Rosja – największa grabież XX wieku
Kijów – Moskwa: Od Was do nas popłynie bezpłatny gaz
Od tygodnia trwają trójstronne rozmowy w sprawie gazu między Rosją, Unią Europejską i Ukrainą. Kompromis nie został osiągnięty: stronę ukraińską nie satysfakcjonują nawet ustępstwa ze strony Gazpromu – sto dolarów zniżki, co oznaczałoby obniżenie ceny gazu do 386 dolarów za tysiąc metrów sześciennych.

Rosja zamierza wprowadzić system przedpłat dla Ukrainy od 16 czerwca. Kijów rzekomo zgodził się na spłatę długu wobec Moskwy, ale mianowany przez Radę Najwyższą premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk zarządził wdrażanie planu rezygnacji z rosyjskiego gazu.

„Żebyśmy mieli gaz i nie musieli nic od siebie dawać”, żebyśmy nawet nie musieli płacić – wydaje się, że Kijów i Naftogaz kierują się właśnie taką zasadą w negocjacjach z Moskwą i Gazpromem. Władze Ukrainy nadal stawiają ultimatum swojemu dostawcy gazu oraz proponują własne warunki: 326 dolarów za tysiąc metrów sześciennych i ani hrywny więcej aż do momentu zakończenie postępowania sądowego w Sztokholmie. Innymi słowy, przez najbliższe półtora roku.

Rozumiejąc trudną sytuację, w której znalazł się sąsiad, Gazprom już wielokrotnie wystawiał na próbę własne interesy i przenosił datę wprowadzenia systemu przedpłat dla Ukrainy. Według szefa rosyjskiej kompanii Aleksieja Millera, to się więcej nie powtórzy: ostateczny termin to 16 czerwca, godzina 10 rano. Do tego czasu Naftogaz musi spłacić swój dług.

Najwidoczniej, z Kijowem trzeba rozmawiać tylko językiem ultimatum, gdyż pieniądze w zdewastowanej Ukrainie znalazły się natychmiast. Europa, która obawia się zostać bez ciepła podczas zbliżającej się zimy, również miała w tym swój udział, uważa szef centrum analitycznego Funduszu Bezpieczeństwa Energetycznego Rosji Aleksander Pasecznik:

Motywujące było zagrożenie odcięcia dostaw gazu na Ukrainę. Bruksela zawsze z dużą ostrożnością odnosi się do takiej perspektywy, ponieważ przejście Ukrainy na system przedpłat oznacza ograniczenie dostaw gazu: za ile zapłacili, tyle i otrzymali – jednak, jeśli nic nie zapłacili, to i nic nie otrzymają. Dlatego też, sytuacja może rozwinąć się niepomyślnie dla całej Europy. Oczywiście, obecnie mamy lato i nie ma wielkiego zagrożenia, ale będzie nielegalne pobieranie gazu z systemu tranzytowego – jak to miało miejsce w 2009 roku, kiedy Kijów podbierał gaz, w wyniku czego nie trafiał on do wielu europejskich konsumentów. Najwidoczniej, obecnie europejscy urzędnicy inaczej ustosunkowują się w tej sprawie. W odróżnieniu od 2009 roku, Gazprom ma konkretną umowę z Naftogazem i wszelkie podstawy prawne do ograniczenia dostaw gazu.

W tych okolicznościach nie jest zbyt jasne, co chce osiągnąć Kijów pozwem złożonym w sądzie w Sztokholmie. Oczywistym jest, że Unia Europejska zaczęła poważnie myśleć o konsekwencjach poparcia dla działań ukraińskiego rządu, które przypominają wręcz szantaż. Eksperci są zgodni co do tego, że w wyniku postepowania uda się znaleźć kompromis w sprawie ceny gazu. Jednakże proces ten może trwać bardzo długo, powiedział dyrektor zarządzający grupy spółek „ALOR” Siergiej Chestanow:

Możliwe, że jeśli w wyznaczonym terminie nie uda się znaleźć kompromisu, to nie obejdzie się bez udziału instytucji arbitrażowych. Złożoność procesu arbitrażowego polega przede wszystkim na czasie jego trwania. W zasadzie nie ma wątpliwości co do tego, że Rosja tak czy inaczej, nawet na mocy postanowienia sądu, otrzyma pieniądze za gaz. Niestety, wszelkie spory tego typu trwają bardzo długo, rok albo nawet kilka lat.

Tymczasem, wyznaczony przez Radę Najwyższą premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk wyznaczył plan „maksimum” dla ukraińskiej energetyki: 16 czerwca „zejść” z rosyjskiej gazowej „igły”. „Misja niemożliwa do wykonania”, twierdzą eksperci. Opinia ukraińskiego politologa Jurija Gorodnienko:

Niewielkie zasoby gazu występują na Krymie, ale Krym należy teraz do Federacji Rosyjskiej. Istnieją rezerwy gazu w obwodzie połtawskim, ale nie są wystarczające na pokrycie nawet konsumpcji krajowej. Są zasoby gazu łupkowego na południu obwodu charkowskiego oraz w północnej części obwodu donieckiego, ale tam trwają walki. Dlatego wypowiedzi Jaceniuka nie można inaczej nazwać, jak tylko populizmem i absurdem. Prawdopodobnie jest to kwestia realizacji zadań postawionych przed obecnymi ukraińskimi władzami przez Stany Zjednoczone. Jaceniuk jest człowiekiem całkowicie kontrolowanym przez Waszyngton, a wszystkie jego działania mogą być traktowane jedynie jako próba zniszczenia stosunków między Unią Europejską i Rosją.

http://polish.ruvr.ru


  PRZEJDŹ NA FORUM