STANISŁAW MICHALKIEWICZ
Stanisław Michalkiewicz: Wiara, czy bomba?
Narodowy socjalizm został zmuszony do bezwarunkowej kapitulacji, podczas gdy komunizm swój pozorowany upadek wynegocjował. Nie dlatego, że moralnie stał wyżej, tylko dlatego, że zdążył uzbroić się w bomby atomowe i wodorowe i o bezwarunkowej kapitulacji nie mogło być mowy. Wygląda zatem na to, że nie wiara usprawiedliwia, tylko bomba atomowa.

Wiara, czy bomba?

W związku z protestem młodzieży narodowej przeciwko obecności na Uniwersytecie Wrocławskim pana prof. Zygmunta Baumana, który w okresie dobrego, stalinowskiego fartu był i komunistą i politrukiem u kabewiaków, a nawet konfidentem Informacji Wojskowej, która przyprawiła o śmierć mnóstwo polskich patriotów – zanim poświęcił się bez reszty „pracy naukowej”, to znaczy – duraczeniu przedstawicieli mniej wartościowych narodów tubylczych a to „marksizmem”, a to „postmodernizmem”, w zależności od tego, w co akurat bardziej opłacało się wierzyć – więc w związku z tą awanturą przedstawiony został przez pana red. Wiesława Dębskiego interesujący pogląd na temat usprawiedliwienia. Według tego poglądu usprawiedliwienie następuje poprzez wiarę. Ponieważ pan prof. Zygmunt Bauman „wierzył, że komunizm jest dobry dla Polski” to wskutek tego wszystkie zbrodnie i łajdactwa, w jakich podówczas czynnie i mimowolnie uczestniczył, nie obciążają go moralnie. Ba – należałoby go „cenić”, że postępował zgodnie z przekonaniami. Wyglądałoby zatem na to, że wiara nie tylko usprawiedliwia, ale nawet uszlachetnia.

Ale jeśli nawet, to z pewnością nie każda. Jest niemal stuprocentowo pewne, że taki na przykład Rudolf Hess, w swoim czasie zastępca wybitnego przywódcy socjalistycznego Adolfa Hitlera, wierzył w narodowy socjalizm co najmniej tak mocno, jak pan prof. Bauman w komunizm, a nawet bardziej, bo, o ile mi wiadomo, nie wyrzekł się tej wiary nawet w berlińskim więzieniu w Spandau, gdzie odbywał karę dożywotniego więzienia, przerwaną uduszeniem go kablem elektrycznym przez angielskich agentów. Ale gdyby Rudolf Hess został zaproszony do wygłoszenia wykładu czy to na Uniwersytecie Wrocławskim, czy jakimś innym, to prawdopodobnie nie uzyskałby pozwolenia, a już na pewno nie uzyskałby od naszego demokratycznego państwa prawnego policyjnej ochrony – podczas gdy pan prof. Bauman ją uzyskał.

Oczywiście na tym etapie – bo jeśli etap się zmieni – a może zmienić się w kierunku wskazywanym przez serial „Nasze matki, nasi ojcowie” – to możliwa będzie sytuacja odwrotna – że Rudolf Hess wygłosi wykład, natomiast pan prof. Bauman – nie – a jestem pewien, że pan red. Dębski świetnie potrafiłby to też uzasadnić. Ciekawe, czy na Uniwersytecie Wrocławskim mógłby wygłosić wykład taki, dajmy na to, Stefan Bandera, który z całą pewnością też wierzył, „że to co robił jest dobre” dla Ukrainy. Trudno się z tym spierać, bo przecież w następstwie „czystek etnicznych o znamionach ludobójstwa”, prawo Ukrainy do Wołynia nie jest dzisiaj podważane. Może by jakoś to załatwiono, bo w końcu nawet Sejm nie wie, czy było w tym coś demonicznego, czy tylko zwyczajne „błędy i wypaczenia”, ale Rudolfu Hessu chyba by nie pozwolono. Na obecnym etapie wiadomo: jest, jak jest, ale skąd taka różnica?

Przecież nie stąd, że komunizm był mniej zbrodniczy od narodowego socjalizmu. Można powiedzieć, że nawet bardziej, przynajmniej jeśli chodzi o samą ilość ofiar, bez uwzględniania ich ciężaru gatunkowego. Ale narodowy socjalizm został zmuszony do bezwarunkowej kapitulacji, podczas gdy komunizm swój pozorowany upadek wynegocjował. Nie dlatego, że moralnie stał wyżej, tylko dlatego, że zdążył uzbroić się w bomby atomowe i wodorowe i o bezwarunkowej kapitulacji nie mogło być mowy. Wygląda zatem na to, że nie wiara usprawiedliwia, tylko bomba atomowa. A powiadają, że między filozofią, a techniką nie na żadnych związków. Jakże „nie ma”, kiedy są!

.

Stanisław Michalkiewicz

http://michalkiewicz.pl/


  PRZEJDŹ NA FORUM