Grupa: Administrator
Posty: 7596 #1234461 Od: 2012-7-24
| Za: http://marucha.wordpress.com/2013/03/08/orban-sie-nie-ugnie/
Lepiej być postrzeganym w Brukseli jako czarna owca i jednocześnie budować własne silne państwo, niż za cenę poklepywania po ramieniu przez unijnych dygnitarzy uczestniczyć w budowaniu „ponadnarodowego, niezidentyfikowanego projektu” – tłumaczył studentom Uniwersytetu Warszawskiego premier Węgier Viktor Orbán.
[Toż to jawna herezja! Wystarczy spytać takich Polaków, jak Saryusz-Wolski, Lidia de Geringer, czy Srul Rozencwajg... pardon, Bolesław Nowojorski, albo jakoś tak... - admin]
Węgierski premier przybył do Polski na spotkanie Grupy Wyszehradzkiej. Obok szefów rządów Czech, Słowacji oraz naszego kraju na spotkanie zostali też zaproszeni prezydent Francji François Hollande oraz kanclerz Niemiec Angela Merkel. Wcześniej jednak Viktor Orbán wygłosił wykład dla studentów UW na zaproszenie Instytutu Wolności. Zainteresowanie, jakim cieszyło się wystąpienie tego charyzmatycznego polityka, przeszło oczekiwania organizatorów. Sala pękała w szwach, a i tak na wykład nie wpuszczono przynajmniej połowy zainteresowanych.
– Kim są dziś w Europie Węgrzy? Dlaczego postrzegani są częściej jako czarna owca i intrygant w europejskiej Wspólnocie niż jako zmierzające do sukcesów państwo? – pytał węgierski premier. I odpowiadał, że są tego dwa zasadnicze powody. Pierwszym jest konflikt interesów, ponieważ bardzo często Bruksela postrzega jako korzystne zupełnie inne rozwiązania, niż widzą to np. węgierskie firmy i przedsiębiorstwa. Pytaniem, na które w takim momencie musi, zdaniem Orbána, odpowiedzieć sobie każdy rządzący, jest: czy wybiera się interes Brukseli, czy też własnego podwórka?
Drugą przyczyną nie najlepszego wizerunku Budapesztu w samym sercu UE są kwestie ideologiczne.
– Kwestie ideologii są jednymi z najbardziej skomplikowanych. Jednak to, co możemy z całą odwagą powiedzieć, to to, że w wielu unijnych instytucjach i wielu europejskich krajach, zarówno w rządach, jak i mediach, i debatach publicznych, jest zdecydowana przewaga poglądów, które można określić mianem liberalno-lewicowych. Rzecz w tym, że obecny mainstream decydentów w Europie podziela wizję naszego kontynentu, na którym zamiast opartych na religijnych wartościach społeczeństw powinny istnieć raczej społeczności czysto świeckie. A zamiast na posiadaniu silnego poczucia przynależności do narodu i narodowej tożsamości przyszłość Europy powinna być oparta na supernarodowym nie wiadomo czym – podsumował Orbán, wywołując burzę oklasków.
To właśnie opieranie się na tych pryncypiach sprawia, że Budapeszt bardzo często jest nazywany „hamulcowym” postępu europejskiego. Tymczasem – jak wyjaśnił Orbán – jego rząd nie zamierza rezygnować z takiej drogi. Podkreślił bowiem, że jeszcze trzy lata temu, kiedy jego ugrupowanie przejmowało ster władzy na Węgrzech, sytuacja wyglądała gorzej niż w Grecji. Tymczasem udało się wyciągnąć kraj z kryzysu zarówno gospodarczego, jak i demograficznego, podczas gdy reszta Starego Kontynentu radzi sobie z tymi problemami znacznie gorzej. – Jeszcze 20 lat temu, kiedy Węgry wychodziły z komunizmu i miały jakiś problem społeczny, wystarczyło spojrzeć na Zachód i skopiować rozwiązania, jakie tam wprowadzono. Dziś już niestety tak nie jest – zauważył węgierski premier. Jak podkreślił, obecnie ciężko ocenić, dokąd tak naprawdę zmierza Europa. Zauważył, że na naszych oczach rozpada się wiele unijnych projektów z mozołem budowanych przez lata, w tym jeden z głównych, czyli system oparty na wspólnej walucie.
Dlatego – jak zaznaczał Viktor Orbán – Węgry nie zamierzają zejść z przyjętej ścieżki pomimo niepochlebnych określeń płynących z Brukseli pod ich adresem. – Chciałbym móc dziś powiedzieć, że odnieśliśmy zwycięstwo, ale to nie byłaby do końca prawda. Ale myślę, że mogę śmiało powiedzieć, że mamy na to zwycięstwo duże szanse i jesteśmy już bardzo blisko niego – uważa szef węgierskiego rządu.
http://www.naszdziennik.pl _________________ http://www.youtube.com/user/MareczekX5?feature=mhee
http://praca-za-prace.iq24.pl/default.asp |