| Strona: 1 / 1 strony: [1] |
Stary Słowiański Porządek Świata | |
| | MareczekX5 | 07.04.2013 13:49:00 |
Grupa: Administrator
Posty: 7596 #1303926 Od: 2012-7-24
| Za: http://opolczykpl.wordpress.com/2013/04/07/stary-slowianski-porzadek-swiata/
.
Czyli kolejny raz o powrocie do starego, pogańskiego, przedżydowskiego porządku świata.
O upadku zachodniej żydo-anty-cywilizacji nikogo rozsądnego nie trzeba przekonywać. Ta anty-cywilizacja dogorywa, zdycha, dusi się we własnej nienawiści, chciwości, odpadach i śmieciach. No i dobijana jest finansowo przez banksterską sitwę – władców pieniądza, którzy gotują nam niewolnicze NWO.
Dominują w niej obecnie dwa konkurujące najsilniejsze nurty:
- propagowany przez żydo-chrześcijan, w Polsce głównie przez żydo-katolików, powrót do tzw. “chrześcijańskich wartości” czyli tzw. “rechrystianizacja” oraz
- żydo-kapitalistyczna globalizacja.
Mimo pozornych różnic oba nurty są do siebie bliźniaczo podobne i wyrastają z tych samych zatrutych korzeni – z żydowskiej biblii. Katolicka tzw. “chrystianizacja” jest globalistyczną, kosmopolityczną i ponadnarodową ideologią (jeden pasterz, jedna owczarnia) z autorytarnym i despotycznie rządzącym owieczkami klerem. Globaliści bazując na żydo-biblii, która jest programem NWO realizują podobną ideologię – chcą zbudować światowe totalitarne państwo dyktatorsko rządzone przez uzurpatorską finansową elitę. .
. Dokładnym przeciwieństwem tych uzurpatorskich i antyludzkich ideologii byłby powrót do starego, pogańskiego, porządku świata z czasów przed jego jahwizacją. Naturalnie nie mam na myśli pogaństwa np. rzymskiego i jego ideologii podbojów, oraz “porządku” zbudowanego na niewolnictwie i wyzysku podbitych krajów. Mam na myśli powrót do Starego Porządku Słowiańskiego.
Ciekawą myśl w tej kwestii podsunął w jednym z komentarzy Mezamir. Napisał on:
“Dziś miałem sen, mam nadzieję ze nie proroczy :/
Śnił mi się gnijący trup na ulicy i słyszałem czyjś głos który mówił że aby wybudować nowe, najpierw trzeba zlikwidować stare. Budowanie na trupie spowoduje że to co nowe zacznie gnić i śmierdzieć razem z trupem.”
Ja sam wielokrotnie już pisałem w tym samym duchu o powrocie do starego przedżydowskiego porządku świata. Obecnie chcę ten temat ponownie rozwinąć.
A więc – uważam, że całą obecną żydo-cywilizację ze wszystkimi jej wytworami należy odrzucić. Mam na myśli wytworzony przez nią model struktury społeczeństwa, oraz propagowane przez nią “wartości”.
.
Jako wprowadzenie do tematu przytoczę pewną wypowiedź Benjamina Franklina ze strony “Wizja lokalna” :
“Gdy dziecko indiańskie, które zostało wychowane wśród nas, nauczone naszego języka i przyuczone do naszych zwyczajów, uda się w odwiedziny do swoich krewnych i pobędzie nieco z Indianami, to w żaden sposób nie da mu się już wyperswadować, aby powróciło… A gdy osoby białe, obojga płci, pojmane zostaną przez Indian i zamieszkują wśród nich przez pewien czas, to choćby zostały wykupione przez przyjaciół i traktowane przez nich z największą troskliwością, aby skłonić ich do pozostania wśród Anglików, w krótkim czasie zniechęcają się do naszego sposobu życia oraz do wysiłków i starań do tego potrzebnych, i przy pierwszej okazji uciekają do lasów, skąd nie sposób już ich odzyskać.”
Co takiego miało w sobie życie u Indian, że było takie pociągające? Bo nie tylko indiańskie dzieci wychowywane u białych wolały je, gdy tylko je poznały, ale nawet biali, żyjący jakiś czas u Indian “po indiańsku” – i to początkowo niedobrowolnie – wolały to życie, niż powrót do “cywilizacji” białych.
Wyjaśnienie tego fenomenu daje nam profesor Rozbicki, który tak o tym pisał:
“Atrakcyjność życia wśród Indian obejmowała, jak się wydaje, kilka aspektów ich kultury: łagodne i troskliwe traktowanie dzieci (bez kar cielesnych, które były na porządku dziennym wśród białych), oraz kobiet (do małżeństw z reguły nie przymuszano), dalej: kultywowanie poczucia godności, lojalności, troska o wspólne dobro całej społeczności.”
Jak widzimy, “prymitywni” Indianie potrafili wychowywać dtieci bez kar cielesnych typowych przez długie wieki u “cywilizowanych” białych. Przy czym dzieci te nie były ani rozwydrzone, ani rozpieszczone, a wyrastały na ludzi, których cechowało poczucie godności, lojalności i troska o wspólne dobro. Także kobiet nie zmuszano do małżeństw, co w żydochrześcijańskim świecie było przez wiele wieków niechlubną “tradycją”. Zresztą mężczyzn też często rodzice zmuszali do “małżeństw z rozsądku”. Księża/pastorzy/popi przy ołtarzach wiedzieli o tym doskonale, a jednak udawali, że obrączkowani małżonkowie stają do ślubu dobrowolnie – a nie z przymusu. I grali w tej farsie główną rolę.
Nas w tym miejscu interesują pozostałe aspekty życia Indian – kultywowanie poczucia godności, lojalności oraz troska o wspólne dobro całej społeczności. .
. Zauważmy przy tym, że struktura społeczna Indian Wielkich Prerii podobna była do struktury społecznej Słowian, mimo iż Słowianie wiedli życie osiadłe, a Indianie wędrowali za stadami bizonów. Słowianie i Indianie tworzyli rodowo-plemienne wspólnoty pozbawione – jak to nazywają socjologowie – stratyfikacji społecznej. Z założenia wszyscy członkowie takiej wspólnoty byli sobie równi. Szczególnym szacunkiem cieszyli się ludzie doświadczeni i zasłużeni dla dobra wspólnoty, posiadający pozytywne cechy charakteru. Poszczególne wioski indiańskie i osady Słowian tworzyły autonomiczne jednostki kierowane przez radę starszych i/lub wybieralnego wodza. Ponad nimi stał wybieralny wódz/książę całego plemienia, któremu podlegały wszystkie wioski/osady tworzące wspólnotę plemienną. Nie posiadał on jednak “władzy” w tym sensie, że nie mógł współplemieńcom autorytarnie narzucać własnej woli. Jedynie w okresie wojen rola wodza wzrastała. Na co dzień ważniejsza była rada starszych i szamani. Ci ostatni byli nie tylko lekarzami. Utrzymywal też łączność z duchami przodków i z bogami. Zarówno u Słowian jak i u Indian typowe było kultywowanie poczucia godności, lojalności oraz troska o wspólne dobro całej społeczności.
W przeciwieństwie do przedstawionej powyżej struktury społecznej Słowian struktura społeczna tzw. “cywilizacji Zachodu”, wywodząca się ze skatoliczonego Rzymu, wytworzyła najpierw system stanowy, który w wiekach XVIII – XX przerodził się w system klasowy. System stanowy tworzyła uprzywilejowana arystokracja i kler oraz pospólstwo. Najgorsza była sytuacja pozbawionych praw milionowych rzesz chłopów pańszczyźnianych. System ten przeobraził się w wyniku oddolnych nacisków (skanalizowanych i kontrolowanych w ramach realizacji NWO) w system klasowy obejmujący (w uproszczeniu) rolników (w zaniku) i robotników, inteligencję (warstwę średnią), rzemiosło i drobnych przedsiębiorców (tych się w najbliższych latach wyeliminuje) i właścicieli firm/fabryk/koncernów. Nad wszystkimi górują banksterzy. Oddzielną klasą społeczną jest aparat administracyjno – biurokratyczny – ze wszystkich instytucji państwowych, samorządowych i prywatnych korporacji (np. ubezpieczalni). Ale i ta armia gryzipiórków od przybijania pieczątek ulegnie daleko idącej redukcji. Zastąpią ich wszechobecny monitoring i chipy znacznie lepiej kontrolujące pojedynczych ludzi i całe społeczaństwa. Jednie “organa” przymusu – policja, straż miejska, firmy ochroniarskie, tajne służby i wojsko (po cichu szkolone w pacyfikacji demonstracji ulicznych) będą zawsze potrzebne i im redukcja nie grozi.
.
.
O życiu indiańskiej wioski czy słowiańskiej osady decydowali sami jej mieszkańcy. Nikt z zewnątrz nie narzucał im czegokolwiek wbrew ich woli. Całkowitym przeciwieństwem takiego słowiańskiego, rzeczywistego “ludowładztwa” była scentralizowana władza tzw. “cywilizacji Zachodu”. Cesarz, król, władca rządził autorytarnie, narzucał poddanym własną wolę i jego dekrety miały bezpośredni wpływ na codzienne życie poddanych. Dochodziły do tego wpływy kleru, który narzucał ze swej strony mieszkańcom żydo-chrześcijańskiego Zachodu życie zgodne z akurat obowiązującą doktryną jahwizmu. Na niższym szczeblu szlachcic-ziemianin dowolnie nieomal dysponową “jego” chłopami. Jakiekolwiek przekroczenie narzucanych przez monarchów i kler przepisów skutkowało represjami. Z torturami i śmiercią włącznie. Najczęściej władze świeckie i kler ręka w rękę zniewalały “pospólstwo”. Choć bywały od tego wyjątki. Filip Piękny zasłynął z tego, że opodatkował kler, przejął sądownictwo nad duchowieństwem, a papieża Bonifacego VIII ogłosił heretykiem. Po śmierci Bonifacego wykopał jego zwłoki i spalił na stosie. Zarzucał Bonifacemu m. in. zamordowanie poprzednika, Celestyna V. Ponadto ściągnął on papiestwo do Awinionu, aby mieć nad nim kontrolę.
Niemniej Watykanowi udało się narzucić władcom świeckim obowiązek ścigania wszelkiej maści “heretyków”, “bluźnierców” i “bezbożników”. Posłuszni woli Watykanu monarchowie poprzez sądy “świeckie” mieli duży wkład w ściganiu, torturowaniu i dokonywaniu egzekucji na “bezbożnikach”. Zbrodnie te są zbrodniami jahwizmu, mimo iż nie obciążają one bezpośrednio hierarchii kościelnej. Winę za nie ponosi bezpośrednio nadjordańska dżuma.
Ciekawie wygląda porównanie stanowej skatoliczonej euro-Judei (Europy) pod butem rzymskiej szubienicy ze współczesną Jewropą (Unią Jewropejską) doby fasadowej demokracji pod butem globalnej sitwy. O codzienym życiu mieszkańców, o ich obowiązkach i prawach (a raczej ich braku) wcześniej decydowała dekretami centrala mieszcząca się na dworze monarchy. Obecnie centralą są tzw. “parlamenty” i “żondy”, które narzucają mieszkańcom ogrom przepisów, nakazów i zakazów – naturalnie rzekomo za zgodą i wolą rządzonych. Przy czym o ile monarchom w przeszłości narzucało wolę papiestwo i prawo świeckie każdego katoliciego kraju uwzględniało wolę papiestwa, o tyle współczesnym żondom wolę narzucają komisarze jewropejscy, nad którymi stoi banksterska sitwa. Parlamentom krajowym nie wolno uchwalać przepisów sprzecznych z tzw. “prawem jewropejskim”. Dla przeciętnego mieszkańca zachodniej anty-żydo-cywilizacji niewiele się więc zmieniło w tym, jak się go ubezwłasnowolnia. Jedynie ciemiężyciel i gnębiciel się zmienił. Kosmopolityczne papiestwo zastąpiła kosmopolityczna Kilka Globalnych Banksterów, a monarchów agenturalne wobec banksterów partie zasiedlające parlamenty i tworzące żondy.
Powyższe porównanie struktury społecznej i sposobu sprawowania władzy u Słowian i w tzw. “cywilizacji Zachodu” pokazuje bezwzględnie wyższość Słowiańszczyzny zarówno nad “chrześcijańską” euro-Judeą, jak i nad banksterską Jewropą. Słowianie byli ludźmi wolnymi, nie podlegali samowoli jakiejkowiek władzy zwierzchniej, której centrum znajdowało się daleko od nich i ponad nimi. O swoim codziennym życiu decydowali tylko oni. Nie król-hrabia-szlachcic, nie papież-biskup-ksiądz, nie komisarze bilderbergowskiej Unii; ani nie parlamentarzyści wypromowani przez agenturalne partie i agenturalne media.
A co z tzw. “wartościami” będącymi fundamentem życia nie tylko społecznego, ale i duchowego? .
. Największa różnica wartości dotyczy stosunku do Ziemi i Przyrody. Dla Słowian (i dla Indian) Ziema, Przyroda były świętościami. Dla naszych przodków Ziemia była Boginią Mokoszą.
“Słowianie zawsze darzyli ziemię nabożnym szacunkiem, wiążąc z nią liczne tabu – niedopuszczalne było spluwanie na nią bądź bicie jej kijem. Przed rytualnym nadejściem wiosny nie wolno było uprawiać orki ani podejmować innych prac wiążących się z kopaniem w ziemi. O głębokiej czci Słowian dla ziemi świadczą również rozmaite obyczaje, m.in. kładzenia na niej noworodka.”
Podobnie było u Indian:
“… głównym źródłem kultury Indian była przyroda. Z natury pochodzą zarówno źródła Indiańskich wierzeń, obyczajów jak i sposobów zdobywania pokarmu. To właśnie w zjawiskach przyrodniczych Indianie znaleźli źródła swoich wierzeń, ponieważ w przeciwieństwie do Europejczyków uważali się za jej część i nie zamierzali jej sobie podporządkowywać. Również ich tryb życia, obyczaje były ściśle związane z rytmem przyrody i z jej bogactwem. Indianie potrafili harmonijnie współżyć z naturą, umiejętnie czerpać z niej bez wyrządzania jej szkody.”
A dzisiaj? Dzisiaj Ziemia jest śmietnikiem, oraz zgodnie z biblijnym nakazem czyńcie ziemię sobie poddaną jest niemiłosiernie eksploatowana. A ponadto coraz większe jej obszary stają się prywatną własnością koczowniczej sitwy. W naszym szabrowanym unijnym baraku obce koncerny mają prawo wywłaszczać z gruntów Polaków, jeśli znajdzie się tam gaz łupkowy.
.
.
Nie tylko Ziemię prywatyzuje się. Unia Jewropejska planuje prywatyzację zaopatrzenia w wodę pitną.
A teraz zastanówmy się, jak wygląda dzisiaj i jak wyglądało w czasach dominacji Watykanu typowe dla Słowian kultywowanie poczucia godności, lojalności, troska o wspólne dobro całej społeczności.
.
.
Poczucie godności
Słowianie widzieli siebie jedynie jako część Natury. Nie chcieli nad nią panować, traktowali ją z czcią i szacunkiem. Niemniej byli ludźmi pełnymi godności. Bogów czcili, składali im dary, ale nie poniżali się przed nimi. Nie płaszczyli się też przed władcami czy możnymi tego świata. Każdy z nich czuł się równoprawnym członkiem własnej społeczności. Każdy czuł współodpowiedzialność za nią. Każdy miał szansę należeć do starszyzny rodowej lub zostać wybieralnym wodzem/księciem. Ponadto każdy z nich miał świadomość tego, że jest człowiekiem wolnym, że nikt nad nim nie “panuje”, nikt nim nie rządzi, nikt z zewnątrz nie narzuca mu praw ani nie dyktuje tego – co i jak ma on robić – i to dawało każdemu poczucie własnej godności i wartości.
W czasach dominacji jahwizmu wprawdzie “uczono”(i nadal tego się “uczy”), że człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo boga, ale życie przeciętnego człowieka toczyło się “na kolanach”. Człowiek musiał klękać przed tronami i ołtarzami, przed obrazkami z idolami jahwizmu, przed dwiema zbitymi dechami, przed hierarchami, przed księdzem podczas spowiedzi. No i musiał powtarzać że jest grzeszny i niegodny : „Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie...”. Musiał żebrać u nieskończenie miłosiernego o łaskę, o odpuszczenie grzechów i o “zbawienie”.
Otrzymałem od znajomego maila. Pisze do mnie on, jaka zmiana nastąpiła u pewnego mieszkańca wsi, w przeszłości członka rady parafialnej. Po tym, jak znajomy przeprowadził szereg rozmów z owym człowiekiem oraz przeczytał tamtemu “wyznanie” Marcusa Ravage i kilka moich tekstów, ów człowiek, katolik, powiedział tak:
“Ehhh, człowiek jest stary, a to co czytasz to wszystko prawda. Mam wrażenie ze jesteśmy wychowywani od urodzenia w religii strachu i nienawisci, dodatkowo napisali to przecież żydzi. Uczono nas klęczeć i mówić moja wina i tacy jestesmy… Myślę, ze nasza słowiańska wiara zostala zniszczona bo była naturalna, piękna i niewinna, zniszczyli ja w zarodku jak niszczy się dziecko w łonie matki.”
W dzisiejszych natomiast czasach funkcjonujące “poczucie godności” uzależnione jest od tzw. statusu materialnego. Często, choć niekoniecznie zawsze idącego w parze z tzw. statusem społecznym. Jeśli się wybijesz, robisz karierę, zarabiasz kupę szmalu, jeździsz luksusową bryką – jesteś człowiekiem godnym. Bezrobotni, bezdomni, biedacy to społeczny “odpad” i ludzkie śmieci – “lenie”, “nieuki”, “nieroby”. Człowiek, który z jakiegokolwiek powodu utraci majątek często mówi o sobie – jestem nikim. A to oznacza, że jego “duma” była zbudowana na jego majątku. Dodatkowo wmawia się nam za pośrednictwem laickiej propagandy, że jeśli nie popierasz poprawności politycznej, jewropejskości i nie zwalczasz “antysemityzmu” – jesteś neofaszystą, rasistą i podejrzanym typem niegodnym miana “cywilizowanego” i “nowoczesnego” czyli godnego człowieka.
.
_________________ http://www.youtube.com/user/MareczekX5?feature=mhee
http://praca-za-prace.iq24.pl/default.asp | | | MareczekX5 | 07.04.2013 13:50:39 |
Grupa: Administrator
Posty: 7596 #1303928 Od: 2012-7-24
| .
Lojalność
U naszych przodków obowiązywała lojalność wobec wspólnoty. Osoby nielojalne wobec współplemieńców nigdy nie cieszyły się poważaniem. Nie miały szansy na zajęcie miejsca w radzie starszych, a ich głos na Wiecu praktycznie się nie liczył. W czasach dominacji rzymskiej szubienicy obowiązywała lojalność wobec dżumy, kleru, pana i monarchy. Inkwizycja chętnie korzystała z donosów na sąsiadów. Szpiclowanie było metodą propagowaną przez kler, a akta inkwizycji pełne są przykładów tego, że sąsiad donosił na sąsiada, przyjaciel na przyjaciela, a członkowie rodziny na siebie nawzajem.
Dzisiaj nie zmieniło się nic – poza adresatem donosów. Do samego tylko urzędu podatkowego wpłynęło w Polsce w jednym roku 30 tys. donosów. Propagowane jest donosicielstwo na łamiących przepisy, na palących w niedozwolonych miejscach, na wyrzucających śmieci bez ich uprzedniej segregacji. Donosicielstwo kwitnie nawet w firmach i zakładach pracy, zwłaszcza zaś wtedy, gdy zapowiadane są większe zwolnienia. Donosami zrozpaczeni ludzie próbują innych skazać na wyrzucenie na ulicę.
Polacy masowo nadal są lojalni albo wobec nadjordańskiej dżumy, albo wobec narzuconej im poprawności politycznej. Miliony ich lojalne są agenturalnym partiom politycznym, klubom sportowym, czy klikom środowiskowym. A przede wszystkim własnemu egoizmowi.
Troska o wspólne dobro całej społeczności
Było to typową cechą u Słowian. Osoby odstające do tego etosu nigdy nie cieszyły się poważaniem i szacunkiem. Dzisiaj typowych społeczników jest już niewielu. Najczęściej zajmują się sprawami cząstkowymi (ochrona przyrody, kultura, pomoc humanitarna potrzebującym). Społecznicy działają bez podważania fundamentów chorego systemu. Trudność ze znalezieniem ludzi troszczących się o dobro całej społeczności ma dwie przyczyny: rozbicie społeczne i egoizm jednostek.
Wszystkie społeczności, nawet w małej wiosce, są dzisiaj rozbite i w dużej mierze zatomizowane. Nawet sąsiedzi, którzy jako dwie owieczki wspólnie modlą się w kościele do nadjordańskich bożków prywatnie mogą toczyć wieloletnie spory o przysłowiową miedzę. Jednym ze źródeł konkliktów i zawiści jest różnica w wielkości posiadanej ziemi. Mający mniejsze pola zazdroszczą posiadającym większe gospodarstwa. U naszych przodków taka sytuacja była nie do pomyślenia z tej prostej przyczyny, że ziemia uprawna była wspólną własnością całej wspólnoty. Wszyscy “jechali na wspólnym wózku” – i wszyscy siłą rzeczy pracowali “do wspólnego kotła”. Własność prywatna to poczucie wspólnoty zniszczyła. W miejsce wspólnych działań i wspólnej pracy dla wspólnego dobra pojawiła się rywalizacja i zawiść. Dodatkowo wieś konfliktowana jest na linii sympatii politycznych – jedni popierają PSL, inni Samoobronę, a jeszcze inni PiS czy LPR. Dzieli ludzi też stosunek do Unii Jewropejskiej. Jedni chcą tradycyjnego rolnictwa, inni dają się skusić unijnym dotacjom produkując nie to, co jest potrzebne, a to co jest dotowane.
Jeszcze bardziej rozbite jest miasto – obywatele kontra administracja, administracja państwowa kontra administracja “samorządowa”, supermarkety kontra drobny handel detaliczny, właściciele kamienic kontra lokatorzy, “wierzący” kontra “bezbożnicy”, zwolennicy Unii kontra jej przeciwnicy, rodzime rzemiosło kontra “inwestorzy” zagraniczni i ich pracobiorcy, zwolennicy jakiejkolwiek agenturalnej partii kontra “reszta świata” itp. Znalezienie wspólnego mianownika w tym konglomeracie sprzecznych interesów jest praktycznie niemożliwe – i dlatego niemożliwe są działania kierowane troską o wspólne dobro całej lokalnej społeczności. Gdyż jakiekolwiek takie działania zagrażają interesom tej czy innej grupki będącej częścią lokalnej społeczności.
Nakłada się na to promowany kult indywidualizmu, a właściwie rozwijanie/wzmacnianie w nas egoizmu. Celowo ośmieszany i dyskredytowany jest “kolektywizm” będący cechą życia naszych przodków. Oni stanowili zgrany i solidarny kolektyw. Kult indywidualizmu, kult indywidualnego sukcesu, promowanie konkurencji każdego z każdym w drodze do indywidualnego “sukcesu” ma naturalnie sprawić, że nie będziemy w stanie wspólnie zjednoczyć się przeciwko wspólnemu wrogowi. Skutki uboczne owego kultu własnej jednostki widoczne są gołym okiem. U żyjących dzisiaj jeszcze tu i ówdzie niedobitek wspólnot pierwotnych zjawiska takie jak poczucie wyalienowania czy osamotnienie są nieznane. Za to w wielkich miastach masa ludzi żyje samotnie w tłumie. Wielu ludzi nie jest w stanie znaleźć sobie partnera życiowego bez pośrednictwa agencji matrymonialnych. Nie należą też do odosobnionych przypadki wybuchu gwałtownych uczuć do osób poznanych via internet. Ludzie szaleńczo zakochują się w kimś, kogo jeszcze nie widzieli “w realu” na oczy. Erich Fromm pisał w “O sztuce miłości”, że “szaleńcze zakochanie się” wskazuje przede wszystkim na samotność, jaka gnębiła osobę nagle zakochaną do szaleństwa.
A w czasach dominacji jahwizmu król/monarcha dbał o swoje, szlachta o swoje, kler o swoje – a wszyscy robili to kosztem poddanych. Ich zmuszano do “solidarnej” biedy i uległości. .
. Kolejną cechą ogromnie różniącą Słowian od człowieka współczesnego był ich stosunek do tzw. “dóbr materialnych”.
Dobrze charakteryzuje tą różnicę cytat kronikarza biskupa Ottona Mistelbacha
“…taka panuje u nich uczciwość i wzajemne zaufanie, że nie znając u siebie zupełnie kradzieży i oszustw, schowki i skrzynie trzymają niezamknięte. Niezwyczajni zamknięć i kluczy, wielce się dziwowali, widząc juki i skrzynie biskupa pozamykane.”
Opis ten dotyczył mieszkańców bogatego handlowego Wolinu. Pokazuje on, że nie tylko nie znali Słowianie kradzieży. Zamykanie “na wszelki wypadek” dobytku cechuje ludzi, dla których gromadzone “dobra” są szczególnie ważne w. Ktoś, kto nie przywiązuje do nich zbyt wielkiej wagi, nie będzie ich pilnował jak Cerber. Większość Słowian na naszym obecnym terenie żyła jako ludy rolnicze. Byli jednak i świetnymi rzemieślnikami. W okresach, gdy na polu nie było zbyt wiele pracy trudnili się rzemiosłem. Wytwarzali we własnym zakresie praktycznie wszystko co było im potrzebne do życia. Ale nie nie było im znane wytwarzanie i gromadzenie nadmiaru “dóbr” tylko z chęci ich posiadania. Nie byli niewolnikami i służącymi własnego dobytku.
Chrześcijaństwo przywlokło ze sobą na nasze ziemie nie tylko fanatyzm i nietolerancję oraz ucisk “pospólstwa” – ale i chciwość. Władcy, rycerstwo, a później szlachta zabiegali o powiększanie własnych majątków. Oraz konkurowali na tym polu pomiędzy sobą. Aby majątki i własne “bogactwa” powiększać – toczono wojny, zajazdy, ale i stopniowo nakładano na prosty lud coraz większe powinności. Kler był aż chory od chciwości. Rezydencje biskupów – książąt kościoła – były pałacami. Majątki biskupie dorównywały majątkom najbogatszych arystokratów. A papieże albo organizowali kolejne łupieżcze krucjaty, albo kupczyli “odpustami” i zbawieniem za pieniądze. Bonifacy VIII wprowadził rok jubileuszowy i tzw. odpust zupełny za pielgrzymkę do domniemanego grobu św. Piotra w Rzymie w 1300 roku. Giovanni Villani odnotował w związku z tym pomysłem papieża, że pątnicy składali tak wiele ofiar, iż dwóch kleryków zbierało je grabiami. Watykan ściągał “świętopietrze” a kler dziesięciny. Oprócz tego chłopi w majątkach kościelnych i zakonnych obkładani byli przeróżnymi powinnościami na rzecz nadjordańskiej dżumy. Karano ich praktycznie za wszystko, nawet za to, że nie chodzą do kościoła czy do spowiedzi. Nękanie ich karami pieniężnymi, więzieniem, torturami a nawet zabijaniem – tylko po to, aby posłusznie harowali na kler i zakony było na porządku dziennym. A postawę współczesnego kleru wobec spraw materialnych dobrze obrazuje historia kościelnej komisji majątkowej, a zwłaszcza pazerność z jaką kościół walczył przy pomocy machinacji i oszustw o “dobra materialne”.
.
.
Dzisiejsze życie żydo-anty-cywilizacji zdominowane jest kultem pieniądza. Drugim bożyszczem jest gospodarka i towarzyszące jej produkcja oraz gromadzenie “dóbr”, z których obromnej większości tak naprawdę nie potrzebujemy. Pieniądz, złoto, zaślepiło i odebrało rozum całej tej chorej anty-cywilizacji. Dobitnym tego przykładem były wybuchające “gorączki złota” – były to rzeczwiste “gorączki” wpędzające ludzi w maglinę pożądliwości żółtego metalu. Kult złota uprawiany jest w biblii. Już w II rozdziale Genezis przy opisie Edenu znajdziemy stwierdzenie: “A złoto owej krainy jest znakomite”. A przy opisie rzezi Jerycha i wymordowaniu wszystkich jego mieszkańców zgodnie z wolą i z pomocą Jahwe ludobójcy jest napisane: “Całe zaś srebro i złoto, sprzęty z brązu i z żelaza są poświęcone dla Pana i pójdą do skarbca Pańskiego”. Ta typowa dla kapłanów żydowskich żądza bogactwa zaraziła i żydo-chrześcijański kler. Domniemana nauka cieśli, że prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne, niż bogaty wejdzie do królestwa niebieskiego zarezerwowana została dla ograbianych owieczek. Kleru ona nie dotyczyła. Ale i owieczki zaraziły się chciwością. Spory o majątek po rodzicach pomiędzy rodzeństwem, także i w katolickich rodzinach w dzisiejszych czasach nikogo nie dziwią. Rodzeństwo dosłownie wydziera sobie nawzajem wszystko co ma jakąkolwiek “wartość” materialną.
Gospodarka powinna służyć ludziom. Póki co to człowiek jest dodatkiem do gospodarki i niewolnikiem gospodarki. Nasi przodkowie żyli rytmem Przyrody. Dzisiejsze społeczeństwo żyje rytmem fabryk, biur, sklepów i notowań giełdowych. Pracujemy, zarabiamy, kupujemy. I tak w kółko Macieju. Gromadzenie ogromnej ilości “dóbr”, nawet kompletnie niepotrzebnych i nieprzydatnych – tylko po to, aby je mnieć – stało się dla milionów ludzi celem ich życia.
Owo chomikowanie “dóbr” ma swoje źródła w psychice ludzkiej:
- spory wpływ na to ma tlący się w podświadomości mężczyzn atawizm z czasów zamierzchłego paleolitu. Wysoka pozycja w małej pierwotnej “przedspołecznej” hordzie gwarantowała pierwszeństwo do jedzenia i do kobiet. Gdy pożywienia brakowało – przeżywali tylko najsilniejsi. Wysoką pozycję zdobywało się wtedy kamienną maczugą, którą dzisiaj zastępuje pieniądz, majątek, pozycja społeczna. Tą mentalnością zarażane są i kobiety, wychowywane obecnie “po męsku”. U kobiet dodatkowo działa atawizm “pierwszej damy haremowej”. U zarania ludzkości w niewielkich hordach panie chciały być “atrakcyjniejsze” aby w hierarchii zająć wyższą pozycję – co też zwiększało szansę na przeżycie.
- Mężczyznom wmawia się, że mając więcej pieniędzy czy “dóbr” materialnych jest/będzie dla kobiet “atrakcyjniejszy”. Inna rzecz, że kobiety tak są wychowywane/indoktrynowane, aby tak właśnie oceniały “atrakcyjność” ewentualnego kandydata na męża/partnera.
- Przede wszystkim zaś pieniądz i tzw. “dobra” materialne są substytutem czy też “protezą” brakującego poczucia własnej wartości. Człowiek współczesny jest częściej dumny z tego co zgromadził, co ma – a nie z tego – jaki jest. Podświadomie doskwiera mu poczucie braku własnej wartości i kompensuje to sobie gromadzonymi “dobrami” – stanowiącymi jego sztuczne “ja”.
Aby zbudować nowe, rzeczywiście wolne i dobrze funkcjonujące społeczeństwo należy odrzucić całą żydo-anty-cywilizację ze wszystkimi jej wytworami i “wartościami”. A więc:
- Ziemię należy uznać za wartość nadrzędną. Przyroda musi być chroniona przed niszczycielskim wpływem człowieka.
- Centralizację władzy na coraz wyższych szczeblach należy ograniczyć do mimimum. Wpływ instytucji ponadnarodowych (np. Unii Jewropejskiej czy NATO) należy całkowicie wyeliminować. Ideałem byłaby ich likwidacja. Lokalne wspólnoty o ich codziennym życiu mają decydować samodzielnie.
- Kult pieniądza i “dóbr” materialnych należy drogą edukacji i odbudowy poczucia własnej wartości wyeliminować. Wartość człowieka leży w jego osobowości a nie w nagromadzonym przezeń majątku.
- Gospodarka ma służyć człowiekowi, a nie człowiek gospodarce. Ma służyć społeczeństwu a nie być metodą na bogacenie się garstki miliarderów. Powinna też być jedynie “dodatkiem” do życia społecznego, a nie jego podstawową treścią. A przede wszystkim ma być kontrolowana przez lokalne wspólnoty i ich regionalne/krajowe reprezentacje, a nie przez koczowniczą banksterską sitwę. Ma służyć Polsce i Polakom a nie obcym.
Nie ma, a przynajmniej ja nie widzę alternatywy dla słowiańskiego modelu. Pozostawienie jakiegokolwiek elementu żydo-anty-cywilizacji Zachodu prędzej czy później doprowadzi do recydywy tego chorego systemu. On musi zostać całkowicie unicestwiony. W przeciwnym wypadku skończymy jako zdepopulowane i zachipowane ludzkie bydło robocze banksterskiej sitwy. Zgodnie z ich ideologią:
“Ziemię do której przybywasz jako przychodzień… dam tobie i twojemu potomstwu na wieczne posiadanie.” Rodzaju 17, 8
“I stawią się obcy, aby paść wasze owce, a cudzodziemcy będą waszymi oraczami i winiarzami, a Wy będziecie nazwani kapłanami Pana, sługami naszego Boga mianować was będą ; zużyjecie bogactwa narodów i w ich sławę odziewać się będziecie.” Izajasza 61, 5-6
“Tak mówi Pan Bóg: “Oto skinę ręką na pogan i między ludami podniosę mój sztandar. I odniosą twych synów na rękach, a córki twoje na barkach przyniosą. I będą królowie twymi żywicielami, a księżniczki ich twoimi mamkami. Twarzą do ziemi pokłon ci będą oddawać i lizać będą kurz z twoich nóg.“ Izajasza 49, 22-23
“Przyjdą do Ciebie i będą twoimi; chodzić będą za tobą w kajdanach; na twarz przed tobą będą padać i mówić do ciebie błagalnie.” Izajasza 45, 14
„Wytracisz więc wszystkie narody, które twój Bóg, Jahwe, wyda tobie. Nie będziesz znał litości nad nimi.” Powtórzonego prawa 7, 2 (I to mówi miłosierny, dobry i sprawiedliwy “bog”).
“Ja wzmocnię cię i rozmnożę cię bardzo. Z ciebie wyjdą królowie i będą rządzić wszędzie, gdzie tylko dojdą ludzkie ślady. Twemu potomstwu dam całą ziemię pod niebem i będą rządzić wszystkimi narodami, tak jak bedą tego pragnęli…” Jub. 32, 18-19
. opolczyk . _________________ http://www.youtube.com/user/MareczekX5?feature=mhee
http://praca-za-prace.iq24.pl/default.asp |
| Strona: 1 / 1 strony: [1] |
<< Pierwsza | < Poprzednia | Następna > | Ostatnia >> |
Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!! |
|