Szlachta-gołota
Felieton • „Nasz Dziennik” • 19 kwietnia 2014

Na Wielkanoc należy się nam trochę odpoczynku zarówno od Umiłowanych Przywódców, stręczących nam swoich faworytów do Parlamentu Europejskiego, jak i od statystów i strategów, co to nie tylko doradzają całemu światu, co powinien robić, ale nawet już dzielą skórę na rosyjskim niedźwiedziu - co prawda chińskimi rękami, bo własne za krótkie i skrępowane przez Naszą Złotą Panią - niemniej jednak. Żeby jednak podczas świątecznej nirwany nie tracić do końca kontaktu z rzeczywistością, spróbujmy pomyśleć nad naszą młodą demokracją - dlaczego właściwie nie jesteśmy z niej zadowoleni?

Na skutek trwającego pięć lat (1655-1660) „potopu szwedzkiego” Polska została straszliwie zdewastowana. W rezultacie pojawiła się tu nieznana przedtem warstwa społeczna w postaci „szlachty-gołoty” - ludzi wyzutych z majątku, ale posiadających prawa polityczne. Szlachta-gołota zaczęła te swoje polityczne prawa kapitalizować, to znaczy - sprzedawać za pieniądze albo magnatom, albo obcym ambasadorom. W rezultacie coraz większą plagą życia publicznego w Polsce stawał się jurgielt, to znaczy - agentura nie tylko bezkarna, ale w dodatku wpływowa. W XVIII wieku, wykonując zlecenia rosyjsko-pruskie wynikające z tajnego traktatu, zawartego przez te państwa w 1720 roku w Poczdamie, potrafiła zablokować każdą próbę powiększenia wojska w Polsce. I dopiero Sejm Czteroletni próbował radykalnie zaradzić niebezpieczeństwu, pozbawiając „szlachtę-gołotę” prawa głosowania na sejmikach, to znaczy - pozbawiając ją praw politycznych - ale było już za późno.

Ciekawe, że podobna sytuacja występuje obecnie na Ukrainie. Magnatami są tak zwani „oligarchowie”, jak np. Piotr Poroszenko, Rinat Achmietow, czy Julia Tymoszenko, którym w zamian za jurgielt wysługuje się tamtejsza „szlachta-gołota” w osobach Umiłowanych Przywódców ze wszystkich politycznych partii. Nie tylko zresztą „oligarchom” - bo oni też się wysługują; jedni Rosji, inni - Zachodowi, tzn. Stanom Zjednoczonym, albo Niemcom. Ponieważ nasi Umiłowani Przywódcy to w przeważającej większości - właśnie „szlachta-gołota”, nie tylko bez majątku, ale bardzo często również bez zawodu, więc mamy do czynienia z dokonywanym na masową skalę kapitalizowaniem przez nią swoich praw politycznych, co przybiera postać wszechogarniającej korupcji, a niekiedy - również zdrady stanu, która - jak pokazuje casus „Olina” - uchodzi bezkarnie, podobnie jak w wieku XVIII.

Widać wyraźnie, że demokracja polityczna może funkcjonować prawidłowo tylko w odpowiednim społecznym otoczeniu, to znaczy - w warunkach upowszechnienia własności prywatnej, która zapewnia obywatelom konieczny margines autonomii wobec władzy publicznej, a także przy tzw. ograniczonym rządzie, to znaczy - sytuacji, gdy władza publiczna ma tylko tyle uprawnień, ile jest konieczne do zarządzania sektorem publicznym. Ten sektor publiczny powinien być też możliwie jak najmniejszy, bo jeśli się powiększa, to zawsze kosztem prywatnej własności obywateli. Ponadto, wraz z powiększaniem sektora publicznego władza publiczna, to znaczy - Umiłowani Przywódcy, czyli mówiąc inaczej - „szlachta-gołota” - dąży do rozszerzenia zakresu swoich uprawnień, a to zawsze dokonuje się kosztem uszczuplenia zakresu wolności obywateli i wiąże się z wyzuwaniem ich z władzy nad bogactwem, jakie swoją pracą wytwarzają.

Niestety w ciągu ostatnich 100 lat, na skutek zaczadzenia milionów ludzi etatystyczną i socjalistyczną propagandą, szlachcie-gołocie udało się przechwycić władzę nad bogactwem wytwarzanym przez obywateli, ale też pozbawić ich znacznego zakresu wolności, pod pretekstem rozszerzania opiekuńczych funkcjo państwa. W rezultacie zdecydowana większość obywateli została zmuszona do pokornego proszenia o ochłap tego, co wcześniej zostało im odebrane przez pozujących na dobroczyńców ludzkości Umiłowanych Przywódców. W tej sytuacji nie ma mowy o żadnej autonomii obywateli względem władzy publicznej, nie może być też mowy o żadnym partnerstwie, bo jakim znów partnerem dla Umiłowanych Przywódców może być człowiek zmuszony do jedzenia im z ręki?

Stanisław Michalkiewicz

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza z cyklu „Ścieżka obok drogi” ukazuje się w „Naszym Dzienniku” w każdy piątek.



  PRZEJDŹ NA FORUM