STANISŁAW MICHALKIEWICZ
Antypaństwowe sprzysiężenie kelnerów
Szanowni Państwo!

No to już się wyjaśniło tło „afery taśmowej”, jaka przez ostatnie dni wstrząsała III Rzecząpospolitą. Okazało się, że straszliwe sprzysiężenie zawiązali kelnerzy – co w następstwie niezwykle energicznego śledztwa ponad wszelką wątpliwość ustaliła niezależna prokuratura i słynni na cały świat ze swego profesjonalizmu agenci ABW.

Co prawda, ci sami abewiacy, nie mówiąc już o funkcjonariuszach Biura Ochrony Rządu, jakoś nie zauważyli spisku kelnerów, którzy naszych Umiłowanych Przywódców musieli nagrywać całymi miesiącami, a może nawet latami – ale wiadomo, że nie ma rzeczy doskonałych, a poza tym – czy ktoś mógł przewidzieć, że przeciwko III Rzeczypospolitej i rządowi premiera Tuska, który jest przecież naszą najukochańszą duszeńką i faworytem Naszej Złotej Pani z Berlina, zbuntują się akurat kelnerzy? Tego nikt przewidzieć nie mógł, a zresztą – nie było takiego rozkazu. Rozkaz był, żeby tropić i łapać „faszystów”, co to objawili intencję rozsadzenia „układu okrągłego stołu”, więc abewiaki nastawiły się na „faszystów”.

Tymczasem okazało się, że faszyści – faszystami, ale III Rzeczypospolitej zagraża niebezpieczeństwo również ze strony kelnerów. Co tu ukrywać – III Rzeczypospolitej niebezpieczeństwo zagraża ze wszystkich stron; i ze strony „faszystów” i ze strony kelnerów i ze strony robotników i ze strony chłopów i ze strony inteligentów i ze strony wierzących i ze strony niewierzących i ze strony żywych i ze strony umarłych…

Doprawdy nie wiadomo, czym by się to wszystko mogło skończyć, gdyby pan premier Tusk, który jest naszą duszeńką oraz faworytem Naszej Złotej Pani, nie został oświecony przez kogoś starszego i mądrzejszego, że powinien przede wszystkim bronić państwa przed demontażem. A od czego zaczyna się demontaż państwa? Wiadomo – od dymisji ministrów. Najpierw jeden, potem drugi, trzeci, dziesiąty i oto my tu sobie gadu-gadu, a państwa już nie ma!

A przecież i bezpieczniackie watahy i Umiłowani Przywódcy mają ponakręcane rozmaite lody, pozaczynane różne biznesy, które wymagają utrzymania ciągłości państwa! Toteż pan premier Tusk, rada w radę uradził z wicepremierem Piechocińskim, co to ma stuprocentową zdolność koalicyjną, żeby wstrzymać się ze wszystkimi krokami aż do końca wakacji. Do końca wakacji abewiaki do spółki z niezależną prokuraturą powinny wyłapać wszystkich kelnerów i w ten oto prosty sposób III Rzeczpospolita zostanie ocalona.

Warto zwrócić uwagę, że z hipotezą kelnerską jako pierwszy już tydzień temu wystąpił nasz Kukuniek, czyli były prezydent naszego nieszczęśliwego kraju Lech Wałęsa. Czy to proroctwa go wspierały, czy też informację o projektowanym sposobie rozładowania afery podsłuchowej przekazał mu w zaufaniu znajomy oficer – to nie jest aż takie ważne, bo ważniejsze jest oczywiście to, że i abewiaki i niezależna prokuratura w podskokach posłusznie podążają wskazanym tropem.

Ma on jeszcze i tę zaletę, że poprzez kelnerów prowadzi do rozmaitych biznesmenów. Ci biznesmeni, zwłaszcza jeśli nie należą do bezpieczniackiej sitwy, to prawdziwa zakała ludzkości! Sami już nie wiedzą, ile mają pieniędzy, a jak trzeba zapłacić łapówkę, czy – dajmy na to – bezpieczniakom haracz za ochronę, to narzekaniom nie ma końca. Ale i na nich przyjdzie kryska, bo nie ma przecież tego złego, co by na dobre nie wyszło.

Ta afera podsłuchowa wprawdzie zostanie zakończona wesołym oberkiem, kelnerzy pójdą siedzieć, ale chyba trzeba będzie zrobić jakieś roszady na politycznej scenie? A przy takich roszadach nigdy nie wiadomo, w kogo strzeli piorun. Tedy na wszelki wypadek lepiej już teraz, zawczasu, pomyśleć o szybkiej ścieżce ewakuacji. Zamiast oczekiwać na uderzenie pioruna, przezorniej jest samemu zejść z linii strzału. No dobrze – ale gdzie zejść? A gdzieżby indziej, jeśli nie do biznesu? Dzięki kolegom z bezpieki można będzie zapewnić sobie całkowitą bezkarność i aż do naturalnej śmierci używać życia całą paszczą!

No dobrze, łatwo powiedzieć: pójść do biznesu – ale jak to zrobić, skoro w biznesie rozpierają się biznesmeni? Ano, nie ma rady; trzeba będzie tych wszystkich biznesmenów rozkułaczyć. Popodłącza się ich według przygotowanej listy do spisku kelnerów, a potem wszystko im się poodbiera i w ten oto sposób abewiaki będą miały nie tylko szybką ścieżkę ewakuacji, ale i pierwszy milion na początek. Toteż nie ma co wiele gadać, tylko trzeba energicznie stabilizować państwo.

Stanisław Michalkiewicz
http://www.michalkiewicz.pl



  PRZEJDŹ NA FORUM