Świadectwa przeżyć podczas śmierci klinicznej
Za: http://marucha.wordpress.com/2013/02/18/swiadectwa-przezyc-podczas-smierci-klinicznej/

Zainspirowany przez 166 Bojkota TVN zamieszczam poniższy artykuł z blogu o. Mariana Kaniora OSB na temat przeżyć podczas śmierci klinicznej. Od razu uprzedzam, że jestem sceptykiem w tej materii. Poza tym, jak na mój gust, o. Kanior używa zbyt zbliżonej do New Age terminologii.
Admin.



1.Wprowadzenie w temat

Współczesna medycyna ma trudność określenia chwili śmierci. Dawniej orzekano śmierć już wówczas, gdy ustawało oddychanie i bicie serca. Ale i tak bardzo rzadko odnotowywano „powrót kogoś zza grobu”. Dziś dzięki osiągnięciom nowoczesnej chirurgii przerwanie pracy serca nawet na kilka godzin jest czynnością rutynową. Elektroencefalograf (EEG), który służy do odczytywania pracy mózgu i jest jednym z instrumentów rejestrujących oznaki życia, wykazuje zupełnie płaski zapis, a bywa, że pacjent nadal żyje. Zatem rozróżnia się dwa rodzaje śmierci:

1) śmierć kliniczna jest to stan zaniku widocznych oznak życia organizmu, takich jak bicie serca, akcja oddechowa czy krążenie krwi. Od stanu śmierci biologicznej różni się nieprzerwanym występowaniem aktywności mózgu, możliwej do stwierdzenia za pomocą badania elektroencefalograficznego (EEG). W niektórych sytuacjach u pacjenta znajdującego się w stanie śmierci klinicznej mogą zostać przywrócone oznaki życia.

Na skutek zatrzymania akcji układu krążenia i oddechowego zostaje zatrzymany dopływ tlenu do układu nerwowego, który jest najbardziej wrażliwy na jego niedobór. W takiej sytuacji już po upływie 3-5 minut zaczynają obumierać komórki kory mózgowej.

Przyjmuje się, że przywrócenie oznak życia poprzez reanimację jest możliwe jedynie przez pierwsze 4 minuty (wyjątkiem jest stan hipotermii, wtedy ten czas może sięgać nawet 20 minut, co wiąże się z spowolnieniem metabolizmu) od wystąpienia śmierci klinicznej. Dłuższa przerwa w dostawie tlenu do komórek układu nerwowego kończy się częściowym lub całkowitym zanikiem funkcji kory mózgowej. Przywrócenie po tym czasie akcji układów krążeniowego i oddechowego może prowadzić do trwałego (nieuleczalnego) stanu wegetatywnego (PVS), czasami mylnie utożsamianego ze śmiercią mózgu.

2) śmierć biologiczna, gdy już następuje rozkład organizmu fizycznego, uniemożliwiający powrót do życia.

2.Wypadki śmierci klinicznej w dawnych wiekach.

Już w starożytnej Grecji wiedziano o doświadczeniach z życia po śmierci. Plato opisuje w Państwie historię pewnego wojownika z Pamfilii imieniem Er, którego ciało rzucono wraz z innymi zwłokami na stos pogrzebowy. W chwili gdy stos miano podpalić, Er nagle ożył. Według Platona „Wróciwszy opowiedział co widział po tamtej stronie… gdy duch z niego wyszedł, zaczął iść z wieloma innymi, aż przyszli do jakiegoś miejsca nieziemskiego, gdzie były dwie przepaście , sąsiadujące ze sobą….

Średniowieczny mnich angielski, wielebny Beda, w swojej Historii kościelnej narodu angielskiego opisał wypadek niejakiego Cunningahma z Northumbrii, który zmarł wczesną nocą. Lecz o świcie… powrócił do życia i nagle usiadł ku osłupieniu ludzi płaczących przy zwłokach żałobnych, którzy pouciekali z przestrachu. Tenże człowiek opowiedział, że wyszedł z ciała, znalazł się w niebiańskich zaświatach w towarzystwie „przystojnego mężczyzny w jaśniejącej sukni” i tak mówił dalej „Zupełnie nie miałem ochoty wracać do mojego ciała. Byłem zachwycony towarzyszami, atmosferą i pięknem miejsca, które widziałem. Nie śmiałem jednak o nic pytać, ani się sprzeciwiać memu przewodnikowi i nagle znalazłem się znów pośród żywych”.

Czternastowieczny poeta włoski Petrarka, uznany za nieboszczyka, miał być pochowany w ciągu 4 godzin, ale nagła zmiana temperatury sprawiła, że raptem drgnął, usiadł i zaczął narzekać na przeciągi. Po tym wydarzeniu żył jeszcze trzydzieści lat i napisał swoje najlepsze utwory..( I.Wilson Zycie po śmierci” s. 150-151).

3. Śmierć kliniczna we współczesnej literaturze

a. Badania R. Moodyego

Spośród współczesnych pisarzy pierwszym był Raymond Moody, który w książce „Life after Life” relacjonuje doświadczenia ludzi, którzy przeżyli śmierć kliniczną. Były to osoby o różnych poglądach religijnych, ludzie niewierzący, pochodzący z odmiennych środowisk kulturowych. Istota przeżyć była u tych osób taka sama. W momencie śmierci doświadczali, że ich ciało astralne (czysta energia z ciała fizycznego), opuściło ich ciało fizyczne i unosiło się ponad sceną. Byli w stanie obserwować i widzieć lekarzy pracujących nad ich ciałem, słyszeli głosy ich rozmów, gdy to był szpital.

To samo potwierdziła mi znajoma osoba, późniejsza siostra zakonna, która przeżyła śmierć kliniczną i wróciła na ten „padoł płaczu” Mówiła mi, że spod sufitu obserwowała lekarzy obecnych przy jej ciele, słyszała ich rozmowę itd. Z książki dr R. Moody dowiadujemy się, że osoby badane w zawieszonej pozycji doświadczali przeżycia, które określali jako „wrażenie całkowitego przeniknięcia miłością.

Inni określali to przeżycie jako „najpiękniejsze doświadczenie”. Niektórzy, gdy pomyśleli o jakiejś ukochanej osobie, znajdowali się w jej obecności. Odbierali z oddali wrażenie światła i gdy poruszali się w jego kierunku, czuli, że szybują z wielką szybkością przez tunel, przy końcu którego widzieli Chrystusa lub światło, które rozpoznawali jako Boską Opatrzność. Odczuwali obecność znajomych osób zmarłych, którzy przybyli, by ich powitać. W pewnym momencie wyczuwali istnienie drzwi czy mostu i wiedzieli, że jeżeli ten próg przekroczą, to nie będą mogli wrócić. Niektórzy byli zachęcani do powrotu ze względu nie załatwione sprawy. Często stawiali opór, gdy im nakazywano wrócić na ziemię. Następnie czuli, że wracają przez tunel światła, aby zawisnąć nad swym ciałem i gdy się zniżali, zaczynali odczuwać wrażenia fizyczne. Wszystkie te odczucia odbierali bardzo pozytywnie, tracili lęk przed śmiercią, bo odczuwali te przeżycia jako coś wspaniałego.

Niektóre osoby dostąpiły przeglądu swoje życia. Całe ich życie przesunęło się przed ich oczami nie jako film, ale jako trójwymiarowe obrazy holograficzne z najdrobniejszymi szczegółami. Doświadczały oceny swego życia. Tej oceny dokonywał nie ktoś obcy, mściwy Bóg, lecz boska świadomość, której jesteśmy cząstką, a wiec sami przyglądający się swemu życiu, tak jakby ich inteligencja została uległa poszerzeniu i połączeni z boską inteligencją. Gdy kogoś zranili, to odczuwali ból, jakiego doświadczyła osoba przez nich zraniona. I odwrotnie doświadczali radości i poczucia miłości, gdy zrobili coś dobrego, pozytywnego. Pod wpływem tego przeżycia rodziła się wielka empatia i postanowienie nie popełniania błędów, unikania złego, a czynienia dobro przez pomaganie innym. Te zjawiska potwierdzają, że istnieje jedna boska siła pozytywna. Gdy jesteśmy połączeni z Bogiem, mamy odczucie bezpieczeństwa, którego doświadczamy w nas.

b. Badania Kenneth Ringa

Badania z pogranicza życia i śmierci prowadził także Kenneth Ring, profesor psychologii Uniwersytetu Connectitut w Stors. Swój materiał przeprowadzony na 102 osobach ogłosił w 1984 r. w dwóch książkach. W pierwszej, przedstawił swoje badania zgodnie z zasadami metod naukowych przyjętych w nauce. Według dr Ringa 97 % tych, którzy relacjonowali swoje doświadczenia z pogranicza śmierci, odczuwało, że są pozbawieni ciała i prawie tyle samo podawało, że stracili poczucie czasu. W drugiej, pisanej w duchu filozoficznym, starał się dociec, jak przeżycia śmierci klinicznej wpłynęły na dalsze życie badanych osób; pozbywali się strachu, zaczynali bardziej cenić życie, nabierali silnego uczucia samoakceptacji. Wiele zaczynało prowadzić głębokie życie duchowe, Mniej przejmowali się dobrami materialnymi, stali się bardziej skłonni do miłości i pomaganiu bliźnim.

Natępnym badaczem przeżyć z pogranicza śmierci był Michał B. Sabon, docent na wydziale kardiologii Uniwersytetu Emory, człowiek wysportowany, otwarty, ojciec udanej rodziny. Swoim badaniom poddał stu dwudziestu pacjentów. Jedna trzecia badanych byli albo agnostykami, albo nigdy nie chodzili do żadnego kościoła. Inną grupę, mniej niż połowa, stanowili pacjenci, uczęszczający nieregularnie do kościoła. Wyniki swych badań ogłosił w książce Wspomnienia śmierci, Badania medyczne w 1982 r.. Badania te potwierdziły wszystkie wnioski wypływające z badań K. Ringa i R. Moode`go. Swe obserwacje zamknął konkluzją: „Każdy, kto poważnie zajmuje się sprawami nauki, przekonuje się, że w sprawach Wszechświata występuje Duch – znacznie ważniejszy od człowieka, w o obliczu którego my, z naszymi skromnymi możliwościami, musimy odczuć pokorę. To właśnie ten Duch obecny jest w życiu ludzi którzy – stając twarzą w twarz ze śmiercią – zetknęli się z jakąś niewysłowioną prawdą.

Jeszcze inny Amerykanin, pediatra z Seatle, dr Melwin Morse, prowadził badania wśród dzieci. W ich wyniku napisał, że dzieci mniej uwarunkowane religijnie i kulturowo również mieli podobne przeżycia co starsi. Przechodzili przez tunele, oglądali swoje ciała z zewnątrz, widzieli istoty świetlne. W przeciwieństwie do dorosłych nie byli oszołomieni tymi przeżyciami i nie uważały je za najważniejsze w ich życiu. Patrzyły na to realistycznie i po prostu uznały za naturalne, że każdy człowiek umiera.

c. Badania Instytutu Gallupa

W 1981 r. badaniami postaw Amerykanów wobec śmierci zajął się Instytut Gallupa. Okazało się, że blisko 8 milionów Amerykanów miało przeżycia z pogranicza śmierci i określali swoje przeżycia jako niezapomniane i prawie niewyobrażalne (Powroty… s. 23.)

Z badań Oksfordzkiego Instytutu Badań Parapsychologicznych wynika, że w 80 % przeżyć związanych z przebywaniem poza ciałem odnotowano poczucie „bezcielesnej świadomości” nie zaś przebywania w jakimś ciele. Jeden z pacjentów dr Ringa po przebytym ataku serca: „Wydawało mi się, że jestem w przestworzach i tylko moja świadomość jest aktywna. Nie doznałem żadnych odczuć cielesnych, tak jakby mój mózg unosił się w przestrzeni. Byłem samą świadomością.” Wilson s. 226.

4. Wspólne wyniki badań pozytywnych przeżyć:

Reasumując wymienione wyżej badania można zaobserwować dużą zbieżność przeżyć osób, które doświadczyły śmierci klinicznej. Te doświadczenia dotyczyły takich spraw jak:

1. Cisza: czy to na stole operacyjnym poddane intensywnej terapii czy w karetce pogotowia Doświadczenie przez pacjentów wewnętrznego spokoju.

2. Przeżycia poza cielesne dotyczyły takich wydarzeń jak: oddzielenie od ciała fizycznego, unoszenie się nad nim, patrzenie „z góry” na obecnych ludzi, ,obserwowanie pośpiechu lekarzy i pielęgniarek, nawet kurzu na lampie w sali operacyjnej. Jeden z pacjentów widział rodzinę na korytarzu szpitala, podczas reanimacji co było fizycznie nie możliwe z uwagi odległość. Sir Auckland Campbell Geddes, były lekarz i ambasador brytyjski w USA w latach 1920-24 relacjonował członkom Królewskiego Towarzystwa Medycznego w 1927 r , że mial możność widzenia nawet tam, gdzie skupił uwagę. Pacjentka Kewina Byłam w Paryżu, Nowym Yorku, przeleciałam nad Ameryką Południową. Pacjent dr Ringa Gallagher „Zdałem sobie sprawę, że mogę latać z nieprawdopodobną szybkością – poszybowałem z uczuciem radości lekkości. Wszyscy badani mieli zdolność do odtworzenia swych przeżyć po powrocie.

3. Na ogół wszyscy przeżyli, po oddzieleniu od ciała, pędzenie przez ciemny kanał, coś w rodzaju wielkiego tunelu do światła. Nie mogłam dojrzeć ścian. Odnosiłam wrażenie że są okrągłe. (Wilson s.187.)

4. Innym doświadczeniem było światło, coś w rodzaju pomarańczy w żółtym kręgu. Światło, które nie raziło, a otaczało ze wszystkich stron i dawało uczucie spokoju. Świetlana postać na końcu tunelu, która oczekiwała, pozdrawiała, promieniowała współczuciem miłością. Podejmowała rolę przewodnika w nowym świecie, w którym panuje tylko miłość. Taką istotę widzieli także nie niechrześcijanie. Dla chrześcijan to był Jezus, Bóg. ‘Znalazłem się w obecności ’’świetlanej Istoty.. to było „absolutnie niewiarygodne… całkowity spokój… nie waham się powiedzieć – byłem w Bogu

5. Cudowny ogród: Niektóre osoby Istota świetlista prowadziła do pięknego ogrodu, w którym; cicho płynęły strumyki źródlanej wody, kwitnęł wielobarwne o przeróżnych kształtach kwiaty, nieraz znacznej wielkości, „pola różnobarwnych kwiatów”, najróżniejsze drzewa wszystko w promieniach cudownego światła, prześliczne ogrody, wspaniałe słońce, poczucie bezgranicznego szczęścia. Często tym przeżyciom towarzyszyła piękna anielska muzyka.

6. Bardzo ważnym przeżyciem była retrospekcja. Każdy uczestnik opisywanych przeżyć oglądał – niczym na taśmie filmowej – w błyskawicznym tempie – powtórkę swoich działań i postępków z tego świata. Nikt ich jednak nie potępiał, raczej czuli współczucie.

7.Oczywiście było poznanie – w postaci krótkiego błysku – „innego wymiaru rzeczywistości”.

8. Do bardzo istotnych przeżyć badanych osób były spotkania ze zmarłymi wcześniej rodzicami, krewnymi, przyjaciółmi, którzy witali przybywającego. Nierzadko były to osoby, o których relacjonujący swe przeżycia nie wiedzieli o ich śmierci. Zmarli pojawiali się w pięknych postaciach, mimo, że zmarli jako starzy, schorowani. W rozmowie ze zmarłymi uzyskiwali wiadomość, że muszą wrócić na ziemię, aby wypełnić jakieś zadanie. Powrót do życia: Gallagher „odczułem, z powodu dzieci i żony, naglące pragnienie powrotu… lecz nie przypominam sobie powrotnej drogi.”

Po powrocie na ziemię, po odzyskaniu przytomności, czekały relacjonujące swe przeżycia osoby bóle związane z chorobą, czy ranami. Trzeba było zachęcać do relacji, bo się bały ośmieszenia.

Pacjent dr Sabona – Pan jest jedyna osobą, której to opowiedziałem. Żyłem z tym przez trzy lata i nikomu nie powiedziałem, gdyż się bałem, żeby mi nie założyli kaftanu bezpieczeństwa… Nie odważyłbym się tego ;powiedzieć nawet mojej żonie. Powiedziałaby, że nadaję się na oddział psychiatryczny. Traktowali swoje przeżycia bardzo poważnie, jako coś realnego i byli gorąco przekonani, że rzeczywiście byli tam, gdzie jest świat nadprzyrodzony. Byli rozczarowani tym ze musieli powrócić.

Na ogół u wszystkich występowało zjawisko spokojnego przyjmowania własnej śmierci. „Teraz już nie boje się śmierci . Nie oznacza to, żebym pragnął śmierci albo chciał zaraz umierać… a nie boję się dlatego, że wiem dokąd stąd pójdę, ponieważ już tam byłem. Badający stan poza ziemski – byli dalecy od okultyzmu, to byli profesjonaliści z zakresu medycyny i psychologii. Dr Kuebler-Ross podaje, że wśród badanych ludzi byli także niewidomi, którzy z wielką precyzją opisywali wygląd i odzież wszystkich obecnych, czego niewidomy człowiek nie byłby w stanie zrobić.

5. Doświadczenia doznań negatywnych

Rzadko, niemniej pojawiają się wypadki, gdy ludzie przeżywający swe doświadczenia z pogranicza śmierci, mówią o uczuciu panicznego strachu, kojarząc siebie z otarciem się piekło. Zamiast poczucia wzniosłości – występował u nich strach i panika.. W miejsce tunelu i światła następowało jakieś zanurzenie się w kompletnie ciemną próżnię, a wreszcie doświadczenie obecności demonicznych sił zła. (Wilson s. 216)

U pacjenta dr Maurice Rawlingsa wystąpiło zatrzymanie czynności serca. W czasie akcji ratunkowej, gdy serce zaczynało bić i odzyskiwał czynność oddechową zaczął krzyczeć „Jestem w piekle !” Był przerażony i błagał doktora o ratunek. “Niech Pan nie przerywa.” Zwykle pacjenci krzyczeli odwrotnie, bo ich bolało – Proszę zabrać ręce, bo mnie boli. Nieraz podczas masażu dochodzi nawet do pęknięcia żeber. Ten odwrotnie powtarzał: – Proszę nie przerywać Za każdym razem, gdy Pan przerywa masaż wracam do piekła! Proszę nie pozwolić bym wrócił do piekła…

Po odzyskaniu przytomności dr M Rawlings zauważył wyraz autentycznego przerażenia. Na twarzy chorego malował się wprost groteskowy, obłędny strach. Pocił się dygotał, źrenice miał rozszerzone (Wilson s.215).

Ankietowany przez dr Karlisa Osisa: na twarzy pacjenta malował się wyraz przerażenia. Rzucał głową na wszystkie strony i powtarzał: Piekło, piekło, wszystko co widzę, to piekło. Inny miał potworne przeczucie, że został żywcem pochowany. (Wilson s.. 216). Jeden z pacjentów Moody`ego po śmierci żony popadł w depresję i strzelił do siebie, ale go odratowano i tak przedstawił swoje przeżycie: ”Nie poszedłem tam, gdzie była moja żona. Znalazłem się w okropnym miejscu… Zrozumiałem, że popełniłem błąd i żałowałem.”

Z relacji dr Ringa wynika, że ci którzy usiłowali popełnić samobójstwo nie dostają się do miejsca, które się kojarzy z błogą atmosferą, ale do stanu zawieszenia. Muszą swoje odcierpieć, zarówno doświadczenia życia ziemskiego, jak i to wszystko czym sobie zasłużyli przez życie ziemskie.

Jakże katolik winien być wdzięczny za naukę swoich duszpasterzy. Ja dziękuję Bogu za to, że mogę się modlić tak jak wierzę. „Wierzę w jednego Boga, Ojca wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi, wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych. I w jednego Pana Jezusa Chrystusa, Syna Bożego Jednorodzonego….Wierzę w Ducha Świętego, Pana i Ożywiciela…I oczekuję wskrzeszenia umarłych. I życia wiecznego w przyszłym świecie. ”

Lecz ja wiem, że Wybawca mój żyje, na ziemi wystąpi jako ostatni. Potem me szczątki skórą odzieje, i ciałem swym Boga zobaczę. To właśnie ja Go zobaczę, moje oczy, nie kto inny”. Tego życzę z głębi serca sobie i wszystkim moim czytelnikom.

o. Marian Kanior OSB
http://mkanior.wordpress.com


  PRZEJDŹ NA FORUM