Ks. dr Mariusz Sztaba: Polska tonie w absurdzie i cynizmie
Już od dłuższego czasu obserwuję w Polsce, w różnych obszarach życia społecznego, tj. w polityce, w kulturze rozumianej klasycznie jako: naukę, sztukę, etykę oraz w ekonomii, pewną niemoc intelektualną i moralną. Jesteśmy świadkami współczesnego „chocholego tańca”, który w dramacie St. Wyspiańskiego „Wesele”, był symbolem marazmu i zniewolenia Polaków niezdolnych do prawdziwego i dobrego czynu. Polska na czele z tzw. elitami politycznymi tonie w absurdzie i cynizmie. Absurd to wyrażenie wewnętrznie sprzeczne, tak jak np. „żonaty kawaler”, czy też „bezdzietny ojciec”. W filozofii oznacza bezsensowność świata i ludzkiego życia, które zmierza donikąd. Z kolei cynizm, mający swoje korzenie w starożytnej greckiej szkole filozoficznej Antystenesa, to postawa życiowa charakteryzująca się nieuznawaniem obowiązujących zasad i norm etycznych oraz lekceważącym odnoszeniem się do ogólnie szanowanych pojęć, praw i autorytetów. Cynizm głosi m.in., że życie zgodne z naturą jest najwyższą cnotą.



1. Egzemplifikacja tezy artykułu



Czy diagnoza postawiona w tytule artykułu jest prawdziwa? Fakty przemawiają za tym, że tak. Bowiem w ostatnich tygodniach, w kontekście pogrzebu W. Jaruzelskiego i debaty na temat niepodległości Polski po 1989 r. słyszeliśmy w większości mediów i w publicznej debacie prześcigające się głosy o zasługach generała dla Polski, o jego patriotyzmie i wkładzie w niepodległość po 1989 r. Ci zaś obywatele (a jest ich zdecydowana większość!), którzy śmieli pamiętać o krwawych decyzjach towarzysza generała i nie godzili się na jego pochówek z honorami przysługującymi bohaterom, są ośmieszani i szykanowani. Absurd i cynizm: radziecki kolaborant i twórca stanu wojennego – bohaterem narodowym, któremu dawni aparatczycy PZPR chcą wystawiać w wolnej Polsce pomniki. Trudno tutaj nie wspomnieć absurdalnych przemówień dostojników państwowych podczas ceremonii pogrzebowej.

Innym przykładem „chocholego tańca” w niepodległej Polsce jest sprawa marksistowskiego profesora socjologii, majora Zygmunta Baumana, oficera politycznego Ludowego Wojska Polskiego, który po II wojnie zasłynął w walkach przeciwko zbrojnemu podziemiu i tzw. żołnierzom wyklętym. Towarzysz Bauman jeździ dziś po wolnej Polsce z wykładami, kreując się na Europejczyka, zatroskanego o dobro Polski. Ale są na szczęście tacy obywatele Rzeczypospolitej, którzy pamiętają o jego mrocznej, antypolskiej działalności, za którą nigdy nie przeprosił i nie odpokutował. Oni przypominając o tym samemu majorowi i społeczeństwu są ścigani przez organy państwa, za zakłócanie postmodernistycznej mowy Baumana.

Cynizm i absurd zalewają również polską oświatę, która staje się ślepym i bezkrytycznym realizatorem neoliberalnych idei i ideologii gender. Bardzo rzeczowo opisują te zjawisko panie profesorki Eugenia Potulicka i Joanna Rutkowiak w publikacji: „Neoliberalne uwikłania edukacji” (Kraków, Wyd. „Impuls”. 2010) oraz Gabriele Kuby w pozycji: „Globalna rewolucja seksualna. Likwidacja wolności w imię wolności” (Kraków, Homo DEI, 2013). Naocznym przykładem absurdu i cynizmu w polskiej edukacji jest tzw. darmowy podręcznik, który ponoć ma odciążyć budżet rodziców i zapewnić wysokie standardy kształcenia i wychowania, a w rzeczywistości będzie służyć wpajaniu dzieciom konkretnych ideologii, które zwykle nie mają nic wspólnego z poglądami rodziców. Poza tym, trudno dziś oszacować koszty demoralizacji, jakie poczynią, treści tego podręcznika, dotyczące płci, natury, rodziny, poczucia piękna, Boga (a właściwie braku odniesienia do Niego), religii i wiary, czy też patriotyzmu. To jest absurd i cynizm, bowiem MEN zamiast służyć integralnemu rozwojowi młodych Polaków w porozumieniu z rodzicami, realizuje dziwną i bardzo niebezpieczną politykę oświatową.

Polska tonie w absurdzie i cynizmie także w obszarze kultury. Oto w Poznaniu na Malta Festival ma być wystawiony pseudo-spektakl „Golgota Picnic”. Za publiczne pieniądze, w kraju o tradycji katolickiej, Jezus będzie przedstawiony jako egoista i antyspołeczny oszust, który jest początkiem całego zła, jakie spotyka ludzi. Śmierć na krzyżu zostanie wyśmiana, a Kościół – jak to dziś jest w modzie – będzie przedstawiony jako instytucja wspierająca molestowanie nieletnich. „Artysta” i realizatorzy tego bluźnierczego przedsięwzięcia mają się dobrze, ci zaś, którzy protestują przeciwko antykulturze są przedstawiani jako oszołomy i katoliccy fundamentaliści. Bowiem zdaniem oświeconych „nowoeuropejczyków” ten spektakl, to współczesna forma dialogu z chrześcijaństwem. Jednym słowem – nic dodać, nic ująć, jakby powiedzieli mądrzy i doświadczeni: hulaj dusza, piekła nie ma!.

No i jeszcze jeden przykład absurdu i cynizmu, związany z histerycznym atakiem „nowoeuropejczyków” wywodzących się z dawnej PZPR i środowiska LGBT (lesbijki, geje, biseksualiści i transseksualiści itp.) na znaczną część lekarzy i podpisaną przez nich Deklarację wiary. W rzeczywistości jest to atak na istotę zawodu lekarza i jego wierność tradycyjnej przysiędze Hipokratesa – ojca etyki lekarskiej, która zobowiązuje lekarza do szacunku dla życia każdego człowieka od poczęcia, aż po naturalny kres. Lekarz ma bronić życia, a nie dokonywać jego selekcji. Tak zwane prawa reprodukcyjne (np. prawo do aborcji) są z natury absurdalne i niemoralne. Komisja Episkopatu Polski w komunikacie z 365. zebrania plenarnego podkreśliła, że „Deklaracja potwierdza wyjątkową wartość życia ludzkiego gwarantowanego przez Powszechną Deklarację Praw Człowieka. Zobowiązuje ona każdego lekarza do bezwarunkowej ochrony życia ludzkiego bez względu na wiek i stan pacjenta oraz do przywracania jego integralnego zdrowia. Prawo do życia jest również zapisane w Konstytucji, a zatem stanowi fundament porządku prawnego. Z tych racji agresja skierowana przeciw lekarzom sygnatariuszom Deklaracji jest nie tylko niezrozumiała, ale i nie do przyjęcia. Przeczy ona konstytucyjnej zasadzie wolności sumienia i wyznania oraz kwestionuje niezbywalne prawo do klauzuli sumienia w praktyce lekarskiej”.



2. Dlaczego absurd i cynizm zalewają polską rzeczywistość?



Św. Jan Paweł II będąc czujnym obserwatorem i interpretatorem życia społecznego wielokrotnie podkreślał, że współczesna epoka jest czasem wielkiego kryzysu. Na pierwszym miejscu jest to kryzys pojęć, takich jak: miłość, wolność, odpowiedzialność, dar bezinteresowny, osoba, małżeństwo i rodzina, ludzka płciowość, tożsamość, wychowanie itd. (List do Rodzin, nr 13, 20). Jednak u podstaw kryzysu pojęć, a co za tym idzie braku autentycznego zrozumienia i umiejętności adekwatnej diagnozy współczesnego świata, znajduje się kryzys prawdy. W dziedzinie teorii poznania prowadzi on do pozytywizmu poznawczego, którego owocem jest agnostycyzm. Z kolei w dziedzinie działania i moralności, kryzys prawdy wiedzie do utylitaryzmu – cywilizacji skutku, użycia, w której osoby stają się przedmiotem użycia, podobnie, jak używa się rzeczy („List do Rodzin”, nr 13-14). Kryzys prawdy prowadzi wreszcie do relatywizmu moralnego niszczącego poszczególne osoby oraz całe społeczeństwa przez podważanie i burzenie ładu aksjonormatywnego opartego na obiektywnej moralności (Encyklika „Evangelium vitae”, nr 70).

Profesor Henryk Kiereś, filozof kultury podkreśla, że na przestrzeni wieków pojawiały się różnorakie „dewiacje umysłowe” odnośnie prawdy, takie jak: sceptycyzm – prawda jest nierozstrzygalna; agnostycyzm – nie można wykazać, że prawda jest rozstrzygalna; relatywizm – prawda jest stopniowalna, zmienna i zależy od tego, kto i w jakich okolicznościach ja głosi; irracjonalizm – nie rozum, lecz inna władza (wola, pozaracjonalna intuicja, uczucie) są miarodajnym źródłem wiedzy o świecie. To kryzys prawdy jest źródłem kryzysu społecznego i generatorem licznych przyczyn tego zjawiska. To on przyczynia się do absurdalności i cynizmu życia społecznego w Polsce.



3. Wierność prawdzie – oświeca, uświęca i wyzwala



Prawda jest genetycznie i merytorycznie podstawową wartością. Prawda jak wykazywał w swoim nauczaniu Jan Paweł II, ma charakter uniwersalny, absolutny, obiektywny i niezmienny (Encyklika „Veritatis splendor”, nr 60; dalej VS). Jest przeto naczelną wartością, tak w sensie ogólnoaksjologicznym, jak również transcendentnym i epistemicznym. Zdaniem Papieża podstawowym powołaniem każdego człowieka jest poszukiwanie prawdy, która go przekracza, o czym świadczy starożytna tradycja filozoficzna. Człowiek poruszany wewnętrzną potrzebą rozpoznania sensu własnego istnienia, od początku poszukiwał przede wszystkim prawdy o sobie (Encyklika „Fides et ratio”, nr 1. 5; dalej: FR). Ta podstawowa potrzeba sprawia, że proces poszukiwania i poznawania prawdy jest „rozpisany” na całe ludzkie życie, stając się jednym z wymiarów ludzkiego powołania,co sprawia, że człowieka można określić „jako tego, który szuka prawdy” (FR, nr 28).

Jan Paweł II przypominał, że celem poszukiwania prawdy „nie jest tylko poznanie prawd cząstkowych, dotyczących faktów lub zagadnień naukowych; człowiek dąży nie tylko do tego, aby w każdej ze swych decyzji wybrać prawdziwe dobro. Jego poszukiwanie zmierza ku głębszej prawdzie, która może mu ukazać sens życia; poszukiwanie to zatem może osiągnąć cel jedynie w absolucie. Dzięki przyrodzonej zdolności myślenia człowiek może znaleźć i rozpoznać taką prawdę” ( FR, nr 33).

Poszukiwanie prawdy dokonuje się na dwóch uzupełniających się drogach: rozumu i wiary. Dlatego Kościół apeluje w swoim nauczaniu o zasadę jednoczącą ludzkie poznanie, wskazując na pozytywne antropologiczne implikacje wynikające z syntezy wiary i rozumu. Kościół nawołuje przeto do głębokiej i spójnej syntezy prawd wiary i rozumu, prawa ludzkiego z prawem Bożym, którego wyrazem jest prawo naturalne, m.in. Dekalog. Prawda zdaniem Jana Pawła II jawi się jako wartość łącząca porządek rozumu z wiarą. Prawda pomaga przezwyciężyć sztuczny rozdział między rozumem i wiarą zainicjowany przez przesądny racjonalizm (FR, nr 45). Papież wielokrotnie przypominał, że „prawda nie może zaprzeczać prawdzie”(FR, nr 53), przeto czymś normalnym powinna być jedność rozumu i wiary na płaszczyźnie prawdy (FR, nr 79).

Prawda wyzwala dobro. Prawda i dobro przenikają się wzajemnie. Bowiem prawda jest pewnym dobrem – w przeciwnym razie nie stanowiłaby przedmiotu dążeń i wysiłku woli; dobro jest pewną prawdą – w przeciwnym razie nie byłoby poznawalne. Dzięki temu prawda może być przedmiotem dążeń dla człowieka, który chce ją poznać. Dobro natomiast staje się przedmiotem poznawania jako przedmiot działania. Człowiek dąży do dóbr, ale zawsze kieruje się prawdą o dobru. W życiu moralnym prawda rozumu broni przed zrelatywizowaniem dobra, zwłaszcza dobra moralnego. Człowiek jest w tym kontekście najwyższym dobrem - bonum honestum. Dobro poznajemy zawsze w perspektywie prawdy, przy czym „dobro prawdy” wyprzedza „prawdę o dobru”. W ramach doświadczenia prawdy o dobru, podmiot poznaje trzy rodzaje dobra: bonum honestum (inne „ja”- osoby), bonum utile (byty pozaosobowe – zwierzęta, rośliny, byty nieożywione) oraz specyficzne dobro - bonum delectabile (piękno). Tylko osoba jest bonum honestum wychodzącym poza utylitarny charakter pozostałych dóbr. Z tego też powodu każdemu człowiekowi należy się szacunek dla podstawowego prawa, jakim jest prawo do życia.

Prawda o dobru jawi się jako zasada obiektywna, która pozwala człowiekowi odróżnić w praktyce dobro od zła. Odniesienie do prawdy jest swoistą miarą, kryterium dobra, zarówno czynów osoby, jak i samej osoby jako ich podmiotu i sprawcy. „Prawda o dobru” jest wyrażeniem często używanym w studiach antropologiczno – etycznych K. Wojtyły. W tym wyrażeniu nie chodzi o obiektywną „prawdę dobra” jaką zna Bóg, ale o „prawdę o dobru” jaką poznaje osoba, podmiot moralności w swoim sumieniu, uwzględniając obiektywność swojej podmiotowości i swoich stosunków z innymi osobami, światem i Bogiem. Człowiek nie tworzy prawdy, ale ją odkrywa na drodze badań i poszukiwań.

Dobro poznane jako prawdziwe, powinno być wprowadzane w czyn. Nie wystarczy poznać prawdę o dobru, ani nawet ją przeżywać. Osoba poznaje prawdę o dobru nie tylko dla zaspokojenia swojej ciekawości. Dobro poznane w świetle prawdy, jeśli nie ma pozostać tylko w sferze intelektualnej, musi stać się zasadą chcenia i działania. Dlatego osoba obdarzona rozumną i wolną wolą, może i powinna realizować prawdziwe dobro, w tym dobro moralne. W związku z tym stwierdzeniem K. Wojtyła napisze w studium „Osoba i czyn”, że „osobie ludzkiej przysługuje wolność nie jako czysta niezależność, ale jako samo – zależność, w której zawiera się zależność od prawdy”.

Prawda a sumienie. Zdaniem K. Wojtyły funkcja sumienia polega na określeniu prawdziwego dobra w czynie i na ukształtowaniu odpowiedniej do tego powinności. Sumienie jako sąd określający wartość moralną czynu – dobro lub zło w nim zawarte – zależne jest od prawdy. Sprzęgniecie prawdziwości (pozytywna relacja do prawdy) z powinnością (uznaniem potrzeby życia w prawdzie, kierowania się prawdą w aktach woli) leży u podstaw mocy normatywnej sumienia. Zdaniem Wojtyły nie ma prawego sumienia bez odnoszenia jego sądów do obiektywnej prawdy. Prawdziwe sumienie strzeże autentyczności osoby ludzkiej, która polega na rozpoznaniu prawdziwych wartości, skorelowaniu ich do osobowego kontekstu życia konkretnej osoby i kierowaniu się nimi w życiu jako „moimi własnymi”.

Prawda służy miłości. Prawda odgrywa także istotną rolę w stosunkach między dwoma osobami. Prawda o dobru człowieka i jego godności stanowi epistemologiczny fundament dla normy personalistycznej w jej pozytywnym charakterze: czego nie wolno mi w stosunku do siebie, do własnego „ja”, nie wolno mi także z tej samej racji i powodów w stosunku do żadnego innego „ja”. Rozpoznanie podmiotowości drugiego człowieka i jego godności osobowej doprowadza podmiot poznający do stwierdzenia faktu, że jedynie afirmując drugiego człowieka dla niego samego, czyni zadość prawdzie o sobie samym. Podmiot poznający odkrywa więc naczelną zasadę etyczną, która brzmi: „osobę każdego drugiego należy afirmować dla niej samej!”. W związku z tym faktem K. Wojtyła napisze w „Miłość i odpowiedzialność”, że „osoba jest takim dobrem, że właściwe i pełnowartościowe odniesienie do niej stanowi tylko miłość”.

Prawda o drugim człowieku stanowi podstawowe kryterium prawdziwej miłości. Na rzeczywisty obraz ludzkiej miłości pomiędzy mężczyzną a kobietą, obok prawdy o człowieku, składa się także prawda o uczuciach i o ludzkiej seksualności. Z połączenia tych prawd wynika kultura upodobań, pozwalająca na prawdziwe zjednoczenie się z drugą osobą. Zdaniem K. Wojtyły – etyka, kluczowym momentem miłości czystej jest „przesycanie wrażliwości i uczciwości prawdziwością, tzn. dojrzałym odniesieniem do prawdy”.

Prawda u podstaw zdrowego prawa. Jan Paweł II w wypowiedziach skierowanych do pracowników Trybunału Roty Rzymskiej oraz do różnych niekościelnych ciał ustawodawczych, wykonawczych i sądowniczych, zawsze przypominał o konieczności kierowania się prawdą jako zasadą i celem każdego procesu ustawodawczego, sądowniczego i wykonawczego. Prawda powinna być podstawą aktów prawnych, w myśl starego aksjomatu kanonistycznego: „veritas est basis, fundamentum seu mater iustitiae” (prawda jest od początku fundamentem, matką i prawem sprawiedliwości). W związku z tym faktem, Kościół nawołuje wciąż i niezmordowanie do zachowania i pielęgnowania tego szczególnego związku pomiędzy prawdą i sprawiedliwością oraz prawdą i prawem stanowionym, gdyż od jakości tych relacji, zależy jakość życia społecznego.

Absurd i cynizm połączone ze sceptycyzmem i relatywizmem mogą zabić ducha narodu, powodując „dżumę” umysłu, sumienia i serca poszczególnych obywateli i całego społeczeństwa. Jedynym lekarstwem na tę chorobę jest prawda, która oświeca umysł, uświęca sumienie oraz wyzwala serce człowieka do podejmowania czynów dobrych i prawych. Rzeczypospolita obok chleba i zdrowej wody oraz godziwej pracy dla wszystkich, potrzebuje dziś prawdy w życiu społecznym, począwszy od polityki, poprzez naukę, kulturę i ekonomię.

ks. dr Mariusz Sztaba

Instytut Pedagogiki KUL
Katedra Pedagogiki Społecznej


  PRZEJDŹ NA FORUM