Ciało obce w nosie: zanim pojedziesz na ostry dyżur, spróbuj tego sposobu |
Szanowny Czytelniku, klocek Lego, skuwka od długopisu, koralik – jeśli chodzi o wkładanie sobie przedmiotów do nosa, wyobraźnia dziecka nie zna granic… A jeśli obiekt utknie głęboko – jesteś bezradny. Dziecko zwykle nie ma dość siły, by energicznie wypuścić powietrze nosem i wydmuchać przedmiot. Co wtedy zrobić? Udać się na ostry dyżur i przez wiele długich godzin w obskurnej poczekalni czekać na swoją kolej? To i tak nie koniec traumatycznych przeżyć. Dziecko czeka przecież w szpitalu wyciąganie zguby kleszczami lub pęsetą, które czasami kończy się nawet zabiegiem w znieczuleniu ogólnym. A narkoza to już nie przelewki: każdego roku we Francji nie budzi się z niej od 600 do 800 pacjentów. A w Polsce (według danych z 1997 r.) na 10 000 przypadków znieczuleń 1,74 kończyło się zgonem lub trwałym kalectwem spowodowanych działaniami anestezjologicznymi1. Na szczęście, w większości przypadków interwencja medyczna nie jest konieczna. Metoda stara jak świat, a przy tym skuteczna i bezpieczna Nasze babcie stosowały bardzo skuteczną metodę usuwania ciał obcych z dziecięcych nosów: „matczyny pocałunek”. To bardzo proste – wystarczy: zatkać palcem drożną dziurkę nosa dziecka, przyłożyć swoje usta do jego ust i dmuchnąć. Powietrze, uchodząc przez zatkaną dziurkę, spowoduje jej odblokowanie. (Warto wiedzieć, że wdmuchnięte powietrze wywoła w nozdrzach dziecka odgłos chrapania i łaskotanie, co może spowodować… niekontrolowany wybuch śmiechu). Jest to sposób bardzo skuteczny. Powszechnie stosowano go jeszcze w latach sześćdziesiątych, później jednak odszedł w niepamięć, ponieważ nasze czasy przyniosły paniczny lęk przed wszystkim, co mogłoby choć w najmniejszym stopniu kojarzyć się z pedofilią. Kiedyś mamy mogły stosować tę metodę i ani dziecko, ani one same, ani nikt z ich otoczenia nawet by nie pomyślał, że to coś niestosownego. Opowieści o zwyrodnialcach, które dziś słyszymy na każdym kroku, spowodowały, że w relacje dorosłych z dziećmi wkradło się spore zażenowanie, nieomijające nawet rodzin, w których nie ma żadnych niezdrowych skłonności. Dlatego zalecam pewne środki ostrożności: „matczyny pocałunek” powinna wykonywać sama matka lub starsza siostra bądź osoba bliska rodzinie, do której mamy całkowite zaufanie; technikę należy wyjaśnić dziecku, żeby go nie przestraszyć; jeśli to konieczne, nie bójmy się powtórzyć próby kilka razy. W artykule na ten temat – opublikowanym w Canadian Medical Association Journal – dr Stéphanie Cook z angielskiego ośrodka Buxted Medical Center pisze: „Matczyny pocałunek wydaje się bezpieczną i skuteczną metodą pierwszej pomocy w przypadku utkwienia ciała obcego w nozdrzu. Ponadto można uniknąć koniecznego w przeciwnym przypadku znieczulenia ogólnego”. Nie stwierdzono żadnych działań niepożądanych. A więc, nie ma w tym nic złego! Zdrowia życzę! Jean-Marc Dupuis Źródła: http://www.slideshare.net/marhaba2000/ocena-bezpieczenstwa-pacjenta-przed-znieczuleniem, slajd nr 9. |