Ukraina-ukryte fakty
Wybory bez wyboru

Głównym zwycięzcą głośnych wyborów parlamentarnych w UE i prezydenckich na Ukrainie stał się ten sam podmiot polityki międzynarodowej – „zbiorowy eurosceptyk”.

Obsesyjne dążenie pewnych środowisk unijnych do oderwania za wszelką cenę Ukrainy od Rosji podważa i bez tego niepewne podstawy ogólnoeuropejskiej stabilności politycznej i gospodarczej. Ta okoliczność stała się jednym z głównych czynników zwycięstwa w wyborach do Europarlamentu sił nacjonalistycznych i izolacjonizmu. Gorzki paradoks polega na tym, że to właśnie sformowane na podstawie wyników obecnych wyborów organy władzy UE będą musiały się zająć zażegnywaniem kryzysu ukraińskiego, zrodzonego przez ich poprzedników.

Przekonujący sukces w pierwszej turze wyborów na Ukrainie miliardera Petra Poroszenki razem ze znacznym umocnieniem w Parlamencie Europejskim skrajniej prawicy i eurosceptyków tworzą nowy układ zarówno w samej Unii Europejskiej, jak i w relacjach Brukseli i Kijowa. Jeśli na ukraińskiej scenie politycznej mamy do czynienia z znaczną konsolidacją wokół nie tyle polityka, ile przedstawiciela środowisk biznesowych, to w nowym składzie Europarlamentu nakreśla się nasilenie wewnętrznej konfrontacji. Okoliczność ta obiektywnie zmniejszy skuteczność polityki Brukseli, w tym na ukraińskim kierunku.

„Od dnia dzisiejszego europejska polityka się zmieni” – mówi w wywiadzie dla AP dyrektor polityczny brukselskiej organizacji obserwacyjnej Vote Watch Europe Doru Frantescu. Analogiczne oświadczenie złożył dzisiaj rano także odchodzący przedstawiciel Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso.

Dla nas wszystkich nastał moment, aby usiąść razem i ustalić, gdzie dalej pójdzie UE. Ci, którzy zagłosowali na znak protestu lub w ogóle nie głosował, powinni otrzymać odpowiedź w postaci środków politycznych dla wzrostu gospodarczego, tworzenia nowych miejsc pracy poprzez autentycznie demokratyczne debaty.

W czym tkwi główne niebezpieczeństwo nowego rozkładu sił w Parlamencie Europejskim dla Brukseli? Pomimo że „tradycjonalisty” z konserwatorami i socjalistami na czele uzyskali łącznie około 70% głosów – rola tak zwanej „złotej akcji” może znaleźć się w rękach eurosceptyków i skrajniej prawicy. Wśród nich bezprecedensowy sukces odniósł Front Narodowy (według wstępnych danych zdobył 25%) oraz Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (około 28%). Jedni i drudzy po raz pierwszy w historii wyprzedzili wszystkie nacjonalne „tradycyjne” partie.

Należy brać pod uwagę fakt, że przeprowadzone wybory do Parlamentu Europejskiego są jedynie pierwszym krokiem na drodze do odnowienia organów UE. Mamy przed sobą zaciekłą walkę o jedno z kluczowych stanowisk – przewodniczącego Komisji Europejskiej, które od 2004 roku przez dwie kadencje zajmował Portugalczyk Jose Manuel Barroso. Walka ta potoczy się w warunkach rosnących wewnętrznych rozdźwięków w UE i charakterystycznego w ostatnim czasie dla tej organizacji głodu kadrowego – przypomniała ekspert od politologii porównawczej Moskiewskiego Państwowego Uniwersytetu Stosunków Międzynarodowych MSZ Rosji Jelena Ponomariowa.

Komisja Europejska to najwyższe rangą urzędnicy, ludzie, którzy podejmują w UE najważniejsze decyzje polityczne. Oczywiście, walka o stanowisko przewodniczącego tej komisji wywołuje ostre dyskusje. Jednak obecnie sytuacja w UE pod wieloma względami charakteryzuje się zapaścią kadrową.

Poza tym, należy brać pod uwagę, że wybory do Parlamentu Europejskiego są tradycyjnie miernikiem nastrojów w tym bądź innym kraju. Jeśli na Front Narodowy ćwierć wyborców zagłosuje w wyborach powszechnych we Francji, a na Partię Niepodległości Zjednoczonego Królestwa – jedna trzecia uczestników wyborów brytyjskiego do parlamentu, będzie to miało dla teorii i praktyki eurointegracji o wiele bardziej dramatyczne skutki. Przy czym sukces nacjonalistów i eurosceptyków sam z siebie nie pomoże UE w rozwiązaniu ostrych problemów, a nawet utrudni ten proces – zauważył w rozmowie z Głosem Rosji ekspert z Instytutu Europy RAN Jurij Rubinski.

Skrajnia prawica nie przynosi rozwiązań, chociaż mówi o całkiem realnych rzeczach. Problem imigracji rzeczywiście istnieje. Konieczność zmierzenia się z tym problemem również jest oczywista. Skrajnie środki typu masowego wysłania imigrantów, a tym bardziej wzniecania konfliktów międzynarodowych, nie jest drogą do rozwiązania, jest to oczywiste.

Czy UE, zdominowana przez takie nastroje, będzie mogła rozwiązać taki ważny problem, jak unormowanie sytuacji wokół Ukrainy? Wątpliwe. W każdym razie sondaż agencji rankingowej Fitch pokazał, że 80% czołowych ekspertów uważa, że sytuacja na Ukrainie przez najbliższe 12 miesięcy będzie stwarzała „wysokie ryzyko” dla europejskich rynków. Na razie zarówno wyborcy na Ukrainie, jak i w UE realnego wyboru nie mają.

http://polish.ruvr.ru


  PRZEJDŹ NA FORUM