Guillaume Faye: Futbol – opium dla ludu
I bardzo trafiony fragment z Zielonej Książeczki M. Kadafiego dla przypomnienia:

SPORT

Sport jest albo sprawą prywatną, tak jak modlitwa, którą odmawia się samotnie, w odosobnieniu, nawet w zamkniętym pomieszczeniu, albo też jest sprawą publiczną, i wtedy uprawia się go w miejscach użyteczności publicznej, tak jak modlitwę odmawianą w świątyniach.

Pierwszy rodzaj sportu dotyczy jedynie jednostki, drugi natomiast — całego skupiska ludzkiego, które go uprawia. Nikt nie powinien mieć prawa występowania jako reprezentant danego skupiska. Nie do przyjęcia byłaby sytuacja, gdyby całe rzesze wchodziły do świątyń nie po to, by się pomodlić, lecz po to, by przyglądać się modlitwie jednostki czy grupy.

Tak więc niedorzecznością jest, gdy całe rzesze ludzi idą na stadiony czy place sportowe, by obserwować gracza bądź grupę graczy, a nie uczestniczą w sportowym wysiłku.

Sport jest jak modlitwa, jedzenie, ogrzewanie czy wietrzenie. Głupotą byłoby, gdyby ludzie wchodzili do restauracji i przypatrywali się jedzącej osobie czy grupie ludzi, lub gdyby jakaś osoba czy grupa ogrzewała swoje ciało bądź zażywała świeżego powietrza w imieniu innych. Niedorzecznością jest zatem, by społeczeństwo dawało jednostce lub grupie monopol na uprawianie sportu, a samo, nie biorąc w tym udziału, ponosiło jedynie koszty tego zmonopolizowania, z którego korzysta jedynie jednostka czy grupa.

Podobnie z punktu widzenia demokracji jest niedopuszczalne, by naród powierzał jednostce lub określonej grupie będącej partią, klasą, sektą wyznaniową, plemieniem czy parlamentem podejmowanie w jego zastępstwie decyzji dotyczących jego własnego losu i własnych potrzeb.

Sport indywidualny powinien być prywatną sprawą tego, kto go uprawia i powinien on to czynić na własną odpowiedzialność oraz własnym kosztem. Uprawianie sportu masowego jest zaś wspólną sprawą ludzi, których nikt nie może fizycznie zastępować. Byłoby to sprzeczne z demokracją. Żaden reprezentant nie może przecież przenieść na innych fizycznych czy psychicznych korzyści, jakie daje mu uprawianie sportu. A z demokratycznego punktu widzenia ani jednostce, ani zespołowi nie przysługuje prawo monopolizowania w swym ręku sportu, władzy, bogactw narodowych lub broni.

Kluby sportowe stanowią dziś na całym świecie podstawę tradycyjnych sportów, ponoszą całość kosztów swej działalności oraz dysponują pełnymi możliwościami jej prowadzenia. Instytucje te są jednak tylko instrumentami społecznej monopolizacji równymi dyktatorskim instrumentom politycznym monopolizującym władzę, instrumentom ekonomicznym monopolizującym bogactwa narodowe czy tradycyjnym instrumentom militarnym monopolizującym, w swym ręku broń. A wszystko to odbywa się bez udziału społeczeństwa. Era mas, która zburzyła instrumenty monopolu bogactw narodowych, władzy i broni, musi także zniszczyć instrument monopolu takiej działalności społecznej, jaką stanowią wszystkie dziedziny sportu.

Rzesze ustawiające się w kolejkach, by oddać swój głos na kandydata, który ma je reprezentować przy określaniu ich losu łudzą się, iż rzeczywiście będzie to czynił i reprezentował ich godność, ich własne „ja”. Rzeszom tym, ograbionym z własnej woli i godności, nie pozostanie nic innego, jak przyglądać się osobie, która czyni to, co z natury rzeczy powinny czynić same. Takie same rzesze ludzi nie uprawiają czynnie sportu, ponieważ odsunięto je od niego wskutek ich własnej niewiedzy oraz wskutek istnienia systemu ogłupiania stosowanego przez narzędzia monopolu starające się jedynie zabawić i oszołomić ludzi, wywołać ich śmiech i oklaski.

Sport, podobnie jak władza, powinien należeć do mas. Jak bogactwa narodowe i broń należą do mas ludowych, podobnie sport jako aktywność społeczna powinien być ogólnospołeczny. A więc sport zbiorowy przysługuje całości mas ludowych. Przyjemności i korzyści z niego płynące są prawem całego ludu. Głupotą jest pozostawienie sportu do wyłącznej dyspozycji jednostek czy określonych grup, które czerpią z tego korzyści nie tylko zdrowotne, podczas gdy masy ludowe stwarzają odpowiednie warunki i ułatwienia oraz łożą na rozwój powszechnego sportu.

Tysiące ludzi, które wypełniają trybuny stadionów i przyglądając się klaszczą i śmieją się, to tysiące głupców, którzy nie są w stanie czynnie uprawiać sportu. Sadowią się więc na trybunach i oklaskują mistrzów, którzy odebrali tłumom inicjatywę, opanowali boiska, przywłaszczyli sobie sport i zawładnęli wszystkim, co dały im masy ludowe. Trybuny stadionów zbudowano po to, by uniemożliwić masom korzystanie z tychże, a więc by zabronić im wstępu na boiska. Pewnego dnia jednak trybuny opustoszeją, a potem znikną w ogóle. Masy ludowe wypełnią stadiony i boiska, gdyż zrozumieją, że sport jest powszechną formą aktywności i należy go uprawiać, a nie przyglądać się. Ćwiczenia obserwować będzie jedynie garstka ludzi ułomnych i rozleniwionych.

Trybuny stadionów znikną, gdyż nie będzie miał kto na nich zasiadać. Ludzie nie potrafiący odgrywać w życiu roli mistrzów, ci, którzy lekceważą sobie dotychczasowy bieg historii i są zbyt krótkowzroczni, by wyobrazić sobie przyszłość, czy ci, którzy nie biorą życia na serio, stanowią ten margines, wypełniający miejsca w teatrach i na występach, który z boku obserwuje bieg życia. Są oni jak dzieci zasiadające w szkolnych ławkach, które nie znają nawet alfabetu. Ci, którzy sami tworzą życie, nie potrzebują obserwować go z boku przyglądając się aktorom.

Jeźdźcy nie potrzebują, stołka, by dosiąść swych koni. Gdyby każdy człowiek miał swego rumaka, nie byłoby widzów oklaskujących wyścig. Biernymi widzami są tylko ci, którzy nie są w stanie uprawiać danej dyscypliny, którzy nie potrafią dosiąść rumaków.

Narody koczownicze nie interesują się teatrem ani innymi przedstawieniami, gdyż prowadzą ciężkie i surowe życie, które powoduje, że kpią sobie z aktorstwa. Społeczności beduińskie nie przyglądają się zawodnikom, lecz same zespołowo biorą udział w grach i zabawach sportowych, instynktownie odczuwając potrzebę tej aktywności.

Jeśli chodzi o wszelkie rodzaje zapasów i boksu, są one dowodem na to, że ludzkość nie uwolniła się jeszcze od etyki barbarzyństwa. Nastąpi jednak ich kres, gdy człowiek pokona kolejne szczeble drabiny cywilizacji. Pojedynek na broń palną, a jeszcze wcześniej składanie ofiar z ludzi, były także przyjętym postępowaniem na określonym etapie rozwoju ludzkości, jednakże setki lat temu zaprzestano takich barbarzyńskich praktyk. Dziś człowiek śmieje się sam z siebie i dziwi się, że kiedyś praktykował taką działalność. Za kilkadziesiąt lub kilkaset lat taki sam los spotka wszelkie rodzaje zapasów i boksu.

Już obecnie jednostki bardziej światłe i rozwinięte potrafią unikać uprawiania i propagowania tych barbarzyńskich praktyk.

http://marucha.wordpress.com/2011/07/14/muammar-al-kaddafi-%E2%80%93-zielona-ksiazka/


  PRZEJDŹ NA FORUM