Wojna jest szaleństwem |
Po dwóch wojnach światowych obecnie przeżywamy trzecią, prowadzoną „w kawałkach”, z przestępstwami, mordami i zniszczeniami. Bardzo mocne słowa Ojca Świętego Franciszka piętnujące przemoc i czerpanie z niej zysków. zdjecie Wojna jest szaleństwem, za którym stoją ideologie bądź niepohamowana żądza władzy i pieniędzy wsparta obojętnością wobec drugiego człowieka, mówił Ojciec Święty Franciszek w sobotę w miejscowości Fogliano Redipuglia na północy Włoch. Papież modlił się tam na cmentarzu wojennym, który kryje prochy stu tysięcy włoskich żołnierzy poległych w I wojnie światowej. Przed odprawieniem tam Eucharystii Biskup Rzymu odwiedził też położony nieopodal cmentarz austrowęgierski. Obie nekropolie to świadectwo po zaciętych walkach nad rzeką Isonzo w czasie I wojny światowej, której stulecie wybuchu przypada w tym roku. W walkach zginęli tam także włoscy krewni Papieża. – Również dziś, po drugiej klęsce kolejnej wojny światowej, być może da się mówić o trzeciej wojnie prowadzonej „w kawałkach”, z przestępstwami, mordami, zniszczeniami – wskazywał w homilii Ojciec Święty. Kierownik Katedry Filozofii Kultury KUL prof. Piotr Jaroszyński zwraca uwagę, że Franciszek, mówiąc o III wojnie światowej, podkreśla skalę, w jakiej prowadzi się dziś dziesiątki, jeśli nie setki, wojen. – Choć niekoniecznie są one ze sobą skorelowane, to jednak w coraz większym stopniu ogarniają cały świat, a każda nowa wojna wybuchnąć może łatwo dzięki rozwojowi techniki, w tym głównie przemysłu zbrojeniowego – zauważa w rozmowie z „Naszym Dziennikiem”. – Sytuacja faktycznie jest dramatyczna, ponieważ tą techniką dysponują ludzie zaślepieni przez żądzę władzy, zysk, ideologię, a nawet fałszywą religię – dodaje prof. Jaroszyński. Wskazywał na to Ojciec Święty, mówiąc, że właśnie interesy, geopolityczne plany, żądza pieniędzy i władzy, przemysł zbrojeniowy kryją się za decyzjami o wojnie. Są one często usprawiedliwiane ideologią, a gdy jej nie ma, to pojawia się odpowiedź Kaina: „Co mnie obchodzi mój brat?”. Właśnie obojętność kryjącą się za tymi słowami ostro napiętnował Papież. – I ci planiści terroru, organizatorzy starć, a także przedsiębiorcy zbrojeniowi wypisali w sercach: „Co mnie to obchodzi?” – wskazywał. – Być może spekulujący na wojnie z tym noszonym w sercu: „Co mnie to obchodzi?”, zarabiają dużo, ale ich zdemoralizowane serce utraciło zdolność do płaczu… – dodał Ojciec Święty. W dramatycznych słowach wołał: – Z sercem syna, brata, ojca proszę was wszystkich i dla nas wszystkich o nawrócenie serca: przejście od tego: „Co mnie to obchodzi?”, do płaczu. Za wszystkich poległych w „bezsensownej rzezi”, za wszystkie ofiary szaleństwa wojny w każdym czasie. Ludzkość potrzebuje płaczu i jest to godzina płaczu. – Płacz jest znakiem nie tylko dostrzeżenia, ale wręcz przejęcia się aż do bólu tym, co się dzieje. Ból naciska mocniej na nasze serce, aby zacząć coś robić, aby ratować świat przed całkowitym upadkiem – zwraca uwagę prof. Jaroszyński. – Tutaj wyjątkową rolę odgrywa chrześcijaństwo, które nie traktuje religii jako narzędzia walki, ale ma na uwadze prawdziwy pokój oparty na miłości – dodaje. Przypomina też o papieskim apelu o modlitwę. – Przy tak wielkim rozkołysaniu zła nic nie zrobimy bez modlitwy i pomocy ze strony Boga – podkreśla. Sebastian Karczewski Nasz Dziennik |