Polska krwawi ludźmi
Za: http://marucha.wordpress.com/2013/06/16/polska-krwawi-ludzmi/

Opolskie i Warmińsko-Mazurskie opuściło po ponad 100 tys. ludzi – to tak, jakby nagle zniknęły Opole i Elbląg. Ponad 100 tys. mniej osób mieszka na Podlasiu – to tyle, ile łącznie mają Suwałki i Augustów.



Ekonomiści i demografowie biją na alarm, bo Polska się wyludnia. Nie tylko na skutek małej liczby urodzeń, ale i przez to, że ogromne rozmiary przybrała emigracja zarobkowa. Naukowcy posuwają się nawet do stwierdzeń, że z powodu tego exodusu Polska krwawi ludźmi. Rzeczywiście, liczby są zatrważające.

Dane Głównego Urzędu Statystycznego, opracowywane głównie na podstawie spisu powszechnego, mówią o tym, że w 2011 roku poza granicami Polski przebywało ponad 2 mln naszych obywateli, co stanowi ponad 5 proc. ludności kraju. Danych za ubiegły rok jeszcze nie ma, ale ta liczba na pewno wzrośnie, gdyż z roku na rok zwiększa się polska emigracja, która ma przede wszystkim podłoże ekonomiczne. Skoro bowiem w Polsce nie ma pracy, to ludzie szukają zatrudnienia za granicą.

Najwięcej ludzi w ujęciu procentowym wyjechało z województwa opolskiego, a także z Podlasia, Podkarpacia oraz Warmii i Mazur (od 7 do 10 proc.). Opolskie i Warmińsko-Mazurskie opuściło po ponad 100 tys. ludzi – to tak jakby nagle zniknęły Opole i Elbląg. Ponad 100 tys. mniej osób mieszka na Podlasiu – to tyle, ile łącznie mają Suwałki i Augustów. 200 tys. mieszkańców ubyło na Podkarpaciu – to więcej niż liczy stolica województwa, Rzeszów (180 tys.). Ale w innych województwach jest niewiele lepiej. Procentowo mniej ludzi emigruje z Mazowsza czy Śląska, ale w obu tych regionach mieszka po ponad 5 mln osób, więc emigracja dotyczy w ich przypadku setek tysięcy.

Skala wyjazdów Polaków za granicę przeraża, tym bardziej że okazuje się, iż emigrują głównie ludzie młodzi. Ponad 1,4 mln osób ma mniej niż 39 lat. Jeśli tę kategorię zawęzimy jeszcze bardziej, do ludzi w wieku 25-34 lat, to okaże się, że za granicą jest ich ponad 720 tys. – to aż 10,6 proc. wszystkich osób w tej kategorii wiekowej (!). I to oni wyjeżdżają często z całymi rodzinami – to dlatego za granicą mieszka 226 tys. dzieci do 15. roku życia. Wielu młodych ludzi dopiero na emigracji zakłada rodziny i ich dzieci w tej statystyce nie są już ujmowane.

Nie ma się co łudzić – mało kto z tych, którzy wyjechali za chlebem, myśli o powrocie do Ojczyzny. Tym bardziej że rząd nie robi nic, aby ich do tego skłonić. Donald Tusk obiecywał w 2007 roku, że pod jego rządami Polacy będą wracali z emigracji, bo stworzy w Polsce „drugą Irlandię”. Tymczasem nie dość, że powrotów z emigracji nie ma, to jeszcze rośnie liczba wyjeżdżających. Po prostu ludzie młodzi nie widzą pod rządami Tuska perspektyw na pracę oraz utrzymanie rodziny. A szef rządu zamiast wziąć się do roboty, jest zadowolony, że emigracja obniża statystyki bezrobocia i rozładowuje potencjalne konflikty społeczne, które byłyby nieuniknione, gdyby w urzędach pracy było zarejestrowanych nie 1,4 mln, a prawie 3,5 mln bezrobotnych.

Sytuacja wyglądałaby na pewno inaczej, gdyby była inna polityka gospodarcza rządu, która nie służy rozwojowi kraju, powstawaniu nowych miejsc pracy. Część winy spada też na Unię Europejską, która swoimi politycznymi i ideologicznymi decyzjami dławi naszą gospodarkę. Nie zrobiliśmy prawie nic, aby uratować wiele gałęzi polskiego przemysłu, jak stocznie – miejsca pracy, które z tego powodu zostały zlikwidowane, bardzo by się teraz przydały. Za to inni na tym korzystają. Tak jak Niemcy.

Nad Renem wiedzą, jak trzeba dbać o gospodarkę. Niemcy nie ulegli dyktatowi Brukseli, nie zamknęli swoich stoczni i innych zakładów, tylko inwestowali w ich rozwój. Mają niskie bezrobocie, co więcej – wiele przedsiębiorstw narzeka na brak wykwalifikowanych pracowników, nie tylko inżynierów, ale i personelu średniego szczebla. Skoro nie ma ich w Niem-czech, to się ich sprowadza. A ponieważ bezrobocie dotyka przede wszystkim młodych ludzi, nie tylko w Polsce, ale i w Hiszpanii, Grecji czy Portugalii, to tym łatwiej jest ich namówić do wyjazdu. Jednak Niemcy nie liczą tylko na bezrobotnych. Inwestują już w kształcenie zawodowe uczniów w Polsce, z myślą oczywiście o tym, że po kilku latach ci ludzie będą u nich pracować.

Niestety, emigracja często oznacza, że wyjeżdżający do Polski raczej nie wrócą. Doświadczenie uczy, że często już pierwsze pokolenie emigrantów, które przyszło na świat za granicą, traci znajomość języka przodków, a w drugim pokoleniu i kolejnych związki z Polską są bardzo słabe. Mówiąc brutalnie: Niemcy podczas wojny realizowali przymusową germanizację Polaków – ofiarą tej eksterminacyjnej polityki padło 150 tys. dzieci, z których tylko 25 tys. wróciło po wojnie do rodziców. Teraz niestety wielu naszych rodaków podlega dobrowolnej germanizacji. Albo stopniowo stają się Anglikami, Francuzami czy Amerykanami.

Nasze społeczeństwo starzeje się w szybkim tempie. Emigracja ten proces jeszcze przyspiesza. Trzeba go odwrócić, bo inaczej katastrofa demograficzna i gospodarcza przyjdzie szybciej, niż prognozują eksperci.

http://naszdziennik.pl/

Katastrofa demograficzna i gospodarcza nie przyjdzie. Już przyszła.
Admin.


  PRZEJDŹ NA FORUM