Ci, co musieli zginąć |
http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=6514&Itemid=100 „Smoleńskie Ministerstwo Prawdy” Rozmowa z Jakuckimi (….) Ale generalnie działanie „seryjnych samobójców”, choć może lepsze byłoby tu określenie „szwadrony śmierci”, ma na celu pozbywanie się osób, które często przez przypadek lub z racji pełnionych obowiązków dowiedziały się zbyt dużo. Być może taka właśnie była przyczyna „samobójstwa”, Grzegorza Michniewicza, który powiesił się na sznurze od odkurzacza 23 grudnia 2009 roku. Oficjalną wersję w wątpliwość podawał podczas przesłuchania kierowca Michniewicza. „Czy to bowiem zwyczajne, że w dużym domu, w którym nie brak odpowiedniego miejsca i wysokości, człowiek wiesza się niemal na klamce, jak w więziennej celi? Za drzwiami pomieszczenia zobaczyłem przewrócony odkurzacz. Po lewej stronie odkurzacza zobaczyłem Grzegorza Michniewicza w dziwnej pozycji, niby klęczącego, siedzącego jednocześnie na piętach. Wokół szyi Grzegorza Michniewicza widziałem zaciśniętą pętlę ze sznura odkurzacza, który zawiązany był na ukośnej belce w przejściu z kuchni do pokoju”- zeznał. Przypomnę, że Michniewicz, dyrektor generalny w Kancelarii Premiera Donalda Tuska, pełnomocnik ds. ochrony informacji niejawnych i administrator danych, w latach 2000-2001 pełnomocnik ds. ochrony informacji niejawnych w Rządowym Centrum Legislacji, miał najwyższe poświadczenia bezpieczeństwa, zarówno krajowe, jak i NATO oraz Unii Europejskiej. Przez jego ręce przechodziły niemal wszystkie dokumenty kancelarii premiera, także tajne. Czy te „smoleńskie” także? Czy zadziałały „szwadrony śmierci”? Michniewicz miał popełnić samobójstwo, mimo że wcześniej umówił się z rodziną na wspólne spędzenie Wigilii. Co więcej, prokuratorzy który przejrzeli jego domowy komputer w pliku „Moje plany” znaleźli dokładny plan zajęć na 23 grudnia. Michniewicz miał już kupiony bilet na świąteczny wyjazd do teściów, co w prokuraturze potwierdziła Paulina T., pracownica jego biura: „22 grudnia Grzegorz Michniewicz mówił, że następnego dnia będzie tylko do godz. 14, bo jedzie na święta (…). Według mnie nic, kompletnie nie wskazywało na to, że on może pozbawić się życia (…). Chcę na zakończenie dodać, że ja nie wierzę, aby on popełnił samobójstwo.” Śledztwo, jak w większości podobnych przypadków, umorzono, w decyzji uznano, że Michniewicz powiesił się „nagle pod wpływem impulsu”. Ale jaki to mógł być impuls, skoro człowiek ten umawiał się z najbliższymi na Święta? Z ustaleń dokonanych przez „Wprost” wynika, że wieczorem 23 grudnia Michniewicz napisał także kilka SMS-ów do swojego przełożonego, szefa kancelarii Tomasza Arabskiego. „Nie wiadomo jednak, czego dotyczyły, ani o której godzinie zostały wysłane. Minister nie odpowiedział na nasze pytania w tej sprawie” – pisał tygodnik. Temat został szybko bardzo skutecznie wyciszony w mediach. Postawmy następne pytanie: czy Eugeniusz Wróbel, który miał oceniać raport MAK, został pocięty piłą na kawałki, dlatego że nieopatrznie miał się podzielić opinią, że szczątki na Siewiernym nie należą do tupolewa o numerze bocznym 101? A Dariusz Szpineta, zawodowy pilot, ekspert i prezes spółki lotniczej, który powiesił się 2 grudnia 2011 roku w łazience ośrodka wczasowego w Indiach? Wcześniej parokrotnie wypowiadał się w mediach w sprawie Smoleńska, wskazując, że lot Tu-154M był lotem wojskowym, wypowiadał się także w kwestii braku pozwolenia na wlot rządowego tupolewa w rosyjską przestrzeń powietrzną. Pisał Pan zresztą o tym w tekście pt.: „Loty specjalne”. Jeżeli rzeczywiście nie było zgody, to jakim cudem samolot mógłby znaleźć się na Siewiernym? Kolejne zagadkowe wypadki. 6 czerwca 2011 roku w hiszpańskiej Asturii doszło do katastrofy dwóch awionetek. Pierwsza pilotowana była przez wybitego architekta Stefana Kuryłowicza, który zaprojektował, a następnie realizował projekt m.in. terminala Warszawa-Okęcie, oraz jego współpracownika Jacka Syropolskiego. W drugiej śmierć poniósłJanusz Zieniewicz, były kierownik działu łączności w PLL LOT, potem właściciel firmy Cerberis, zajmującej się zabezpieczeniami elektronicznymi, która również obsługiwała Okęcie. Jak informowała Polska Agencja Prasowa w depeszy z 7 czerwca ubiegłego roku „jedna awionetka z niewyjaśnionych przyczyn spadła na budynek na placu postojowym samolotów w Castrillon. Budynek był wtedy pusty. Druga maszyna spadła do pokrytego eukaliptusami urwiska w pobliskich górach Bayas. Znalezienie samolotu w górach było możliwe dzięki uaktywnieniu systemu lokalizacyjnego zainstalowanego w awionetce. Według mediów lokalnych, w Asturii panowała wtedy gęsta mgła i padał deszcz. Widoczność była poniżej kilometra. Z powodu niekorzystnych warunków atmosferycznych utrudniony był nawet ruch kołowy. Według rządowego komunikatu, wszystkie awionetki były bardzo dobrze wyposażone i leciały na właściwej wysokości.” W grudniu 2010 roku podczas przesłuchania przed smoleńskim zespołem parlamentarnym pracownik kancelarii Lecha Kaczyńskiego Tomasz Szczegielniak powiedział rzecz niezmiernie interesującą, dotyczącą wydarzeń na Okęciu: „Nie widziałem tego, no, z prostego powodu, że cały czas byłem wtedy w tym hanga… w termi… na terminalu i byliśmy zajęci obsługą tych wszystkich osób, które miały towarzyszyć panu Prezydentowi.” Czy to tylko przejęzyczenie, czy faktycznie Szczegielniak był w jakimś hangarze i zajmował się obsługą jakichś osób z delegacji? Dlaczego zespół tego tropu nie podjął? Jakoś tak się dziwnie składa, że mówiąc o Smoleńsku, wracamy do lotniska Okęcie. Co oznaczają słowa Szczegielniaka? Czy to, że pasażerów tupolewa (i być może jaka?) zgromadzono w – zburzonym po 10 kwietnia – nowym hangarze? Czy architekt Kuryłowicz zginął w katastrofie, gdyż np. znał rozkład tuneli pod Okęciem połączonych z hangarami? Pytań jest mnóstwo. W tym kontekście dość interesująco brzmi oświadczenie generała Anatola Czabana z 10 sierpnia 2011 roku o przyczynach jego odejścia z wojska. Opisując swoje samopoczucie podkreślił: „Ludzie pytają, jak się czuję. Odpowiadam – fatalnie-tak jakbym został w ciemnym przejściu podziemnym wrzucony do szczeliny, zasypany kamieniami i jedynym moim pragnieniem jest, aby krew wypłynęła na powierzchnię i wskazała miejsce zbrodni”. O jakiej zbrodni mówi generał? Pytanie wciąż czeka na odpowiedź. (…) Ktoś tu pytał kim będzie następny „samobójca”? http://forum.gazeta.pl/forum/w,28,136805090,136805090,Ktos_tu_pytal_kim_bedzie_nastepny_samobojca_.html Autor: 3alfa.alfa 21.06.12, 09:12 No i mamy kolejnego nieboszczyka związanego ze Smoleńskiem „Będzie kolejny wniosek o oględziny posesji MSZ, gdzie miało dojść do zniszczenia rzeczy Tomasza Merty – czytamy w „Naszym Dzienniku”. Tym razem z użyciem profesjonalnego sprzętu. Wczoraj wyszło na jaw, że jeden z urzędników resortu, który wskazał pogorzelisko, nie żyje.” fakty.interia.pl/raport/lech-kaczynski-nie-zyje/news/przeszukanie-w-msz-wdowa-po-mercie-chce-odzyskac-obraczke,1812192 12 lipca 2001 r. – zginął Stanisław Padykuła w katastrofie lotniczej w Wenezueli. Jako podsekretarz stanu zajmował się on również prywatyzacją polskiego majątku narodowego …//rzeszow.gazeta.pl/rzeszow/1,34962,662487.html „Wenezuelska komisja ustaliła przyczyny katastrofy Skytrucka .redPor2002-01-24 , aktualizacja: 24.01.2002 21:57 Potwierdziły się przypuszczenia. Katastrofę Skytrucka, w której zginęła piątka Polaków spowodował błąd załogi samolotu. 12 lipca ub. roku w wypadku lotniczym w Puerto Cabello – 200 km na zachód od stolicy Wenezueli Caracas, zginęli członkowie polskiej delegacji biorącej udział w rozmowach handlowych: Stanisław Padykuła – wiceprezes ARP S.A., Daniel Romański – prezes PZL w Mielcu oraz Andrzej Koper, Jan Sęk i Piotr Bień – wszyscy pracownicy PZL. W katastrofie zginęło także ośmiu Wenezuelczyków. Lecieli oni skytruckiem do Caracas kontynuować rozmowy handlowe, rozpoczęte prezentacjami w bazie Puerto Cabello polskiego sprzętu lotniczego.” Stanisław Padykuła (będąc członkiem Porozumienia Centrum – braci Kaczyńskich) był jednym z Podsekretarzy Stanu parających się – na podstawie udzielonego mu pełnomocnictwa przez Ministra Przemysłu i Handlu (np. aktem notarialnym z dnia 24.07.1992 r. Rep. A 1288/92) – prywatyzacją polskiego majątku narodowego. http://www.monitor-polski.pl/sprawa-dla-abw-odcinek-1-bizon-kontra-zapel/ 24 lipca 1992 r. funkcjonował już rząd Hanny Suchockiej (11.07.1992 do 26.10.1993) W składzie tego rządu byli m.in. Janusz Lewandowski (KL-D) – minister przekształceń własnościowych, Wacław Niewiarowski (SL-Ch) – minister przemysłu i handlu http://pl.wikipedia.org/wiki/Rz%C4%85d_Hanny_Suchockiej Była też sprawa ,że Kaczyński pokazał zdjęcie ze szkolenia SB na którym miał być Wachowski. Wtedy zgłosił sie pewien policjant, który stwierdził,że on jest na tym zdjęciu a nie Wachowski.Ten policjant też przedwcześnie zmarł. Nie pamiętam nazwiska * * * Uzupełnienie admina http://archiwum.rp.pl/artykul/217063_Zmarl_inspektor_Arnold_Superczynski.html Zmarł inspektor Arnold Superczyński (info z dnia 02.03.1999), Inspektor Arnold Superczyński, były komendant stołeczny policji, zmarł w poniedziałek w Lublinie w wieku 49 lat. Zasłynął on na początkach 1993 r. , gdy — jako ówczesny komendant wojewódzki w Lublinie — rozpoznał się na zdjęciu z kursu oficerskiego MO i SB z 1975 r. , przedstawiającym rzekomo Mieczysława Wachowskiego. Zdjęcie to lider Porozumienia Centrum Jarosław Kaczyński pokazywał wtedy jako dowód na agenturalną przeszłość belwederskiego ministra. W marcu 1995 r. Superczyński został szefem policji stołecznej. W listopadzie 1995 r. ówczesny szef MSW Andrzej Milczanowski przyjął dymisję Superczyńskiego z tego stanowiska. Stało się to po tym, jak ujawniono, że udostępnił sprzęt policyjny, w tym „koguta”, Andrzejowi Pastwie, oszustowi podającemu się za szefa nie istniejącego „Ogólnopolskiego Społecznego Komitetu Wyborczego na rzecz Prezydentury Lecha Wałęsy”. Incydenty te przysłoniły skuteczną działalność Superczyńskiego przeciwko przestępczości zorganizowanej, m. in. powołanie grupy, która ujęła Roberta K. , pseudonim Ciolo, groźnego zabójcy. W Warszawie jest wspominany przez podwładnych jako komendant bardzo życzliwy ludziom. a. m. , pap |