Ci, co musieli zginąć
Po Polsce grasuje komando śmierci. Grasowało w prylu, grasuje w tzw. III RP.

28 marca AD 1947 pod Jabłonkami został zamordowany Karol Świerczewski (komunistyczna ksywka — Generał Walther). W Muzeum Wojska Polskiego znajduje się jego mundur, który miał na sobie w chwili śmierci. W okolicach nerki znajduje się plama krwi i charakterystyczny otwór po bagnecie Armii Soviet’skiej z ostrymi krawędziami. Ślady tych bagnetów na ciałach i mundurach polskich oficerów w katyńskich dołach śmierci były dowodem, że ich zamordowali funkcjonariusze Moskowii. Niektórzy z polskich oficerów bronili się do końca. Funkcjonariusze Moskowii zadawali im rany bagnetami i osłabionych w ten sposób rozstrzeliwali. Dariusz Baliszewski w audycji telewizyjnej, Rewizja Nadzwyczajna, wykluczył zamordowanie Walthera przez komunistów i przyjął wersję oficjalną o zastrzeleniu przez banderowców. Ktoś mu powiedział, że dziura w mundurze Walthera jest nie od bagnetu, tylko od pocisku zrykoszetowanego.

Kiedy Jan Gerhard zapowiedział, że o okolicznościach śmierci Walthera napisze prawdę, 20 sierpnia AD 1971 sam został zamordowany. Rzekomo przez przestępców.

Jednym z najohydniejszych mordów było zakatowanie na śmierć 18 sierpnia AD 1976 ks. Romana Kotlarza. Ks. Kotlarz podpadł komunistom, bo pobłogosławił robotników. Na plebanii mieszkał sam. Przez kilka nocy nachodzili go mordercy i bili dotkliwie, ale bez pozostawiania śladów. W taki sam sposób 14 maja AD 1983 został pobity na śmierć Grzegorz Przemyk.

Zamordowanie 7 maja AD 1977 Stanisława Pyjasa jest znane powszechnie.
Po podpisaniu porozumień sierpniowych zamordowany został minister spraw zagranicznych, Olszewski. Oficjalną przyczyną śmierci był wypadek przy czyszczeniu broni myśliwskiej. Ciało miało zostać znalezione w ogródku działkowym.

Powstanie tzw. III RP poprzedziła seria mordów założycielskich. Chyba pierwszym, jeżeli nie liczyć bł. ks. Jerzego Popiełuszko, przez niektórych też zaliczanego do ofiar mordów założycielskich III RP, był doc. Jan Strzelecki, socjolog zamordowany też jak Gerhard rzekomo przez przestępców. Przyczyną zamordowania było wywarcie wpływu na tzw. obrady okrągłego stołu. Tuż po morderstwie salon próbował nagłośnić sprawę zamordowania Strzeleckiego. Zostało założone dyskusyjne stowarzyszenie im. Jana Strzeleckiego, odbyło się jedno zebranie, potem zaczęły się rozmowy w Magdalence i salon dostał amnezję. Zapomniał, że w ogóle istniał ktoś taki jak Jan Strzelecki.
Innymi ofiarami mordów założycielskich III RP byli księża: Stefan Niedzielak — 19/20 stycznia AD 1989, Stanisław Suchowolec — 30 stycznia AD 1989. Mordercy ks. Niedzielaka, aby ułatwić sobie zadanie, poprzedniego dnia przed zamordowaniem go otruli jego psa. Jeden z mordów założycielskich III RP popełniony na ks. Sylwestrze Zychu przeszedł poślizgiem do samej III RP — 11 lipca AD 1989.
To tylko bardzo skromny wybór przykładów. Aby wymienić znaczącą ich liczbę, bo wszystkich się nie da, trzeba by napisać Czarną księgę skrytobójstw pryla.

W III RP komando śmierci też nie próżnowało. 29 kwietnia AD 2000 śmiercią gwałtowną na skutek odniesienia trzech ran postrzałowych brzucha zmarł Ireneusz Sekuła, wicepremier (1988÷1989). Strzelec oddał czwarty strzał chybiony. Strzały zostało oddane z odległości ok. 1m. Według oficjalnej wersji Sekuła w ten sposób miał popełnić samobójstwo. Sprawę obiecał wyjaśnić Lech Kaczyński (1949÷2010), brat Jarosława, premiera (2006÷2007), prezydent RP (2005÷2010), kiedy w rządzie Jerzego Buzka (1997÷2001), zarejestrowanego jako TW pod pseudonimami: Karol i Docent, był ministrem sprawiedliwości (12 czerwca 2000÷2001). Ale pomimo tej obietnicy sprawa do dzisiaj jest niewyjaśniona.

Za to lenistwo Lech Kaczyński zapłacił życiem. Swoim, swojej żony i życiem dziewięćdziesięciu sześciu innych osób. 19 października AD 2010 do tej zapłaty doszło życie Marka Rosiaka i ciężkie obrażenia Pawła Kowalskiego.

Liczni prominentni funkcjonariusze Platformy Obywatelskiej (PO) złożyli publicznie oświadczenia, które można nazwać eufemistycznie, kontrowersyjnymi. I tak, np.: Jego Ekscelencja minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski — dorżnąć watahę!; Jego Ekscelencja prezydent elekt zakrzywoprzysiężony niekonstytucyjne Bronisław Komorowski — prezydent będzie gdzieś leciał i to się wszystko zmieni, więc ja bym z tego nie robił… …yyyy… Nigdy bym nie godził się na tego rodzaju ustępstwa.

Jego Ekscelencja prezes Rady Ministrów Rzeczypospolitej Polskiej Donald Tusk — wyginiecie jak dinozaury; jeden z wiceprzewodniczących PO, niewart wymieniania jego nazwiska — największym wilkiem polskiej polityki jest Jarosław Kaczyński. W związku z tym moja odpowiedź na pańskie pytanie jest, tak, Komorowski pójdzie na polowanie na wilki. Zastrzelimy Jarosława Kaczyńskiego, wypatroszymy i skórę wystawimy na sprzedaż w Eu… Etc., etc.

Te i wiele innych oświadczeń stało się przedmiotem licznych i spotykanych powszechnie komentarzy. Przeważnie oceniano je jako: chamstwo, brak kultury, arogancja, złe maniery, błędy wychowawcze, nieodpowiedzialność, poczucie bezkarności, selekcja negatywna, wynoszenie osób niegodnych, etc., etc. Wszystkie te oceny są błędne i krzywdzące. Te oświadczenia są życzliwymi i lojalnymi ostrzeżeniami przed grożącymi niebezpieczeństwami. Są spolegliwym dzieleniem się planami i zamiarami. Są przejawem otwartości i szczerości.

Kiedy podmiot, któremu można przypisać posiadanie instynktu samozachowawczego (jednostka, organizacja), dowiaduje się, że jego istnieniu grozi niebezpieczeństwo, to się z tego cieszy, że w ogóle się o tym dowiedział, a nie zginął w nieświadomości. Dzięki temu może podjąć działania w celu odwrócenia tego zagrożenia. W szczególności, jeżeli zagrożenie ma postać podmiotu analogicznego, jak on sam i jeżeli okoliczności tego wymagają, podmiot zagrożony może wykonać ruch uprzedzający i podmiot zagrażający zlikwidować. Jak w pojedynku rewolwerowców. Przeżywa ten, kto broń wyciągnie pierwszy i przeciwnika zastrzeli.

W Polsce toczy się leninowskie, kto kogo. Z jednej strony jesteśmy my, Polacy, a z drugiej strony jest agentura wpływu. O agenturze wpływu piszę więcej w mojej książce, Ciężkie czasy dla agentów (oferuję wydanie jej). Przetrwać może tylko jedna strona. Jeżeli agenci wpływu mają przetrwać, sczeznąć musimy my, Polacy i vice versa.
Prawo i Sprawiedliwość (PiS) w okresie posiadania większości parlamentarnej i własnego rządu w latach 2005÷2007 miało możliwość zlikwidowania agentury wpływu. Sam taką możliwość dałem premierowi Jarosławowi Kaczyńskiemu do ręki. W tej sprawie nie raczył ruszyć swoich czterech wielkich, szacownych, tłustych liter. I teraz ponosimy tego konsekwencje. Napisałem, premier Jarosław Kaczyński, a nie, Jego Ekscelencja premier Jarosław Kaczyński, bo wręczając mu tak go właśnie zatytułowałem. A on, zamiast wdrożyć, palnął mi wykład, że on nie jest żadną ekscelencją, bo on jest z Solidarności, a w Solidarności ekscelencji nie było.

Wygląda na to, że PiS jest organizacją, która instynktu samozachowawczego nie ma. Może Jego Ekscelencja minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski dlatego zmienił kierdel owiec na watahę, bo się z niego wywodzi i polepszając nazwę dowartościował się.

Sprawa jest szersza, bo dotyczy nie tylko PiS-u, a nas wszystkich. Pan Profesor Władysław Bartoszewski był łaskaw nazwać nas, bydłem. Bardzo był i jest za to potępiany. Wygląda na to, że Pana Profesora Władysława Bartoszewskiego będziemy musieli przeprosić. Bo czyż można obrażać się za prawdę? Panu Profesorowi Władysławowi Bartoszewskiemu winniśmy wdzięczność za to, że raczył nam podsunąć lustro. Dzięki temu mieliśmy okazję dowiedzieć się, czym jesteśmy. Bo w czym od bydła jesteśmy lepsi? Czy skuteczniej niż bydło bronimy się przed zarzynaniem nas?

W dyskusji publicznej funkcjonują liczni krytycy powstań i innych zrywów narodowych. Przekonują, że były tylko niepotrzebnym upływem polskiej krwi. Przeciwstawiają im okresy pokoju. Pokoju, (chłe! chłe!) pokoju. W czasie pokoju zginęło więcej Polaków niż we wszystkich powstaniach i wojnach razem wziętych.

Po AD 1989 w ciągu dwóch lat średnia długość życia mężczyzny w Polsce wzrosła o 5÷6lat. A to znaczy, że w prylu długość życia była sztucznie zaniżona. Według tygodnika Polityka, organu prasowego Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej AD 1985 średnia długość życia mężczyzny w Polsce wynosiła 62,5roku. Mniej niż wiek emerytalny. Większość płatników składki emerytalnej, mężczyzn do emerytury nie dożywała. To była jedna z przyczyn, z których powodu system emerytalny nie zawalił się wcześniej. Budżet państwa dłużej było stać na dotacje. Bez cienia najmniejszej przesady pryl można nazwać, pełzającym holocaustem Polaków.

Od kwietnia AD 1956 mordowanie dzieci nienarodzonych jest bezkarne. Z naszych podatków finansowane są zgniłki (o. Bocheński twierdzi, że zgniłek jest terminem naukowym) pyszczące za mordowaniem dzieci nienarodzonych oraz dobijaniem starych i chorych.

Jak widać, aby dopuścić się aktu ludobójstwa nie trzeba posługiwać się bronią, która potencjalne ofiary ostrzega i mobilizuje do stawiania oporu. Ciężkimi warunkami życia można mordować nie tylko w skali obozu, w obszarze ograniczonym drutami pod napięciem. Ciężkimi warunkami życia można mordować w skali całego kraju. Ale do tego potrzebna jest współpraca mordowanych. I my tę współpracę zapewniamy.
Niektórzy dyskutanci z S24 nazywają innych, lemingami. A czy w całej Polsce znalazłby się chociaż jeden, kto na nazwę, leming, nie zasłużył? Polski przyrost naturalny jest ujemny. Liczba ludności w Polsce zmniejsza się. W Polsce nie ma warunków do rozmnażania się. Kto ma na to ochotę, może sobie podbić bębenek, że najszlachetniejsze gatunki w niewoli nie rozmnażają się. Być może prawo Kopernika-Greshama obowiązuje nie tylko w finansach, ale też w demografii — ludy gorsze wypierają z życia ludy lepsze.

Warunki nie do życia w Polsce tworzymy sami własnymi rękami. W głosowaniu nasze głosy oddajemy na nieodpowiednich kandydatów mających szkodliwe programy bądź kandydujących w złej wierze. Utrzymujemy się w ignorancji. Nie zdobywany niezbędnej do dokonania wyboru w głosowaniu wiedzy z: teorii państwa, politologii, historiozofii, socjocybernetyki, ekonomii, geopolityki, antropologii, etc., etc.
Jesteśmy podatni na manipulacje. Dajemy sobie suflować szkodliwe poglądy, postawy, metodologie. Jesteśmy ufni wobec tych, na których nas otworzą, a nieufni wobec tych, na których zostajemy poszczuci. Panicznie boimy się ośmieszenia. Przy czym, w różnym czasie ośmiesza co innego.

Podczas tzw. opozycji demokratycznej za późnego Gierka, karnawału Solidarności i na początku wojny jaruzelskiej tzw. lewica laicka (laica) narzuciła nam wszystkim zabawę w łapaj agneta. Jedyną organizacją autentyczną był KSS „KOR”, wszystkie inne zostały założone przez bezpiekę i składały się wyłącznie z jej agentów oraz ogłupionych durniów. Podczas tzw. sesji marcowej AD 1981 w dyskusji plenarnej Adam Michnik wobec wszystkich obecnych nazwał jednego z dyskutantów agentem bezpieki. Wtedy w polowaniu na agentów nie było niczego ośmieszającego. Obecnie zaniedbanie odpowiednio gorliwego wyrażania niewiary w istnienie donoszących na UB grozi zabiciem śmiechem. Zachowanie powagi przedkładamy nad własne życie — Lecz rzecz dziwna tym niemniej,\\Choć to nie brzmi przyjemnie,\\Coraz gdzieś jakiś człowiek umiera.\\Inni wzrokiem go mierzą,\\Patrzą, ale nie wierzą,\\Czasem któryś z nich westchnie: „o rany!”\\Szepcą do siebie w sieniach\\Józek popatrz na Henia\\Choć nieboszczyk a jaki zadbany! — Andrzej Waligórski, Cykl.

Wbrew kłamliwej propagandzie political correctness narody różnią się między sobą. Różne narody mają różne cechy tylko im właściwe. Z cech narodu polskiego mających związek z tematem można wymienić: niepamiętliwość, ślamazarność, niekonsekwencję, niezdolność do dokończenia czegokolwiek, gamoniowatość, pobłażliwość, brak mściwości, gnuśność, niepoważność itp. Niektóre cechy można wartościować bezwzględnie. Wartościowanie innych zależy od okoliczności. W Polsce jagiellońskiej te cechy były pozytywne. Umożliwiały budowanie potęgi państwa. Nie odstraszaliśmy sąsiadów, którzy chętnie przyłączali się. W Rzeczypospolitej nie było takiego ucisku, jak w krajach ościennych. Ale czasy zmieniły się. Cechy, które kiedyś budowały potęgę Rzeczypospolitej, teraz nas zabijają.

Jeżeli naród polski ma przetrwać, jeżeli my, Polacy, mamy uniknąć losu Mohikanów, każdy z nas musi w sobie obudzić małego skurwysyna. Na ten temat pisał Jarosław Marek Rymkiewicz w Wieszaniu.

Zmiana cech narodowych jest możliwa. Cechy narodowe nie są stałe. Są na to liczne przykłady. W czasach elżbietańskich Anglicy byli żywiołowi, spontaniczni, ekspresyjni, weseli, skłonni do zabawy. Lubowali się w zabawach towarzyskich w karczmach. Nie mieli w sobie niczego ze słynnej angielskiej flegmy. Za pierwszych Piastów Polacy byli drugimi zbójami w Europie. Zbójami największymi byli Czesi. Dlatego Czesi i Polacy na wyprawy wojenne byli zabierani niechętnie. Za bardzo rabowali. Kto by pomyślał, że przodkowie współczesnych Szwejków mogli być tacy?

Ale zmiana cech narodowych jest procesem bardzo powolnym, spontanicznym, nieprzewidywalnym, słabo poddającym się kierowaniu. Przekonali się o tym komuniści usiłujący wyprodukować tzw. nowego człowieka. A na to wydatkowali środki, chyba, największe.
Dlatego niniejsza notka jest porywaniem się z motyką na Słońce. Jest też, głosem wołającego na puszczy.

Osoby, które chcą, aby przed Pałacem Namiestnikowskim przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie znalazł się pomnik lub tablica zawierająca znak krzyża upamiętniająca osoby poległe 10 kwietnia AD 2010 w okolicach Smoleńska w Federacji Rosyjskiej, a do tego czasu przed Pałacem Namiestnikowskim stał krzyż, proszę o złożenie deklaracji w komentarzu pod notką, Jak skutecznie ocalić krzyż sprzed Pałacu Namiestnikowskiego.



  PRZEJDŹ NA FORUM