Grupa: Administrator
Posty: 7596 #1185835 Od: 2012-7-24
| Za: http://marucha.wordpress.com/2013/02/12/a-kto-poprze-rodzine/
Walka o związki partnerskie trwa. Liczba ośrodków i osób lobbujących za objęciem ich ochroną Państwa wzrasta z dnia na dzień. Głosy poparcia słychać ze strony intelektualistów, feministek, wszelkiej maści kochających inaczej oraz lewicy. Wszyscy pod hasłami walki z polskim kołtunem (wszak nie od dziś wiadomo, że tradycyjna rodzina, to naturalna wylęgarnia szowinistyczno-patriarchalno- faszystowskich zachowań i postaw).
Jak można się dowiedzieć, osoby żyjące w związkach nieformalnych poddawane są najrozmaitszym szykanom i praktykom uprzykrzającym im w najprzeróżniejszy sposób życie. Nie mogą oni rzekomo dowiedzieć się o stan zdrowia partnera (a wystarczy przecież do tego zwykłe upoważnienie osoby chorej), wziąć wspólnie kredytu w banku (tu też nie ma żadnych problemów, banki są bowiem zainteresowane gwarancją spłaty zobowiązania, a nie statusem prawnym pary biorącej kredyt) ani dziedziczyć po sobie (tu zapomina się o testamencie).
Zwolennicy związków partnerskich swoje racje uzasadniają oczywiście duchem czasu, młodym Polakom jest rzekomo łatwiej w związkach nieformalnych, niż tych sformalizowanych (świeckich bądź wyznaniowych). Matki wychowujące na przykład samotnie dzieci (faktycznie żyjąc z partnerem) mają preferencję przy staraniu się o miejsce do żłobka i przedszkola. Swoją drogą pojawia się pytanie o sens formalizacji związków, wszak wówczas podobne przywileje znikną?
Cała „postępowa” część Polski walczy dzielnie o prawa mniejszości, a kto upomni się o milczącą większość, czy w Polsce faktycznie trzeba być już „kolorowym przedstawicielem mniejszości seksualnej”, jak ma to miejsce w Stanach Zjednoczonych AP?
Homoseksualiści, transwestyci i palacze marihuany mają potężne wsparcie, a co z „polskim kołtunem”?
Co z codziennymi uciążliwościami rodzin, borykających się z brakiem miejsca w żłobku, przedszkolu, cenami ubranek, zabawek i podręczników, brakiem elastycznego podejścia większości pracodawców do kwestii obowiązków rodzicielskich, utrudnieniami w dostępie do lekarza, niesprawiedliwym systemem podatkowym, który w żaden sposób nie wspiera rodzin, zrównując żyjącego samotnie „singla” z rodziną mającą na utrzymaniu dzieci bądź osobę starszą?
Realnych zachęt do posiadania dzieci i preferencji ze strony państwa jest wciąż zbyt mało, a niż demograficzny jest przecież faktem, co przyznają nawet najbardziej zdeklarowani liberałowie. Wszak problemu nie rozwiążą nam dzietni wyznawcy islamu (jak ma to miejsce w państwach Europy zachodniej i północnej), jak najdalsi od tolerowania jakichkolwiek „praw mniejszości”. Może warto zatem i z tego punktu widzenia wspierać tradycyjną polską rodzinę?
Maciej Motas http://sol.myslpolska.pl/
Oczekiwać od obecnych rządów wspierania czegokolwiek, co jest dobre dla kraju i jego mieszkańców to tak, jakby oczekiwać od p. Adolfa Hitlera dostaw broni dla polskich partyzantów. – admin. _________________ http://www.youtube.com/user/MareczekX5?feature=mhee
http://praca-za-prace.iq24.pl/default.asp |