Ci, co musieli zginąć
W piątek 27 kwietnia 2012r. zginął w zderzeniu pod Płońskiem
ś. p. inż. Wiesław Zazdrosiński, zastępca Red. Naczelnego kwartalnika RUROCIĄGI.
Wyjątkowo spokojny, zrównoważony, zawsze trzeźwy „jak świnia”, jak mówiliśmy często.
Wiózł materiały techniczne i dokumenty dotyczące ogromnej ilości usterek w Wielkiej Rurze
idącej przez Polskę ze wschodu . To tylko kopie, panowie!. Podobno było to zderzenie czołowe.
Wg. red naczelnego Rurociągów były podcięte przewody hamulcowe.
O wynikach badań prokuratorskich zawiadomię (mam nadzieję) czytelników.

10 wrześ 2012
Wiceprzewodniczący sejmiku województwa świętokrzyskiego, Jarosław Przygodzki postrzelony, zmarł. Kolejne „samobójstwo”?

– Samochód, dokumenty, wszystko wskazuje na to, że jest to rzeczywiście wiceprzewodniczący
sejmiku – dodał prokurator. Zaznaczył jednak, że ze względu na rodzaj obrażeń ustalenie
tożsamości jest utrudnione.

Na stronie internetowej urzędu marszałkowskiego zamieszczono pożegnanie Przygodzkiego.

Wiceprzewodniczący sejmiku województwa świętokrzyskiego, Jarosław Przygodzki był radnym
III i IV kadencji. Do sejmiku kandydował z okręgu obejmującego powiaty konecki,
skarżyski i starachowicki. Należał do Klubu Radnych Prawa i Sprawiedliwości.
Był nadleśniczym w Nadleśnictwie Barycz (powiat konecki). Miał 48 lat.

ze strony http://prawica.net/node/20743
III RP przejdzie do historii nie tylko jako okres wielkich afer gospodarczych, do dziś nierozliczonych, ale też jako czas tajemniczych wypadków, tragicznych śmierci i nieuzasadnionych samobójstw.

Ich bohaterowie funkcjonowali na styku polityki, biznesu i przestępczości zorganizowanej, często zajmowali eksponowane stanowiska, jak choćby Jacek Dębski, Ireneusz Sekuła, prokurator Janusz Regulski czy ostatnio Grzegorz Michniewicz. W tajemniczych okolicznościach ginęli peerelowscy dygnitarze (Piotr Jaroszewicz), szefowie kontrwywiadu PRL (Jerzy Fonkowicz, Andrzej Stuglik) czy Marek Karp, założyciel Ośrodka Studiów Wschodnich, mający wiedzę na temat afery Orlenu. Podobny los spotkał Tadeusza Kowalczyka, inicjatora powstania Komisji Rokity czy szefa NIK Waleriana Pańki i inspektora NIK Michała Falzmanna.

Do dziś nie wyjaśniono także tragicznej śmierci Adama Kapicy, podpułkownika rezerwy i wykładowcy WAT, którego nazwisko figuruje w Aneksie nr 16 do raportu Macierewicza dotyczącego WSI, jako „zidentyfikowana osoba współpracująca niejawnie z żołnierzami WSI w zakresie działań wykraczających poza sprawy obronności państwa i bezpieczeństwa Sił Zbrojnych RP”. Kapica zginął przez powieszenie w październiku 2007 roku.

Adam Kapica był w latach 1998-2001 wiceprezesem Zakładu Ubezpieczeń Społecznych odpowiedzialnym za informatyzację ZUS. Jaka była jego rzeczywista rola w ZUS nigdy się nie dowiemy podobnie jak I.Sekuły, prezesa ZUS w latach 80., który był od 1969 roku tajnym współpracownikiem służb wojskowych – AWO (Agenturalnego Wywiadu Operacyjnego), tajnej struktury Zarządu II Sztabu generalnego WP.

Zakład Ubezpieczeń Społecznych, podobnie jak wiele innych firm (PZU – major Z. Montkiewicz, komandor K.Głowacki) był zamrażarką ludzi z PRL, realizacją „pakietu ochronnego”, jak mówił Jaruzelski i smacznym kąskiem dla wielu osób, które współpracowały ze służbami specjalnymi.

Co na to wszystko ZUS?

– O tym, czy będziemy przedłużać współpracę z Asseco, zdecyduje audyt. Przeprowadzi go w ciągu kilku tygodni firma doradcza, którą właśnie wybieramy w przetargu – twierdzi Dariusz Śpiewak, wiceprezes ZUS odpowiedzialny za informatyzację, który zastąpił na jesieni 2009 roku Piotra Starzyka, który zataił istotne informacje o kontrakcie z Asseco (Prokomem).

Anna Bańkowska jest posłanką z listy LiD-u, Ewa Lewicka – prezesem Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych, Stanisław Alot najpierw zaginął, później odnalazł się szpitalu po wypadku, a Adam Kapica się powiesił.

http://www.radiownet.pl/publikacje/zmarl-prof-dabrowski-inicjator-glodowki-pod-um-gdanska

Wczoraj zmarł prof. Wojciech Dąbrowski, który wraz z innymi osobami głodował pod Urzędem Miasta w Gdańsku protestując przeciwko eksmisjom mieszkańców. Zainicjował głodówkę po tym, jak z mieszkania komunalnego siłą usunięto jego ciężko chorą żonę.

Sam miał problemy zdrowotne, był po wylewie. Nie jadł i przyjmował same płyny. Dnia 21 września zakończył trwający od początku sierpnia protest, w trakcie którego raz zemdlał. Po zakończeniu protestu poszedł do szpitala, który opuścił kilka dni temu. Domagał się dymisji prezydenta miasta Gdańska – Pawła Adamowicza.

Antoni Pawlak, rzecznik gdańskiego urzędu miasta powiedział nam, że władze miasta w żadnym wypadku nie czują się współodpowiedzialne za śmierć prof. Dąbrowskiego.

– Nasz prezydent jest słupem. Kto tym Gdańskiem rządzi? Nie wiem. Chcemy mieć wybrzeżowego prezydenta, Pomorzanina. Przypomina mi się afera Rywina – mówił Dąbrowski w wywiadzie telefonicznym. Powiedział, że dziennikarze z Trójmiasta nie odwiedzali go, a urzędnicy z prezydium nie pozwalali korzystać z toalet. – Ponad 700 osób przychodziło do namiotów, ponieważ usunięto ich z mieszkań, bo mieli emerytury niższe niż tysiąc złotych. Zapisywałem numery telefonów tych osób i sprawy, które mają. Większość z nich to biedni staruszkowie – mówił. Opowiadał o tym, jak wzrasta bieda w mieście oraz o wysiedleniach z mieszkań po podwyżkach czynszu. Jest historykiem sztuki i konserwatorem zabytków. Pracował w Egipcie i w Aleksandrii. – Tu nie ma wyścigu szczurów. Chyba, że w kanalizacjach. Ja nie mam nic do jachtów. Ludzie mogą mieć jachty. Ja nigdy nikomu nie zazdrościłem – mówił.
(…)


  PRZEJDŹ NA FORUM