Grupa: Administrator 
Posty: 7596 #1049989
Od: 2012-7-24
| 
Klimatolog pracujący w przeszłości dla NASA, DeWayne Cecil jest kolejna osobą, która powiedziała ostatnio publicznie w jednym z programów radiowych w USA, że zasoby Ziemi wystarczą na zaspokojenie potrzeb najwyżej 500 milionów ludzi na Ziemi. Jego zdaniem nie ma szans, aby więcej osób mogło żyć w tak zwanym zachodnim standardzie. Czy oznacza to, że juz niedługo zacznie się redukcja populacji?
Według naukowca kontrola przyrostu populacji i kurczące się zasoby słodkiej wody to główne problemy i priorytety dla Ziemi. Dr. Cecil, który sformułował tak odważne tezy to wieloletni współpracownik NASA i NOAA. Jego specjalizacja to badania klimatu. Nawet on przyznaje, że nie jest do końca jasne czy obserwowane aktualnie zmiany klimatyczne są rzeczywiście spowodowane działalnością człowieka.
Jednocześnie naukowiec twierdzi, że Ziemia jest w stanie zapewnić zasoby dla najwyżej 500 milionów ludzi żyjących w zachodnim standardzie. Zastanawiające jest, że ta liczba, pół miliarda przewija się wciąż wśród demografów i ekologów. Przypomnijmy, że na Ziemi żyje ponad 7 miliardów ludzi a kraje takie jak Rosja czy Polska zwijają się. Największy przyrost ludności jest w tak zwanym trzecim świecie. Czy to oznacza, że potrzebna jest jakaś wyrafinowana eugenika, na przykład czynnik powodujący bezpłodność obecny w żywności.
Dr. Cecil zauważył też, że ostatnie odkrycia Curiosity na Marsie potwierdzają istnienie bazaltowych skał zawierających elementy charakterystyczne dla dna morskiego wskazują na niezbity już dowód na to, że na Marsie istniały kiedyś oceany. Gdy do tego doda się informację, że są dowody na istnienie czap lodowych na Marsie to może powstać ciąg myślowy wskazujący na to, że Mars był kiedyś bardzo podobny do Ziemi i skoro wygląda teraz jak wielka pustynia oznacza to albo, że przyjmujemy hipotezę, że istnieli tam jacyś obcy, których fabryki wyprodukowały CO2 albo uznamy, że takie procesy jak ten na Marsie po prostu się zdarzają pod wpływem różnych czynników, prawdopodobnie takich, o których możemy nie mieć nawet pojęcia.
Kto wie czy żądanie depopulacji w imię ratowania Ziemi nie stanie się na stałe obecne w mediach. Wszechobecna już dzisiaj promocja aborcji i eutanazji może być zapowiedzią tego, że da się już wtłoczyć w społeczne normy nawet zabijanie ludzi. Jako metodę ograniczenia populacji w krajach trzeciego świata uważa się też promowanie tam zachodnich wzorców konsumpcjonizmu i podejścia do rodzicielstwa, jako kłopotu i czegoś, co utrudnia beztroskie zabawy.
Oddziaływanie kulturowe tej materii widoczne jest i w Polsce, ale na szczęście natura ma swoje sposoby i większość zawodowych singielek często publicznie gardzących dziećmi i macierzyństwem prędzej czy później dorabia się swojego własnego dziecka i wtedy horyzonty myślowe takiej osoby ewoluują w kierunku normalności. Pytanie czy zachodnia propaganda w trzecim świecie będzie na tyle silna, aby wpoić tamtejszym kobietom zwyczaj stosowania antykoncepcji i kontrolę urodzeń, jako normę.
Wezwania do redukcji światowej populacji muszą budzić niepokój a powracająca ciągle liczba pół miliarda może oznaczać, że gdzieś może się tlić plan czternastokrotnej redukcji populacji ludzkości. Najłatwiejszym środkiem do osiągnięcia takiego celu wydaje się być globalna epidemia albo wojna na skalę nawet większą niż ostatnia. Całkiem możliwe jest też, że depopulacja zajmie się sama natura, która często znajduje sposoby do regeneracji i pozbycia się pasożytów. Pytanie tylko czy już nimi jesteśmy?
Źródło:
http://www.worldtalkradio.com/worldtalkradio/vepisode.aspx?aid=51890
Za: http://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/naukowiec-nasa-przyznal-ze-populacja-ludzkosci-powinna-wynosic-okolo-pol-miliarda
_________________
http://www.youtube.com/user/MareczekX5?feature=mhee
http://praca-za-prace.iq24.pl/default.asp |
