Polski biznesmen: Polacy są na Wyspach dyskryminowani!

Krzysztof Lisiecki, 33-letni emigrant. Jak wielu młodych ludzi, wyjechał z kraju w poszukiwaniu godniejszego życia. Pracował w fabryce i jako ochroniarz. Teraz, jest właścicielem sieci supermarketów „Pasikonik” oraz przykładem, że Polak potrafi, jeżeli nikt mu nie będzie przeszkadzać. Chce też pomóc rodakom, którzy są dyskryminowani przez pracodawców.

Krzysztof Lisiecki w swoim supermarkecie. Źródło: scunthorpetelegraph.co.uk

Biznesmen przyjechał do Londynu 10 lat temu, lecz długo tam nie zabawił – pojechał pracować do Lincoln i rozpoczął pracę w fabryce przy taśmie. A ponieważ zarobki przestały mu dawać satysfakcję, przekwalifikował się i został ochroniarzem. Pracował wieczorami, więc postanowił za dnia prowadzić prywatny biznes. I tak się zaczęło.

Pierwszy był warsztat. Lisiecki nie miał samochodach pojęcia, ale miał kapitał i przyjaciela mechanika. Wszedł z nim w spółkę i uruchomili pierwszy warsztat w mieście. Nadal pracując na drugim etacie w ochronie, otworzył kolejny zakład w innym mieście z innym wspólnikiem. Potem był salon fryzjerski z solarium, supermarket „Lajkonik”. Aż w końcu, musiał zrezygnować z pracy „na bramce”.

Teraz, inna sieć supermarketów Lisieckiego – „Pasikonik” – otwiera właśnie szósty sklep w Scunthrope. Towarem firmowym są produkty z Europy Wschodniej. Pierwszy market powstał w Spalding, a do dzisiaj kolejne punkty z powodzeniem funkcjonują w Hull, Goole, Wisbech oraz Mansfield.

Emigrant chce się również przysłużyć polskiej mniejszości w Anglii i skończyć z dyskryminacją 12-tysięcznej społeczności w Lincoln. Sam mówi, że najgorzej jest w pracy:

- Zanim Polacy przyjechali, fabryki pracowały na prędkości 3 i pracowało 10-ciu operatorów. Polacy przyjechali i prędkość z 3 zwiększyła się na 6 i jeszcze zredukowali kilka etatów. Nadal Polacy pracują ambitnie i ciężko. Cieszą się, bo Polak zawsze czerpie dumę z tego, co robi, a inni to wykorzystują. Kiedy tylko pojawia się jakiś problem, Polacy słyszą, że jeżeli coś im się nie podoba, to szef poszuka kogoś innego na to miejsce. Wychodzę z założenia, że skoro jest nas tylu, to powinniśmy mieć kogoś w Council. Kogoś, kto wysłucha naszych problemów i spróbuje je rozwiązać.

Zapowiada, że chciałby też się zająć integracją okolicznej mniejszości i zmienić obraz Polaka w oczach Brytyjczyków:
– Chcę, żeby oni myśleli „kurcze, co to za super naród”.
Niestety, w majowych wyborach samorządowych nie uzyskał mandatu radnego.

Źródło cytatów: biznescafe.co.uk
KR
http://narodowcy.net/


  PRZEJDŹ NA FORUM