NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » WRÓCIĆ DO DMOWSKIEGO

Przejdz do dołu stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

Wrócić do Dmowskiego

  
marcus
16.09.2014 17:10:24
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Użytkownik

Posty: 2112 #1943025
Od: 2014-5-4
Obrazek
Jako młody człowiek byłem – ma się rozumieć – wielbicielem Józefa Piłsudskiego. Kiedy pojmuje się historię i politykę jako serię obrazków – bez wątpienia postać Marszałka, zwycięskiego wodza w wojnie 1920 roku jest nie do przebicia. Wybija się na pierwszy plan.

Jednak kiedy zaczyna się wgłębiać w późniejszy rozwój wydarzeń, klęskę w 1939 jaka poniosła Polska kierowana przez następców Marszałka, kiedy zaczyna się studiować historię gospodarczą dwudziestolecia, kiedy sięgnie się do wspomnień ówczesnych niezależnych publicystów jak Józef i Stanisław Mackiewiczowie, Władysław Studnicki, czy Adolf Bocheński obraz zaczyna się komplikować.

Piłsudski – wielkość i małostkowość

Obraz Piłsudskiego, jego następców – Rydza-Śmigłego, Mościckiego, Becka i całej epoki, staje się bardziej skomplikowany i – niespecjalnie – pozytywny.

Zaniedbania społeczne i gospodarcze okresu II Rzeczpospolitej, fatalna polityka wobec mniejszości, jeszcze gorsza polityka międzynarodowa, w której odgrywaliśmy rolę mocarstwa wcale mocarstwem nie będąc. No i potem straszliwa klęska z września 1939 r. i całej wojny, w której straciliśmy połowę terytorium i 6 mln obywateli. Wytrzebiona została elita narodu, która ginęła w Palmirach, Katyniu, w warszawskim powstaniu.

W jakimś sensie te wydarzenia miały swoje praprzyczyny w metodzie rządzenia jaką przyjął Józef Piłsudski po zamachu majowym. W osobistym rozstawianiu ludzi po kątach wedle własnego widzimisię, pobłażliwości dla swoich „legunów”, klakierów, którzy go otaczali, a eliminowaniu siłowym przeciwników, którzy często mieli dla Polski ogromne zasługi. Zupełną hańbą okrywa Piłsudskiego Bereza, los generała Tadeusza Rozwadowskiego, morderstwo generała Zagórskiego. A traktowanie Witosa, Korfantego – całej rzeszy ludzi, bez których nie byłoby niepodległości w 1918 r.!

To wszystko są cienie postaci człowieka, który rzeczywiście uratował nas w 1920 przed skomunizowaniem i zniszczeniem. Jak łatwo przejść od wielkości do małości! Napoleon swoją klęskę w 1812 r. skwitował bon-motem: „Du sublime au ridicule” – od wzniosłości do śmieszności. W przypadku Polski nie skończyło się na śmieszności. Skończyło się hekatombą lat 1939-45 i utratą niepodległości na pół wieku. [To teraz mamy niepodległość? Dobrze wiedzieć. - admin]

Roman Dmowski

Twórca i ideolog Narodowej Demokracji, twórca nowoczesnego nacjonalizmu, poseł do rosyjskiej Dumy, polskiego parlamentu, minister spraw zagranicznych RP w pierwszym okresie, – człowiek ze wszech miar wybitny. Autor wielu prac, stworzył potężny Ruch Narodowy – najsilniejszą formację polityczną II RP. Stworzył całą szkołę polskiego myślenia realnego o polityce, której centralnym punktem był interes narodowy Polaków. Nie żadne mesjanizmy, nie „za wolność waszą i naszą” – tylko chłodny, wykalkulowany interes gospodarczy, społeczny i polityczny Narodu Polskiego.

Dmowski był przeciwnikiem powstań, rewolucji – był za to ideologiem pracy społecznej, budowania siły gospodarczej Narodu, wykorzystywania wszystkich ku temu możliwości. To idee Dmowskiego i zwolennicy jego myśli obudzili masy polskie na przełomie XIX i XX wieku, pociągnęli je ku Polsce i zbudowali zręby świadomego społeczeństwa. Bez tej pracy Józefowi Piłsudskiemu nie udały by się żadne legiony.

U progu swej politycznej działalności, w końcu XIX w., Dmowski był zdecydowanym zwolennikiem współpracy z Rosją. Wskazywał, że Polacy w wielkim cesarstwie rosyjskim, zapóźnionym cywilizacyjnie i gospodarczo mogą odegrać wybitną rolę. Wykorzystać słabości tego państwa nie do tego, żeby je obalać, ale żeby poprawiając jego funkcjonowanie samemu robić interesy, budować polską siłę gospodarczą na handlu z ogromną Rosją, na robieniu karier w administracji, w armii, w kulturze.

Rosja nam nie zagraża, bo stoi cywilizacyjnie od nas niżej – uważał Dmowski. Zagrażają nam Niemcy, którzy są zorganizowaną, żelazną machiną nastawioną do nas wrogo. W Rosji możemy wykorzystać szanse i się wzmocnić, w Niemczech zawsze będziemy skazani na zagładę – gospodarczą, kulturową a w końcu i zagładę narodową.

Na początku XX wieku Polacy w zaborze rosyjskim odzyskali autonomię utraconą po Powstaniu Styczniowym, Dmowski został posłem do rosyjskiego parlamentu – Dumy, Polacy robili kariery gospodarcze, finansowe, w armii rosyjskiej. Nie było żadnych szykan. Liberalna rosyjska inteligencja patrzyła na Polaków z szacunkiem. Dmowski jako polityk tworzył skierowaną do cara i jego otoczenia ofertę polityczną – „My Polacy chcemy z Wami współpracować. Nie walczmy, bo za progiem stoi nasz wspólny wróg – agresywne Niemcy”.

I wojna światowa dawała szanse na realizację polityki Dmowskiego, do czasu gdy rewolucja bolszewicka zmiotła carat i w miejsce Rosji powstało państwo-niepaństwo – agresywny, ideologiczny wróg dotychczasowego świata Związek Sowiecki. I właściwie dopiero dziś, kiedy Związek Sowiecki nie istnieje, a Rosja wraca do swojej tradycji – państwa silnego, ale nie ideologicznego, kierującego się swoim interesem, a nie chęcią wyzwalania całego świata i narzucania ideologii – nastały warunki, w których koncepcja Dmowskiego może odżyć.

Jednak jako Naród jesteśmy do takiego zwrotu nieprzygotowani. Widać to wyraźnie po zagubieniu polskich elit politycznych wobec kryzysu na Ukrainie. Ich zagubienie wynika z faktu, że głęboko tkwią one w całkowicie przestarzałych kanonach myślenia piłsudczyzny – emocjonalnej wrogości do Rosji, wyznają tzw. „koncepcję prometejską” czyli konieczność wyzwalania ludów spod panowania Rosji i wspierania wszelkich antyrosyjskich działań.

Porzucić prometeizm i antyrosyjskość

Jednak w dzisiejszych realiach nie istnieje już ZSRR, nie ma naprawdę żadnego zagrożenia ze strony Rosji wobec Polski, to „zagrożenie”, o którym wciąż mówią polscy „prometejscy” politycy, tkwi w ich głowach. W tej sytuacji polityka antyrosyjska w istocie nie przynosi Polsce żadnych korzyści a wzmacnia innych. Antyrosyjskie zaangażowanie polskich polityków, śp. Lecha Kaczyńskiego w Gruzji i Czeczenii, ministra Sikorskiego i Jarosława Kaczyńskiego na Ukrainie – przyniosły Polsce same straty i to straty, które trudno będzie odrobić.

Absurd całej sytuacji dostrzega w Polsce coraz więcej ludzi. Szkody jakie wyrządza emocjonalne rozwichrzenie i brak realizmu prezesa największej opozycyjnej partii Kaczyńskiego, połączone z awanturniczymi wypowiedziami ministra Sikorskiego odczuwają już na własnej skórze rolnicy, transportowcy, polski przemysł mleczarski. Wraz z nimi odczują za chwile wszyscy (z wyjątkiem polityków – ma się rozumieć). Jednak media pełne są gromkiego pohukiwania, które jako żywo przypominają atmosferę z wiosny 1939 r., kiedy cała polska prasa kpiła z niemieckich „tekturowych” czołgów i gromko obiecywała: „Nie oddamy ani guzika”. Wiemy jak się to skończyło wówczas i doskonale widzimy jak taka polityka kończy się dzisiaj. Całkowitą izolacją Polski i stratami, jakie my poniesiemy w największym stopniu.

Wróćmy do realnego myślenia

Dmowski nie miał w Polsce rządzonej przez piłsudczyków dobrej prasy. Nie miał też dobrej prasy w PRL, ani w wydawnictwach podziemnych Komitetu Obrony Robotników, środowiska opanowanego przez tzw. „lewicę laicką” czyli przez byłych komunistów pochodzenia żydowskiego – Michnika, Kuronia, Geremka. Lewica nigdy nie wybaczyła Dmowskiemu tych wątków jego publicystyki, w których wskazywał na zagrożenie polskiego interesu gospodarczego przez żywioł żydowski. Do dziś środowisko Gazety Wyborczej pisze o „antysemityzmie” Dmowskiego i Narodowej Demokracji , albo wręcz o „faszyzmie” endecji.

To oczywista bzdura – Dmowski nie budował jakichś teorii rasowych – jak to robili naziści – on po prostu wskazywał na fakt, że polski interes gospodarczy nie da się pogodzić z dominacją Żydów w gospodarce, handlu i bankowości Polski. A pamiętajmy, że w niektórych miastach II RP mniejszość żydowska stanowiła jedną czwartą mieszkańców.

II wojna – z potworną zbrodnią na Żydach jakiej dopuścili się Niemcy – w istocie usunęła ten problem. I tu tym demagogom z GW, którzy piszą o antysemityzmie endecji należałoby przypomnieć liczne przykłady ratowania Żydów przez środowiska narodowe. W niektórych oddziałach partyzanckich Narodowych Sił Zbrojnych byli żołnierze Żydzi. Oto jak o tym pisze prof. Marek J. Chodakiewicz:

„W powiecie kraśnickim, rodziny związane z NSZ w czasie okupacji pomagały 15 Żydom. Rodzina Władysława Kołacińskiego „Żbik” uratowała od śmierci kilku z nich, a sam Bronisław Geremek ukrywał się podczas okupacji u rodziny mającej powiązania z NSZ-em. Okoliczni żołnierze tej formacji wiedzieli o Geremku, a jednak nikt go nie wydał. Na warszawskim Pawiaku pomoc żydowskim więźniom niósł lekarz więzienny dr Felicjan Loth – ONR-owiec. Podobnie czynili księża związani z ruchem narodowym: ksiądz Stanisław Trzeciak i ksiądz Marceli Godlewski.” (Źródło: M. J. Chodakiewicz, Złote serca, czy złote żniwa, Warszawa 2011).

Jednak środowisko „lewicy laickiej”, które zdominowało przemiany w Polsce po 1989 r. nie potrzebuje tego rodzaju faktów. Potrzebuje wroga i Ruch Narodowy, oraz Roman Dmowski nieodmiennie to miejsce „wroga” w lewicowej narracji zajmują.

Po części w imię tej wrogości, a po części z wyrachowania odrzucana jest też przez „lewicę laicką” jakakolwiek myśl o ułożeniu dobrych relacji z Rosją. Wszak Rosja rządzona przez Putina zakazuje homoseksualnej propagandy, nie pozwala rozwydrzonym panienkom obrażać religijnych uczuć i profanować cerkwi, wyraźnie popiera odrodzenie prawosławia no i co – zapewne nie jest bez znaczenia – Putin odebrał żydowskiemu oligarsze Chodorkowskiemu Jukos – gigantyczną firmę naftową, którą ten nabył za parę groszy w czasie jelcynowskiego rozgardiaszu w Rosji.

Tego wszystkiego środowiska „laickiej lewicy” nie mogą Putinowi wybaczyć.

Z kolei politycy nawiązujące do antyrosyjskich działań Piłsudskiego – jak Kaczyński czy środowiska dawnego KPN – tkwią jak dawniej w wygodnych koleinach antyrosyjskości, zwłaszcza, że to wygodny stereotyp, na którym mają nadzieję zbudować parę procent poparcia wyborczego. Że dziś już nieaktualny i z gruntu pozbawiony podstaw, że przynosi Polsce szkody – nieważne!

Nadzieje budzi wszakże fakt, ze nie wszyscy poddają się tej propagandzie. Realistyczne podejście do sytuacji na Ukrainie i krytyczne do tego co wyczynia polska tzw. dyplomacja wyraża wielu Polaków i prywatnie, i w Internecie. Na scenie politycznej ma odwagę głosić podobne krytyczne zdanie Janusz Korwin-Mikke – lider Kongresu Nowej Prawicy. Realistyczne podejście konsekwentnie głosi odradzający się Ruch Narodowy. Internet jest pełen głosów zupełnie odmiennie oceniających wydarzenia niż czynią to media oficjalne. Budzi się nadzieja, że Polacy poprzez mgłę oficjalnej propagandy dostrzegą jak naprawdę wygląda rzeczywistość.

Janusz Sanocki
Myśl Polska, nr 37-38 (14-21.09.2014)
http://mysl-polska.pl

Przejdz do góry stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

  << Pierwsza      < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » WRÓCIĆ DO DMOWSKIEGO

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!

TestHub.pl - opinie, testy, oceny