Przez „żydostwo” pozbawiona pracy
Opisywana w poprzednim numerze Warszawskiej Gazety nagonka na panią Zofię Cebulko zakończyła się zwolnieniem jej przez wojewodę podlaskiego z zajmowanego stanowiska. Przypomnijmy krótko:

„W Białymstoku pod teatrem »TrzyRzecze«, w którym zorganizowano czytanie scenariusza bluźnierczej sztuki »Golgota Picnic« odbywał się protest środowisk katolickich i narodowych. Gazeta Wyborcza nagrała prywatną wypowiedź zastępcy podlaskiego wojewódzkiego konserwatora zabytków, Zofii Cybulko, która do stojącej obok niej osoby i wskazując na budynek teatru mówi: - awangarda finansowana z Fundacji Batorego. Czyli żydostwo. Oczywiście Czerska od razu ruszyła do ataku pisząc: Poprosiliśmy przełożonych Zofii Cybulko o odniesienie się do jej pogardliwego stwierdzenia”.



Jak widzimy przełożeni zareagowali na donos Wyborczej natychmiast i w ten oto sposób pani Zofia Cybulko została w sensie dosłownym przez „żydostwo” pozbawiona pracy. Warto przypomnieć, że rzecz dzieje się w Polsce, a nie Izraelu i właśnie w tej dzisiejszej Polsce funkcjonuje sobie spokojnie odnoszący się do Polaków słowny ekwiwalent „żydostwa”, czyli „polactwo”. Za „polactwo” nie traci się pracy, a wręcz przeciwnie odnosi się sukcesy. Pod takim tytułem Rafał Ziemkiewicz napisał nawet kiedyś książkę.

Przyznam szczerze, że z zaciśniętymi zębami żyje mi się w kraju, w którym bezkarnie można lżyć i pogardliwie odnosić się do moich rodaków, a część środowisk żydowskich wyraźnie daje nam do zrozumienia, że stanowią oni coś w rodzaju rasy panów i nadludzi, których traktować trzeba niczym jakąś samozwańczą arystokrację, do której należy odnosić się lepiej niż do tubylczego „gojostwa”.



Dowodów na to jest znacznie więcej i nie tylko urzędnik państwowy, jakim jest wojewoda w podskokach spełnia życzenia Wyborczej.

Tam gdzie sprawa dotyczy pogardliwego stosunku do Polski i Polaków, sprawy przybierają zupełnie inny obrót.

Kilkanaście dni temu Prokuratura Rejonowa w Poznaniu umorzyła śledztwo i uznała, że pupilek „Polityki” oraz Czerskiej, pisarz Szczepan Twardoch nie znieważył Rzeczpospolitej pisząc w internecie, „Pierdol się Polsko”. W uzasadnieniu prokurator Mateusz Pakulski stwierdził, że o umorzeniu zadecydował „Brak znamion czynu zabronionego” oraz „Upublicznienie tej wypowiedzi odbyło się bez zgody i wiedzy zainteresowanego”.



Plucie na Polaków i katolików odbywa się w III RP całkowicie bezkarnie, a co najbardziej oburzające ochroniarzami tej urządzonej sobie przez lewaków spluwaczki jest władza państwowa z prokuraturą i sądami na czele. Czyżby poddawano nas przyspieszonemu kursowi tresury, który ma nas przysposobić do roli niewolników, jaką dla nas przewidziano?



A teraz kolejny przykład. Wszyscy wiedzą doskonale, że nikt tak jak Gazeta Wyborcza nie potrafi wytropić wszelkich objawów rasizmu. Dla rasistów nie ma w Polsce miejsca i jak mówił kiedyś Bartłomiej „ch.j d..a i kamieni kupa” Sienkiewicz, „Idziemy po was”.



Owszem „idziemy po was”, ale nie po wszystkich. Są przecież także ich salonowi rasiści, którym włos z głowy spaść nie może.

W 2011 roku Kuba Wojewódzki i Michał Figurski na antenie radia nazwali urzędnika Alvina Gajadhura pół-Hindusem „Murzynem”, którego telefon działa w „buszmeńskiej sieci dla czarnych”.

W ubiegłym tygodniu sąd uznał, że: „Choć wypowiedź była obraźliwa, to nie wypełniono znamion czynu zabronionego, gdyż był to program satyryczny, a nie informacyjno-publicystyczny. Pokrzywdzony powinien umieć ocenić, co jest satyrą, a co szerzeniem rasizmu. Każdy przeciętny słuchacz od razu zorientował się, że to kabaret, a nie program informacyjno-publicystyczny (…), że„warszawski oddział Ku Klux Klan” i „buszmeńska sieć” nie istnieją i że to satyra”



Na koniec wróćmy do lewackiej nagonki na prof. Bogdana Chazana, który odmówił zabicia nienarodzonego dziecka. Po nałożeniu kary na szpital tak zareagowała Ewa Siedlecka z Gazety Wyborczej: Wyniki kontroli przeprowadzonych w warszawskim Szpitalu im. Świętej Rodziny potwierdziły, że jego dyrektor prof. Bogdan Chazan złamał prawo. Jego działalność pokazuje komplet patologii, które od przynajmniej kilkunastu lat dzieją się w Polsce w sprawach dozwolonej prawem aborcji. O tych patologiach państwo wie doskonale, przegrało kilka spraw w Strasburgu. Ale wolało ich nie widzieć. Teraz mleko się rozlało i państwo musi zareagować. Wymierzenie kary szpitalowi – którą zapłacą podatnicy — nie załatwi sprawy. Państwo musi zdecydować, czy ktoś, kto odmawia podporządkowania się prawu, może być funkcjonariuszem publicznym kierującym placówką, której to prawo dotyczy.



Każdy normalny człowiek czytając ten stek lewackich wypocin musi z przerażaniem przecierać oczy. Odmowa zabijania nazwana jest „odmową podporządkowania się prawu”. Dziennikarka chyba zapomniała, że prof. Chazan nie jest katem, ale lekarzem. Dożyliśmy czasów, w których patologią nie nazywa się mordowania niewinnych istnień ludzkich, ale próbę ocalenia im życia. Na cenzurowanym znalazły się szpitale, w których odmawia się zabijania.



Niezwykle trzeźwo nagonkę na prof. Chazana opisał Rafał Ziemkiewicz w „Do Rzeczy”: „Rozumiejąc ból i naturalną ludzką potrzebę posiadania potomstwa, trudno nie zwrócić uwagi, że przekroczono w tym wypadku granicę. Uszkodzona ciąża była ponoć kolejną, trzecią już, a znowu argumentem, którym uzasadnia prof. Dębski „konieczność” dokonania aborcji – że „zmuszona” do urodzenia kalekiego dziecka cesarką kobieta nie może teraz przez dłuższy czas poddać się kolejnej sztucznej inseminacji, a czasu ma w swej walce o urodzenie dziecka coraz mniej.

Nie mam możliwości zadania panu prof. Dębskiemu pytania, czy to jeszcze leczenie niepłodności, czy już godne doktora Mengele eksperymenty na ludziach. Zapładniamy raz, drugi, czwarty, i patrzymy co wyszło, jak nie wyszło, zabijamy i próbujemy po raz kolejny, aż do skutku”.



Jako że Rafał Ziemkiewicz przywołał postać „anioła śmierci” doktora Mengele to cofnijmy się do jego czasów i przenieśmy się do okupowanej przez Niemców Polski. Przytoczmy fragment pewnego dokumentu przygotowanego przez ówczesną rasę panów opracowanego już w listopadzie 1939 roku i zatytułowanego „Sprawa traktowania ludności byłych polskich obszarów z rasowo-politycznego punktu widzenia”:

„Wszystkie środki, które służą ograniczeniu rozrodczości, powinny być tolerowane albo popierane. Spędzanie płodu musi być na pozostałym obszarze Polski niekaralne. Środki służące do spędzania płodu i środki zapobiegawcze mogą być w każdej formie publicznie oferowane, przy czym nie może to pociągać za sobą jakichkolwiek policyjnych konsekwencji. Homoseksualizm należy uznać za niekaralny. Przeciwko instytucjom i osobom, które trudnią się zawodowo spędzaniem płodu, nie powinny być wszczynane policyjne dochodzenia”.



Może teraz Drodzy Czytelnicy łatwiej do was dotrze prawda o losie, jaki chcą nam zgotować współcześni okupanci Polski? Czy fragment dokumentu opracowanego przez niemieckich zbrodniarzy czegoś Wam bardzo nie przypomina?

Autor: Mirosław Kokoszkiewicz
Artykuł opublikowany w ogólnopolskim tygodniku Warszawska Gazeta


  PRZEJDŹ NA FORUM