NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » MEDYTACJA BUDDYJSKA A CHRZEŚCIJAŃSKA

Przejdz do dołu stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

Medytacja buddyjska a chrześcijańska

  
marcus
26.09.2014 17:36:22
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Użytkownik

Posty: 2112 #1951004
Od: 2014-5-4
Buddyzm jest nihilistyczną filozofią orientalną, ktόra przybrała formy religijne, choć nie jest religią. Głosi bowiem ateizm. Centrum swego zainteresowania filozofia ta uczyniła cierpienie. Uniwersalne cierpienie ma swe źródło w życiu.

To życie generuje pragnienia i uczucia, ale ponieważ potrzeby nigdy nie mogą zostać zaspokojone, rodzi się w nas cierpienie. Szczęście polega na położeniu kresu cierpieniu poprzez eliminację odczuć, poprzez ograniczenie lub całkowitą eliminację życia.

To, co podtrzymuje życie to akcja. Zabόjstwo lub samobόjstwo nie byłoby więc wyeliminowaniem życia tylko – przeciwnie – zwielokrotniłoby je. Należy więc przede wszystkim wyeliminować wszelkie odczuwanie. Wedlug filozofii buddyjskiej świat jest wyłącznie pulsacją fenomenόw – nie ma w nim realnego, substancjalnego istnienia. Nie ma w nim nic metafizycznie solidnego – to jeszcze bardziej wzmaga cierpienie. Należy więc dążyć do nirwany, do “zgaszenia tlącego się płomienia”. Naszym celem jest ustanie.

Ale życie stale się odradza gdyż ludzie – nieświadomi tego, co czynią – pragną odczuwać i działać. To odradzanie się życia jest autentycznym koszmarem. Nirwana rozumiana jako wyzwolenie się z cierpienia nakazuje adeptom buddyzmu zerwać więzy z tym, co podtrzymuje życie. Należy więc praktykować i kultywowac pozytywne emocje . Think positively! W praktyce oznacza to żywot pełen samoograniczeń i walki z namiętnościami, ktόre podtrzymują cierpienie.

Jedną z takich praktyk jest medytacja. W trakcie medytacji należy być skoncentrowanym, uczynic prόżnię, becoming zen i nabyć reakcji pozytywnych, np. łagodności, wspόłczucia etc. Reakcje takie osłabiają siłę procesu odradzania się życia.

Zauważmy, że buddyzm jest skrajnie indywidualistyczny. Medytujący adept buddyzmu pragnie ni mniej ni więcej jak tylko przestać istnieć, pozbawić społeczeństwo swej użyteczności, swej miłości i przyjaźni. Mało obchodzi go dobro wspόlne, ojczyzna i inne podobne “karmy”.

Jednakże, pewne jednostki bardziej świadome od innych mają prawo opόźnić swe zejście do niebytu aby lepiej wskazać drogę mniej zaawansowanym. Drogę do nirwany, ma się rozumieć. Zauważmy rownież au passage, że buddyzm jest całkowicie sprzeczny z konfucjanizmem.

Buddyzm jest egoistyczny, aspołeczny, skrajnie indywidualistyczny. Z pozoru, adepci buddyzmu praktykują cnoty chrześcijańskie – w rzeczywistości nie znają nawet pojęcia cnoty, a cała ich filozofia neguje samą możliwość jej istnienia. Tak więc, adept buddyzmu medytujący, to w ostatecznej instancji marzyciel. Pozostaje sam ze sobą, marząc o ”wygaszeniu samego siebie”.

Widzimy więc od razu, że medytacja buddyjska nie ma absolutnie nic wspόlnego z medytacją chrześcijańską. Medytacja praktykowana przez chrześcijanina jest modlitwą, tyle tylko, że jest to modlitwa myślna. Przeprosiwszy uprzednio Boga w Trόjcy Jedynego za swoje grzechy – chrześcijanin stawia się przed Nim i zwraca władze swej duszy: inteligencję i wolę, ku prawdom Religii objawionej przez Chrystusa. Nie jest abslolutnie sam ze sobą – jest przed Bogiem, ktόry jest jego Ojcem, najlepszym z ojcόw. Nie “czyni prόżni”, nie pragnie “ugaszenia” – pragnie porozmawiać z Bogiem sam na sam, dokładnie tak, jak syn, ktόry po powrocie ojca z pracy ze szczegόłami wszystko mu opowiada. Dodajmy, że tata nie zawsze jest zadowolony z tego, co słyszy….ale to nie zmienia niczego w miłości między ojcem a synem. Wręcz przeciwnie – wzmacnia ją.

Chrześcijan pragnie żyć – pragnie żyć wiecznie! Jego miłość do Boga (caritas) pełna jest podziwu, zachwytu – pragnie naśladować Chrystusa, ktόry Swoim przykładem oznajmił nam obyczaje Krόlestwa Niebieskiego; pragnie naśladować osoby Chrystusowi bliskie: Jego Matkę, Jego przybranego ojca ziemskiego, Jego przyjaciόł – Apostołόw i Świętych. Pragnie dołączyć do ukochanego Wzoru i dlatego czyni wszystko to, co Starszy Brat każe mu czynić. Ten zaś nakazuje mu kochać bliźniego tą samą miłością, ktόrą kocha Jego Samego. Caritas jest zresztą cnotą wlaną – nie możemy dać jej sobie sami.

Dlatego w trakcie medytacji książka, ktόrą chrześcijanin trzyma w ręku szybko ląduje na biurku i bardzo często prawie natychmiast rozpoczyna się “załatwianie” czegoś dla bliźnich. Ten zachorował, inny jest w więzieniu, inny jeszcze wczoraj się upił – wierzący wstawia się za każdego z nich. Była taka Święta, ktόra nigdy w życiu nie odmόwiła Modlitwy Pańskiej do końca. Zapomniałem niestety, jak się nazywała. Ilekroć bowiem zaczynała mόwić “Ojcze nasz….” natychmiast wybuchała płaczem ze wzruszenia.

O medytacji chrześcijańskiej napisano bardzo wiele klasycznych prac. Można czytać poświęcone jej pisma autorόw takich, jak np. Św. Franciszek Salezy czy Św. Ignacy Loyola. W niniejszym felietonie – jakby “od siebie” strarałem się jedynie uwypuklić społeczny charakter medytacji chrześcijańskiej.

Tam, gdzie skrywający pod pozorem cnoty odrazę i wstręt wobec siebie samego i bliźniego bonza marzy o niebieskich migdałach i o zbliżającym się końcu obowiązkowej medytacji, tam chrześcijanin opowiada Ojcu o swoich sprawach, prosi Go o rady, o wskazόwki, i nigdy nie odchodzi z pustymi rękami, “załatwiwszy” po drodze mnόstwo rzeczy dla innych.

Antoine Ratnik
http://antoineratnik.wordpress.com

Przejdz do góry stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

  << Pierwsza      < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » MEDYTACJA BUDDYJSKA A CHRZEŚCIJAŃSKA

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!

TestHub.pl - opinie, testy, oceny