Wielka tajemnica ciała Świętego Maksymiliana Marii Kolbego.
Od lat zmowa oświęcimska kryje jedną z największych na terenie Polski tajemnic drugiej wojny światowej. Na naszej Polskiej ziemi w Oświęcimiu, Niemcy zbudowali potężny obóz zagłady. Obóz w którym planowali wymordować wszystkich Polaków. Przez cały okres okupacji hitlerowskiej kominy K.L. Auschwitz dymiły na okrągło w dzień i w noc roznosząc woń palonych ludzkich ciał. W tym obozie mordowano prawie tylko Polaków. Żydów uśmiercali w obozie w Brzezince, zaś w Auschwitz rasiści żydowscy byli „kapami” i znęcali się nad Polakami. Setki tysięcy Polaków zostało przez Niemców zamordowanych tylko za to, że nie chcieli się wyrzec wiary w Boga i bycia Polakami. Wiele książek napisano na temat tego obozu, dlatego nie będę się powtarzał. Pragnę tylko ujawnić tajemnicę ciała Świętego Maksymiliana Marii Kolbego.

Na przełomie lipca i sierpnia w 1941 roku po ucieczce więźnia, komendant obozu postanowił, że co dziesiąty z więźniów będzie ukarany śmiercią głodową w bunkrze bloku jedenastego. Los przypadł na p. Gajowniczka, ojca rodziny wielodzietnej, wtedy Święty Maksymilian Maria Kolbe wystąpił z szeregu i prosił komendanta aby ten zechciał Gajowniczka uwolnić od kary, a On za niego pójdzie do bunkra głodowego. Tak też się stało. Święty Maksymilian poszedł na śmierć głodową z miłości do innego więźnia i oddał swoje życie Królowej Maryi Niepokalanej, którą tak bardzo miłował przez całe swoje życie.

14 sierpnia 1941 roku, po strasznej męczarni w bunkrze głodowym święty Maksymilian został zamordowany zastrzykiem fenolu. Zwłoki Świętego usiłowano spalić w krematorium. Płomienie ogarnęły całe ciało, ale nie uległo ono spaleniu. Nastąpiła niesamowita konsternacja, ponownie włożono ciało Świętego do innego pieca, lecz i tam nie uległo ono spaleniu i po dłuższym okresie czasu zostało wyjęte z pieca i pogrzebane na terenie obozu.

Nie wiadomo tylko w którym miejscu.

Dlatego zwracam się z ogromną prośbą do byłych więźniów K.L. Auschwitz, o informację na temat tego wydarzenia.

Niemieccy oprawcy to wydarzenie trzymają w głębokiej tajemnicy, ale jak wiemy, wśród rządzących hitlerowców było wielu Żydów i masonów, oni przekazali to wydarzenie władzom światowej organizacji żydowskiej, która po wkroczeniu sowietów do Polski, żeby to wydarzenie nie ujrzało światła dziennego w obawie przed Polakami, rasiści żydowscy przejęli patronat nad obozem i utworzyli z tego największego cmentarza Polaków muzeum, którego strzegą do dzisiaj jak oka w głowie. Nawet modlić się pod Krzyżem na Żwirowisku nie pozwalają, bo za modlitewne spotkanie z okazji piątej rocznicy profanacji Krzyży, ukarany zostałem przez sąd w Oświęcimiu 330.00 złotych. Boją się, że te oszczerstwa jakie żydowskie środki przekazu rozpowszechniają na temat KL. Auschwitz, iż to my, Polacy utworzyli ten obóz w celu likwidacji Żydów i inne brednie na temat obozu, zostaną w końcu ujawnione.

W 67 rocznicę śmierci największego współczesnego Polskiego Świętego, Maksymiliana Marii Kolbego, zamordowanego przez Niemców w K.L. Auschwitz, powołane zostanie w Katowicach „Stowarzyszenie Pamięci Polaków Zamordowanych przez Niemców w K.L. Auschwitz im. św. Maksymiliana Marii Kolbego w Katowicach”. Najważniejszym celem naszego działania będzie utworzenie z K.L. Auschwitz tej niemieckiej fabryki śmierci, „Mauzoleum Męczeństwa Narodu Polskiego”. Nie wolno nam nadal

bezczynnie patrzeć, jak rasiści żydowscy bezczeszczą na Polskiej ziemi nasz Cmentarz Narodowy, na którym Niemcy ukryli ciało naszego największego świętego, który całe swoje życie poświęcił naszej Królowej Polski, Maryi Niepokalanej, oraz walce z rasizmem żydowskim i masonerią. Nie może nadal być tak, żeby w naszej Ojczyźnie na naszej Polskiej Ziemi największym cmentarzem Polaków w świecie, rządzili rasiści żydowscy, wrogowie Narodu Polskiego.

Dlatego zwracam się z apelem do Polaków w kraju i żyjących poza granicami naszej Ojczyzny, którym dobro Polski leży na sercu a szczególnie do więźniów K.L. Auschwitz i ich rodzin, o włączenie się w działalność naszego powołanego w Katowicach Stowarzyszenia.

Szczęść Boże

Kazimierz Świtoń

Katowice. Dnia 10.08.2008r.

List Kazimierza Świtonia do papieża Jana Pawła II:

Wasza Świętobliwość Jan Paweł II, Papież.

W czasie mojego rocznego czuwania w obronie Krzyża na Żwirowisku w Oświęcimiu, na największym w świecie cmentarzu Polaków, przybyli do mnie członkowie rodziny więźnia Polaka, który obsługiwał piece krematoryjne i był świadkiem tego niezwykłego wydarzenia.

W dniu 15 sierpnia 1941 roku przeniesiono do krematorium ciało Świętego Maksymiliana Marii Kolbego, położono Je na wózek i wsunięto Je do pieca. Płomień ogarnął Ciało, lecz nie uległo ono spaleniu.

Nastąpiła niezwykła konsternacja. Po pewnym czasie ciało zostało wyjęte z krematorium i powtórnie włożono Je do innego pieca i sytuacja się powtórzyła. Po dłuższym okresie czasu Ciało Świętego nietknięte przez ogień, wyjęto z pieca i w wielkiej tajemnicy pogrzebano na terenie obozu.

Dlatego bardzo proszę Waszą Świętobliwość o powołanie komisji Kościelnej, w celu przeprowadzenia dochodzenia w tej sprawie.

Ponieważ mam wiele informacji dotyczących tego wydarzenia, których ze względu na moje bezpieczeństwo do czasu powołania komisji, ujawnić nie mogę.

Dlatego uprzejmie proszę o włączenie mojej osoby do w/w komisji.

Szczęść Boże

Kazimierz Świtoń

Boże Narodzenie 2004r.

Do wiadomości:

Ks. Prymas Józef Glemp – Warszawa

Przewodniczący Episkopatu Polski

Ks. Arcybiskup Józef Michalin – Przemyśl

List z Watykanu do Kazimierza Świtonia:

Sekretariat Stanu

Sekcja Pierwsza – Sprawy Ogólne

Szanowny Panie,

W imieniu Jego Świętobliwości Jana Pawła II dziękuję za list z grudnia ubiegłego roku oraz za zawarte w nim treści.

Nawiązując do przedstawianej w liście sprawy, uprzejmie Pana informuję, iż leży ona w kompetencji biskupa miejsca, którego od domniemanym wydarzeniu winien powiadomić naoczny świadek lub jego rodzina posiadająca zapis okoliczności.

Jednocześnie pragnę zapewnić o modlitwie Ojca Świętego w intencjach Pana i łączę wyrazy szacunku.

Mons. Gabriele Caccia – Asesor

Watykan, 11 stycznia 2005 r.

List Kazimierza Świtonia do Ks. Biskupa Diecezjalnego Diecezji Bielsko-Żywieckiej Tadeusza Rakoczego w Bielsku-Białej:

Proszę o zajęcie stanowiska w sprawie mojego listu do Papieża i Jego odpowiedzi.

W załączeniu:

Kserokopia listu do Papieża

Kserokopia odpowiedzi Papieża

Kazimierz Świtoń

Katowice. Dnia 18.01.2005r.

Do wiadomości:

Jego Eminencja Ks. Prymas Józef Glemp

Przewodniczący Episkopatu Ks. Arcybiskup Józef Michalin

Dopisek:

[Na ten list do dnia dzisiejszego (14.08.2008) nie otrzymałem odpowiedzi] – autor Kazimierz Świtoń.

List Prezesa USOPAŁ Jana Kobylańskiego do Kazimierza Świtonia:

Szanowny Panie Kazimierzu,

Otrzymałem Pańską odpowiedź z apelem do Polaków żyjących w kraju i za granicą naszej Ojczyzny o poparcie działalności, powołanego w Katowicach „Stowarzyszenia Pamięci Polaków Zamordowanych w K.L. Auschwitz im. św. Maksymiliana Marii Kolbego w Oświęcimiu”.

My wszyscy, którzy jesteśmy byłymi więźniami niemieckich obozów koncentracyjnych chcemy poprzeć Pańską wzniosłą i bardzo potrzebną inicjatywę.

Pozwolę sobie podać moją więzienną historię:

W sierpniu 1943 roku mając 19 lat zostałem aresztowany w Warszawie przez niemiecką żandarmerię polową i osadzono mnie jako więźnia politycznego w więzieniu w celi 202 na Pawiaku, gdzie gestapo trzymało więźniów „w trakcie śledztwa” i na Alei Szucha gdzie przesłuchiwało nas gestapo. Pamiętam co noc gestapo wyprowadzało grupę więźniów, którzy zostali skazani na rozstrzelanie i w getcie odbywały się egzekucje. Następnego dnia rozwieszali plakaty na warszawskich ulicach z nazwiskami zabitych więźniów. Byłbym z pewnością rozstrzelany, gdyby nie fakt iż moja sprawa poszła dalej w gestapo. Jednego dnia pod wieczór przyszło dziwne rozporządzenie z Berlina do więzienia na Pawiaku, o natychmiastowej ewakuacji całego więzienia do Oświęcimia z powodu na przypuszczalne rozruchy w Warszawie – przypuszczam, że było nas około 2 tysięcy więźniów. Pamiętam, że część więźniów – najbardziej „niebezpiecznych” z Pawiaku miała być odłączona od reszty i mieli być natychmiast rozstrzelani w getto. W tej grupie było nas około 100 osób. Czekając na egzekucję pamiętam zapoznane tam dwie osoby. Był to starszy pan, warszawiak, dyrektor jednego z banków w Warszawie – Centkiewicz i ten drugi współwięzień nazywał się Hebda.

Przyszła do nas wiadomość przez kalefaktora, że zostaniemy wywiezieni do obozu do Oświęcimia. Dowiedziałem się potem z niewielu kartek od mojej rodziny z Warszawy, że jak nas nagle wywieziono do obozu to myśleli że nie żyję, gdyż nasze pozostałości – osobiste rzeczy jakie nam zabrano podczas wchodzenia do więzienia na Pawiaku – administracja więzienia odesłała je do naszych rodzin i podano, że nie żyjemy. Moja rodzina dowiedziała się że żyję, dopiero wtedy gdy nam pozwolono wysłać kartki na Święta Bożego Narodzenia z obozu w Guzen. Potem załadowano nas do wagonów towarowych i wczesnym rankiem byliśmy w Oświęcimiu. Pamiętam, kiedy wysiedliśmy z tych wagonów, stali tam SS-mani wraz z Kapos żydowskimi z Brzezinki. Jeszcze na peronie tatuowano nam na podramieniu numery. Mnie wytatuowano numer 156228. Potem nas zaprowadzono do obozu Oświęcim, który był bardzo trudnym więzieniem, gdzie trafiali przede wszystkim Polacy i polscy więźniowie polityczni. Było tam niewielu żydów. Żydzi byli przetrzymywani głównie w Brzezince. Pamiętam, że po kilku dniach przeniesiono nas do Birkenau. Oświęcim był bardzo przepełniony. W Birkenau byli żydzi i pamiętam była tam też grupa partyzantów z Jugosławii. Tak jak i w Oświęcimiu tak i w Brzezince były komory gazowe i krematoria.

Wszyscy wiedzieliśmy, że nie było stamtąd wyjścia. Jedyne jakie istniały, to wywiezienie do innego obozu. Drugie wyjście, to wszystkim znane przez komin – czyli śmierć. A ostatnim sposobem na wyjście z obozu, to była współpraca jako szpieg.

( Dlatego wszyscy się dziwimy i pytamy, jaki to cud spotkał antypolaka, żyda Władysława Bartoszewskiego, który twierdzi, że go „zwolniono” z obozu ??? Ponoć odwieziono go pociągiem w luksusowych warunkach do Warszawy !!! )

Dla mnie, byłego więźnia obozu koncentracyjnego, to niemożliwe i nie do pojęcia. Do końca wojny byłem przetrzymywany jeszcze w więzieniach w Mauthausen, Gross Rosen, Flossenburg, Natzwailer i Dachau, i w wielu innych w czasie ewakuacji. Z początkiem maja 1945 roku z obozu Dachau wyswobodzili nas Amerykanie.

Potem po 1992 roku agenci postkomuny wymazali moje dane z dokumentów z obozu w Oświęcimiu. Na szczęście dzięki istnieniu na świecie organizacji państwowych i Czerwonego Krzyża, otrzymałem dokument ze wszystkimi danymi z obozów koncentracyjnych z Czerwonego Krzyża ze Szwajcarii, potwierdzający moją obozową historię. Posiadam także dokument z października 2007 roku, rozstrzygającą decyzję Kierownika Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, przyznającą mi uprawnienia kombatanckie w wymiarze jednego roku i ośmiu miesięcy z tytułu przebywania od sierpnia 1943 roku do końca kwietnia 1945 roku w hitlerowskich więzieniach i obozach zagłady.

Panie Kazimierzu, ja naturalnie popieram Pańską inicjatywę i bardzo proszę nas informować na bieżąco jak się posuwa cała ta sprawa ze Stowarzyszeniem i całym projektem. Jeszcze raz Panu bardzo dziękuję za przesłaną korespondencję i za prowadzenie tak potrzebnej inicjatywy społecznej.

Pozdrawiam Pana bardzo serdecznie i życzę wszelkiej pomyślności w podjętej ciężkiej pracy na rzecz obrony prawdziwej historii Polski.

Z wyrazami szacunku

Jan Kobylański

Prezes USOPAŁ

Montevideo. 18.08.2008r.

Ps. Posyłam ten list do wiadomości wszystkich osób zainteresowanych dla informacji.

Arch., Int.


  PRZEJDŹ NA FORUM