| Strona: 1 / 1 strony: [1] |
Noworosja albo śmierć! | |
| | marcus | 15.09.2014 23:44:36 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 2113 #1942341 Od: 2014-5-4
| Opór Noworosji jest wyjątkową kartą historii świata. Zaczęła się ona od przewrotu w Kijowie. To był pierwszy krok.
Przewrót był w swej istocie nacjonalistyczny, banderowski a jego siłą przewodnią stali się szowinistyczni nacjonaliści z zachodniej Ukrainy i chuligani piłkarscy rozmaitego sortu. Do przewrotu doszło za zgodą Europy i Stanów Zjednoczonych. Mieszkańcy Noworosji, głównie Rosjanie i rosyjskojęzyczni Ukraińcy zaprotestowali.
Doskonale czuliśmy, że nowy rząd nie reprezentuje nas, lecz kogoś innego i wkrótce rozpocznie ofensywę przeciwko naszej rosyjskiej tożsamości. Że niedługo ktoś spisze zasady, zgodnie z którymi mamy żyć. Ludzie zmobilizowali się w proteście.
Okazało się, że chociaż było wielu liderów społeczności rosyjskiej, znalazło się niewiele osób, które zgodziłyby się stanąć na czele protestów i zorganizować działania. Finansowani z Funduszu Pomocy Rodakom i innych źródeł „zawodowi Rosjanie” najzwyczajniej rozpłynęli się w powietrzu.
Regionalne elity zdradziły naród 22 lutego w Charkowie, dokąd Rosja, demonstrując wolę podejmowania poważnych decyzji wysłała poważną delegację mającą uczestniczyć w kongresie przedstawicieli samorządów lokalnych Południowego-Wschodu. Kongres przyjął uchwałę uznającą rząd w Kijowie za nielegalny z powodu zdobycia władzy w wyniku przewrotu i ogłaszającą, że całą władza przechodzi w ręce lokalnych władz i samorządów.
Nie padło wtedy słowo: Noworosja. My jednak głosiliśmy je od dłuższego czasu i już w listopadzie, kiedy podjęto przygotowania do przewrotu występowaliśmy pod naszą flagą. Czerwonym sztandarem zwycięstwa z krzyżem św. Andrzeja.
W tych okolicznościach zaczęły się protesty.
Wiele organizacji sporządziło listy ludzi, którzy mieli wziąć udział w protestach. Już wtedy było jasne, że jeśli chcemy żyć w pokoju i sami decydować o własnym losie, będzie trzeba się uzbroić. Ludzie czuli to. Morale rosło. Ze sklepów myśliwskich wykupiono całą broń.
To były pierwsze kroki – pokojowe protesty i walka za ich pomocą, walka o federalizację.
Zacząłem monitorować grupy protestu i sprawdzać kto nimi kieruje – prawdziwi przywódcy, czy liderzy opłacani przez Achmetowa. Nie żałował pieniędzy na ludzi którzy mówili wiele o federalizacji i legalności, ale nigdy nie wspominali o Noworosji, Rosjanach, państwie, wolności, niezależności od Kijowa. Te słowa były dla nich tabu.
Potem przemawiałem do rady miasta. Mówiłem, że władze w Kijowie są nielegalne, że konieczna jest rewolucja, że nie możemy być podporządkowani Kijowowi i zachować posłuszeństwa wobec rządu. Wzywałem, by rada miasta natychmiast przejęła nad nim kontrolę, żeby przestała płacić podatki Kijowowi i była gotowa na wszelkie możliwe konsekwencje.
Radni wyśmiali mnie. Mówili, że robię to dla działki. Od trzech lat występuję o pozwolenie na budowę domu. Bez sukcesu, bo nie daję łapówek skorumpowanym urzędnikom i mafii. Chciałbym dla swojej rodziny (żona i troje dzieci) wybudować dom, zamiast mieszkać z nimi w ciasnym mieszkaniu.
Dzięki portalom społecznościowym zyskałem na popularności. Moje słowa o zgniłej naturze Partii Regionów, która szuka tylko własnych zysków, nie potrafi bronić ludzi, a jedynie zbierać pieniądze dla siebie odbiły się szerokim echem. Tego samego dnia spotkałem się z jednym z ludzi Achmetowa.
Obecnie z powodu pewnych ustaleń błyszczy on wszędzie, mówi “pokój na świecie”, „nie dla wojny” i tym podobne rzeczy. Przyszedł do mnie i powiedział: „Jeśli zbliżysz się do budynków administracji regionalnej, zastrzelimy cię”. Wyciągnął glocka z teczki. „Popatrz, mam broń”. Odparłem, „My nie mamy broni. Ale mamy ideę.” Zapytał „Jaką ideę? Nie dasz rady zebrać nawet tysiąca ludzi. Powiedziałem „A ty w imię czego zabijesz niewinnego człowieka? Tylko dla ocalenia miliardów Achmetowa? Podniesiesz na mnie rękę?” Milczał, a potem powiedział „Przecież jesteśmy przyjaciółmi, znamy się od lat. Wstyd mi, że tak się skurwiłem. Ja też jestem nacjonalistą rosyjskim.” Oczywiście była to tylko retoryka, kłamstwa, oportunizm zgodnie z zasadą „jeśli nie możesz zapłacić za odwołanie protestu, to się on odbędzie”. Partia Regionów próbowała różnych sposobów, by kupić opornych.
Wtedy razem z kilkoma kolegami założyliśmy Milicję Donbasu. Na spotkaniu wybrano mnie dowódcą i wymyśliliśmy plan przejęcia protestów. Chociaż demonstracji nie organizowała Partia Regionów, lecz społeczeństwo. Partia w tym samy czasie zorganizowała osobny wiec nieopodal budynków administracji. 500 górników przyszło tam po pieniądze – dawali każdemu 500 hrywien.
Zobaczyli co dzieje się u nas, gdzie zgromadziło się 30 do 50 tysięcy ludzi. Scenę otoczyli chuligani opłacani przez Achmetowa. Zamierzali uderzyć w demonstracje. Stanąłem na scenie, blisko ludzi. Grupa, która miała mi pomóc w razie ataku była gotowa. I zostałem zaatakowany, na scenie, na oczach wszystkich. Byłem duszony, złamano mi rękę. A wtedy ruszyła wspierająca mnie grupa. Oto tajemnica mojej popularności – wyszedłem, przezwyciężyliśmy sprzeciw. Ludzie słuchają tego, co mówię i trafia to do nich. Ale zawodowi bojownicy za ideę są zirytowani: „Nie mów tego, nie mów tamtego”.
Zachęciłem ludzi do marszu na budynki administracji regionalnej, chociaż nie byliśmy gotowi na ich szturmowanie. Na wiecu ogłoszono mnie gubernatorem ludowym. Uzyskując legitymizację poprowadziłem ludzi. Przyznaję, że bardzo źle to przygotowaliśmy i nie byliśmy gotowi w stu procentach. Wiele osób mi to zarzuca. Przepraszam, ale zrobiłem co mogłem mając do dyspozycji garstkę ludzi.
Sformowaliśmy ekipę, nakreśliliśmy plany nowych władz reprezentujących w miastach Radę Przedstawicieli Ludowych. Nie mieliśmy wiele czasu, bo płatni bandyci Achmetowa, którzy wtedy stawiali silny opór, wciąż byli blisko. Tak skończył się pierwszy etap pokojowej walki. Przegraliśmy go, bo nie byliśmy uzbrojeni i byliśmy słabo zorganizowani.
Potem wiele się działo: zajęcie administracji, aresztowana, kolejne zajęcie, aresztowania… Zatrzymali 70 aktywistów w budynku administracji. Wszystkich moich kolegów aresztowali jednego dnia. 6 marca miała się odbyć narada dowódców na którą nikt nie przyszedł. Zrozumiałem, że zostali aresztowani. Wysłałem ochroniarza po kanapki – nie wrócił. Jego też zatrzymali. Mój szef ochrony też się nie pokazał. Było wiadome, że budynek jest obserwowany. Wydał mnie jeden z moich „współpracowników”. Ujawnił miejsce mojego pobytu, o którym wiedziała garstka osób. Sprzedał mnie. I tak, ja też zostałem aresztowany. Trwały pokojowe protesty. Nie było mnie tam, mogłem oglądać je jedynie w internecie.
Tej samej nocy zabrano mnie do Kijowa. Warunki przez pierwszy miesiąc były bardzo trudne. Spałem na żelaznej pryczy (był marzec, było zimno), nie wydano mi kurtki ani niczego takiego, miałem tylko ubrania w których mnie aresztowano. Wszystko to było oczywiście elementem wywierania na mnie nacisku. Ale nie powiedziałem niczego, nie wydałem nikogo. Dzięki temu garstka wiernych towarzyszy, która pozostała na wolności została ocalona. Niektórych zatrzymanych wypuszczano, bo nie można im było nic udowodnić. Dzięki temu, że nie zeznawałem, ludzie na miejscu mogli dalej działać i kontynuować protesty. Zakończyło się to zajęciem kolejnego budynku administracji i siedziby SBU. Tam moi koledzy przejęli około 90 pistoletów i 4 automaty. Naszą pierwszą broń.
Ludzie Achmetowa przyszli do mojej żony. Przekonywali, że mnie wypuszczą, jeśli zgodzę się powiedzieć, że popieram Achmetowa i jego walkę z Kijowem. Powiedziałem: „Dziękuję, ale wolę 10 lat więzienia”. Potem oferowali, że wymienią mnie w zamian za zdobytą broń. Przystaliśmy na to i byliśmy gotowi wydać broń w zamian za moją wolność. Wykopaliśmy ukryta broń. Ale nie oddaliśmy jej. Bo właśnie wtedy Striełkow i jego grupa w dwa dni zajęli 15 miasteczek i wsi. Nasi aktywiści i grupy obywatelskie udzielili mu wsparcia.
Pytają – dlaczego Słowiańsk? Dlatego, że tam Ludowa Milicja Donbasu miała jedne z najsilniejszych struktur, na których czele stał Wiaczesław Ponomariew. Tam Igor Iwanowicz znalazł wsparcie. Od fazy pokojowych protestów przeszliśmy do zbrojnego oporu.
Zbrojny opór eskalował do stopnia wojny.
Zaczęło się od Striełkowa i jego ludzi. Pierwszy zalążek sił zbrojnych – najpierw jeden człowiek, potem trzystu, potem tysiąc, a kiedy opuszczali Słowiańsk – około pięciu tysięcy.
Ludzi przybywało. Przychodzili instynktownie i dzięki propagandzie. Starałem się kontrolować mobilizację i kierować ich na Słowiańsk.
W Słowiańsku rozwinęliśmy swoje siły. Zobaczyliśmy, że armia ukraińska jest zbiurokratyzowana i nieskuteczna. Ma generałów, którzy nigdy nie walczyli, służby specjalne, które nigdy nie pracowały poważnie, bo nie dostrzegały poważnych zagrożeń.
Siły samoobrony wzmacniały się, zanim ukraińskie służby zorientowały się co się dzieje. Walczymy jednak nie tylko przeciwko ukraińskim siłom bezpieczeństwa, wpisane są one bowiem w strukturę CIA. Udostępniają im dane przechwycone przez system Echelon. Murzyni, których spalone ciała wyciągaliśmy z ukraińskich czołgów to Amerykanie. Na lotnisku w Doniecku byli ludzie z amerykańskiej firmy najemniczej. Walczymy nie tylko z ukraińską armią, ale z potężną siłą. Światowym mocarstwem. Światowym złem.
Słowiańsk nas wzmocnił. Opuszczenie Słowiańska z zachowaniem broni i personelu – to chyba jeden z kluczowych punktów, najważniejszych wydarzeń. Doskonała operacja: zbrojny konwój bez strat dotarł do Doniecka. Zyskaliśmy czas i ocaliliśmy nasze siły, które wydostały się z oblężenia.
Wbrew temu, co myślą niektórzy, to nie był błąd. Plan wroga był następujący: zlikwidować Striełkowa i jego grupę i zmusić resztę do negocjacji. Tylko na to liczyli. Igor zniweczył ich plany. To była jego własna decyzja. Nie przyszła z góry ani nie wynikała z rad jego towarzyszy. Podjął ją samodzielnie. Pokazał, że jest niezależny. Igor na polu militarnym zrobił to, co ja w sferze społeczno-politycznej. Tak samo spontanicznie, przy podobnych trudnościach, wobec wielkich problemów i ryzyka. Stworzył armię. Nie sam, ale był najważniejszy.
W Słowiańsku coś zostało zniszczone i zbudowane w tym samym czasie. Straciliśmy czysto sieciową organizację zbrojną i zaczęliśmy tworzyć regularną armię.
To był pierwszy krok dzięki któremu w Doniecku wszystkie siły zjednoczyły się. Dano nam czas na organizację obrony i pozostających sił. Kiedy my organizowaliśmy obronę, Ukraińcy nie mieli możliwości ściągnięcia posiłków i rozpoczęcia ataku na pełną skalę. Walczyliśmy, ponosząc minimalne straty, niszcząc duże ilości sprzętu i personelu. Już wtedy kreśliliśmy plany kontrofensywy, na długo przed tym nim się zaczęła. Nikt się z tym nie krył z uwagi na wielkie znaczenie kontrofensywy dla morale. Tajemnicą był tylko kierunek natarcia.
Ofensywa została rozpoczęta zgodnie z planem i będzie trwać.
Igor Striełkow stał się dla mnie autorytetem wojskowym i udzielałem mu wszelkiego wsparcia przy organizacji mobilizacji, zbierania i dowodzenia ochotnikami, decyzjach w sprawach humanitarnych, naprawach sprzętu. Razem ze swoimi ludźmi zaczęli naprawiać broń i pojazdy. Stworzyli bazę naprawcza dla sprzętu ciężkiego. Szyli nowe mundury. Wypracowali mechanizm organizacyjny mobilizacji.
Nie walczę o władzę i nie pcham się na stanowiska, chociaż dzięki swojej wiarygodności i zaufaniu, jakim się cieszę mógłbym dostać każdą pracę. Chciałem iść na front razem z batalionami. Ale uznałem, że większy pożytek przyniesie praktyczna praca na miejscu.
Nie miałem oficjalnego status administracyjnego. Dalej go nie mam i nie dążę do jego posiadania. Moja rola i misja to, według mnie, dać ludziom pewną wizję. Ludzie giną, idą na śmierć. Dlaczego? Dla wizji jasnej przyszłości, światła w tunelu dla Noworosji, którą chcemy zbudować. Wysiłki wszystkich mieszkańców Noworosji, która wybija się na niepodległość, nie mogą pójść na marne. Musimy zbudować nowe państwo, by powiedzieć, że wojna i wszystkie ofiary nie poszły na marne.
Teraz zaczęła się ofensywa. Nasza ofensywa będąca początkiem pokoju. Granice wyznacza południowy wschód dawnej Ukrainy. Wyliczyliśmy obecność ducha rosyjskiego na podstawie preferencji wyborczych. Wyróżniliśmy siły pomarańczowe i eurazjatyckie. Na eurazjatyckie głosowali ci, którzy chcą języka rosyjskiego, bliskich związków z Rosją, unii. Dzięki ich głosom zawsze zwyciężały tam siły eurazjatyckie. Zachodnia i centralna Ukraina jet pomarańczowa. Oto nasze przyszłe granice. Wyjątek – region kirowogradzki. Tam wyraźne są prorosyjskie preferencje wyborców. Region zwany Nową Serbią zawsze głosował na siły prorosyjskie, choć w samym Kirowogradzie głosy rozkładały się inaczej. W stronę Rosji ciążą Mikołajów, Zaporoże, Odessa, Chersoń, Dniepropetrowsk, Donieck, Ługańsk, Charków. Oto wielka Noworosja. Nie potrzeba iść dalej na zachód, gdyż postrzegano by nas tam jako agresorów.
Pomyślmy o Kijowie. Noworosja wytwarza 75-80% PKB byłej Ukrainy. Co zostanie po oddzieleniu? Chociaż Ukraina zachowa 52% populacji, zostanie jej tylko 20-25% PKB. Jak będzie wyglądać życie w Kijowie? Już teraz utrzymywany jet on z podatków firm mających siedzibę w Noworosji. Bez nich Kijów stanie się miastem pogrążonym w kryzysie. Będą chcieli od niego uciec. Dokąd? Do Noworosji. Myślę, że podobnie będzie z Czernichowem, Połtawą, Sumami. Z Kijowem powstałaby „wielka Noworosja plus”. Na razie leży ona w sferze marzeń. Mam nadzieję, że uda się stworzyć wielką Noworosję bez „plusa”.
Rosja ma wielką misję. Jest tronem Pana, wielkim powstrzymującym. Rosja ocali świat. A geopolitycznie jest ona drugim biegunem potęgi. Podstawą do stworzenia innych centrów potęgi, biegunem sprawiedliwości. Fundamentem sprawiedliwego świata wielobiegunowego. Rosja musi się stać katechonem, wielkim powstrzymującym, strażnikiem globalnej sprawiedliwości. A naród rosyjski winien nieść tę najwyższą sprawiedliwość.
Paweł Gubariew Źródło: „Zawtra” Tłumaczenie: Redakcja Xportal.pl http://xportal.pl | | | marcus | 15.09.2014 23:48:02 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 2113 #1942342 Od: 2014-5-4
| Bruno Drwęski: Ukraina na skraju dwóch rzeczywistości dr hab. Bruno Drwęski
Nie ulega wątpliwości, że scenariusz rozbicia dzisiejszej Ukrainy na „Ukrainę prawdziwą” i Noworosję niesie ze sobą niebezpieczeństwo niekończących się konfliktów oraz rozbudza idee rozbicia innych istniejących państw na terenie całej Europy i Azji. Chcąc nie chcąc więc, Ukraińcy są skazani na dogadanie się, co leży w interesie wszystkich jej sąsiadów.
Obecny konflikt na Ukrainie i wokół tego państwa należy rozpatrywać na wiele sposobów. Jest to więc:
– interwencja państw zachodnich, mająca na celu zaprowadzenie na Ukrainie demokracji i co za tym idzie – wzorców globalnej gospodarki rynkowej;
– interwencja spreparowana i sfinansowana [1] przez Stany Zjednoczone i ich sojuszników, którzy przynajmniej od czasów tzw. Pomarańczowej rewolucji mają na celu oderwanie Ukrainy od swego tradycyjnego zaplecza rosyjskiego i eurazjatyckiego na rzecz struktur zachodnich;
– odpowiedź USA i ich sojuszników na niepowodzenie ich interwencji w Syrii;
– próba uniemożliwienia rozwoju zaproponowanej przez Władimira Putina, z poparciem Chin i innych wschodzących mocarstw i gospodarek BRICS „integracji gospodarczej od Lizbony po Władywostok” na korzyść Transatlantyckiego Porozumienia O Wolnym Handlu (TAFTA) między UE a USA;
– reakcja USA na kryzys własnej gospodarki, waluty i własnego modelu gospodarczego w momencie wzrostu siły krajów i gospodarek bazujących na silnym interwencjonizmie państwowym;
– ingerencja Rosji, mająca na celu uniemożliwienie prawa Ukrainy do samostanowienia tak, aby przywrócić „imperium”, czy to w formie byłej jednolitej Rosji carskiej, czy byłego federacyjnego ZSRR;
– próba odegrania przez Rosję zasadniczej roli w rozgrywkach międzynarodowych w celu budowania światowego układu multipolarnego, w ramach którego, obok Chin i innych państw wschodzących BRICS, Rosja zajmowałaby kluczowe miejsce;
– wojna domowa Ukraińców między ze sobą po dwudziestu latach gospodarki skorumpowanej i samodestrukcyjnej i braku budowy wspólnego etosu narodowego i socjalnego;
– wojna bardziej nacjonalistycznych i biednych regionów z regionami bardziej rozwiniętymi Ukrainy.
Streszczając powyższe, można postawić następujące pytania:
– czy wojna na Ukrainie to przede wszystkim wojna domowa, do której zewnętrzne mocarstwa wpraszały się od wielu lat czy dopiero od zeszłej jesieni?
– czy to wojna regionalna między Zachodem a Rosją o przywództwo na śródlądziu eurazjatyckim?
– czy to wojna globalna między Zachodem a wschodzącymi mocarstwami BRICS?
– czy to wojna globalna między USA a krajami UE o jej przyszły kierunek rozwoju w kierunku Eurazji i Azji czy Atlantyku?
– czy to konflikt wewnętrzny w samej UE i w każdej z jej gospodarek, o geostrategię rozwoju na korzyść TAFTA, czy na korzyść osi rozwojowej Pekin-Moskwa-Berlin-Bruksela (patrząc na propozycję Rosji w kwestii stworzenia osi współpracy „od Lizbony po Władywostok” oraz na rozwój chińskiego „nowego szlaku jedwabnego” wzdłuż przyszłej linii kolejowej Czengtu-Duisburg)?
Zapewne wszystkie te czynniki są istotne a problem dla badacza stanowi pytanie, w jakich proporcjach wywierają one wpływ na konflikt ukraiński, i jak podejść do tej problematyki nie wprowadzając do niej zbyt wielu czynników subiektywnych i emocjonalnych?
Kiedy chodzi o Ukrainę, chodzi o kraj z definicji „graniczny”, który siłą rzeczy budzi wiele emocji tak u swych sąsiadów z Zachodu, jak i ze Wschodu. Nie można bowiem zapominać, że Ukraina to jeden z głównych obszarów strategicznych, na którym ważą się losy świata, jak dawno już pisał strateg amerykańskiego „imperium” Zbigniew Brzeziński [2]. W dodatku to jednocześnie obszar, który budzi silne uczucia nie tylko pośród narodów słowiańskich, które dzieliły w historii wspólnotę losów z krajem, który rozciąga się wokół „matki miast ruskich”, ale także u wszystkich narodów subkontynentu europejskiego (stanowiącego de facto półwysep Azji). Już od starożytności Ukraina była bowiem „bramą narodów”, czyli z jednej strony najdalej wysuniętą na Zachód ziemią cywilizacji koczowniczej, od Scytów po Kozaków i Tatarów, a zarazem najdalej posuniętą na Wschód cywilizacją niemieckiego prawa miejskiego. Dopiero uwzględniając te wszystkie czynniki we właściwy sposób, jesteśmy w stanie zrozumieć wagę obecnego konfliktu na Ukrainie i oceniać, na którą stronę przechyla sie tendencja po podpisaniu rozejmu między rzecznikami jednolitej Ukrainy a rzecznikami „Związku Republik Ludowych” Donbasu, między rzecznikami orientacji „na Rosję i Eurazję” a rzecznikami orientacji „na Zachód”. Nie można też zapominać o tym, że lwia część Ukraińców zapewne życzy sobie „neutralności”, czyli dobrosąsiedzkich stosunków z „braćmi” z obydwu stron, co nie prowadziłoby ich do sytuacji, w której ich zakłady pracy będą musiały wybierać między współpracą z jednym rynkiem i producentem na niekorzyść drugiego rynku i producenta.
Co sie stało w Mińsku?
Porozumienie rozejmowe podpisane w Mińsku, i to niezależnie od tego czy przerwanie ognia utrzyma się, czy stanowi tylko listek figowy dla dalszych wojowniczych zapędów jednej, bądź drugiej strony, jest ważne ponieważ oznacza, że każda strona doszła do momentu, w którym zmierzyła dotychczasowy stan swoich realnych sił i potrzebuje chwili oddechu zanim przystąpi do kolejnej fazy. Zatem mamy uznanie rzeczywistości i stanu obecnego balansu sił w wymiarze lokalnym i globalnym. Nad czym należy sie zastanowić? „Moment miński” zbiegł się prawie ze szczytem NATO w Newport (4–5 września br.) i ze spotkaniem brukselskim tydzień wcześniej. Do tego doszła publikacja wstępnych (no i oględnych) raportów brytyjskiego i holenderskiego w sprawie strącenia malezyjskiego samolotu pasażerskiego, który ustanowił apogeum wzajemnej niechęci między Rosją a USA, przy jednoczesnej stanowczości i niezależności pozycji Malezji, o której opinia publiczna w Europie zdaje sie zapomniała.
W sumie w Brukseli Rosjanom powiodło się częściowo. Unia Europejska po groźbach zdecydowała się nie rozszerzać sankcji. Kraje „starej Europy” zadecydowały, że w momencie zbliżającej sie zimy lepiej nie zaostrzać konfliktu z rosyjskim potentatem gazowym, pokazując przy tym nawet pewną otwartość wobec strategii Rosji, zmierzającej do dalszej budowy gazociągu „South Stream”. Należy przy tym wspomnieć, że owszem – gazociągi biegnące do Europy zasadniczo pochodzą na razie z Rosji, ale zapomina się często o tym, że i one wszystkie docierają tylko i wyłącznie do Niemiec, skąd się potem ponownie rozgałęziają, co jest równie ważne dla zrozumienia, kto dziś w Europie posiada wiodącą pozycję w decyzjach strategicznych. Widać więc, że Niemcy odgrywają zasadniczą rolę w określaniu polityki europejskiej, co powoduje liczne sprzeczności tak wewnątrz Europy, jak z partnerem zza Atlantyku. Niemcy mają bowiem silne interesy na Ukrainie, ale równie silne na terenie Rosji, z wzajemnością ze strony Rosji. Nie można też zapominać o pozostałych niemieckich „czynnikach”, do których należą – Chiny, Azja wschodnia, Azja środkowa i Indie.
W tej sytuacji szczyt NATO nie mógł podjąć decyzji w sprawie propozycji USA co do umieszczenia przeciwrakietowego systemu obronnego, celującego w Rosję. Nie podjął też decyzji w kwestii rozmieszczenia baz armii USA w Polsce, w Rumunii i w krajach nadbałtyckich i nie zdecydował się uznać, że reakcja Rosji na wydarzenia na Ukrainie doprowadziła do faktycznego zerwania układu Rosja-NATO. Szczyt ograniczył się więc do potępienia tego, co NATO określiło jako „interwencję rosyjską” na Ukrainie i do wyrażenia „zrozumienia” wobec postaw najbardziej proamerykańskich i sąsiadujących z Rosją członków Paktu, co do umieszczenia „punktów tranzytowych” NATO na ich terytoriach. Jednym słowem – niewiele.
Liczące się mocarstwa Unii Europejskiej doprowadziły do tego w momencie rokowań w Mińsku. Aby nie podgrzewać atmosfery napięcia, istniejącego między UE a Rosją, co szczególnie było widoczne w stanowisku Niemiec i ich najbliższych sojuszników – Austrii, Czech, Słowacji, Węgier oraz przy poparciu Francji i krajów południowej Europy oraz Finlandii, nie zdecydowano się na nałożenie nowych sankcji i nowych mechanizmów nacisku za pośrednictwem NATO.
Szczyty tak w Brukseli, jak i w Newport udowodniły, że najbardziej wpływowe siły w UE dążą raczej do jak najszybszego polepszenia swych stosunków z Rosją i przywrócenia tradycyjnej już współpracy, przynajmniej na poziomie sprzed konfliktu ukraińskiego, czyli kiedy Władimir Putin zaproponował „integrację od Lizbony po Władywostok”. Stało się to akurat w momencie, kiedy USA z trudem lansowały rokowania na temat transatlantyckiego traktatu handlowego i zaczęły używać argumentu w postaci swego gazu łupkowego, mającego stanowić konkurencję dla gazu rosyjskiego, bądź ewentualnie przyszłych dostaw tego nośnika energii ze złóż irańskich, syryjskich, cypryjskich, palestyńsko-izraelskich i katarskich. Chodziło owszem o gaz, ale także i o cały wzajemny handel Europy tak z Rosją, jak i z Azją przez terytorium Rosji. Jednak spora liczba biznesmenów zachodnich i chińskich, odwiedzających w ostatnich tygodniach Krym daje wrażenie, że Niemcy rozumieją, że Ukraina to owszem bardzo ważny obszar, ale łącznie z Rosją.
Należy przy tym także wspomnieć, że jeśli dojdzie naprawdę do przerwania ognia na Ukrainie, to wówczas automatycznie na pierwsze miejsce wróci sprawa jej katastrofalnej sytuacji gospodarczej. Ekonomia ukraińska potrzebuje de facto równowartości 150 mld USD [3], aby stanąć na nowo na nogi. Jest to niemożliwe bez ściślej współpracy na linii Europa-Rosja-Chiny. Zatem albo świat czeka przedłużająca się wojna z bardzo niebezpiecznymi możliwymi skutkami dla wszystkich z globalną wojną nuklearną włącznie, albo pokój i powrót do realiów ekonomii globalnej.
W tym miejscu należy realnie uznać fakt, że skorumpowany reżim, który plądrował Ukrainę przez ostatnie 20 lat, nie napotykając oporu i kontroli ze strony silnego państwa, zdolnego przeciwstawić się samowoli oligarchów, nie został obalony w lutym bieżącego roku, lecz z powodzeniem funkcjonuje nadal bez większych zmian. A bez zmian nie może być mowy o pokoju i o ekonomiczno-społecznym rozwoju na Ukrainie.
Cokolwiek więc by nie myśleć o układzie podpisanym w Mińsku, otwiera on drzwi do uznania sporów istniejących w społeczeństwie ukraińskim co do uwzględnienia aspiracji mieszkańców Donbasu do posiadania pewnej autonomii. Ten aspekt automatycznie otwiera te drzwi zasadniczym zmianom w funkcjonowaniu tego państwa już nie tylko w stosunku do Donbasu, ale w stosunku do wszystkich życiodajnych regionów wschodu i południa państwa ukraińskiego. Zarówno manifestanci na kijowskim Majdanie, przynajmniej i na początku, jak i założyciele rad robotniczych na terenie Donbasu, przynajmniej na początku procesu, który doprowadził do powstania „republik ludowych”, mieli w sumie jednego zasadniczego i wspólnego wroga – oligarchów. To ta wąska grupa stanowi główny problem Ukrainy. Białoruś uporała się z tym problemem nie pozwalając u siebie, nieomal od początku swej niepodległości na rozwój pełnego wolnorynkowego kapitalizmu. Rosja, po tragedii ery jelcynowskiej, uporała się z tym problemem, wprowadzając rządy silnej ręki, które kontrolują skłonności swoich oligarchów do wybryków, rozkładających spójność kraju. Problem z oligarchami, to wyzwanie, które Ukraina ma nadal przed sobą.
Jakie będą perspektywy po ewentualnym rozejmie?
Przerwanie ognia zmusza Ukrainę i zagranicznych sojuszników obecnych władz w Kijowie do konfrontacji z rezultatami systemu oligarchicznego, który był skutkiem rozbicia ZSRR, co zmusza ich do uwzględnienia różnic tak ekonomicznych, jak mentalnościowych i kulturowych, istniejących w ramach tej Ukrainy, która powstała na bazie granic, jakie jej dawały najpierw rządy Włodzimierza Lenina a potem Józefa Stalina. Dzisiejsza Ukraina, wraz z Noworosją, Galicją Wschodnią i Zakarpaciem jest wynikiem odgórnego kompromisu między siłami i marzeniami nacjonalistów ukraińskich, rodem z niemieckiej szkoły XIX-wiecznej a planami internacjonalistycznymi kolejnych pokoleń bolszewików. Od tej prawdy historycznej nie da się uciec. Stąd potrzeba dla dzisiejszej Ukrainy, jeśli to państwo ma nadal istnieć w obecnych jego granicach, nowego kompromisu ustrojowego, ideologicznego, narodowego, kulturowego, politycznego, ekonomicznego i społecznego. Próba sił, dokonana w ramach kijowskiej „operacji antyterrorystycznej” nie powiodła się, co by nie myśleć o udziale Rosji lub USA oraz Niemiec w obecnym kryzysie. Dalszy kurs na rozwiązanie siłowe ze strony Kijowa i jego popleczników grozi generalną konflagracją na skalę światową i to w momencie, kiedy dwa obozy, ale również dwa sposoby reagowania na prawa kapitalizmu ścierają się na świecie, nie wspominając o tym, że lwia część narodów nadal tęskni za rozwiązaniami społecznymi o charakterze bardziej socjalnym, aby nie mówić socjalistycznym. Widać to w nostalgii wobec ZSRR, która istnieje wszędzie na obszarze poradzieckim, ale również u narodów, które kiedyś korzystały z jego pomocy w ramach dekolonizacji. Stąd latynoski „socjalizm XXI-ego wieku”, jak i wybuchy „islamizmu”, który, na swój sposób, stanowi także objaw odrzucenia realnie istniejącego kapitalizmu neoliberalnego.
W tej sytuacji powstanie (dwu?) władzy chociaż częściowo opartej na radach robotniczych w Donbasie, jak i powstanie partyzantki nawiązującej do Nestora Machny w obwodzie zaporoskim, stanowią objawy nostalgii która nie jest tylko regionalna, lecz stanowi istotny czynnik rzeczywistości istniejącej z różnym natężeniem we wszystkich krajach tak byłego „obozu pokoju”, jak i ruchu państw niezaangażowanych. Stąd też sympatia, którą wywołuje quasi-mechanicznie antykomunistyczna bądź co bądź Rosja pośród wielu narodów świata, co stanowi istotny czynnik odrodzenia się siły tego kraju na skali międzynarodowej. Ten czynnik, co by o nim nie sądzić, należy brać pod uwagę, szczególnie w krajach sąsiadujących z Rosją, gdzie ta sympatia spotyka się najczęściej z niezrozumieniem. Jednak na fakty nie należy się obrażać. Finowie, mimo zawiłości ich własnej historii, lepiej zdają się rozumieć ten fakt niż np. Bałtowie, a Białorusini lepiej niż mieszkańcy obwodów galicyjskich. Należy jednak czynić wysiłki w imię realizmu, aby najbardziej nieufne wobec Rosji społeczeństwa zrozumiały, jaki jest rzeczywisty balans sił na świecie.
Tymczasem na Ukrainie trzeba uporać się z takimi problemami, jak ceny benzyny i żywności, inflacja, bezrobocie, kurs hrywny, stan bezpieczeństwa publicznego, masowa emigracja młodych i wykształconych... To problemy, które bataliony „radykała” Ołeha Liaszki lub „banderowskiej” Gwardii Narodowej, nie mówiąc o oddziałach ukrainsko-izraelsko-rosyjskojęzycznego kosmopolitycznego oligarchy Ihora Kolomojskiego, nie mają pojęcia, jak rozwiązać. Dzieje się to w sytuacji, kiedy MFW namawia tylko i wyłącznie do cięć budżetowych i zniesienia praw socjalnych, a jednocześnie duża część PKB Ukrainy pochodzi z przekazów pieniężnych emigrantów ukraińskich, pracujących w Rosji [4].
Nie ulega wątpliwości, że scenariusz rozbicia dzisiejszej Ukrainy na „Ukrainę prawdziwą” i Noworosję niesie ze sobą niebezpieczeństwo niekończących się konfliktów oraz rozbudza idee rozbicia innych istniejących państw na terenie całej Europy i Azji. Chcąc nie chcąc Ukraińcy są więc skazani na dogadanie się, co leży w interesie wszystkich jej sąsiadów. Docelowo zatem państwa sąsiadujące z Ukrainą i posiadające swój udział w obecnej rozgrywce, są zmuszone ułatwić drogę do zawarcia rozsądnych kompromisów na polach ustrojowym, społecznym oraz ekonomicznym.
Nie ulega wątpliwości, że Ukraina zajmuje kluczowe miejsce dla Europy, Eurazji, Azji i nawet dla krajów czarnomorskich, a więc i śródziemnomorskich. Przyszłość gospodarek tych wszystkich zazębiających się ze sobą krajów przy rozwoju nowoczesnych szybkich środków komunikacji wymaga polityki współpracy. Na obecnym etapie jednak brak równowagi, wynikły z końca świata dwubiegunowego nie został przezwyciężony i nie doszło jeszcze do powstania świata wielobiegunowego, co staje się nieuniknione, jeśli ludzkość ma budować pokojową przyszłość. Na razie jednak istniejące mocarstwa nie znalazły swojego właściwego miejsca zależnie od racjonalnej analizy ich rzeczywistego potencjału i ogólnego balansu sil. Słabsze państwa z tego m.in. powodu jeszcze nie mogły ocenić, w jakim stopniu muszą znaleźć sobie poszczególnych partnerów, tak bliskich jak i dalszych, i ustalić z nimi nowe reguły gry. Stare jeszcze nie zginęło a nowe jeszcze się nie narodziło, choć widać pierwsze oznaki nowej możliwej równowagi światowej, uwzględniającej rzeczywisty układ sił i potencjałów. Póki co, z tego powodu, kraje takie, jak Ukraina stały sie terenem gry między aspiracjami mocarstw lepiej czy gorzej analizujących realia dzisiejszego i jutrzejszego świata. Stąd wielkie niebezpieczeństwo, które pojawia się na obecnym etapie dziejów...
Autor jest historykiem, politologiem, absolwentem Uniwersytetu Jagiellońskiego, Uniwersytetu Paris III, Paryskiego Instytutu Nauk Politycznych. Od 1981 r. wykłada w Narodowym Instytucie Języków i Cywilizacji Wschodnich (INALCO) w Paryżu na wydziale Europy Środkowo-Wschodniej. Jest autorem licznych prac na temat podziałów społecznych i kwestii narodowościowych w Europie Środkowej i Wschodniej oraz procesów społeczno-politycznych w krajach arabskich.
Fot. www.abc.net.au
___________________________________________________
1. Co przyznala na zamkniętym posiedzeniu Izby handlowej USA podsekretarz stanu USA Victoria Nuland, podając cyfrę 5 mld USD: <http://www.informationclearinghouse.info/article37599.htm>; <http://www.globalresearch.ca/american-conquest-by-subversion-victoria-nulands-admits-washington-has-spent-5-billion-to-subvert-ukraine/5367782>; < http://www.politifact.com/punditfact/statements/2014/mar/19/facebook-posts/united-states-spent-5-billion-ukraine-anti-governm/> dostęp: 11-IX-2014 r. 2. < http://geopolityka.net/ukraina-jako-sworzen-geopolityczny/ > dostęp: 11-IX-2014 r. 3. <http://www.forbes.com/sites/markadomanis/2014/04/10/the-west-can-win-ukraine-but-its-going-to-cost-a-lot-of-money/>; <http://www.lefigaro.fr/vox/monde/2014/06/10/31002-20140610ARTFIG00358-ukraine-l-occident-a-perdu-laissons-l-addition-a-poutine.php> dostęp: 11-IX-2014 r. 4 O. Reznikova, Postsovetskaâ trudowaâ migraciâ, [w:] „Mirovaâ èkonomika i meždunarodnye otnošeniâ”, n. 3, 2009, s. 75-82.; <http://www.perspectives-ukrainiennes.org/article-resume-de-la-conference-a-l-inalco-l-economie-ukrainienne-crise-et-gouvernance-123548959.html>, dostęp : 11-IX-2014 r. | | | marcus | 15.09.2014 23:52:32 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 2113 #1942346 Od: 2014-5-4
| Mądrego to i posłuchać warto:
11 września długiego wywiadu dotyczącego aktualnych wydarzeń na Ukrainie udzielił Niezależnemu Serwisowi Informacyjnemu ekspert Europejskiego Centrum Analiz Geopolitycznych dr Mateusz Piskorski. Rozmowa została poświęcona ostatnim wydarzeniom na Ukrainie, ich ocenie, prognozie i możliwych scenariuszach dalszego rozmowy sytuacji.
TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ FILMY » DARMOWA REJESTRACJA
|
| Strona: 1 / 1 strony: [1] |
<< Pierwsza | < Poprzednia | Następna > | Ostatnia >> |
Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!! |
|