonym, poczytujemy więc za nasz obowiązek względem idei polskiej i względem ojczyzny. Wywołując powstanie, do którego czynimy przygotowania, spełniamy ten obowiązek w przekonaniu, iż dla stłumienia naszego ruchu, Rossya nietylko kraj zniszczy, ale nawet będzie zmuszoną wylać rzekę krwi polskiej; – ta zaś rzeka, stanie się na długie lata przeszkodą do wszelkiego kompromisu z najezdcami naszego kraju; nie przypuszczamy bowiem, aby nawet za pół wieku naród polski puścił tę krew w niepamięć, i aby wyciągnął rękę do nieprzyjaciela, który tę rzekę wypełnił krwią polską” *).

_______________

*) Własne wyrazy Stefana Bobrowskiego, ówczesnego naczelnika miasta Warszawy w organizacyi spiskowej, – tego samego, który w r. 1863 z ręki hrabiego Adama Grabowskiego w pojedynku zginął, wypowiedziane w rozmowie ze mną, w późnej jesieni 1862 r., w mieszkaniu Karola Ruprechta. Do tej zaś rozmowy z Bobrowskim, którego przedtem nie znałem, a później nigdy nie spotkałem, przyszło sposobem następującym: Ruprecht, niewątpliwie postać najczystsza i najzacniejsza wśród stronnictwa ruchu, do którego przystąpił w celu zupobiegania o ile się dało, aby w działaniu sprzysiężonych, rewolwer, nóż i trucizna nie grały przeważnej roli, był moim znajomym, jeszcze od chwili, w której powrócił z kopalni syberyjskich. Widywałem go dość często w ciągu lat 1861 i 1862, niejednokrotnie przeto rozmawiałem z nim o klęsce, grożącej krajowi w razie wybuchu powstania, przygotowywanego jawnie. Zgadząjąc się z memi poglądami, objaśniał mnie, iż wszystkie jego usiłowaniado zwrócenia młodzieży ku pracy organicznej i do skłonienia jej, aby porzuciła myśl powstania, pozostały bez żadnego wpływu (uwaga red.: Postawy pracy organicznej nie dawały nigdy w narodzie polskim takiego szacunku otoczenia jak bohaterszczyzna. Tylko czy dla poważania wśród osób, które pusto mają w głowie wolno było cały naród pchać ku pewnej klęsce?).
“Czyż między wami są sami szaleńcy, czyż niezbite argumenta wykazujące szkodliwość zbrojnego ruchu, nie mogą znaleść posłuchu u ludzi sfanatyzowanych wprawdzie, ale bądź co bądź ojczyznę na swój sposób kochających i do poświęcenia się gotowych, – czyż między wami nie ma ludzi uczciwych, których powinnaby przerazić i powstrzymać myśl, iż poślą na rzeź tysiące patryotów, a jednocześnie spełnią zbrodnie przeciw własnemu krajowi, a nawet mogą zgubić sprawę polską” – rzekłem raz do Ruprechta. Spróbuj rozmówić się z nimi- odpowiedział, może będziesz szczęśliwszy odemnie , bardzo o tem wątpię, ale spróbój, – ułatwię ci widzenie się z nimi”. Przyjąłem tę propozycyę i w dniu oznaczonym zastałem u niego Bobrowskiego i dwóch innych całonków komitetu centralnego, zajmujących w organizacyi spiskowej stanowiska najbardziej wpływowe. Nie podaję ich nazwisk, niewiedząc czy i gdzie żyją. Rozmawiatem wówczas z nimi parę godzin, – wreszcie Bobrowski zamknął tę rozmowę wyrazami oznaczonemi w tekscie cudzysłowem, – przytoczonemi prawie dosłownie, bo całą rozmowę do dziś dobrze pamiętam.
243


Tak więc, program margrabiego niewcześnie stawiony, stał się ostatecznie jednym z przeważnych względów, przywódzcami sprzysiężenia kierujących, a przynajmniej oddziałał szkodliwie na umysły gorące, nigdy i nigdzie nie liczące się z rzeczywistością.
Pod wpływem nieuzasadnionej obawy, jakoby wśród ówczesnego społeczeństwa polskiego ów program mógł zagrozić ideałom i .sztandarowi narodu, młodzież zawsze i wszędzie za pohopna do czynu, a zarozumiała, – poczytała za obowiązek stanąć na straży idei polskiej. Pod hasłem tej idei działała zarówno przeważna część przywódzców i każdy z przystępujących do sprzysiężenia. Pierwsi, wytłumaczywszy sobie, iż ową ideę nieinaczej ocalą od zguby, jak wywołując rozlew krwi, nie cofnęli się przed krokiem, który poczytywali sami za widoczne szaleństwo. Obawa odstępstwa przeważnej części narodu od jego stuletnich aspiracyj politycznych, którą podnosili w najlepszej wierze i z głębokiego przeświadczenia, przeważyła na szali. Nie cofnęli się nawet przed myślą, że zdradzają zaufanie sprzysiężonych, że ich posyłają na śmierć, że na cały kraj sprowadzą szereg klęsk; – i spełnili największe szaleństwo a zarazem ciężką zbrodnię na własnej ojczyznie, byleby kompromis Polski z Rossyą na długie latu uniemożebnić. Ich wina jest więc tak dalece widoczną i tak wielkiej doniosłości, iż nawet owa obawa, aby program margrabiego nad rzeczonami aspiracyami narodu nie odniósł zwycięstwa i wpływ tej obawy jakiemu ulegali, nie mogą być przyjęte w charakterze okoliczności łagodzących.
Wykazując wszakże jeden z główniejszych powodów wydania hasła do zbrojnego powstania, uwydatniają one zarazem, że część

244

odpowiedzialności za wypadki z r. 1863, spada na margrabiego, który acz z pobudek gorącego patryotyzmu , występując ze swym programem przedwcześnie, wywołał oburzenie w gorących umysłach, i bezwiednie pchnął je na szaloną drogę.

b) Kierownicy powstania.

Fakt wypowiedzenia posłuszeństwa monarsze rossyjskiemu ze strony kilkudziesięciu tysięcy sprzysiężonych, poparty ustanowieniem tajnego “rządu narodowego” i ogłoszoną przezeń odezwą, musiał przedewszystkiem wywołać represyjne środki rządowe; – o prowadzeniu bowiem formalnej wojny między Polska i Rossyą nie mogło na seryo być mowy, w obec nie istnienia armii polskiej, zdolnej w otwartym boju zmierzyć się z armią nieprzyjacielską.
I w istocie, w ostatnich dniach stycznia 1863 r. sam rząd mniemał, iż ruchome kolumny wojska w krótkim przeciągu czasu otoczą i wezmą w niewolę każdy z kolei oddział powstańczy, najczęściej kryjący się po lasach. Dowódzcy wojska rossyjskiego nie spełnili jednak zadania z odpowiednim pospiechem; – co nie da się wytłumaczyć inaczej, jak złą wolą, a raczej chęcią przedłużania operacyi przeciw rzeczonym oddziałom, w celu zwiększenia osobistych materyalnych korzyści i liczby nagród, któremi monarcha rossyjski w podobnych razach zwykł szczodrze szafować.
W obec biernej postawy całego narodu, przerażonego myślą o groźnych dla kraju następstwach, ruch kilkunastu tysięcy ludzi nie dozwalał przewidywać, iżby mógł przybrać cechy zdarzenia dziejowego, a nawet wywołać akcyą dyplomatyczną mocarstw zachodnich.
Wprawdzie dzienniki berlińskie, a zwłaszcza półurzędowe i za wskazówkami ministrów idące, na pierwszą wiadomość o wybuchu powstania, przeceniając siły powstańców, usiłowały temu ruchowi nadać doniosłość jakiej rzeczywiście nie miał. Wprawdzie opinia publiczna w Anglii oświadczała się wyraźnie przeciw systematowi, stosowanemu przez rząd rossyjski w Polsce od lat 30tu, li nawet w odpowiedzi na interpelacye w parlamencie, ministrowie królowej wyrażali się ostro przeciw Rossyi i przeciw polityce przez nią w Warszawie prowadzonej, czyniąc zarazem nacisk na pogwałcenie warunków traktatu wiedeńskiego, prawa narodu polskiego określających.
Cała przecież dyskusya w obu izbach nieupoważniała do wnioskowania, iżby Anglia chciała sprawę polską popierać lub podnosić. Z postawy dziennikarstwa pruskiego i organów opinii publicznej w Anglii, umysły trzeźwiejsze w Polsce mogły więc wyprowadzić ten
245

jedynie wniosek, iż zarówno nad Tamizą jak i nad Sprewą, upatrywano w ruchu warszawskim środek do utrudnienia, a być może do umożebnienia aliansu między Francyą i Rossyą, upragnionego podówczas zarówno w Petersburgu i w Paryżu , a odkładanego jak przypuszczano, do chwili uspokojenia Polski.
W obec dyplomatycznych rokowań gabinetu petrsburskiego z Napoleonem III w przedmiocie rzeczonego aliansu , i oględniejszej postawy tegoż monarchy w rozmowach z Polakami od początku manifestacyj warszawskich, szerzyło się w kraju przeświadczenie, że z jednej strony kluczem do ustępstw rossyjskich i powodem udzielenia reform, jest właśnie zrozumiana przez Rossyą doniosłość ścisłego przymierza z Francyą , że więc zmiana systemu rządzenia Królestwem kongresowem, następuje dla wyzszych względów zagranicznej polityki rossyjskiej; – z drugiej zaś strony, że nie przebierając w środkach mogących temuż przymierzu zapobiedz, Prusy i Anglia pragną w tym celu wyzyskać ruch polski, a mianowicie rozlew krwi nad Wisłą, mogący nie pozostać bez wpływu na opinią publiczną i na samego cesarza Francuzów.Niezwykła ilość złotej monety pruskiej, podówczas w Warszawie cyrkulująca, naprowadzała zresztą na myśl, ze pomiędzy organizatorami spisku, mogli działać tajni agenci gabinetu berlińskiego, skoro insurekcya w Polsce przychodziła w samą porę dla powyższych jego widoków, i skoro na pierwszą wiadomość o powstaniu, prasa pruska usiłuje mu nadać pierwszorzędne polityczne znaczenie. Nikt przeto w kraju nieoczekiwał nawet dyplomatycznego wmięszania się Prus lub Anglii w sprawę polską *), – nie mogli więc na nie liczyć ani organizatorowie spisku, ani przywódzcy zbrojnego ruchu w pierwszych tygodniach po wysłaniu sprzysiężonych do lasów.

___________

*) O jakiejkolwiek pomocy ze strony Prus, nie mogło być mowy; powszechnie zaś wiedziano, że Anglia odstąpiła sprawy polskiej na kongresie wiedeńskim, przeszkodziła zaś wmięszaniu się w tę sprawę Francyi i Austryi w r. 1831, – i niedozwoliła podniesienia tejże sprawy podczas wojny krymskiej, co nawet wpłynęło na spieszne ukończenie owej wojny, a nawet na samą osnowę traktatu paryzkiego. Pamiętano wreszcie, że gdy wśród owej wojny, mocarstwa sprzymierzone udecydowały formowanie pułków jazdy polskiej przy wojsku tureckiem, i gdy jenerał Zamoyski pragnąc tej formacyi nadać charakter dawnych legionów polskich, udał się do Londynu z żądaniem, aby one otrzymały sztandar z orłem białym i pogonią, lord Palmerston tego żądania nieprzyjął, odpowiadając: “voulez Vous donc monsieur le Comte nous brouiller avec la Russie.”
246

Z tem większem natomiast natężeniem oczekiwano w całym kraju na wiadomość, w jaki sposób względem ruchu powstańczego w Polsee oświadczy się Napoleon III. Jego zapatrywania na sprawę polską były powszechnie znanemi, a chociaż w ciągu dwóch lat poprzednich jego postawa stała się widocznie oględniejszą, i dla Rossyi przyjaźniejszą, wiedziano przecież, iż taż sprawa jest osią całej jego polityki, że więc swych zapatrywań nie zmienia, ale je odkłada do sposobniejszej pory. Gorączkowa niecierpliwość, z jaką podówczas cały naród wyglądał wiadomości z Paryża, była więc usprawiedliwioną. Z równą gorączkowością musieli zwracać oczy ku Francyi organizatorowie spisku, po zapewnieniach otrzymywanych od jenerała Wysockiego i od innych wychodzców, majacych wstęp do księcia Napoleona, który jak wiadomo sympatyzował ze stronnictwami ruchu w różnych krajach, a w swych rozmowach bezwątpienia mniej oględny od cesarza Francuzów, nie wywierał uspakajającego wpływu na umysły rzeczonych organizatorów (uwaga red.: Pozostaje zapytać jakiej istotnej, mającej naczenie dla wyniku konfrontacji zbrojnej spiskowców z Rosją, pomocy mogła udzielić Francja, oddzielona od ziem Królestwa kilkoma granicami i setkami kilometrów – nie pierwszy raz w rachubach powstańczych łudzono się, że sojusznik, z którym brak wspólnej granicy, cokolwiek znaczy.).
Miała podówczas sprawa polska bardzo wielu przyjaciół wśród inteligencyi francuskiej, jak wiadomo, rządom drugiego cesarstwa mniej sprzyjającej, podnoszącej przeto skwapliwie każdą chwiejność w jego zagranicznej polityce. Oględna postawa Napoleona III w obec rozlewu krwi nad Wisłą, nie harmonizująca z usiłowaniami jakie poprzednio czynił dla podniesienia kwestyi polskiej, poczytywaną była przez opozycyą francuską za szczególną sposobność wykazania chwiejności jego polityki (uwaga red.: Sprawa polska od zawsze była dla państw europejskich narzędziem prowadzenia polityki, a nie jej celem – i Polacy powinni to wreszcie pojąć. W rozgrywkach politycznych z republikami bananowymi i dzikimi plemionami nie ma miejsca na przyjaźń – a Polacy od zawsze byli dla “zachodu”, na którego pomoc liczyli, bądź jednym bądź drugim.).
Sympatya .dla Polski i antypatya do rządów napoleońskich, były jednocześnie wprowadzone w grę. Podniosły się przeto w prasie i w obu Izbach gorące za sprawą polską głosy, zarzucające cesarzowi, iż tę sprawę opuszcza. W odpowiedzi na te .interpelacye, minister stanu w imieniu monarchy oświadczył, iż utrzymanie dobrych stosunków ze wszystkiemi mocarstwami jest pierwszym interesem Francyi, a więc pierwszym obowiązkiem jej rządu, – wyrażając, iż Polacy powinni oczekiwać polepszenia swego losu od dobrych usposobień cesarza Aleksandra II, zamiast mu stawiać przeszkody, lub szukać tego polepszenia drogą wątpliwą, a nawet nie mogącą ich doprowadzić do pożądanego celu.
To oświadczenie, zadając stanowczy cios nadziejom przywódzców powstania, przekonywało kraj, iż ruch nie otrzyma żadnej pomocy z zewnątrz, że więc będzie stłumiony najpóźniej za kilka tygodni, – zaczynające zaś myśleć o zgrupowaniu się na nowo stronnictwo konserwatywne mniemało, iż z biernej postawy jaką względem tegoż ruchu zachowuje, będzie mogło wysnuć wkrótce

247


tytuł do oświadczenia rządowi, że ma zasadę do korzystania z ogłoszonych reform.
Zaszedł wszakże fakt nieprzewidywany a najwyższej doniosłości politycznej, który radykalnie zmienił nietylko postać rzeczy w Polsce, ale nawet ówczesną politykę całej Europy. Przybył mianowicie do Warszawy jeden z wyższych wojskowych pruskich w celu wykazania W. księciu Konstantemu, iż powstanie polskie jest do tego stopnia potężnem , ze Rossya o własnych siłach nie da mu rady, – że ono może Polskę doprowadzić do niepodległości, a więc narazić cesarza Aleksandra na terytoryalne straty, ze przeto król pruski ofiaruje Rossyi zbrojną pomoc przeciw powstańcom, i w tym celu pragnie przedewszystkiem porozumieć się o warunki układu, mającego określić sposób wspólnego działania, w razie gdyby panowanie Rossyi nad Wisłą było zagroźenem. Projekt tego układu był pierwszym pionem poruszonym na szachownicy politycznej przez dzisiejszego kanclerza cesarstwa niemieckiego, który świeżo objąwszy przewodnictwo gabinetu berlińskiego, rozpoczynał właśnie swą wielką grę, uwieńczoną jak wiadomo zadziwiającem powodzeniem.
Wielki ksiązę Konstanty nie uznawał wprawdzie potrzeby zapewnienia Rossyi pomocy obcego wojska przeciw ruchowi, który armia zebrana w Królestwie była w możności stłumić w ciągu Kilku tygodni; jenerał pruski pospieszył przecież do Petersburga, gdzie oświadczenie gabinetu berlińskiego skwapliwie przyjęto, i z niedającym się wytłumaczyć pospiechem podpisano słynną konwencyę prusko-rossyjska.
Z samej natury rzeczy, ta konwencya udaremniła wszystkie poprzednie rokowania gabinetu petersburskiego z Napoleonem III i rozbiła alians będący celem tych rokowań, stawiając zaś zarazem w obec całej Europy fakt dokonany: ścisłe przymierze odporne dwóch północnych mocarstw; – musiała wywrzeć wszędzie wielkie wrażenie. Nie ma wątpliwości, ze sprawa polska tak dla Prus jak dla Rossyi była jedynie środkiem prowadzącym do innych politycznych celów, nie zaś celem tego przymierza; – niepodobna bowiem przypuszczać, aby w gabinecie petersburskim tak samo jak w Berlinie, miano wiadomości niedokładne o liczbie i rodzaju uzbrojenia polskich powstańców, lub iżby wątpiono o dostateczności siły zbrojnej, przeciw nim działającej, – izby wreszcie obawiano się interwencyi lub chociażby akcyi dyplomatycznej mocarstw zachodnich, zwłaszcza po oświadczeniu rządu francuskiego, wyraźnie odejmującem powstańcom nadzieję jakiejkolwiek pomocy. Dotych-

248

czas nie wiadomo, jakich korzyści szukała w tem przymierzu Rossya, jest wszakże rzeczą widoczną, że ono poddało ją w pewną zależność Prus, skoro odtąd była zmuszoną popierać wszystkie polityczne kombinacye gabinetu berlińskiego, a przynajmniej na nie przyzwalać, i skoro rzeczone przymierze pozbawiając ją na lat 15 swobody działania, doprowadziło wreszcie do tego, iż przykuta do polityki księcia Bismarka, musiała patrzeć obojętnie na przeprowadzane przezeń na kontynencie zmiany, które nie poszły przecież po jej myśli, a nawet zagroziły po części jej własnym interesom.
Można więc przypuścić, że najpóźniej za lat 50 sama Rossya zacznie się dziwić skwapliwości, z jaką gabinet petersburski do owego przymierza przystąpił, a jej własni historycy osądzą, iż przez nie polityczną grę Prus bardzo ułatwił.Rzeczywiście bowiem książę Bismark skrępował tem przymierzem politykę Rossyi w wielkich kwestyach europejskich, ubezpieczył z jej strony swe kombinacye polityczne, – uniemożebnił jej alians z Francyą, a nawet między te dwa mocarstwa rzucił kość niezgody. Pod każdym więc względem odniósł, świetne polityczne zwycięstwo, i z owej konwencyi wyłącznie wyciągnąć korzyść; – w dodatku zaś nadał powstaniu charakter zdarzenia dziejowego, międzynarodowego, skoro je uznał za wojnę między narodem polskim i rossyjskim do tego stopnia w swych wynikłościach groźną, że aż wymagała interwencyi trzeciego mocarstwa (Prus), – skoro tę interwencyą jawnie zapowiedział, jej warunki w układzie dyplomatycznym określił, a więc pierwszy spełnił czyn, tę interwencyą rozpoczynający.
Sama przeto Rossya, podpisując tę konwencyą wywołała burzę dyplomatyczną ze strony wszystkich mocarstw europejskich, burzę bardziej dotkliwą dla jej dumy państwowej niż groźną dla jej granic, – burzę, której zażegnanie nieprzyszło bez trudu, a która odwróciła uwagę petersburskich mężów stanu od kwestyi holsztyńskiej i szlezwiekiej, niezwłocznie przez księcia Bismarka poniesionej, i załatwionej niekoniecznie zgodnie z interesami narodu rossyjskiego.
Ze stanowiska pruskiego rzeczona konwencya była więc pomysłem niezaprzeczenie genialnym; – ze stanowiska zaś rossyjskiego wyraźnym błędem politycznym. Niezwłoczna zmiana postawy Napoleona III jest tego pierwszym dowodem.
Ta zmiana była przecież łatwą do przewidzenia w obec groźnej doniosłości przymierza dwóch północnych potęg, druzgocącego plany Napoleona na aliansie z Rossyą opierane, i zarazem wskazującego , że odtąd w każdej swej kombinacyi politycznej spotka .
przeszkodę jednocześnie w Petersburgu i Berlinie, Zrozumiawszy

249

w ten sposób konwencya prusko-rossyjska, i przywiązując do mej znaczenie ogólno – europejskie, Napoleon III natychmiast po otrzymaniu jej odpisu, zwołał radę tajną, na której postanowił rozwinąć akeyę dyplomatyczną w celu skłonienia Austryi i Anglii do wspólnego w sprawie polskiej działania, czyli mówiąc wyraźniej do wojny, mającej na celu odbudowania państwa polskiego. Na konwencyą uwydatniającą przymierze prusko-rossyjskie, zamierzył więc odpowiedzieć przymierzem mocarstw zachodnich, i zbrojną z ich strony interwencya w Polsce. Przebieg tej akcyi nie wyszedł jeszcze z niczyjej pamięci, tu więc może być pominiętym, zwłaszcza, iż jak już wzmiankowano, został dokładnie opowiedzianym przez słynnego publicystę polskiego.
Zachodzi wszakże potrzeba uwydatnić wpływ tych dyplomatycznych rokowań Napoleona na umysły w Polsce. Pożyteczna działalność księcia Adama Czartoryskiego w Paryżu nie była przerwaną jego zgonem; – podjął ją bowiem jego syn książę Władysław. Istniejące pod jego kierunkiem “biuro polskie” zwracając baczną uwagę na kieunek ówczesnej polityki francuskiej, nie mogło oczekiwać, iżby cesarz Napoleon w owym momencie miał podnieść głos na korzyść polskich powstańców. Wyrazy przecież ministra stanu Billaut, wypowiedziane w obu izbach, zdawały się iść dalej, niż tego wymagała dyplomatyczna względem Rossyi w owym momencie oględność, dawały się bowiem tłumaczyć w ten sposób, jakoby nawet w zasadzie , cesarz Napoleon przestał przyznawać Polsce prawo do odzyskania bytu państwowego. Wywarły przeto silne wrażenie na wszystkich Polaków podówczas w Paryżu będących. Pod wpływem tego wrażenia książę Władysław Czartoryski uznał, iż nie powinien brać nadal udziału w zebraniach na cesarskim dworze, na które otrzymywał zawsze zaproszenia; podnosząc przeto owe wyrazy ministra stanu, upraszał listownie księcia Bassano, ażeby ze spisu osób zapraszanych do dworu został wykreślonym. Ten list rozgłoszony przez dzienniki, a czyniący bez wątpienia zadosyć łatwym do pojęcia względom godności narodowej, uwydatniał zarazem, że wedle zdania księcia Czartoryskiego zaszedł w polityce Napoleona III zwrot ku Rossyi tak dalece wyraźny i stanowczy, iż nawet stosunki towarzyskie tegoż księcia z dworem przestały mieć racyą bytu, że więc je przecina, skoro nie mogą przynieść żadnej korzyści dla sprawy polskiej.
Zanim rzeczony list księcia Czartoryskiego miał czas rozejść się po kraju, gdzie byłby niewątpliwie jeszcze silniejsze niż na Polaków w Paryżu wywarł wrażenie, a tem samem powściągnął

250

bardzo wielu od stawania w szeregach powstańczych, i co ważniejsza przekonał stronnictwo konserwatywne, iż przyjęta przezeń postawa bierna jest pod każdym względem odpowiednią, – zaszły opowiedziane wyżej fakta: konwencya prusko-rosssyjska i postanowienie przez Napoleona IIlgo na owej Radzie tajnej powzięte. Zaraz nazajutrz po jej posiedzeniu, został książę Czartoryski powiadomionym o radykalnej zmianie położenia politycznego. Z rozkazu samego cesarza, przyboczny jego sekretarz objaśniając księcia Czartoryskiego o rozpoczynanej akcyi dyplomatycznej, przyjmującej ruch zbrojny nad Wisłą za punkt wyjścia do postawienia sprawy polskiej na porządku dziennym polityki napoleońskiej, oświadczył mu zarazem, że gdy porozumienie między mocarstwami zachodniemi wymaga pewnego czasu, Polacy powinni przeto postarać się o to, aby powstanie nie zostało stłumienem lecz trwało dopóki interwencya zbrojna nie stanie się faktem spełnionym. Vous comprenee quil est tres difficile d’aider un homme mori, tachee donc de durer” – powtórzył kilka razy senator Mocquart w ciągu owej rozmowy. “D u r e z” mówili księciu Czartoryskiemu ministrowie francuzey, z któremi niezwłocznie zaczął się znosić i od których otrzymywał bliższe wiadomości o propozycyach Napoleona, zwracanych do Austryi i Anglii. “D u r e z” powtarzał za innemi ambasador austryacki , książę Ryszard Metternich , wyjeżdżając do Wiednia w celu ułatwienia rokowań o przymierze mocarstw zachodnich w sprawie polskiej. ~D u r e z” radził wreszcie prezes izby francuzkiej, a poprzednio prezes kongresu paryzkiego hr. Walewski, objaśniając odwiedzających go Polaków, że byt państwowy Polski przynajmniej 15 milionowej, stał się prawie nie wątpliwym.
Te wszystkie wiadomości, rozchodząc się po całej Polsce lotem błyskawicy, wskazały całemu narodowi obowiązek, przed którym cofnąć się nie mógł i przed którym rzeczywiście się nie cofnął.
Znowu bowiem losy naszej ojczyzny brała jawnie w swe ręce Francya , poczytywana podówczas za niezwyciężoną, a jej monarcha, ten sam, który oswobodził’ Włochy, przywrócił byt Rumunom i wielkie sprawy polityczne jednę po .drugiej porządkował, rozpoczynał poważną akcyą dyplomatyczną, w celu urzeczywistnienia stuletnich aspiracyi politycznych narodu polskiego.
W obec tego zwrotu polityki napoleońskiej, tem radośniej powitanego w całej Polsce, iż podówczas był już niespodziewanym, a ze swej natury zbliżał i ułatwiał wielki cel, dla którego lała się bezskutecznie krew kilku pokoleń, i zdawata się wyczerpywać niewyczerpana ich ofiarność, umysły ‘nawet najtrzeźwiejsze zostały

251

w jednej chwili zelektryzowane. Każdy bezstronny historyk przyzna, że nie mogło stać się inaczej, – nikt bowiem w społeczeństwie polskiem nie mógł i nie miał prawa, ani owej pomocy ze strony Napoleona przygotowywanej odrzucić, ani jego akcyi dyplomatycznej stanąć w poprzek; – nikt też przeszkadzać jej nie chciał. Jedni, siłą przekonania i rozumu, inni znowu instynktem i sercem, pociągniętymi zostali w kierunek wskazywany z Paryża. O kompromisie między narodem polskim i Rossyą, czyli o programie margrabiego nie mogło już być mowy, a nawet każdy Polak miał obowiązek uwydatniać, ze temu programowi jest przeciwnym, skoro tego uwydatnienia żądał Napoleon III, na własną odpowiedzialność przed sądem historyi i w obec całego świata, podejmujący zadanie odbudowania Polski(uwaga red.: Entuzjaści Napoleona i spiskowcy powinni tylko przemyśleć, czy deklarowana pomoc Napoleona może w czymkolwiek przeszkodzić Rosji – i czy wylanie rzeki polskiej krwi może dominację Rosji na terenie królestwa podważyć lub w czymkolwiek wspomóc sprawę polską, niezależnie od tego, jakie odezwy i zapewnienia płyną z Paryża.). Gdy zaś on przedewszystkiem żądał aby powstanie polskie trwało, więc zadosyćuczynienie temu żądaniu musiało się stać głównym na razie celem całego społeczeństwa polskiego.
Tylko margrabia ze swem najbliższem otoczeniem mial obowiązek wytrwać na swem stanowisku, bez względu na ową akcyą dyplomatyczną cesarza Francuzów, i spełniając ten obowiązek, złożył dowody odwagi cywilnej, przynoszącej mu niezaprzeczony zaszczyt. Każdy inny Polak nie byłby uniknął usprawiedliwionego zarzutu odstępstwa od sztandaru narodowego, gdyby wśród głośnego a poważnego podjęcia sprawy polskiej przez mocarstwa zachodnie, stanął był wyraźnie przeciw nim, po stronie kompromisu z Rossyą.
Nikt wprawdzie nie mógł oczekiwać, aby Polska zdołała, a nawet aby usiłowała zorganizować imponującą armię narodową, zwycięzającą nieprzyjaciela w otwartym boju. Nie stawiał też podobnego żądania ani Napoleon, ani żaden z mężów stanu z księciem Czartoryskim podówczas się znoszący; – takie bowiem żądanie, stawione bez względu na to, iż rząd rossyjski rozporządzał w Polsce liczną armią i policyą, byłoby w istocie wyglądało na ironię.
Dyplomacya francuzka domagała się przeto przedłużenia rozlewu krwi nad Wisłą, Niemnem i Wilią, a więc przeistoczenia krwawej awantury, wywołanej przeciw woli całego narodu przez organizatorów spisku, na krwawą manifestacyą, prowadzoną na żądanie i z wolą całego narodu i widocznie popieraną przez cały naród.
Nie ma potrzeby dowodzić, iż nawet to żądanie, acz w skromniejszych zamknięte granicach, nie było łatwem. Bez względu na trudność całe społeczeństwo polskie uznało, iż ma obowiązek uczynić temu żądaniu zadosyć, a podówczas nie mogło uznać inaczej; i złożyło nowe dowody znanej z dziejów swej ofiarności a zarazem niezwykłej energii (uwaga red.: Zapominając przy tym, że nawet największa ofiara niczego nie da, a krew polska nie służy do demonstrowania czegokolwiek komukolwiek, czego by ten nie obiecywał i czego by nie żądał.). Ludzie dobrze rozumiejący, iż naród polski

252

nie ma sił do pokonania Rossyi, zachowujący dotąd bierną względem ruchu postawę, nie zawachali się kierunek rzeczonej manifestacyi co prędzej objąć. Jedni weszli w skład zreformowanego pod ówczas tajnego rządu narodowego, drudzy zajęli miejsca w jego organach wojewódzkich, powiatowych i miejskich, inni znowu sprowadzali broń, inni wreszcie biegli do oddziałów powstańczych, by dać przykład wytrwałości i poświęcenia się dla kraju (uwaga red.: Czy raczej – nonsensownego marnowania sił w przegranej sprawie?). Dla uwydatnienia, że ruch w Polsce przeistoczył się w ruch całego narodu, a przynajmniej stał się ruchem popieranym przez cały naród, książę Władysław Czartoryski uznając tajny rząd narodowy, przyjął odeń nominacya na jawnego dyplomatycznego agenta polskiego we Francyi i Anglii. Galicya i Księstwo poznańskie nie poskąpiły w tymże celu swej pomocy. Ściągnąwszy od wszystkich mieszkańców kraju podatek narodowy, – od którego, mówiąc nawiasem, nawet Rossyanie osiedli w Królestwie uchylać się nie śmieli, i zebrawszy fundusz z pożyczki narodowej, rozpisanej na zakup broni i na podtrzymanie ruchu, nowi jego kierownicy energicznie popierani przez ogół, zdołali uczynić zadosyć podjętemu przez siebie zadaniu. Powstanie, jako krwawa manifestacya całego narodu, przetrwało dłużej, niż tego żądała dyplomacya francuzka, uwydatniając zarazem zdolność organizacyjną jego kierowników i podwładnych im organów, jedność w narodzie, treść i siłę aspiracyi politycznych, pociągających całe społeczeństwo do zadziwiającej ofiarności.
Przeważna większość tych, którzy w owej epoce usiłowali ruch podtrzymać, szła za glosem obowiązku, nie łudząc się bynajmniej nadzieją zwyciężenia Rossyi bez pomocy mocarstw zachodnich. Od trwania ruchu czynił tę pomoc zależną potężny podówczas władzca Francyi; – uznawali przeto konieczność uczynić ze swej strony wszystko, czego on od narodu polskiego wymagał (uwaga red.: Pozostaje jeszcze zapytać, czy to, czego cesarz Francji od narodu polskiego wymagał narodowi polskiemu istotnie służyło. Dalszy bieg dziejów pokazał, że Napoleon III nie miał narodowi polskiemu nic do zaoferowania, a swoją polityką, niezależnie czy prowadzoną w dobrej, czy złej wierze – zadał polskiej sprawie narodowej cios, którego naturę pojął Dmowski – naród polski w przemiany społeczne i procesy narodotwórcze zapoczątkowane rewolucją przemysłową i częściowym demontażem feudalizmu (demontażem dokonanym przez cara w ramach represji wywołanych powstaniem!) wszedł odarty z własnych urzędów i instytucji. Tych samych, o których odzyskanie dla Polaków walczył margrabia Wielopolski.). W tym braku złudzeń, i w pojęciu tego obowiązku leży niezaprzeczona ich zasługa, którą potęguje myśl, iż każde ich działanie było połączone z niebezpieczeństwem, każdy krok z narażeniem życia, wolności i majątku. Cześć więc ich pamięci! (uwaga red.: Czcząc pamięć ofiar politycznych oszustów i bezmyślnych zbrodniarzy, ofiar błędnych wyobrażeń o tym, na czym polega służba narodowi i sprawie narodowej – nigdy nie zapominajmy o naszym obowiązku – obowiązku walki o świadomość narodową Polaków, która pozwoli na właściwą ocenę nie szeregowych uczestników – ale prowadzonej polityki i decyzji podejmowanych przez przywódców. Świadomości narodowej, która nie pozwoli na mieszanie szacunku dla ofiar z afirmacją surrealizmu politycznego, stanowiącą także dziś źródło chorób toczących polskie życie polityczne.)

253


  PRZEJDŹ NA FORUM